Luisa Neubauer martwi się. O planetę. O klimat. O wszystko, co „bezpowrotnie zostało zniszczone”. Według niej posiadamy wszystkie narzędzia by zrobić z tego świata lepsze miejsce. Ale zamiast tego napędzani chciwością niszczymy planetę. Także za pomocą pandemii Covid-19. „Sami stworzyliśmy świat, który ułatwia przenoszenie się chorób zakaźnych ze zwierząt na ludzi. Stworzyliśmy planetę ryzyka” – przekonywała 24-letnia działaczka klimatyczna w minioną niedzielę. Nie, nie podczas kolejnego protestu klimatycznego, czy zjazdu Zielonych, których jest członkiem, tylko w kościele. Wygłosiła na zaproszenie niemieckiego kościoła ewangelickiego kazanie wielkopostne w berlińskiej katedrze. W końcu kościół ewangelicki oraz cztery diecezje katolickie ogłosiły w tym roku – po raz trzeci – „post na rzecz klimatu”. Tym razem wierni mają oszczędzać wodę, gotować dania wegańskie i poruszać się pieszo lub rowerem zamiast samochodem.
Z duchem czasów
To bardzo aktualny temat
— przekonują inicjatorzy akcji, czyli Ewangelicki Kościół w Westfalii. I taki nie za religijny. Trzeba iść z duchem czasu, by ściągnąć wiernych do pustoszejących świątyń. Jak na razie nie daje to wymiernych rezultatów. W 2019 r. pół miliona osób wystąpiła z obu kościołów – katolickiego i ewangelickiego. W 2020 r. sytuacja wyglądała podobnie. W Kolonii chętnych było tak wielu, że zabrakło terminów w sądzie administracyjnym, choć ten starał się nadążyć za podażą i udostępnił ich ponad 1000 – miesięcznie. Rozchodziły się – jak donosi portal telewizji publicznej „WDR” - na ogół w ciągu pierwszych 24 godzin. Ponad 5000 osób usiłowało się dodzwonić na specjalnie założoną gorąca linię telefoniczną. Linia się załamała. Wystąpienia z kościoła katolickiego odbywały się w Kolonii w odstępach 15-minutowych. Jednym z powodów są skandale pedofilskie, ale bynajmniej nie jedynym. Kolejnym jest silne i jednostronne zaangażowanie polityczne. Nie od dziś kościół katolicki w Niemczech walczy z „populizmem” i Alternatywą Dla Niemiec (AfD). Katoliccy posłowie tej partii nie są zapraszani na Dni Katolików , a episkopat twierdzi, że wciąż „szuka sposobów dialogu z „ludźmi o takich poglądach”. Za to dialoguje z islamem. W chwili kryzysu migracyjnego apelował o otwarte granice.
W konsekwencji dziś mniej niż połowa Niemców należy do obydwu tradycyjnych kościołów. W latach 90 liczba wystąpień utrzymywała się na poziomie kilkudziesięciu tysięcy w przypadku kościoła katolickiego. W 2019 r. przekroczyła 270 tysięcy. I to mimo iż oba kościoły są coraz bardziej otwarte na takie tematy jak klimat czy migracja. Jak twierdzi niemiecki pisarz, autor książki „Czy kościołowi kończy się wiara” („Geht der Kirche der Glaube aus?“) Klaus-Rüdiger Mai kościół ewangelicki w Niemczech jest dziś „głęboko zideologizowany”. Według niego większość jego dygnitarzy przeszło „czerwono-zieloną socjalizację” i myli dziś „swoje poglądy z zasadami teologicznymi”.
Często słyszę od innych wiernych, że mają dość kościoła, gdzie pastor lepiej zna treść lewicowych gazet niż Biblię. Dla kościoła ważny powinien być nie duch czasów, tylko Duch Święty. W kościele chodzi nie o ten świat, tylko tamten, o to co jest transcendentne. O Chrystusa. Kto chce może się angażować w partiach politycznych. Kościół, który będzie jak partia polityczna nie przetrwa
— podkreślił Mai w rozmowie z „Deutschlandfunk Kultur”.
Bóg jest kobietą
Tymczasem w niemieckim kościele ewangelickim duch czasów został nie tylko dogoniony ale prześcignięty. Podczas niedawnych protestów przeciwko aborcji Berlińska Katedra odmówiła działaczom antyaborcyjnym nabożeństwa. A podczas odbywających się co dwa lata Ewangelickich Dni Kościoła lewicowo natchniony wierny może znaleźć kursy orgazmu i malowanie wagin. Ale także kościół katolicki za Odrą oferuje postępowe rozwiązania. Archidiecezja w Monachium choćby postanowiła publikować swoje komunikaty w „genderowo neutralnym języku”. W komunikacie o nowych muzykach kościelnych dołączono więc genderową gwiazdkę (Musiker*innen). Oburzenie wiernych było wielkie, ale archidiecezja odparła zarzuty twierdząc, że zadaniem kościoła katolickiego jest walka o równouprawnienie.
O równouprawnienie w tym Wielkim Poście walczy także kościół ewangelicki – za pomocą neutralnych genderowo cytatów z Biblii. Ewangelicki Kościół w Berlin-Brandenburg codziennie publikuje w mediach społecznościowych cytat z Biblii. W piątek był to Stary testament Amos 4,13: „Albowiem oto on jest, który kształtuje góry, a tworzy wiatry, i który oznajmia człowiekowi, jaka jest myśl jego; on z rannej zorzy ciemność czyni, a depcze wysokości ziemi; Pan Bóg zastępów jest imię jego”. W wersji Berlińskich ewangelików „On” został zastąpiony przez „Ona”, a przy słowie „Bóg” widnieje genderowa gwiazdka. Jak twierdzą autorzy przekładów Biblijnych chodzi o to, by „pokonać męską dominację oraz binarność płciową”. To już zakrawa na obsesję można by rzecz, ale kościół ewangelicki w Niemczech już dawno przestał spełniać swoją rolę. Dziś jest kolejną organizacją pozarządową w stylu Amnesty International czy Reporterzy bez Granic. Bóg jest tam już tylko tłem, czymś co służy do uzasadnienia kolejnych postępowych pomysłów i aktualnych, świeckich dogmatów („Bóg chciał byśmy szanowali jego stworzenie, drzewa, zwierzęta”).
Chrystusa w tym wszystkim nie ma, został zdjęty z krzyża i zredukowany do roli sympatycznego działacza społecznego, takiego fajno-lewicowego, który niczego nie oczekuje, no może poza spożywaniem wegańskich posiłków. Wielu pastorów i księży woli mówić o klimacie, lasach Amazońskich czy islamie, niż o Jezusie Chrystusie. Oferują przy tym kursy przytulania lub montują w kościołach huśtawki czy inne atrakcje jak w kościele pw. św. Dionizego w nadreńskim Heine. Jest wesoło i infantylnie.
W skrócie: W Niemczech resztki tradycyjnych kościołów łącza się z resztkami tradycyjnych partii. Pytanie: jak długo jeszcze?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/541305-weganizm-klimat-i-gender-czyli-wielki-post-w-niemczech