„Przez całe swoje życie zawodowe walczyłem o wolność słowa. Zachęcałem studentów do debatowania, do wymiany poglądów. […] Ale dziś na uczelniach się już nie debatuje, bo ktoś mógłby poczuć się urażony. Istnieje za to aktywizm polityczny, który udaje działalność naukową. Cechuje go brak tolerancji oraz dążenie do przeforsowania własnej ideologii, bez względu na koszt” – tak Klaus Kinzler, wykładający od 25 lat na elitarnej francuskiej uczelni Sciences Po w Grenoble niemiecki język oraz kulturę podsumował w rozmowie z niemieckim dziennikiem „Die Welt” to, co spotkało jego oraz innego wykładowcę Vincenta T., ze strony „skrajnie lewicowych” studentów.
Nierówność poglądów
Na początku marca na ścianach uczelni pojawiły się plakaty z nazwiskami obu wykładowców z dopiskiem: „faszyści” oraz „islamofobia zabija”. Kto je tam umieścił nie wiadomo, ale zanim się tam pojawiły Kinzler był przedmiotem nagonki w mediach społecznościowych ze strony skrajnie lewicowego związku studentów USIEPG. Powód? Od listopada u.r. uczestniczył w uniwersyteckiej grupie roboczej pod tytułem „rasizm, islamofobia, antysemityzm”, która miała przygotować „tydzień równości” na uczelni. W jednym z maili wysłanych innemu wykładowcy stwierdził, że islamofobia nie pasuje do pozostałych dwóch koncepcji, bo jest „wymysłem” islamskich radykałów. Muzułmanie są jego zdaniem wprawdzie czasem dyskryminowani, ale ma się to nijak do milionów ofiar „niewolnictwa czy Shoah”. Ponadto, jak dodał, „osobiście nie czuje żadnej sympatii do islamu”. Kinzler proponuje by zorganizować tydzień debat pod tytułem: „rasizm, antysemityzm oraz inne formy nowoczesnej dyskryminacji”. Propozycja raczej mało szokująca, ale to wystarczyło studentom, by rozkręcić trwającą dwa miesiące kampanię nienawiści przeciwko niemu. Jego mail zaczyna krążyć, także wielu kolegów Kinzlera zarzuca mu islamofobię. Vincent T., konserwatysta i katolik, próbuje go bronić. 22 lutego działacze USIEPG zapraszają studentów Kinzlera by notowali „wszystkie problematyczne wypowiedzi wykładowcy”, Kinzler prosi ich by przestali przychodzić na jego wykłady. W końcu ktoś umieszcza plakaty na ścianach, denuncjujące nie tylko Kinzlera ale także Vincenta T.
Nic nowego w sumie w przypadku francuskich uczelni, gdzie królują skrajnie lewicowe grupy i związki studenckie. Tyle, że wszyscy mają jeszcze w pamięci śmierć nauczyciela Samuela Paty’ego, zamordowanego przez młodego Czeczena w październiku 2020 r. Podczas gdy Kinzler zwraca się do mediów i nagłaśnia sprawę, Vincent T. się ukrywa. Według Kinzlera „on i jego rodzina żyją w ciągłym strachu”. Żaden z lewicowych związków studentów nie przyznał się do wywieszenia plakatów, ale wszystkie uważają Kinzlera i jego kolegę za „faszystów”, a ich poglądy za „nieakceptowalne”. Według studentów islamofobia nie jest formą nowoczesnej dyskryminacji, tylko „trwającą od tysięcy lat opresją”. Propozycję Kinzlera, by przedyskutować tę kwestię, odrzucają, bo „tydzień równości” nie jest „tygodniem równości poglądów”. Są poglądy słuszne i niesłuszne, a te Kinzlera oczywiście należą do tej ostatniej kategorii.
Islamogoszymz
Jak podkreślił wykładowca w rozmowie z „Die Welt” studenci stracili zdolność do debaty z powodu polityki tożsamościowej lewicy. „Są tak zamknięci w swojej tożsamości, płciowej, etnicznej czy religijnej, że nie potrafią się od niej zdystansować. Potrafią mówić wyłącznie ze swojej indywidualnej perspektywy. Gdy słyszą więc coś co im się nie podoba, naprawdę czują się skrzywdzeni” – uważa Kinzler. Zadaniem wykładowców jest więc chronienie studentów przed zranieniem, co czyni prowadzenie wykładów trudnym, jeśli nie niemożliwym. „W zasadzie powinniśmy zamknąć uczelnie i zamienić ja w supermarket. No bo na co komu uczelnia, gdzie każdego trzeba chronić przed poglądami, które mu się nie podobają?” – dodał. Najbardziej boli go jednak brak wsparcia ze strony kolegów. „Dla nich jestem Klausem ekstremistą. Z 50 kolegów 35 mnie nienawidzi. Tylko 15 jest za wolnością, ale nawet oni, jak jeden z nich napisał mi w mailu, „boją się mojego moralnego konserwatyzmu”. Kinzler natomiast boi się porównań do Samuela Paty’ego. Nie chce skończyć tak jak on. „Boję się, że w końcu ktoś wbije mi nóż w plecy” – podkreślił.
Afera o islamofobię na Sciences-Po Grenoble wybuchła w chwili, gdy prezydent Emmanuel Macron podjął walkę z „separatyzmem islamistycznym”, obiecując wzmocnienie „wartości republiki” oraz „zasady laickości państwa”. Odpowiednia ustawa została trzy tygodnie temu uchwalona w pierwszym czytaniu przez izbę niższą francuskiego parlamentu, Zgromadzenie Narodowe. Jednocześnie minister ds. szkolnictwa wyższego Frédérique Vidal zapowiedziała walkę z tzw. islamo-lewicowością (islamo-gauchisme) na francuskich uczelniach. Chodzi przede wszystkim o blokowanie badań naukowych krytycznych wobec islamu przez naukowców o lewicowych inklinacjach. Według minister francuska nauka cofnęła się pod tym względem do czasów przed Oświeceniem. Zbadaniem zjawiska islamogoszyzmu na uczelniach miało się zająć Narodowe Centrum Badań Naukowych (CNRS), ale odmówiło, argumentując, że islamogoszyzm „nie jest terminem naukowym tylko polemicznym, którego miejsce jest w kawiarni, a nie debacie publicznej”. Najwyraźniej badacze z CNRS zdążyli zapomnieć, że pojęcie to ukuł jeden z nich – socjolog Pierre-André Taguieff w 2002 roku. Dopiero w październiku 2020 r. Taguieff podsumował swoje prace naukowe na ten temat na łamach lewicowego dziennika „Libération”. Inny naukowiec z CNRS, były student Siences Po Grenoble, Vincent Geisser zaś spopularyzował w 2003 r. pojęcie „islamofobia” i urządza konferencje na ten temat, finansowane co najmniej po części przez Studentów Muzułmańskich Francji, organizację związaną z radykalnym Bractwem Muzułmańskim.
Trockistowskie marzenie
Sam CNRS, jako państwowa instytucja naukowa, może więc posłużyć jako przykład islamogoszyzmu, który miałaby badać. Taguieff zresztą zarzucił swoim kolegom badaczom (sam jest dziś już tylko honorowym dyrektorem badań CNRS), że „wybrali jeden obóz polityczny”, a w swoich pracach naukowych kopiują i aplikują na model francuski amerykańską krytyczna teorię rasową. „Są to wręcz katechizmy wiary w których chodzi wyłącznie o to by udowodnić swoją ideologiczną przynależność” – zaznaczył naukowiec. Według Taguieffa amerykański model, z jego poprawnością polityczną, „bezpiecznymi przestrzeniami”, i terroryzowaniem wykładowców przez studentów zaczyna opanowywać francuskie uczelnie. Ze szkodą dla badań naukowych. Obecny dyrektor badań w CNRS Antoine Petit, który odmówił współpracy z minister szkolnictwa wyższego w 2019 r. opublikował książkę o „seksualności, tożsamości i ciałach kolonizowanych”, w której argumentował, że ciała czarnych są bardziej dyskryminowane. Z nauką ma to niewiele wspólnego, jest to czysty aktywizm polityczny, lobbowanie za prawdziwymi lub wyimaginowanymi „grupami ofiar”. Królują w tej dziedzinie badacze tzw. nurtu post-kolonialnego. W 2019 r. uniwersytet Paryż 1 odwołał cykl wykładów algierskiego dziennikarza Mohameda Sifaoui, eksperta od Al.-kaidy na temat zapobiegania radykalizacji pod presją skrajnie lewicowych związków studenckich. Tymczasem od 2016 r. studenci Sciences Po organizują „hidżab day”, „radosny” dzień noszenia zasłon islamskich.
Według dziennika „Le Figaro” ten przedziwny mariaż lewicy z islamem rozpoczął się w połowie lat 90, gdy część trockistowskiej lewicy, rozczarowana rosnącym konserwatyzmem klas pracujących, zwróciła się ku islamistom, których uznała za wygodną i skuteczną broń w walce z „zachodnim imperializmem”. Wynikiem był na początku lat 2000 bojkot na Sorbonie uniwersytetów i naukowców izraelskich. Regularnie skrajnie lewicowi studenci uczestniczą w manifestacjach islamistów, choćby w obronie chust islamskich. Jednocześnie uczelnie się dostosowują i tworzą choćby zajęcia „tylko dla kobiet”, by muzułmanki mogły w nich uczestniczyć. Zdaniem gazety „islamogoszyzm na uniwersytetach jest faktem i to już od 20 lat”. A przypadek Klausa Kinzlera jest tego dobitnym dowodem. Co będzie dalej z niemieckim naukowcem, nie wiadomo. Dyrekcja uczelni go nie wsparła, w każdym razie publicznie. Zawiadomiła jednak prokuraturę, która zbada kto uruchomił kampanię nienawiści przeciwko niemu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/542503-sojusz-skrajnej-lewicy-z-islamem-na-francuskich-uczelniach