Pojęcie „celebryty” na dobre zastąpiło archaiczny termin „gwiazdy srebrnego ekranu”. Nie tylko nazwa uległa zmianie. Znani i lubiani coraz częściej prezentują publice swoje życie od kuchni. Również od alkowy...
Prawdziwym symbolem medialnego striptizu stała się Edyta Górniak. Popularna wokalistka uwielbia dzielić się z tabloidami swoimi perypetiami osobistymi, a nawet problemami sercowymi. Chyba już każdy Kowalski słyszał o konflikcie artystki z byłym mężem. Górniak zarzuca Dariuszowi Krupie niemal wszelkie niepowodzenia, jakie przytrafiły się jej w karierze. A to, że zmuszał ją do śpiewania w supermarketach, a to, że bardziej kochał jej pieniądze, niż ją, etc.
http://www.youtube.com/watch?v=lMhQzBYXdK8
Ostatnio zachowanie Górniak bezlitośnie wykpiła na łamach tygodnika „Wprost” Karolina Korwin – Piotrowska. „Górniak po raz kolejny udowodniła, że w tworzeniu definicji słowa dno nie ma sobie równych. W tej konkurencji dawno już przebiła i Dodę, i Wiśniewskiego” - napisała dziennikarka.
Skoro już mowa o tych dwóch ostatnich artystach, można powiedzieć, że – wśród polskich gwiazd - modę na epatowanie swoją prywatnością zapoczątkował były lider Ich Troje. Dramatyczne opowieści o swoim dzieciństwie, załatwianie rodzinnych spraw w dokumencie Sylwestra Latkowskiego „Gwiazdor” (2002) czy wreszcie TVN-owski reality show „Jestem, jaki jestem”, którego głównym bohaterem był właśnie Michał Wiśniewski, a areną zmagań – jego własny dom.
http://www.youtube.com/watch?v=5yahS7WqGts
Pałeczkę od lidera Ich Troje szybko przejęła znana z innego reality show - „Bar” Dorota Rabczewska. Wokalistka funkcjonują pod pseudonimem Doda (i wszystko jasne...), która – podobnie jak Wiśniewski - zdobyła serce szarego Kowalskiego lekkimi popowymi piosenkami na granicy z disco polo. Piosenkarka z Ciechanowa rodem, bez skrępowania opowiadała w rozmowach z dziennikarzami o swoich upodobaniach seksualnych i burzliwych związkach. W świetle jupiterów Rabczewska zdążyła już rozstać się z takimi sławami jak Radosław Majdan (jej pierwszy mąż, były bramkarz reprezentacji Polski) czy Adam „Nergal” Darski (lider grupy Behemoth).
http://www.youtube.com/watch?v=XK0YINFchuM
W ślad za Wiśniewskim, Rabczewską i Górniak poszły inne rodzime gwiazdy. W Europie Zachodniej i po drugiej stronie Oceanu takie przypadki od dawna nikogo nie dziwią. Lista skandalistów jest długa, a jej początki można odnotować już w latach 70., czyli epoki „dzieci kwiatów”.
Popularność nie zawsze jednak oznacza czerwonego dywanu, bukietu kwiatów i ogólnego uwielbienia. Niektórzy artyści boleśnie przekonali się o ciemnych stronach sławy. Niektóre przypadki kończyły lub mogły skończyć się tragicznie.
Najlepszym przykładem tego, że sława potrafi wymknąć się spod kontroli jest Dave Gahan. Frontman Depeche Mode – na fali popularności zespołu – przerodził się z ulizanego chłopca w rock'n'rollowego „bad boya”. Wokalista miał również słabość do zwierzania się dziennikarzom. Na efekty nie musiał długo czekać. Niebawem jego posiadłość na wsi stała się prawdziwą Mekką dla fanów, którzy urządzali sobie istne obozowiska na trawniku przed domem. Ostatecznie Gahan musiał opuścić spokojne Essex. Popularność wiązała się też z licznymi pokusami w osobie urodziwych fanek, które całymi grupami odwiedzały jego garderobę. Charyzmatyczny wokalista nigdy nie odmawiał gościny. Efekt? Rozwód, depresja, uzależnienia, bijatyki, areszt, a nawet kilka prób samobójczych. Gdyby nie cierpliwość Martina Gore'a i Andy'ego Fletchera, Depeche Mode przeszłoby do historii. Sam Gahan poznał wkrótce swoją trzecią żoną Jennifer Sklias, postanowił „polubić ciszę” i ostatecznie się ustatkować. Udało mu się. Z pożytkiem dla jego samego i zespołu.
http://www.youtube.com/watch?v=K-tSpe2aU88
Nie każdy artysta ma jednak tyle szczęścia. Chyba najbardziej znanym przypadkiem jest postać Kurta Cobaina. Chłopak z prowincjonalnego Aberdeen (USA) zawsze marzył o wyrwaniu się z rodzinnych stron i robieniu tego, co naprawdę kocha. Sukces grupy Nirvana przerósł jego najśmielsze oczekiwania, ale popularność okazała się zbyt dużym ciężarem. Każdy fan śledził na bieżąco jego perypetie osobiste, a przede wszystkim historię związku z Courtney Love. W swoich dziennikach pisał, że nie chciałby, aby jego córka Frances Bean stała się częścią takiej bezkształtnej masy naśladowców. 5 kwietnia 1994 roku popełnił samobójstwo, dołączając do „klubu 27” - muzyków, którzy właśnie w tym wieku odebrali sobie życie.
http://www.youtube.com/watch?v=YcnvM2Eg_Rc
Nie tylko dla artystów popularność potrafi być prawdziwym przekleństwem. Pierwszy celebryta - sportowiec, irlandzki piłkarz George Best potrafił w ciągu kilku lat roztrwonić to, co budował przez całe swoje życie. Gwiazdor Manchesteru United za sprawą swojego niesamowitego talentu, stał się celem nr 1 dla brytyjskich dziennikarzy, którzy śledzili każdy jego ruch. „Georgie” chętnie korzystał z tej popularności, goszcząc na wystawnych bankietach i w sypialniach wiernych fanek. Ten pierwszy element „życia na poziomie” był dla niego szczególnie zgubny. Brak spokoju i problemy z alkoholem sprawiły, że „biały Pele” musiał opuścić swoją ziemię obiecaną – Manchester i rozpocząć tułaczkę po podrzędnych klubikach – najpierw w Anglii, a potem w USA. Skutki alkoholowego uzależnienia „Georgie” mógł odczuć długo po zakończeniu piłkarskiej kariery. Zmarł w 2005 roku w wieku 59 lat. „Georgie Best, co poszło źle?” - śpiewał później zespół Myslovitz...
http://www.youtube.com/watch?v=gy93Pq_hkXI
Również na polskim podwórku nie brakowało gwiazd dla których przygoda z popularnością zakończyła się tragicznie. Najbardziej znany jest casus Ryszarda Riedla. Frontman kultowego zespołu Dżem był uwielbiany przez fanów bluesa. Uwielbienie przerodziło się również w liczne propozycje „załadowania działy” ze strony fanów. Uzależniony od heroiny Riedel był za słaby, aby odmówić. Zmarł z powodu niewydolności serca 30 lipca 1994 roku w Chorzowie. Miał 38 lat.
http://www.youtube.com/watch?v=rDf9gBxncoY
Losy Riedla powtórzył wkrótce uzdolniony raper Piotr „Magik” Łuszcz. Chłopak z katowickich Bogucic był na najlepszej drodze do wielkiego sukcesu. Jego pierwsze płyty, nagrane zarówno z Kalibrem 44, jak i Paktofoniką zdobyły uznanie krytyków i uwielbienie fanów. Koncerty, wywiady, zaproszenia. „Magik” nie mógł sobie jednak poradzić z rodzącą się popularnością, która go przygniatała. Narkotykowe uzależnienie, problemy rodzinne i ciągłe poczucie presji sprawiły, że Magik zakończył swoje życie dokładnie w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia 2000 r. Miał zaledwie 22 lata.
http://www.youtube.com/watch?v=wkMBOAtboN8
Podobne przypadki można mnożyć. Chociaż zdarzają się przypadki gwiazd, które wiodą iście rock'n'rollowy żywot do śmierci, zdecydowana większość artystów ma problemy z ciężarem popularności. Zwierzenia dla prasy, odkrycie swojego życia prywatnego daje złudzenia zwiększenia grona przyjaciół. Największy problem pojawia się jednak, gdy za murem pt. „Popularność” kryje się przerażająca pustka. „Samotność to taka straszna trwoga”, jak śpiewał Rysiek Riedel... Zwłaszcza dla mniej odpornych psychicznie. A takich wśród celebrytów nie brakuje.
Aleksander Majewski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/53512-gdy-popularnosc-staje-sie-przeklenstwem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.