Ministerstwo Spraw Zagranicznych Korei Płd. poinformowało o osiągnięciu porozumienia z Waszyngtonem w sprawie wysokości opłat związanych z obecnością, liczącego 28,5 tys. żołnierzy i oficerów, amerykańskiego kontyngentu wojskowego. Mówienie o płaceniu za amerykańską ochronę wojskową, co często spotyka się w mediach, jest w tym wypadku pewnym uproszczeniem, bo chodzi o wynagrodzenia dla koreańskich pracowników cywilnych pracujących w amerykańskich bazach, partycypowanie w kosztach logistycznych i utrzymania nieruchomości. Wszystko to łącznie ma kosztować Seul 1,18 bln wonów, czyli 1,03 mld dolarów rocznie. Niezależnie od porozumienia w sprawie wysokości wpłat, które w porównaniu z zapisami poprzedniej umowy, wzrosnąć mają o 13 %, ważny jest też sygnał polityczny, iż alians między Seulem a Waszyngtonem jest nadal silny i nie będziemy mieć do czynienia w najbliższej przyszłości, o czym się spekulowało, ze stopniowym rozluźnieniem związków i przechodzeniem Korei Płd. na pozycje państwa współpracującego zarówno ze Stanami Zjednoczonymi jak i z Chinami. Komentatorzy cytowani przez The Korea Times zwracają uwagę na fakt, że wysokość wkładu Seulu do budżetu amerykańskiego kontyngentu, w świetle zawartego porozumienia, będzie w najbliższych latach szybko rosła, co najlepiej oddaje stan nastrojów w regionie. Umowa zawiera bowiem klauzulę przewidującą coroczną waloryzację koreańskiego wkładu o stopę wzrostu państwowego budżetu wojskowego, a ten w latach 2021-2025 ma w każdym roku, zgodnie z oficjalnymi dokumentami rosnąć o 6,1 %. Park Won-gon, profesor na Uniwersytecie Ewha Womans powiedział dziennikarzom, że oznacza to, iż za obecność amerykańskiego kontyngentu wojskowego Seul płacił będzie w 2025 roku już 1,5 bln wonów.
W połowie lutego zawarto też porozumienie między Japonią a Stanami Zjednoczonymi w sprawie kosztów stacjonowania, liczącego 55 tys. żołnierzy, amerykańskiego kontyngentu wojskowego. Umowa, o której Nobuo Kishi, japoński minister obrony powiedział, że jest „kluczowa” dla zapewnienia stabilności w rejonie Indo-Pacyfiku ma inny charakter niźli porozumienie Waszyngtonu z Seulem. Zawarto ją na rok, bowiem negocjacje w sprawie wieloletniego kontraktu jeszcze trwają. Przewiduje ona japoński wkład na poziomie 200 mld jenów, co w przeliczeniu na dolary stanowi 1,8 mld. Jednak Waszyngton nalega na Tokio aby Japonia szybko zwiększała swój budżet wojskowy do poziomu 2 % PKB co spotyka się z oporami gabinetu Yoshihide Sugi. Co prawda zaproponował on historycznie wysoki, budżet wojskowy wynoszący 5,4 bln jenów (51,4 mld dolarów) co w porównaniu z rokiem 2020 stanowi wzrost o 0,5 %, jednak nie osiągnął on jeszcze nawet poziomu 1 % PKB, nie mówiąc już o oczekiwaniach Waszyngtonu. To może być jeden z kluczowych powodów zawarcia krótkotrwałego porozumienia. Chodziło o wysłanie sygnału politycznego nie zamykając drogi do negocjacji ambitniejszego układu w większym stopniu spełniającego oczekiwania Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza, że spodziewane ożywienie gospodarcze po pandemii może ułatwić osiągnięcie porozumienia.
Australia, kolejny regionalny sojusznik Stanów Zjednoczonych, podniósł w tym roku, według obliczeń londyńskiego think tanku International Institute of Strategic Studies swój budżet wojskowy, nie zwracając uwagi na spowolnienie wywołane pandemią, do poziomu 2,19 % PKB, a w latach 2023-24 ma zamiar osiągnąć wskaźnik 2,38 % miejscowego PKB. Informacje te świadczą o nie tylko o tym, że w regionie narasta poczucie zagrożenia, ale również, iż azjatyccy sojusznicy Stanów Zjednoczonych starają się wyjść naprzeciw oczekiwaniom Waszyngtonu aby w większym stopniu niźli do tej pory partycypować w kosztach polityki bezpieczeństwa. Nie odbywa się to oczywiście bez targów i trudnych negocjacji, zbyt daleko idące oczekiwania amerykańskie, takie jak np. formułowane wobec Korei Płd. przez administrację Trumpa, aby ta płaciła rocznie 5 mld dolarów, są odrzucane, ale nowy model relacji powoli się kształtuje. Oznacza on wzrost wydatków państw regionalnych oraz wzrost zaangażowania i kooperacji. Można też mówić o zacieśnieniu współpracy na poziomie politycznym, czemu służyć ma pierwsze w historii spotkanie liderów państw QUAD. Joe Biden, który weźmie w nim udział powiedział, jak cytuje The Washington Post, że „postrzega współpracę z sojusznikami USA w regionie jako centralny punkt swojej strategii radzenia sobie z rosnącą siłą gospodarczą i militarną Chin”. Kolejnym krokiem ma być utworzenie stałego mechanizmu konsultacyjnego państw tworzących porozumienie. Reuters informuje też o przyszłotygodniowej podróży Anthony Blinkena do Japonii i Korei Płd. co ma być sygnałem rozpoczęcia dyplomatycznej ofensywy Stanów Zjednoczonych w regionie. O wadze jaką nowa administracja przykłada do tej części świata ma również świadczyć to, że Blinkenowi towarzyszył będzie szef Pentagonu Lloyd Austin, który ma odwiedzić Indie i spotkać się w Delhi z tamtejszym ministrem obrony Rajnathem Singh. Wychodzący w New Delhi The Print pisze, że wizyta Austina jest wynikiem przekonania władz amerykańskich o konieczności zacieśnienia więzów, również wojskowych z Indiami. Z tego też względu Waszyngton nie tylko zabiegał będzie o zwiększenie zakupów amerykańskiego uzbrojenia przez indyjskie siły zbrojne, ale również „wykaże się niezbędną elastycznością” jeśli chodzi o nałożenie sankcji w związku z zapowiedzianym zakupem przez Delhi rosyjskich systemów przeciwlotniczych S-400.
Jeśli chodzi o sygnały polityczne napływające z Azji Płd.-Wschodniej to są one jednoznaczne. Administracja Joe Bidena, akcentująca konieczność zacieśniania relacji z regionalnymi partnerami może liczyć na sukces, bo lokalne rządy, w obawie przed rosnącą asertywności Chin, skłonne są wychodzić oczekiwaniom Stanów Zjednoczonych naprzeciw. Następuje synergia interesów, ale również koordynacja polityk i uzgadnianie strategii. Z punktu widzenia sytuacji wewnętrznej w Stanach Zjednoczonych, zwłaszcza w kontekście trudnych przyszłorocznych wyborów do Kongresu ma to kluczowe znaczenie, bowiem perspektywa osiągnięcia „szybkiego sukcesu”, pokazania wymiernych rezultatów i dowodów na to, że „Ameryka wróciła” jest tym co jeszcze dodatkowo przesunie zaangażowanie amerykańskiej dyplomacji do Azji Płd. Wschodniej.
Sygnały napływające od głównych europejskich sojuszników Waszyngtonu są diametralnie odmienne. Recepcja wystąpienia Joe Bidena w Monachium, przez liderów kontynentalnej Europy, była raczej chłodna a propozycje „uwspólnotowienia” części budżetu NATO spotkały się z niechętnym przyjęciem. Jak informuje niemiecki dziennik Süddeutsche Zeitung koncepcje Jensa Stoltenberga aby w ramach dochodzenia niektórych państw członkowskich do poziomu wydatków na obronę wynoszących 2 % PKB powołać wspólny budżet z którego mogłyby być finansowane zarówno inwestycje w zwiększenie mobilności NATO-wskich sił w Europie jak i misje wojskowe, w tym ochrona przestrzeni powietrznej, na Wschodzie spotkały się ze sprzeciwem większości europejskich członków Paktu i najprawdopodobniej nie zostaną wdrożone. Znacznie chętniej członkowie NATO z Unii Europejskiej mieli zareagować na propozycje utworzenia nowej formuły negocjacji politycznych na szczeblu ministrów oraz gotowość zajęcia się w ramach NATO kwestiami klimatycznymi i związanymi z zagrożeniami epidemiologicznymi. Wydaje się jednak, że nie do końca o to w koncepcji NATO 2030 chodziło.
Jeśli rysujące się obecnie trendy utrwalą się to będziemy mieli do czynienia z pociągami poruszającymi się z różną prędkością. W Azji Płd. – Wschodniej sojusznicy Stanów Zjednoczonych, zarówno w planie wojskowym jak i politycznym szybko posuwać się będą do przodu. W efekcie już nie tylko zmiana priorytetów amerykańskiej polityki przemawiała będzie na rzecz zwiększenia tam zaangażowania, ale również doraźna rachuba polityczne, bo przecież warto się angażować tam gdzie można pokazać na użytek własnej opinii publicznej sukces i skuteczność. Europa pozostanie trochę z boku, grzęznąc w czasochłonnych, trudnych i niewiele dających negocjacjach. Tego rodzaju perspektywa nie jest, delikatnie mówiąc, patrząc na to z Warszawy, korzystna.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/542549-pociagi-o-roznych-predkosciach-usa-i-ich-sojusznicy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.