Prezydent elekt Stanów Zjednoczonych Joe Biden w swojej książce „Obiecaj mi. Nadzieja na progu otchłani” zarzucił dyrekcji muzeum KL Dachau fałszowanie historii. Polityk zwrócił uwagę, że miejsce pamięci, które odwiedził w 2015 roku z 15-letnią wnuczką, zostało przekształcone, aby - jego zdaniem - złagodzić przygnębiający wpływ na zwiedzających.
Chociaż książka znalazła się na listach bestsellerów w 2017 roku, o sprawie znów zrobiło się głośno za sprawą publikacji tygodnika „Der Spiegel”, który przypomniał słowa Bidena.
Negacjonizm w muzeum?
Demokrata, który odwiedził muzeum kilkakrotnie, ostro skrytykował podejście niemieckich ekspertów do komory gazowej. Jak relacjonuje Biden, we wcześniejszym opisie miejsca była informacja, że więźniów kierowanych na śmierć w komorze zapewniano o kąpieli, natomiast obecnie mowa jest o tym, że do zagazowania więźniów doszło „tylko kilka razy” lub że… nie miało to w ogóle miejsca.
Prezydent elekt zauważył również, że podczas wcześniejszych wizyt były widoczne nazwiska wyryte przez więźniów na drewnianych stelażach łóżek, ale w 2015 roku tych śladów już nie było, a drewniane elementy były „świeżo lakierowane”. Jak podkreśla Biden, „okrutne detale” zostały z upływem czasu złagodzone.
Zdziwienie szefowej muzeum
Szefowa muzeum Gabriele Hammermann wyraża swoje zdziwienie zarzutami Joe Bidena. Jej zdaniem polityk uległ złudzeniu, że ma przed sobą oryginalne budynki, natomiast chodzi o „muzealną inscenizację”.
Jeśli chodzi o komorę gazową, eksperci są zgodni co do tego, że w Dachau nie mordowano na masową skalę więźniów za pomocą gazu. Przypuszcza się, że SS zamordowała kilka osób podczas eksperymentów z gazem bojowym. Trudno zrozumieć, dlaczego ktoś przekazał Bidenowi inną wersję wydarzeń
— mówi Hammermann.
gah/dw.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/535175-biden-zarzuca-muzeum-kl-dachau-falszowanie-historii