„To przypomina generalnie rok 1937. Obawiam się, żeby nie było procesów pokazowych. Nie wiem, czy coś takiego nie jest przypadkiem przygotowywane” - tak sytuację Polaków na Białorusi komentuje Agnieszka Romaszewska-Guzy, szefowa Telewizji Biełsat.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Sytuacja Polaków na Białorusi nigdy nie była łatwa. Teraz te represje się nasiliły. Portal wPolityce.pl zapytał Agnieszkę Romaszewską-Guzy o przyczynę eskalacji prześladowań Polaków na Białorusi.
Myślę, że to jest zaplanowane. Teraz już widać dobrze, że to było zaplanowane. Najpierw zamknięto Andżelikę Borys, żeby pozbawić Związek głowy w momencie kiedy będzie frontalne uderzenie. Dzisiaj odbyło się frontalne uderzenie, jeżeli zrobiono rewizję w dużej polskiej szkole w Lidzie, następnie w szkole w Wołkowysku, następnie w Grodnie, następnie w siedzibie samego Związku Polaków. Potem zrobiono rewizję w redakcji „Głosu znad Niemna”. Wszystko pozabierano. Jednocześnie postawiono te bardzo nieprzyjemne kryminalne zarzuty. To przypomina generalnie rok 1937. Obawiam się, żeby nie było procesów pokazowych. Nie wiem, czy coś takiego nie jest przypadkiem przygotowywane
— komentuje szefowa Telewizji Biełsat.
Łukaszenka szuka wroga
Na pytanie „Dlaczego?” odpowiada:
Dlatego, że trzeba znaleźć wroga. Łukaszenka usiłuje sobie znaleźć wroga i wymyślił sobie, żeby to najlepiej byli Polacy, którzy „są winni wszystkiemu”. Po pierwsze „są winni” temu, że lud go nie kocha, bo przecież niemożliwe, żeby lud go nie kochał, a powiedzmy sobie otwarcie – on jest w tej chwili bardzo słabo akceptowany na Białorusi, jest wręcz bardzo nielubiany i niechciany. Może można by nawet użyć słowa „nienawidzony”. Chodzi o to, żeby powiedzieć, kto jest temu winien. Przecież nie on sam. To ci Polacy.
Teraz pytanie, do jakiego stopnia to jest na potrzeby rynku wewnętrznego, a do jakiego stopnia oni w to wierzą. Bywa, że we własną propagandę się wierzy. Myślę więc, że może w jakiejś mierze oni tak uważają. Potrzebne było coś efektownego, coś dużego
— dodaje.
Zdaniem Romaszewskiej-Guzy kontekst tych represji jest jednak znacznie szerszy.
Myślę, że to jest też próba postawienia Polski pod pręgierzem, żeby się nie wtrącała
— ocenia Romaszewska-Guzy.
Jak patrzę na „odciski palców” na tej sprawie, to są to rosyjskie odciski palców. Widać tutaj rosyjskich doradców do spraw pijaru. To znaczy jest pomysł na zewnętrznego wroga, najlepiej, żeby to był polski wróg, bo to w Rosji ciągle działa i ciągle te imperialne sentymenty daje się obudzić i zmobilizować Rosjan wokół tego. Natomiast nie jestem przekonana, czy to zadziała na Białorusi
— dodaje.
To jest bandyckie zachowanie. To jest branie zakładników. Bo to bandyci biorą zakładników
— zauważa dziennikarka.
Romaszewska-Guzy zauważa przy tym, że „to się już kroiło od dłuższego czasu, bo Związek Polaków nigdy nie miał dobrej prasy”.
Łukaszenka ich zawsze nie znosił. To było coś sprzecznego z jego mentalnością, bo on jest człowiekiem absolutnie sowieckiej mentalności, dziedzicem sowieckiej mentalności w najgłębszym słowa tego znaczeniu. Polska mentalność – przy wszystkich swoich wadach i zaletach – jest mu absolutnie obca. To jest coś kompletnie odrębnego, innego. I on tego po prostu szczerze nienawidzi, sam osobiście. Już pomijam wszystkie inne, polityczne elementy, chociaż one oczywiście są bardzo istotne. Natomiast osobiste nie szkodzą temu, żeby jeszcze bardziej tych Polaków tępić. W tej chwili taka jest polityka
— konstatuje.
Próba odwrócenia uwagi białoruskiej opinii publicznej
W jej ocenie represje wobec Polaków stanowią próbę odwrócenia uwagi białoruskiej opinii publicznej od samego Łukaszenki oraz problemów wygenerowanych przez jego rządy.
To jest rosyjska próba odwrócenia uwagi. Co zazwyczaj robi Rosja, jak trzeba odwrócić uwagę obywateli od tego, że im się kiepsko żyje? Jakąś małą wojnę, albo interwencję. Zwraca uwagę na wroga zewnętrznego. Tu jest zastosowany ten sam pomysł z nadzieją, że na Białorusinów to też podziała, że odwróci się ich uwagę od tego, że tu nie jest dobrze, bo jest jakiś wróg zewnętrzny, który bruździ
— stwierdza Romaszewska-Guzy i zaznacza:
To się może do pewnego stopnia pokrywać z przekonaniem samej władzy, która uważa, że nie może nie być lubiana sama z siebie. Muszą być jacyś podżegacze, jacyś inspiratorzy, jakieś dolary itp.
Jednym z istotnych celów jest odwrócenie uwagi ludzi od sytuacji, od tego, co się realnie dzieje na Białorusi. Proszę zauważyć, że to się wszystko odbywa – nie przypadkiem – w Dniu Niepodległości Białorusi, które jest przez opozycję traktowane jako przygrywka do ewentualnych protestów, do tego, co będzie się dalej działo tej wiosny
— wyjaśnia dziennikarka.
Znowu mamy wiosnę i wygląda na to, że protesty w takiej skali nie wrócą, bo w tej chwili po każdym z tych podwórek chodzi iluś milicjantów, ludzie zdejmują tam każdą szmateczkę biało-czerwoną. To jest po prostu coś niesamowitego. Niemniej jednak coś tam się cały czas rusza i chodzi o to, żeby jakoś próbować sobie z tym radzić, bo cały czas on siedzi na wulkanie
— podsumowuje Romaszewska-Guzy.
aw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/544529-romaszewska-guzy-obawiam-sie-procesow-pokazowych-polakow