Możemy już podsumować wizytę w Soczi i dialog z Putinem Aleksandra Łukaszenki. Wynikom trwających ponad 6 godzin rozmów, które następnego dnia były jeszcze uszczegółowiane, bo wczoraj Putin łączył się telefonicznie z Mińskiem dziś więcej uwagi poświęcił rzecznik Kremla Pieskow. Powiedział on, że przede wszystkim rozmawiano o ujednoliceniu systemów podatkowych obu państw, współpracy w zakresie wymiany handlowej oraz koordynacji polityki resortów siłowych., Dziennikarze pytali też o to czy sporządzona została lista białoruskich firm, które miałyby stać się celem akwizycji przez rosyjskie koncerny, ale Pieskow powiedział, że współpraca inwestycyjna zawsze jest tematem rozmów, ale o mówić o konkretnych planach jest jeszcze zbyt wcześnie. Te lakoniczne wypowiedzi, w połączeniu z komunikatem, który ukazał się po wczorajszej rozmowie telefonicznej i wystąpieniami Putina i Łukaszenki w Soczi pozwalają jednak zrekonstruować na czym dziś polega „plan gry” Rosji wobec Białorusi.
Łukaszenka na spotkaniu z Putinem podniósł kwestię „kart drogowych” integracji obydwu państw mówiąc, że jest ich 33 albo 34, pracują nad ich kształtem rządy obydwu państw i trzeba je jeszcze trochę „zmodernizować” jak się wyraził. Dotychczas informacje, pochodzące jeszcze z 2019 roku, sugerowały, że opracowanych zostało 31 planów integracji różnych sfer gospodarczych i administracyjnych obydwu państw. Teraz jest mowa o większej ich liczbie, choć nie do końca wiadomo, które obszary dodano. Niedawna wizyta w Mińsku rosyjskiego wicepremiera Jurija Borysowa, generała w stanie spoczynku nadzorującego również rosyjski kompleks wojskowo – przemysłowy, pozwala przypuszczać, że integracja gospodarcza, o której wówczas, jak głosi oficjalny komunikat rozmawiano może dotyczyć również tego sektora. Tym bardziej, że wczorajsza rozmowa telefoniczna Putin – Łukaszenka również z tym była związana. Warto przypomnieć, że najwięcej kontrowersji w trakcie negocjacji mających miejsce w 2019 roku wzbudzały kwestie ujednolicenia systemu podatkowego Rosji i Białorusi, co zdaniem specjalistów nie tylko równałoby się faktycznemu wprowadzeniu rosyjskiego systemu podatkowego, ale również wymuszało rewizję czy raczej zmianę całego białoruskiego systemu prawa cywilnego, tak aby upodobnić je do rosyjskiego. Kwestie wspólnej waluty, o której niedawno wspominał były premier Dmitrij Miedwiediew, były kolejnym przedmiotem dyskusji. Oczywiście najwięcej kontrowersji wzbudzała 31 karta przewidująca powołanie wspólnych organów państwowych Rosji i Białorusi. Kwestie polityki energetycznej, celnej i handlowej były kolejnymi przedmiotami sporu. Z deklaracji zarówno Łukaszenki jak i Putina w Soczi wynika, że porozumienie w szczegółowych kwestiach integracji, wzbogacone o kolejne obszary, jest tylko kwestią czasu.
Ważne deklaracje w Mińsku
W trakcie niedawnego VI Zgromadzenia Delegatów Ludowych w Mińsku padły też ze strony przedstawicieli władzy w Mińsku ważne deklaracje, na które trzeba zwrócić uwagę. Otóż minister spraw zagranicznych Uładzimir Makiej powiedział, że znajdujący się w białoruskiej konstytucji zapis o wielowektorowej polityce zagranicznej kraju i dążenie do uzyskanie statusu państwa neutralnego, czy może raczej „pozablokowego” nie odpowiada już nowym realiom geostrategicznym. Komentatorzy oceniają tę deklarację jako potwierdzenie woli białoruskiego reżimu silniejszej integracji, również wojskowej z Rosją i odejście od polityki, podkreślanej zwłaszcza po 2014 roku, równego dystansu w sporze Moskwy i Kijowa. Być może to, że lecąc do Soczi samolot Łukaszenki musiał ominąć terytorium Ukrainy, bo nie uzyskał zgody Kijowa na przelot, jest potwierdzeniem tego zwrotu. Uładzimir Makiej powiedział również, że Mińsk rewiduje swą politykę w zakresie handlu zagranicznego. Do tej pory władze dążyły do tego aby 1/3 obrotów handlowych przypadała na Rosję, 1/3 na Unię Europejską i reszta na „inne kierunki”. Obecnie ma to być równy, po 50 % podział Rosja – reszta świata. Trend ten będzie zresztą wzmacniany w wyniku zarówno presji Moskwy, jak i uzależnienia Białorusi od rosyjskich zastrzyków finansowych. Po wizycie Borysowa, premier Roman Gołowczenko powiedział, że Białoruś i Rosja uzgodniły współdziałanie w polityce przemysłowej, co w praktyce, jak wyjaśniono ma sprowadzać się do włączenie białoruskich firm do rosyjskich przedsięwzięć i łańcuchów zaopatrzenia. Przy czym nowe w tym jest to, że przeniesiono kontakty na niższe szczeble – do poziomu zarządów przedsiębiorstw. To zresztą trend, który zarysował się już wcześniej jeśli idzie o resorty siłowe. Obecnie kontakty między białoruskim MSW w Rosgwardią, czy ministerstwami obrony, będą bezpośrednie, niekontrolowane przez centralę w Mińsku, co oczywiście znakomicie wzmacnia możliwości rosyjskiej penetracji. Decyzja o przedłużeniu o kolejne 25 lat dzierżawy przez Rosję obiektów wojskowych na Białorusi ma w tym kontekście bardziej wymiar symboliczny niźli realny.
Z rosyjskiego punktu widzenia znacznie ważniejsze obecnie niźli kwestie wojskowe, zwłaszcza wobec deklaracji Łukaszenki, że obydwa kraje już walczą z nieliniową agresją NATO, mają sprawy gospodarcze i instytucjonalizacja państwa związkowego. Przede wszystkim z tego względu, że decyzje dziś podejmowane tworzą fakty dokonane, bo więzi ekonomiczne znacznie trudniej zerwać niżli polityczne oraz stabilizują sytuację na Białorusi, co pozwala przeciwdziałać perspektywie radykalizacji społeczeństwa. A dodatkowo umożliwiają wywieranie presji na sąsiadów. Uzgodniona umowa o przeniesieniu białoruskiego tranzytu do rosyjskich portów bałtyckich, która z ekonomicznego punktu widzenia ma sens tylko dzięki subsydiom do cen frachtu rosyjskich kolei, a obowiązywać będzie przez następne 3 lata, jest narzędziem presji zarówno na Mińsk jak i na Państwa Bałtyckie, szczególnie Łotwę.
Nieprzypadkowo nowym przedstawicielem Rosji na Białorusi, o czym poinformowano dzisiaj, ma być Jewgienij Łukianow, były wieloletni ambasador na Łotwie. Łączy on wszystkie niezbędne w sprawowaniu swej funkcji w Mińsku cechy – jest powiązany z rosyjskimi resortami siłowymi (był zastępcą sekretarza Rady Bezpieczeństwa), ma doświadczenia bankowe (DresdnerBank i WTB, gdzie odpowiadał, co zresztą samo w sobie dla znających kontekst jest ciekawą informacją za przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy) oraz, co jest dodatkowym atutem, pochodzi z Petersburga, gdzie w latach 90-tych zaczął robić karierę. Poglądy też ma prawidłowe. W 2014 roku mówił, że Majdan wywołały Stany Zjednoczone, które chciały się zemścić na Rosji za Syrię, a obozy szkoleniowe dla ukraińskich rewolucjonistów znajdowały się w Polsce. Mniejsza o tego rodzaju smaczki, ale gołym okiem widać, że głównym zadaniem Łukianowa ma być „przyspieszenie integracji”.
Nowy ambasador
Dotychczasowy ambasador Dmitrij Mazencew ma zastąpić odchodzącego na emeryturę i nie mogącego pochwalić się sukcesami sekretarza państwa związkowego Rosji i Białorusi, Grigorija Rapotę. Rosja buduje na Białorusi silną ekipę, której celem, jak można przypuszczać jest dopilnowanie integracji.
Wszystko to razem wzięte oznacza, że Moskwa krok po kroku, unikając spektakularnych posunięć, które mogą wzbudzić zainteresowanie świata i wywołać jakąś niepożądana reakcję będzie konsumowała Białoruś. Łukaszenka otrzyma to na czym mu zależy – możliwość utrzymania władzy do końca obecnej kadencji, a Rosja bez przeszkód będzie uprawiała politykę, której celem jest sprowadzenie Białorusi, choć zapewne bez formalnej inkorporacji, do roli autonomicznej prowincji Federacji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/540567-rosja-chce-zmienic-bialorus-w-jedna-ze-swych-prowincji