Podczas swojego procesu w Moskwie Aleksiej Nawalny powiedział we wtorek, że powodem jego aresztowania jest „nienawiść i strach”, który - jak ocenił - żywi wobec niego prezydent Władimir Putin. Chodzi też o zastraszenie innych - dodał Nawalny.
CZYTAJ TAKŻE:
Nawalny oskarża Putina
W wystąpieniu w sądzie Nawalny nazwał Putina „człowiekiem mieszkającym w bunkrze” i zapewnił: „śmiertelnie go obraziłem tym, że przeżyłem (po próbie otrucia-PAP).
Ponownie oskarżył prezydenta Rosji o związek z tym zamachem.
Przejdzie do historii właśnie jako truciciel. (…) Był u nas Jarosław Mądry, a będziemy mieli Władimira Truciciela
— oświadczył. Po tych słowach próbował ingerować przedstawiciel prokuratury.
Najważniejsze w moim procesie jest nawet nie to, czym zakończy się on dla mnie. Nie jest trudno mnie wsadzić do więzienia. Najważniejsze jest to, po co to się dzieje - po to, aby zastraszyć wielką liczbę ludzi
— mówił opozycjonista.
Dodał też: „nie można wsadzić do więzienia milionów i setek tysięcy (ludzi)” i powtórzył: „nie możecie wsadzić (do więzienia) całego kraju”.
Obrończyni Nawalnego: oczekuję, że proces zakończy się dzisiaj
Obrończyni Aleksieja Nawalnego Olga Michajłowa oceniła we wtorek, że decyzja sądu w sprawie „odwieszenia” wyroku dla opozycjonisty zapadnie tego samego dnia. Michajłowa mówiła o tym w przerwie posiedzenia w Moskiewskim Sądzie Miejskim.
Prawniczka powiedziała, że jest niemal pewna, że sędzia podejmie decyzję we wtorek i że rozprawa nie zostanie przeniesiona na inny dzień.
Obrończyni wyraziła przypuszczenie, że środki bezpieczeństwa wokół sądu są tak kosztowne, że ogłoszenie wyroku nie powinno zostać odroczone. Michajłowa oceniła, że rozprawa może przeciągnąć się do późna we wtorek.
Posiedzenie zostało wznowione we wtorek po południu po dwugodzinnej przerwie. Najpierw miał po przerwie wystąpić prokurator, potem planowane były mowy obrońców, po czym zabrać głos miał sam Nawalny. Po wszystkich wystąpieniach sędzia powinna oddalić się w celu podjęcia decyzji.
Po przerwie jednak niespodziewanie głos zabrał sam Nawalny, a po nim rozpoczął wystąpienie jego drugi adwokat - Wadim Kobziew.
Ławrow: mamy powody sądzić, że sprawa z Nawalnym to inscenizacja
Władze Rosji mają powody sądzić, że sprawa z Aleksiejem Nawalnym jest inscenizacją, chyba że kraje zachodnie udowodnią, iż jest inaczej - powiedział we wtorek szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow na konferencji prasowej ze swoją odpowiedniczką ze Szwecji Ann Linde, która przewodzi w tym roku OBWE.
Jeśli chodzi o sprawę Nawalnego, nie ma żadnych informacji, które rzeczywiście wskazywałyby na zasadność oskarżeń wobec rosyjskiego kierownictwa
— powiedział Ławrow.
Jeśli oskarżasz, to udowodnij winę, a jeśli mówisz: „nic ci nie powiem, bo to tajne”, to mamy wszelkie powody sądzić, że to inscenizacja. Przypomniałem dziś ponownie naszym szwedzkim rozmówcom, że biorąc pod uwagę, iż w laboratorium szwedzkich sił zbrojnych taka analiza została przeprowadzona i później na cały świat ogłoszono, że potwierdzone są wnioski niemieckich ekspertów, to w związku z tym oczekujemy od naszych szwedzkich kolegów przejrzystości i uczciwości w tej kwestii
— dodał Ławrow.
Próba otrucia opozycjonisty
20 sierpnia 2020 roku Nawalny, lider opozycji i głośny krytyk Kremla, poczuł się źle na pokładzie samolotu lecącego z Tomska na Syberii do Moskwy i stracił przytomność. Samolot lądował w Omsku, gdzie opozycjonista został hospitalizowany. Na żądanie rodziny dwa dni później został przetransportowany lotniczym ambulansem do berlińskiej kliniki Charite, gdzie został poddany szczegółowym badaniom i intensywnemu leczeniu. 7 września został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej. Nawalny był leczony w klinice Charite łącznie przez 32 dni, w tym 24 dni na oddziale intensywnej opieki medycznej.
Według rządu RFN istnieją dowody na próbę zamordowania rosyjskiego opozycjonisty chemicznym środkiem bojowym z grupy Nowiczok, opracowanym jeszcze w czasach ZSRR. Berlin poinformował, że wykazały to testy przeprowadzone w laboratoriach w Niemczech, Francji i Szwecji. Zachód zażądał od Moskwy wyjaśnień w tej sprawie.
Władze Rosji utrzymują, że nie ma dowodów na próbę zamordowania Nawalnego, Kreml zaprzeczył też jakiemukolwiek swemu zaangażowaniu w sprawę.
W październiku 2020 roku UE wprowadziła sankcje w związku z domniemanym zamachem na Nawalnego. Restrykcje zostały nałożone m.in. na dyrektora Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) Aleksandra Bortnikowa i wiceministrów obrony Rosji, Aleksieja Kriworuczenkę i Pawła Popowa. Sankcjami objęty jest także Państwowy Instytut Naukowo-Badawczy Chemii Organicznej i Technologii (GosNIIOChT) w Moskwie.
W odwecie rosyjskie władze objęły zakazem wjazdu do Rosji przedstawicieli krajów UE powiązanych z nasilaniem w ramach Unii działań na rzecz sankcji przeciwko Rosji. MSZ nie podał konkretnych nazwisk; odpowiednie noty w tej sprawie pod koniec grudnia resort przekazał do ambasad Niemiec, Francji i Szwecji oraz przedstawicielstwa UE w Moskwie.
Tuż po przylocie z Berlina w styczniu Nawalny został zatrzymany na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo. Decyzją sądu został umieszczony w areszcie do 15 lutego. Rosyjskie służby więzienne domagają się bezwzględnego wykonania wobec niego zawieszonego wyroku, wydanego w 2014 roku. Nawalnemu grozi 3,5 roku pobytu w kolonii karnej. Decyzję w tej sprawie sąd podejmie we wtorek.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/537484-nawalny-w-sadzie-oskarza-putina-to-wladimir-truciciel