„Kultura unieważnienia” (cancel culture) nadal znajduje się w natarciu. Niedawno szkoła średnia w Lawrence w stanie Massachusetts wyrzuciła z kanonu lektur „Odyseę”, ponieważ – jak uzasadniła ten krok tamtejsza nauczycielka Heather Levine – Homer był odpowiedzialny za „pobłażliwość oraz szerzenie seksizmu, rasizmu, ableizmu i zachodniocentryzmu”.
Trudno o większy absurd. Oskarżenie o ableizm, czyli dyskryminację i wrogość wobec osób niepełnosprawnych, skierowane pod adresem niewidomego (a więc niepełnosprawnego) pieśniarza, to szczyt głupoty. Zarzut dotyczący rasizmu mógłby być prawdziwy, gdyby w VIII wieku przed Chrystusem istniała ideologia rasistowska. Z kolei uznawanie antycznej Grecji za „Zachód” to dowód najwyższej ignorancji. W świadomości ówczesnych Greków koncepcja Zachodu w ogóle nie istniała. Odyseusz jako zachodni imperialista – to mógł wymyślić tylko cymbał. Aż dziw bierze, że ktoś o takich kompetencjach intelektualnych jak pani Heather Levine może być nauczycielem. Jeszcze większe zdziwienie budzi jednak fakt, że tego rodzaju argumentacja zyskała posłuch i wpłynęła na decyzję o usunięciu „Odysei” z programu zajęć w Lawrence.
Cóż się jednak dziwić, skoro wykład o „Metamorfozach” Owidiusza na Uniwersytecie Columbia poprzedzony został ostrzeżeniem (niczym napis z paczki papierosów): „Zawiera obraźliwe i brutalne treści marginalizujące tożsamość uczniów w klasie”. Z kolei na Uniwersytecie Yale zrezygnowano w ogóle z zajęć z historii sztuki od renesansu do współczesności, ponieważ okazało się, że większość malarzy, których twórczość omawiano, stanowili biali mężczyźni. Tego nie można było dłużej tolerować. Analogiczne przykłady można mnożyć.
Podobny fanatyzm kierował narodowymi socjalistami, gdy palili książki, czy komunistami, gdy posyłali na przemiał całe nakłady dzieł. Przedstawiciele reżimów totalitarnych tak układali kanony lektur, by wykluczyć z nich to, co – według swych ideologicznych matryc – uważali za odrażające, godne potępienia i niewłaściwe do czytania. Cel był ten sam: przekreślić, unieważnić, skazać na zapomnienie niepoprawnych autorów oraz ich prace.
Niszczenie pomników, wycofywanie książek
Z tych samych pobudek przedstawiciele „cancel culture” niszczą dziś pomniki, wycofują z obiegu książki, cenzurują teksty, szantażują pracodawców, zastraszają i doprowadzają do zwolnień z pracy nieprawomyślnych profesorów lub redaktorów itd.
Jak wobec tego może wyglądać kanon lektur w przyszłości, w której eliminowane będą wszelkie teksty mogące kogokolwiek urazić? Jeden z amerykańskich publicystów stwierdził, że uczniowie mogliby wtedy studiować poszczególne wersety instrukcji obsługi sprzętu komputerowego. Być może jest to jakieś rozwiązanie…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/537943-kultura-uniewazniania-w-natarciu-homer-jako-seksista