Dmitrij Miedwiediew, były rosyjski premier, obecnie zastępca szefa Rady Bezpieczeństwa, w wywiadzie, którego udzielił Agencji TASS, powiedział mając na myśli przyszłość relacji rosyjsko-białoruskich, że „musimy ściślej integrować się i wykorzystać pełny potencjał traktatu o państwie związkowym, w tym te elementy zbliżenia, łączące potencjały naszych gospodarek, o których się w nim mówi. A to są różne kwestie, aż do jednej powołania wspólnej waluty włącznie”.
Wywiad Miedwiediewa
Na Białorusi ta wypowiedź Miedwiediewa, który jeszcze za czasów, kiedy sprawował funkcję premiera, uchodził za zwolennika stawiania Mińskowi twardych warunków i bezwzględnego egzekwowania zapisów umowy integracyjnej, odebrana została jak rodzaj ultimatum. Tym bardziej, że w tym samym wywiadzie były rosyjski premier powiedział, że Rosja może odłączyć się od światowego internetu, co odczytuje się jako zapowiedź zaostrzenia polityki wewnętrznej i ostatecznego zaprzestania zwracania uwagi na reakcje Zachodu.
Stanisłau Bahdankiewicz, były prezes białoruskiego Banku Narodowego, powiedział, że „jeśli Rosja plunie na stosunki z Zachodem, to wówczas całkowicie zmiażdży Białoruś. Łukaszenka pozostanie szefem regionu, który stanie się częścią Federacji Rosyjskiej ze stolicą w Mińsku”. Politolog Paweł Usow jest zdania, że wzrost presji ze strony Federacji Rosyjskiej na przyspieszenie integracji może być wywołany sytuacją wewnętrzną i dążeniem Moskwy do pokazania własnym wyborcom, „putinowskiej większości”, „że potęga Rosji pozostaje niezachwiana i Moskwa może osiągać nowe geopolityczne zwycięstwa”. Usow oceniając sytuację zwraca uwagę i na to, że już daje się zauważyć postępujące scalenie systemów bezpieczeństwa obydwu krajów, co oznacza, w jego opinii, iż nie będziemy mieć do czynienia jedynie z integracją na poziomie gospodarczym, lecz głębszym procesem. Białoruski politolog nawiązuje do informacji, które pojawiły się 30 stycznia na stronie inicjatywy ByPol, przedsięwzięcia zainicjowanego przez tych przedstawicieli białoruskich resortów siłowych, którzy zdecydowali się zerwać z Łukaszenką. Otóż w minioną sobotę opublikowali oni informację, iż w zachodnim i północno-zachodnim dowództwie operacyjnym białoruskich sił zbrojnych rozpoczął się nabór kandydatów, wojskowych i oficerów, którzy mieliby utworzyć białoruski kontyngent sił pokojowych w Syrii. Dowódcą 600 osobowego oddziału, który ma być wysłany do kontrolowanych przez Rosjan obszarów, miałby zostać major Igor Gil. Jeśli te informacje się potwierdzą, to Białoruś byłaby drugim po Armenii krajem, który wysłał swych żołnierzy w misję pokojową do Syrii, na co nie zdecydowały się, mimo presji Moskwy, inne kraje wchodzące w skład sojuszu wojskowego ODKB, takie jak Kazachstan. Byłoby to symboliczne podkreślenie rosnącego uzależnienia Mińska od Moskwy w dziedzinie polityki zagranicznej.
Dzisiejszy wywiad Dmitrija Miedwiediewa z integracyjnym ultimatum pod adresem Białorusi zbiega się z wizytą w Moskwie Josepa Borella, szefa unijnej dyplomacji, która zdaniem komentatorów po bezprawnym aresztowaniu Nawalnego i tłumieniu fali protestów powinna zostać odwołana, oraz z zakończonymi w ubiegłym tygodniu w Brukseli uzgodnieniami na temat trzeciego pakietu sankcji wymierzonych w reżim Łukaszenki. Jak informuje na swym kanale na platformie Telegram Jewgenij Chaliezin, znany białoruski reżyser i emigrant polityczny, podobnie jak w przypadku drugiego pakietu sankcyjnego tak i teraz lista, którą sformułowano powstała w wyniku przetargu i rywalizacji lobbystów oraz rządów państw członkowskich zainteresowanych „wyreklamowaniem” niektórych białoruskich oligarchów. Chaliezin argumentuje, że doszły do niego informacje, iż sankcjami pierwotnie miał zostać objęty Michaił Guceriew, przyjaciel Łukaszenki, posiadacz pakietu akcji rafinerii Mozyrzu, dzięki któremu Mińsk przetrwał kryzys paliwowy na początku ubiegłego roku. Miał zostać objęty, ale w wyniku presji Berlina ostatecznie nie znalazł się na liście. Podobne „szczęście” miał inny oligarcha wspierający Łukaszenkę, Aleksiej Oleksin, który został „wyreklamowany” na skutek starań rządu Łotwy.
Raport grupy ekspertów Atlantic Council
Historia z Michaiłem Guceriewem jest o tyle interesująca, że ukazał się właśnie raport grupy ekspertów Atlantic Council, który jest próbą określenia kształtu pożądanej polityki administracji Joe Bidena wobec Białorusi. Autorzy opracowania (Anders Åslund, Melinda Haring, John E. Herbst i Alexander Vershbow) za jedno z podstawowych zagrożeń, któremu Zachód powinien przeciwdziałać uważają przejmowanie białoruskich przedsiębiorstw przez rosyjskich oligarchów realizujących polityczne zamierzenia Kremla. Pod hasłami integracji gospodarek obydwu krajów i pod presją politycznego, ale również finansowego uzależnienia Mińska od Moskwy, Rosja może, w ich opinii, kupić co cenniejsze przedsiębiorstwa. W raporcie swym wspominają m.in. Dmitrija Mazepina, właściciela firm produkujących nawozy mineralne, który może przejąć zakłady azotowe w Grodnie oraz właśnie Michaiła Guceriewa, którego Kreml może, w ich opinii użyć, aby zdobyć kontrolny pakiet w jednej z dwóch białoruskich rafinerii. Amerykańscy eksperci są zdania, że oprócz finansowego wspierania białoruskiej opozycji, Zachód musi zmierzyć się z dwoma najpoważniejszymi zagrożeniami. Jednym jest bezpośrednie lub pośrednie wtargnięcie rosyjskich „siłowików” na Białoruś, jeśli reżim zacznie tracić kontrolę, co może być wstępem do inkorporacji, drugim zaś stopniowe przejmowanie przez Rosjan białoruskich firm, co w dłuższej perspektywie może doprowadzić do podobnego efektu. Są zdania, że Stany Zjednoczone i nowa administracja winny podjąć się zadania koordynowania niespójnej dotychczas polityki sankcji kolektywnego Zachodu wobec Mińska, a po to aby uzyskać polityczną inicjatywę Joe Biden winien przyjąć w najbliższym czasie Swietłanę Cichanouską i ogłosić duży, wart nie mniej niż 200 mln dolarów rocznie pakiet pomocowy dla społeczeństwa obywatelskiego i opozycji. Jednak ich zdaniem, również nasilić należ sankcje. Muszą być one znacznie rozszerzone i objąć zarówno znacznie większą liczebnie grupę przedstawicieli reżimu odpowiedzialnych za łamanie praw obywatelskich, jak i ludzi oraz firmy będące zapleczem finansowym Łukaszenki. Ale nie tylko. Warto zwrócić uwagę na to, że amerykańscy eksperci bardzo trzeźwo proponują, aby ostrze polityki sankcyjnej zwrócić także przeciw rosyjskim firmom i oligarchom, którzy mogą chcieć przejmować dla Moskwy co cenniejsze białoruskie aktywa. Ta propozycja jest w gruncie rzeczy równoznaczna z ideą zamrożenia stanu własnościowego na Białorusi na tak długi czas jak rządzi Łukaszenka. Eksperci Atlantic Council proponują zresztą, aby w oficjalnej nomenklaturze dyplomacja Stanów Zjednoczonych używała wobec niego terminu „były prezydent Białorusi”, a ambasador Julie Fisher winna przybyć na placówkę w Mińsku, ale nie składać listów uwierzytelniających na ręce Łukaszenki. Propozycjom tym towarzyszy idea publicznego ogłoszenia przez Zachód groźby drastycznego zwiększenia sankcji przeciw Rosji, jeśliby ta w sposób otwarty lub niejawny, zwiększyła swoją obecność na Białorusi.
Dzisiaj media doniosły, że w drodze do Mińska Julie Fisher, odwiedzi stolice państw sojuszniczych w Unii Europejskiej, co uznać należy za próbę przejęcia przez Waszyngton inicjatywy w sprawie polityki wobec Białorusi. To dobry znak, bo gołym okiem widać, że Stany Zjednoczone są w znacznie większym stopniu niźli Unia Europejska zdeterminowane, aby realizować twardą linię polityczną nie tylko wobec Mińska, ale i wobec Moskwy, gdzie w istocie leżą klucze do rozwiązania białoruskich problemów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/537372-rosja-zapowiada-glebsza-integracje-z-bialorusia