Po wyborze Joe Bidena na prezydenta amerykańscy politycy w rozmowach z Rosjanami i Chińczykami spotykają się z nowym rodzajem argumentacji, na który nie mają dobrej odpowiedzi. Wydają się wręcz intelektualnie i moralnie rozbrojeni retoryką używaną przez Moskwę oraz Pekin.
Putin: trudna lekcja historii dla USA
Przykład pierwszy. Kilka dni temu, odpowiadając na słowa Bidena, iż jest mordercą, Władimir Putin przypomniał trudną historię Stanów Zjednoczonych, naznaczoną „eksterminacją miejscowej ludności, z bezpośrednim ludobójstwem plemion indiańskich”. Potem wspomniał o „bardzo długim okresie niewoli, bardzo okrutnym”. Na końcu zaś dodał:
To wszystko przechodzi przez historię i do dziś towarzyszy życiu Stanów Zjednoczonych. W przeciwnym razie skąd wziąłby się ruch Black Lives Matter? Do tej pory Afroamerykanie stoją w obliczu niesprawiedliwości i eksterminacji. Kierując się takimi względami, klasa rządząca Stanów Zjednoczonych decyduje zarówno o problemach polityki wewnętrznej, jak i zagranicznej. W końcu Stany Zjednoczone są jedynym krajem na świecie, który użył broni nuklearnej.
Yang Jiechi: USA mają jeszcze wiele do zrobienia
Przykład drugi. Podczas niedawnego szczytu amerykańsko-chińskiego w Anchorage na Alasce, przedstawiciele USA przypomnieli o łamaniu praw człowieka przez władze w Pekinie, prześladowaniu Ujgurów i Tybetańczyków, tłumieniu wolności w Hongkongu czy militarnych groźbach pod adresem Tajwanu.
Reakcja była natychmiastowa. Odpowiedzialny za sprawy zagraniczne w Chińskiej Partii Komunistycznej Yang Jiechi stwierdził, że Stany Zjednoczone nie mają moralnego prawa reprezentować międzynarodowej opinii publicznej i wtrącać się w wewnętrzne sprawy innych państw, ponieważ same borykają się z jeszcze większymi problemami niż te, które zarzucają innym. Chiński polityk dodał:
Mamy nadzieję, że Stany Zjednoczone lepiej będą radzić sobie z prawami człowieka. Chiny czynią stałe postępy, a jest faktem, że w Stanach Zjednoczonych jest wiele problemów, jeśli chodzi o prawa człowieka, co również uznają same Stany Zjednoczone.
I dalej:
Wyzwania stojące przed Stanami Zjednoczonymi w zakresie praw człowieka są ogromne. One nie pojawiły się dopiero w ciągu ostatnich czterech lat wraz z ruchem Black Lives Matter. One nie pojawiły się dopiero niedawno.
Demokraci: nie ma dobrej odpowiedzi
Gdyby z Rosjanami lub Chińczykami dyskutował Donald Trump lub któryś z republikańskich polityków, mógłby odpowiedzieć: jak śmiecie porównywać amerykańską demokrację z ustrojami autorytarnymi, wolny świat z systemami zniewolenia?
Przedstawiciele obozu demokratów nie mogą tak jednak odpowiedzieć. Ich liderzy przez ostatnie lata robili wiele, by przedstawić Stany Zjednoczone jako kraj niesprawiedliwości społecznej i „systemowego rasizmu”, zbudowany na eksterminacji Indian i niewolnictwie czarnoskórych. Kraj, którego przeszłości trzeba się wstydzić, obalając pomniki prezydentów i generałów, zmieniając nazwy placów i ulic oraz pisząc historię na nowo. Przecież czołowi politycy Partii Demokratycznej wciąż powtarzają, jak wiele jest jeszcze w Ameryce do zrobienia, by wykorzenić ostatecznie rasizm ze struktur społecznych i z mentalności ludzi. Skoro zaś Stany Zjednoczone nie stoją wcale w tych sprawach wyżej niż Rosja i Chiny (a może nawet – sądząc po retoryce BLM – stoją o wiele niżej), to jakie prawo ma Waszyngton, by pouczać Moskwę i Pekin?
W taki oto sposób obóz rządzący obecnie w USA rozbroił się intelektualnie i moralnie w rozmowach na temat demokracji, wolności i praw człowieka z Rosjanami i Chińczykami. Wystarczy, że ci ostatni zaczną tylko cytować czołowych polityków Partii Demokratycznej. Ich amerykańscy rozmówcy nie będą przecież polemizować sami ze sobą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/544149-amerykanie-rozbroili-sie-intelektualnie-i-moralnie