Triumfuje zza grobu sędzia Ginsburg. Napluto w twarz 75 milionom Amerykanów. Mama mówiła, „rozwalili nieprzyjazną nam Rosję, teraz rozwalą Amerykę”.
Saint James at Sag Bridge. Zaglądam tu w drodze do Lemont. Cmentarz. Kościołek wybudowany przed blisko dwustu latu. W jego zakładaniu brał udział uczestnik wojny polsko-rosyjskiej 1830-31 roku. Chciał w niej brać udział Edgar Allan Poe. Wita napis Pray for President Trump and the First Lady. Jest we mnie historyczny paradoks. Paradoks trudny do uniesienia. Ja, uchodźca z komunistycznej Polski jestem świadkiem zamachu stanu, którego istotą neomarksizm przeplatany amerykańską rzeczywistością. Sednem śmierć mediów i wprowadzanie cenzury. Tak zaczynali bolszewicy w roku 1917. Lenin. Trocki. Młody Stalin. Pisał o tym Melchior Wańkowicz w Strzępach Epopei, a Maria Dunin-Kozicka w Burzy od Wschodu.
W Ameryce nie dojdzie do masowych egzekucji. Nie będzie obozów pracy. Wpuści się natomiast do kraju tych, którzy w przyszłości zapewnią wyborcze zwycięstwo. Dokona się masowej konfiskaty znajdującej się w rękach prywatnych broni. Dokona się korekty w konstytucji. Usunie się z życia publicznego lub okrzyknie faszystami 147 republikańskich kongresmanów, którzy głosowali za unieważnieniem wyborów. Będzie się publicznie demaskować pamiętliwych. Ameryka z ducha zacznie przypominać zliberalizowany Związek Radziecki. Ale w tym nowym ZSRR zaistnieje też sprawa Polski. Na próżno politolodzy będą uspokajać, że nic się nie stało. Że Polska jest nadal ważna dla Ameryki. Że przecież… Żadnych złudzeń. Walka o Polskę nadchodzi. Nadchodzi na łapach lamparta.
W roku 1993 byłem w Paragwaju. Miałem za sobą zmęczenie wielogodzinną podróżą po bezdrożach północnej Argentyny. Musiałem odespać podróż. Wybrałem luksusowy, jak na miejscowe warunki, hotel. Przed położeniem się włączyłem telewizor. Pierwsza wiadomość programu CNN dotyczyła Polski. Jacek Kalabiński mówił coś, co dla zagubionego w południowoamerykańskiej pampie wydawało się niedorzecznością. Diabelskim chichotem. Kpiną z pomordowanych w kopalni Wujek i zatłuczonych jak Przemek na śmierć. Przynajmniej ci niczego już nie czuli. Ale dla tych, którzy jak ja, żyli w kraju komunistycznym, to wstąpienie do beczki z gorejącą naftą. Smoleńsk ze strzelającymi w tył głowy enkawudzistami i ludzkie kończyny porozrzucane pośród szczątków samolotu.
Tak pisała Kossak-Szczucka o możliwości powrotu pod komunistyczną władzę: “Na myśl o takiej możliwości ogarnia mnie taka bezdeń rozpaczy., że chciałabym wyć i palce gryźć. Nikt z tych, co nie byli pod władzą bolszewicką, nie może sobie wystawić uczucia wstrętu i lęku, ogarniającego na myśl dostania się pod nią raz drugi. Jest to tak, jak gdyby nieszczęśliwy więzień stał w jamie, w której bezkarnie pełzają po nim robaki, stonogi, pająki i glisty. Więzień musi cicho stać, nie broni się przeciw zimnej, plugawej ulewie, która włazi mu w oczy, w usta, w uszy… ale nagle dłoń czyjaś odsuwa wieko nad głową, robactwo ucieka przed światłem, a z góry głos woła, że przyjaciele spuszczają drabinę, że w tej chwili będą, że już słychać spieszne kroki. Och, ta chwila! Więzień drży, łzy mu zalewają oczy, głos nie może wydostać się z gardła. Czeka… Jakże długo idą zbawcy! Snadź przystanęli po drodze, snadź odpoczywają… Czemuż nie idą pospieszniej?… Aż nagle wieko znowu się zasuwa, znów ciemno, i więzień nieszczęśliwy wie, że robactwo, na chwilę światłem spłoszone, wróci natarczywsze, niżli było przedtem”.
Polska w osobie Trumpa traci potężnego sojusznika. Sojusznika, którego obok Wilsona, Hoovera, czy Ronalda Reagana na taką skalę nigdy nie miała. Bój o Polskę już się rozpoczął. Na początku harcownicy. Unia Europejska nakłaniająca Polskę do uległości. Potem wytoczone będą działa potężniejszego kalibru. Grube Berty wspierane przez potomka donosiciela carskiej Ochrany Eligiusza i wrzaskliwych artystów, których ulepił PRL. Polskę czekają ciężkie dni. Ale na dłuższą metę możliwa jest też wygrana. Zwycięstwo. Polska odrodziła się przecież po roku 1993 mimo, iż jej prezydentami był wczorajszy kapuś SB i syn oficera NKWD biorącego udział w zniewoleniu. Polska to więcej, niż tegoż zniewolenia historia. Więcej, niż mazowiecka równina, czy domki wsi Zawoja opatulone górami. Przed Ameryką także przyszłość, choć wydostanie się z obecnej zapaści nie będzie łatwe.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/534704-trump-odchodzi-odchodzi-na-skutek-megaoszustwa-wyborczego