Antony Blinken, szef Departamentu Stanu rozmawiał z ukraińskim ministrem Dmytro Kułebą. Komunikat w tej sprawie jest nader lakoniczny, mówi się w nim o kontynuowaniu wojskowej i ekonomicznej pomocy dla Kijowa oraz o konieczności walki z korupcją na Ukrainie i podkreśla potrzebę kontynuowania reform gospodarczych.
Polska opozycja dostrzeże w całej sprawie jedynie to, że szef amerykańskiej dyplomacji nie zadzwonił jeszcze do Warszawy, co jej zdaniem jest wyraźnym sygnałem politycznym pod adresem obecnego rządu. W istocie trudno nie zauważyć, że Blinken rozmawiał już z szefami dyplomacji kilkunastu krajów, nie tylko europejskich, ale również z innych kontynentów, a dla Warszawy nie znalazł czasu. Podważa to, najprawdopodobniej, nadzieje i wizje tych polskich analityków i doradców, którzy w sojuszu strategicznym polsko– amerykańskim upatrywali mechanizmu mogącego równoważyć potęgę Niemiec. Taki sojusz, aby zaistnieć, musiałby opierać się na założeniu, że Waszyngton buduje swoją politykę międzynarodową kierując się zasadą romantycznego altruizmu, a nie rachunkiem sił i środków.
Kwestia Ukrainy
Jest akurat odwrotnie, co zresztą pośrednio potwierdza telefon Blinkena do Kijowa. Trudno go nie wiązać z podpisanym w minioną sobotę przez prezydenta Zełenskiego specjalnym dekretem wprowadzającym sankcje obejmujące Wang Jinga - właściciela chińskiego konglomeratu firm Skyrizon, który chciał przejąć ukraińskiego producenta silników lotniczych i śmigłowcowych, firmę Motor Sicz. Kijów skutecznie zablokował przejęcie przez Chińczyków koncernu, który jest w posiadaniu umowy z państwowym biurem konstrukcyjnym umożliwiającej mu bezpłatne, przez najbliższe kilkadziesiąt lat, wykorzystywanie dokumentacji technicznej silników produkowanych przez Motor Sicz. A chodzi o silniki do samolotów transportowych An, śmigłowców Mi oraz rakiet balistycznych. Do 2014 roku to właśnie z tej firmy pochodziło gros silników wykorzystywanych przez rosyjski przemysł lotniczy. Zdaniem fachowców, nawet jeśli założyć, że konstrukcje ukraińskie nie należą do najnowocześniejszych na świecie, to i tak przejęcie tego zasobu umożliwiłoby Pekinowi dokonanie gigantycznego skoku technologicznego we wrażliwej dziedzinie. Nic dziwnego, że na posunięcie władz Ukrainy bardzo nerwowo zareagowano w Pekinie. W specjalnym oświadczeniu opublikowanym w poniedziałek tamtejsze Ministerstwo Spraw Zagranicznych wystąpiło z „kategorycznym sprzeciwem” wobec działań Kijowa, grożąc konsekwencjami, które mogą być niemałe, bo Chiny są największym partnerem handlowym Ukrainy.
Media w Kijowie zwracają uwagę, że już w grudniu tamtejszy resort spraw zagranicznych zdemontował instalacje łączności produkowane przez Huawei, a w jego ślady poszły też inne ministerstwa. Równocześnie Chińczycy wykluczeni zostali z umów w zakresie budowy instalacji „smart city”, a na ich miejsce wszedł amerykański gigant Cisco. Zwraca się też uwagę, że posunięcia Kijowa wymierzone w firmę Skyrizon nastąpiły kilka dni po tym, jak podobne sankcje wprowadził amerykański Departament Handlu. Prezydent Zełenski powiedział niedawno, że zamierza w toku pierwszej swojej rozmowy z Joe Bidenem zapytać, „dlaczego Ukraina nie jest jeszcze w NATO”, co oznacza, że i Kijów traktuje ostatnie posunięcia w kategoriach szczególnego rodzaju transakcji.
Sprawa Nord Stream 2
Informacje na temat posunięć Kijowa wymierzonych w Skyrizon zbiegły się z doniesieniami niemieckiego dziennika „Handelsblatt” jakoby Waszyngton sygnalizował Berlinowi, iż jest gotów rozmawiać na temat stosunku do Nord Stream 2. O ile Niemcy zdecydowaliby się skorygować swe stanowisko w innych ważnych dla Stanów Zjednoczonych obszarach, o tyle Amerykanie zastanowiliby się nad odejściem od polityki sankcji wobec gazociągu, co równa się jego dokończeniu. Dziennik dość enigmatycznie mówi o oczekiwaniach strony amerykańskiej wspominając, że dotyczyć one mają kwestii bezpieczeństwa. W całej sprawie jest jeszcze jeden ciekawy wątek, prócz oczywiście tego, iż mamy z klasycznym przykładem dyplomacji i polityki transakcyjnej, o którą oskarżany był Donald Trump. Otóż również w poniedziałek media francuskie przyniosły wypowiedź Clémenta Beaune, tamtejszego Sekretarz Stanu ds. Europejskich, który w toku wywiadu w stacji radiowej France Inter wezwał Niemcy do rezygnacji z kontynuowania budowy Nord Stream 2 mówiąc, że „Francja zawsze miała wątpliwości”, co do jego celowości, a te narastają zwłaszcza teraz, po aresztowaniu Nawalnego i represjach, jakie obserwowano w ostatnich dniach wobec demonstracji w wielu rosyjskich miastach. Francuski minister powiedział też, że przeciw kontynuowaniu budowy wypowiadają się od dawna zarówno Polska, jak i Państwa Bałtyckie, co jest wyraźnym sygnałem wysyłanym przez Paryż do stolic naszego regionu, iż możliwa jest współpraca w zakresie budowania porozumienia zmierzającego do skłonienia Berlina do zmiany stanowiska. Warto pamiętać, że już jakiś czas temu dyplomacja francuska poparła propozycje Waszyngtonu, aby rozszerzyć na Azję zakres odpowiedzialności NATO, co w połączeniu z wypowiedzią w sprawie Nord Stream 2 należy chyba rozumieć, że Paryż, grając z jednej strony na porozumienie z Waszyngtonem, a z drugiej ze stolicami Europy Środkowej, również ma ochotę równoważyć dominację Niemiec w Europie. Oczekiwania Waszyngtonu pod adresem Niemiec mogą też być związane z tą właśnie kwestią – zgodą na rozszerzenie zakresu odpowiedzialności NATO na Azję. Nawiasem mówiąc, kanclerz Merkel już zdążyła odpowiedzieć, że Berlin nie zmienia swego stanowiska w kwestii przyszłości gazociągu, co zdaje się oznaczać, iż rewelacje „Handelsblatt” nie są bezpodstawne.
Wydarzenia te, rozmowy i deklaracje odsłaniają z jednej strony prawdziwą naturę polityki, która zawsze do pewnego stopnia, a w ostatnim czasie wydaje się, że bardziej niż wcześniej, ma charakter transakcyjny. Jej skuteczność związana jest z jednej strony z prawidłową oceną własnej pozycji, bo można grać, jak mówią Amerykanie „słabą ręką”, ale bez przesady, z drugiej zaś, z konstatacją prostego faktu, iż aby uprawiać politykę transakcyjną trzeba mieć aktywa, na które pożądliwie patrzą po drugiej stronie stołu negocjacyjnego. Jeśli negocjatorzy drugiej strony, a dotyczy to tak samo naszych przeciwników, co jeszcze bardziej sojuszników, wiedzą, że my zbudowaliśmy całą politykę, ale również narrację na użytek polityki wewnętrznej na deklarowaniu dozgonnej i bezwarunkowej z nimi przyjaźni, to po cóż mają się wysilać? Nie muszą nawet zaczynać licytacji i tak wiedzą, że wygrają. Jeśli informacje niemieckiego dziennika ekonomicznego się potwierdzą i ostatecznie Waszyngton zrewiduje swą politykę wobec Nord Stream 2, to będzie to wymowną nauką, jak układają się geostrategiczne priorytety Stanów Zjednoczonych. Europa przegrywa w nich z Azją, a Europa Środkowa z państwami „starej Unii”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/537430-polityka-transakcyjna-w-wydaniu-administracji-joe-bidena
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.