Obrazki z rosyjskiej prowincji.
Władimir Putin, przemawiając na Łużnikach na wiecu w rocznicę aneksji Krymu, nazywaną w Rosji Dniem Zjednoczenia, w patriotycznym uniesieniu wykrzykiwał:
Dużo już zrobiliśmy i dużo jeszcze zrobimy dla rozwoju całej Rosji – i dla Krymu, i dla Sewastopola.
Ten patriotyczno-reformatorski zapał warto zderzyć z relacjami rosyjskich dziennikarzy. Reportaże z głubinki, czyli z rosyjskiej prowincji, miejsc odległych od rozwijających się europejskich metropolii, jakimi są Moskwa i Petersburg, to w Rosji odrębny gatunek. Ich autorzy pokazują rzeczywisty obraz życia w państwie, którego elity lubią, gdy określa się je mianem mocarstwa. Jaki obraz wyłania się z materiałów rosyjskiej prasy tylko z ostatniego miesiąca?
W sąsiedztwie Putina
Dziennikarze…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/545684-to-nie-jest-kraj-dla-zywych-ludzi