Wybór Armina Lascheta na szefa CDU, na zakończonym, dwudniowym zjeździe on-line niemieckich Chadeków, który będzie też prawdopodobnym przyszłym następcą Angeli Merkel na stanowisku kanclerza Niemiec, w Moskwie, nawet jeśli nie określają mianem „daru Niebios”, to z pewnością przyjmują z zadowoleniem.
Powodem tego są liczne wypowiedzi niemieckiego polityka, premiera landu Północna Nadrenia–Westfalia na temat stosunków rosyjsko–niemieckich, które w 2014 roku pozwoliły dziennikowi „Die Welt” zaliczyć go do grona „Putin-Versteher”, polityków rozumiejących Putina, obok takich postaci jak były kanclerz Gerhard Schröder, jeden z liderów AfD Aleksander Gauland czy Sahra Wagenknecht z lewicowej Die Linke.
Stanowisko ws. rosyjskich działań
W 2014 na takie miano Laschet zasłużył sobie swym stanowiskiem w sprawie referendum na Krymie, które jego zdaniem w oczywisty sposób sprzeczne było z prawem międzynarodowym, tym niemniej Niemcy winny, jak oświadczył „postawić się na miejscu partnera” (czyli Rosji) i „starać podtrzymywać relacje w polityce zagranicznej”, aby nie było wątpliwości, o co w tym wszystkim chodzi powiedział wówczas również, że 1200 przedsiębiorstw z Północnej Nadrenii–Westfalii w różny sposób zaangażowane jest w interesy z Rosją, a 40 proc. konsumowanego w Niemczech rosyjskiego gazu pochodzi ze Wschodu.
W sprawie przyszłości gazociągu Nord Stream 2 Laschet wypowiadał się zresztą, później krytykując stanowisko niemieckiej dyplomacji za to, że jest zbyt histeryczne, proponując, jak informował we wrześniu ubiegłego roku Reuters wspólne europejskie, nie zaś niemiecki stanowisko w sprawie przyszłości gazociągu. Te jego deklaracje, co istotne dla zrozumienia sensu wypowiedzi, były odpowiedzią na wezwania szefa niemieckiej dyplomacji Heiko Maasa, który wówczas opowiadał się za polityką zamrożenia projektu. Zresztą kwestia przyszłości Nord Stream 2 powróciła w trakcie debaty na zjeździe CDU. W swych wystąpieniach zarówno Friedrich Merz jak i Norbert Röttgen, rywale Lascheta do funkcji przewodniczącego CDU, opowiadali się za zamrożeniem przedsięwzięcia rosyjskiego Gazpromu, jedynie premier rządu Północnej Nadrenii–Westfalii zajmował w tej materii odmienne stanowisko, argumentując, zresztą zgodnie z linią kanclerz Merkel, że nie jest to projekt polityczny i w związku z tym polityka nie powinna wpływać na jego przyszłość. Zresztą, jak dowodzą obserwatorzy niemieckiego zjazdu kwestia kształtu niemieckiej Ospolitik była w toku jego debat dość marginalnym tematem i raczej to nie stosunek do Rosji wpłynął na ostateczne stanowisko delegatów. Nie zmienia to jednak faktu, że z rywalizującej ze sobą trójki Laschet może być uznany za polityka w największym stopniu skłonnego wsłuchiwać się w argumenty Kremla.
Jego wypowiedzi, zwłaszcza na tle określonego mianem „jastrzębia” Norberta Röttgena, który opowiadał się za zaostrzeniem antyrosyjskich sankcji, uchodzą wręcz za prorosyjskie. Mattia Nelles z Atlantic Council przypomniała przed rokiem nie tylko to, że Laschet po aneksji Krymu i agresji na Ukrainę krytykował niemiecką politykę za nadmierną emocjonalność i „antyputinowski populizm”, ale również zwróciła uwagę na to, że po zamachu w Salisbury na Sergieja Skripala był on jedynym znaczącym politykiem rządzącej Niemcami CDU, który publicznie skrytykował Londyn za domaganie się europejskiej solidarności w tej sprawie. Radził wówczas poczekać na przedstawienie przez Wielką Brytanię bardziej przekonujących dowodów na winę Moskwy. Wkrótce potem w wywiadzie dla dziennika Die Zeit przestrzegał przez „demonizowaniem Rosji”, a latem 2019 roku przy okazji organizowanego w Petersburgu niemiecko – rosyjskiego forum Dialog nie tylko spotkał się z ministrem Ławrowem, ale wystąpił z bardzo emocjonalnym przemówieniem w toku spotkania. Jak wówczas informowało Deutsche Welle jego przemówienie było „miodem” dla uszu rosyjskich gości i przerywane było kilkakrotnie owacjami. Laschet mówił wówczas nie tylko o niemieckiej winie za wywołanie II wojny światowej, ale powoływał się na Ostpolitik Willi Brandta. Wymowny jest sposób, w jaki to uczynił, argumentując, że ówczesne niemieckie otwarcie na Rosję miało miejsce 4 lata po zdławieniu przez Sowietów „Praskiej Wiosny”, co jego zdaniem oznacza, że i obecnie, mimo Krymu i Donbasu, podobne posunięcie też jest możliwe. Przemawiając w 2019 roku Laschet podkreślał, że Niemcy potrzebują więcej rosyjskiego gazu, a Europa powinna wysłuchać rosyjskich argumentów, jeśli chodzi o walkę z terroryzmem w Syrii.
Kto zostanie kanclerzem?
W 2018 roku, w wywiadzie dla Agencji DPA mówił, że w Niemczech panuje taki klimat polityczny, w którym każdego, kto opowiada się za współpracą z Rosją od razu traktuje się „jako kupionego przez Gazprom albo zwolennika Władimira Putina”.
Wybór Armina Lascheta jest najlepszym z możliwych dla stosunków rosyjsko-niemieckich
— powiedział dziennikowi Kommersant germanista Artem Sokolov, z Centrum Studiów Europejskich w Instytucie Studiów Międzynarodowych MGIMO.
Nie można jednak popełnić błędu automatycznego klasyfikowania Lascheta jako polityka prorosyjskiego, który dążył będzie za wszelką cenę do ocieplenia relacji Berlina i Moskwy. Po pierwsze nie jest wcale przesądzone, czy ostatecznie to on zostanie następcą kanclerz Merkel po jesiennych wyborach. Ma na to największe szanse, ale o swych kanclerskich ambicjach informował ostatnio, znacznie bardziej od Lascheta popularny wśród konserwatywnych wyborców lider bawarskiej CSU Markus Söder. Już raz, w 1980 roku złamana została zasada, iż kandydatem na fotel kanclerza jest przewodniczący CDU. Wówczas został nim Franz Josef Strauß z CSU. Po drugie, jak się uważa, Laschet zwyciężył w wyborach na przewodniczącego niemieckiej Chadecji przede wszystkim dlatego, że jest uznawany za polityka centrum, umiarkowanego zwolennika „linii Merkel”. Pomogło mu też bardzo słabe, w opinii wielu obserwatorów, wystąpienie jego głównego rywala Friedricha Merz. Szczególnie krytykowana była ta część przemówienia Merza, w której mówił on o polityce równouprawnienia kobiet i mężczyzn. Sprawy międzynarodowe, szczególnie stosunek do Rosji, nie był przedmiotem otwartych polemik. Nawet jeśli Laschet po jesiennych wyborach zostanie kolejnym kanclerzem Niemiec, to linia jego gabinetu może być współkształtowana przez partnera koalicyjnego. Obecnie za faworyta do takiej roli uznaje się Zielonych, których leaderschip należy do grupy najbardziej nieprzejednanych w niemieckich elitach politycznych, jeśli chodzi o rewizję polityki wobec Rosji, a zatem jego polityką będzie musiała być kompromisowa, zresztą Laschet uchodzi za mistrza kompromisu. Wydaje się jednak, że Berlin pod nowymi rządami może zająć bardziej przychylne stanowisko wobec francuskich propozycji „wybicia się Europy na strategiczną suwerenność”, co w rozumieniu Paryża automatycznie zakłada, po to, aby równoważyć wpływy Stanów Zjednoczonych, poszukiwanie formuł współpracy z Rosją.
Nawiasem mówiąc, mamy do czynienia z dwoma paradoksami. Mogą potwierdzić się opinie wielu, również polskich analityków, argumentujących, zwłaszcza na fali krytyki polityki Angeli Merkel w polskich mediach, że „jeszcze za nią zatęsknimy”. Drugi paradoks jest jeszcze zabawniejszy. Otóż nikt z obserwujących niemiecką scenę polityczną i początki partii Zielonych nie powiedziałby, że po 40 latach od jej powołania, to ta formacja ma szansę stać się w oczach Warszawy jednym z gwarantów twardej linii Niemiec wobec Moskwy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/535200-armin-laschet-czyli-rozumiejacy-putina