Wczorajsza decyzja Roskomnadzoru, rosyjskiego regulatora łączności telefonicznej i internetu, aby wprowadzić ograniczenia w zakresie transmisji danych serwisu społecznościowego Twitter, wywołała w Rosji, ale również w świecie, co zrozumiałe, ożywioną dyskusję.
Powodów jest ku temu co najmniej kilka, głównie politycznej natury. O tym, że szykuje się jakaś akcja wymierzona w rosyjski internet, wiadomo było już od kilku dni, a precyzyjnie rzecz ujmując, od spotkania Władimira Putina z aktywistami społecznymi, w toku którego rosyjski prezydent powiedział, że sieć „może doprowadzić do wewnętrznego moralnego rozkładu społeczeństwa, jeśli nie będzie podporządkowany regułom moralności”. Formalnie rzecz biorąc, powodem wprowadzenia przez rosyjskiego regulatora blokad, które spowalniają funkcjonowanie Twittera (w 100 proc. w urządzeniach mobilnych i w 50 proc. w komputerach stacjonarnych, jak informują przedstawiciele regulatora) jest to, że właściciel platformy, amerykański koncern, nie usunął treści związanych z, jak twierdzą rosyjskie władze, pornografią dziecięcą, propagowaniem samobójstw wśród młodzieży czy narkotykami. Rosyjskie władze złożyły niemal 30 tys. wniosków w kwestii usunięcie nie odpowiadających im postów, z których, jak twierdzi komunikat, niemal 3 tys. pozostało bez odpowiedzi. Jednak zdaniem komentatorów wcale nie o walkę z pornografia dziecięcą tutaj chodzi.
Presja na zachodnie koncerny technologiczne
Rosyjskie władze wywierając presję na zachodnie koncerny będące właścicielami platform internetowych, chcą za jednym zamachem osiągnąć kilka celów. Po pierwsze wymusić, aby były one bardziej spolegliwe wobec oczekiwań Kremla, a po drugie powtarzając kroki, jakie podjęła Australia wobec Facebooka spowodować, aby amerykańskie firmy zaczęły płacić podatki od dochodów osiąganych na rosyjskim rynku, co propagandowo będzie można zdyskontować jako wielki sukces Kremla. Moskwa doskonale wyczuwa międzynarodową koniunkturę w tym zakresie i nie mogło ujść jej uwadze to, że w trakcie niedawnej dyskusji w trakcie Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa Ursula von der Layen otwarcie stawiała kwestię opodatkowania amerykańskich koncernów internetowych w Europie w kategoriach warunku odbudowy więzi transatlantyckich.
Cel, który Moskwa wybrała na swój atak, też jest nieprzypadkowy. Po pierwsze Twitter nie jest w Rosji najpopularniejszą platformą społecznościową, więc niedogodności w jego funkcjonowaniu nie wywołają fali protestów. W świetle danych firmy Brand Analytics rosyjscy użytkownicy Twittera umieszczają średnio w miesiącu 32,5 mln wiadomości, podczas gdy popularna rosyjska platforma społecznościowa Vkontaktie ma miesięcznie 496,2 mln postów, a Instagram 265,2 mln. Po drugie ograniczenia, które wprowadziły władze nie uniemożliwiają korzystania z platformy, jedynie znacznie wydłużają czas potrzebny na ściąganie filmów i zdjęć. Po trzecie wreszcie, jak zauważają rosyjscy komentatorzy, mało kto wystąpi z obroną wolności w mediach elektronicznych, jeśliby ta miała polegać na promowaniu pornografii dziecięcej. Co prawda, jak napisał Dmitrij Drize, komentator dziennika ekonomicznego Kommiersant, trudno w rosyjskim Twitterze znaleźć pornografię dziecięcą czy nawoływanie do samobójstw wśród młodzieży, za to mnóstwo tam treści wymierzonych w reżim Putina i to mówi wszystko o rzeczywistych intencjach władz. Kreml zaniepokojony jest nie tylko stale pogarszającymi się notowaniami Jednej Rosji, partii władzy, która w ostatnim badaniu opinii publicznej przeprowadzonym przez Centrum Lewady osiągnęła historycznie niski poziom popularności wynoszący 27 proc., ale również sytuacją w formacjach satelickich, szczególnie wśród komunistów. Od kilku tygodni w strukturach tej partii można mówić o wrzeniu i erupcji niezadowolenia przede wszystkim młodych, lokalnych polityków, którzy uważają, że narastające rozdrażnienie ludzi na tle trudnej sytuacji gospodarczej i rosnących cen żywności stanowią dla nich szansę. Doszło nawet do tego, że wnioski lokalnych organizacji rosyjskich komunistów, którzy chcieli przeprowadzić tradycyjne wiece i demonstracje w rocznice utworzenia Armii Czerwonej, zostały en masse odrzucone przez władze. Współpracujący z Kremlem „polittechnolodzy” są zdania, że lansowana przez zwolenników Aleksieja Nawalnego formuła „mądrego głosowania”, polegająca na tym, aby oddawać głos na każdego, kto ma szansę pokonać kandydata obozu władzy, w gruncie rzeczy oznacza wspieranie Partii Komunistycznej. Tak było w trakcie wyborów do moskiewskiej Dumy w roku 2019, kiedy Komuniści w efekcie głosowania na ich kandydatów przez zwolenników Nawalnego, odnieśli wyborczy sukces, mając znacznie lepszy niźli wcześniej rezultat i powiększając skokowo swa reprezentację w lokalnym parlamencie. Rozpowszechnienie idei „rozumnego głosowania” na całą Rosję przed wrześniowymi wyborami do Dumy, może w efekcie doprowadzić do tego, że obóz władzy nie będzie miał jak dotychczas konstytucyjnej większości i będzie musiał wchodzić w niewygodne alianse z coraz bardziej niezależnymi Komunistami. Jednak powodzenie idei „rozumnego głosowania” związane jest z funkcjonowaniem mobilnych aplikacji w sieciach społecznościowych, bowiem w 2018 roku w Moskwie, każdy jej mieszkaniec, który wpisał nazwę swego okręgu wyborczego, dostawał zwrotnie informację na kogo głosować, aby powstrzymać Jedną Rosje. Jeśli internet nie będzie działał, albo funkcjonował będzie na wolnych obrotach, to cały system nie spełni swej funkcji. Osobna kwestią jest też dokumentowanie i kolportowanie w postaci zdjęć i filmów nadużyć wyborczych i machlojek komisji oraz kandydatów.
Już wcześniej, w 2018 roku rosyjskie służby próbowały zdominować platformę i komunikator Telegram stworzoną przez Pawła Durowa. Wówczas pretekstem było wykorzystywanie jej do „działalności ekstremistycznej”, naprawdę chodziło o wprowadzenie cenzury. Durow, którego firma notowana jest na amerykańskiej giełdzie NASDAQ, a on sam mieszka w Londynie, nie zgodził się z żądaniami władz a te podjęły próbę wprowadzenia blokad, które zresztą okazały się nieskuteczne. Rosjanie masowo zaczęli ściągać aplikacje umożliwiające obchodzenie przeszkód i po miesiącu władze musiały „odpuścić”. Gdyby jednak Durow uległ, to dzisiaj sytuacja w Rosji, jeśli chodzi o wolność w sieci, byłaby zupełnie inna. Presja na władze Twittera ma, jak można przypuszczać, taki sam cel. Spotkała się zresztą z podobną reakcją użytkowników, którzy podobnie jak dwa lata wcześniej zaczęli ściągać programy umożliwiające obchodzenie utrudnień. Rosyjscy eksperci ujawnili dane, że liczba pobrań tego rodzaju programów skoczyła wczoraj o 100 proc.
Przy okazji blokad, na pewien czas przestały działać oficjalne strony internetowe Kremla i szeregu instytucji publicznych. Władze zaprzeczają, jakoby miało to związek z tym co działo się z Twitterem i argumentują, że przyczyną jest awaria data center w Strasbourgu, ale rosyjscy specjaliści mówią w mediach, że narzędzia, którymi dysponuje Roskomnadzor są „toporne” i to one mogły zablokować oficjalne strony. Również i w tym sensie to, co się stało wczoraj, można potraktować w kategoriach sprawdzianu technicznego czy próby generalnej.
Czy dojdzie do generalnego uderzenia rosyjskich władz na internet?
Czy będziemy mieli do czynienia z generalnym uderzeniem rosyjskich władz na internet? Gdyby zależało to wyłącznie od Władimira Putina, o którym wiadomo, że nie korzysta z sieci czy speakera Dumy Wiaczesława Wołodina, który publicznie mówił o konieczności wprowadzenia cenzury, to zapewne Rosja podążyłaby drogą chińska. Jednak Rosjanie zdaniem innych przedstawicieli władzy, do których należy choćby Walentyna Matwijenko szefowa Rady Federacji, izby wyższej rosyjskiego parlamentu nie są tak potulni jak Chińczycy i nie zgodzą się na pozbawienie ich ostatnich stref wolności. Jej zdaniem próby blokowania internetu czy wprowadzania cenzury nie doprowadzą do wzrostu popularności władzy wśród wyborców poniżej 40-tki, wręcz przeciwnie wzmocnią ruchy protestu, a to może być w dłuższej perspektywie groźne.
Można zatem powiedzieć, że wczorajsze blokady Twittera również w sensie politycznym są próbą generalną. Obóz władzy obserwując reakcję na podjęte działania, będzie planował następne kroki w najbliższych miesiącach. Z pewnością przed wrześniowymi wyborami do Dumy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/542733-blokowanie-internetu-w-rosji-proba-generalna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.