Po tym, co przy unijnym błogosławieństwie zrobiła ostatnio Maia Sandu, nikt już w Mołdawii nie będzie traktować serio ani ustroju parlamentarnego, ani reguł dyktowanych przez konstytucję.
Na początek kompletnie zwariowane ćwiczenie z wyobraźni politycznej. Bez niego bowiem trudno pojąć surrealistyczną grę, jaka właśnie toczy się w Mołdawii – lub raczej o Mołdawię.
Wyobraźmy więc sobie Polskę jesienią roku 2023, po następnych wyborach do Sejmu. I załóżmy, że wygrała je centrolewica pod przywództwem Szymona Hołowni. Jednak prezydent Andrzej Duda w żaden sposób nie zamierza oddać władzy nowej większości. Co więc czyni? Najpierw powołuje świeżo wybranego posła Daniela Obajtka na premiera, apelując zarazem do posłów PiS, aby tę propozycję odrzucili, gdyż takim fortelem otworzą mu drogę do rozwiązania Sejmu. PiS idzie za tą radą i Obajtek nie dostaje w Sejmie ani jednego głosu. …
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/543596-polityczny-zamach-stanu-prezydent-moldawii