Historia Rzeczpospolitej ukryta jest w koncepcie Henryka Skwarczyńskiego, aby pisać dla kręgu przyjaciół, wszystkich tych, którzy podzielają podobną wizję historii Polski.
„Życie każdego z nas jest niedającą się rozsupłać zagadką. Labirynt, którym wszyscy kroczymy, wyłożony jest ścianami pełnymi niepojętych dla nas oznakowań. Z otaczającego na chaosu musimy jednak wydobywać jakieś większe całości, które pozwolą nam żyć z nadzieją, że droga, którą idziemy, nie jest gościńcem budowanym przez przygodnie napotykanych złoczyńców”
– pisał Henryk Skwarczyński w jednym ze swych szkiców, w których potrafił związać doświadczenie podróży w najdalsze zakątki świata z polską współczesną historią i losami pisarza.
Henryk Skwarczyński zrezygnował z życia w najweselszym baraku w 1980 roku, tuż przed wybuchem „Solidarności”. Wówczas zaczął poszukiwać Graala, poznawał świat wytrwale i dogłębnie, a gdzieś na styku odrazy do komunizmu i zachwytu nad wolnością powstawała proza. Z czasem złożyła się na książki, z których najbardziej znane to Z Różą i Księżycem w herbie, Majaki Angusa Mac Og, Ononharoia czy Szlachcic z Koluszek w Ameryce. Były wydane w kraju, czytaliśmy je, choć nie spotkały się z większym odzewem krytyki, nie wychylającej nosa poza politycznie kanon tworzony przez warszawkę i krakówek, bo przecież Skwarczyński opowiadał się za odcięciem się od komunistycznej pępowiny. To nie mogło się podobać literackim decydentom robiącym kariery w PRL-u. Pisarz jednak, za nic mając opinie elit III RP, wytrwale tworzy nadal i właśnie otrzymaliśmy jego książkę zatytułowaną Królowie Zachodu Słońca, w której zabiera nas w podróż, być może najważniejszą w historii człowieka, a na pewno taką, która trwale zmieniła naszą historię. Postać Krzysztofa Kolumba ma zaś dla Henryka Skwarczyńskiego znaczenie szczególne.
Admirał Mórz i Oceanów budził zainteresowanie pisarza, mieszkańca La Grange pod Chicago, już od pewnego czasu. Dowodem wstęp do polskiego wydania książki Manuela Rosy Kolumb. Historia nieznana, w której autor ten starał się udowodnić, że Krzysztof Kolumb nie był żadnym synem tkacza z Genui, ale portugalskim szlachcicem. Przy okazji niejako wyszły na jaw supozycje, jakoby odkrywca Ameryki był synem polskiego księcia czy samego króla Władysława III Warneńczyka zamieszkującego Maderę po klęsce pod Warną w 1444 roku. Czy to wszystko prawda? Ważniejsza w najnowszej prozie Skwarczyńskiego jest ciekawość w dochodzeniu do niej, a przy tej okazji – pokazanie nam, jaką wagę w dziejach miało odkrycie Nowego Świata. Henryk Skwarczyński odbył wiele podróży do Hiszpanii i Portugalii, badał pamiątki po Kolumbie, zwiedzał klasztory i archiwa, spotykał się z ludźmi, którzy opowiadali swoje historie. Możemy to prześledzić w Królach Zachodu Słońca, zwłaszcza w porywającym rozdziale zatytułowanym Wyprawa za słońcem w 23 odsłonach, w którym autor pokazuje, jak wiele tajemnic kryje to jedno z ważniejszych wydarzeń w dziejach ludzkości. Odkrycie Ameryki to historia dlań osobista, budząca wiele emocji, przemyśleń, refleksji i sprzeczności. Dodajmy, że Skwarczyński przeciwstawia się modnym „badawczym prądom”, chcącym z Kolumba uczynić zbrodniarza odpowiedzialnego za zniszczenie świata Indian, za zawleczenie chorób do Nowego Świata, za gwałty i rozboje konkwistadorów. Kolumb jest królem Zachodu Słońca, majestatycznym odkrywcą, podobnie jak wspaniała była historia Hiszpanii i Portugalii w XV i XVI wieku, po ostatecznym zwycięstwie rekonkwisty. A także historia Rzeczpospolitej, do której Henryk Skwarczyński bezustannie powraca, zestawiając jej potęgę z wielkością Hiszpanii w tym okresie.
Historia Rzeczpospolitej ukryta jest także w koncepcie autora, aby pisać tylko dla kręgu przyjaciół, wszystkich tych, którzy podzielają podobną wizję historii Polski. Stąd pomysł na wskrzeszenie własnej Rzeczpospolitej Babińskiej i umieszczenie weń postaci, z którymi przecięła się linia życia pisarza, czytelników, przyjaciół z całego świata, Polaków, Amerykanów, Litwinów. To właśnie są – obok Kolumba i jemu współczesnych – pozostali Królowie Zachodu Słońca.
Wojciech Chmielewski
Henryk Skwarczyński, „Królowie Zachodu Słońca”, Arcana, Kraków 2020.
Wojciech Chmielewski (ur. 1969), prozaik. Absolwent historii i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Debiutował w 2003 roku na łamach „Nowej Okolicy Poetów”. W 2007 roku otrzymał wyróżnienie w VI edycji Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza za tom opowiadań Biały bokser, w 2017 roku został pierwszym laureatem Nagrody Literackiej im. Marka Nowakowskiego za całokształt twórczości. Rok później wszedł w skład kapituły tej nagrody. Publikował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Arcanach”, „Odrze”, „Wyspie”. Współpracownik Teatru Polskiego Radia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/534132-osobista-historia-odkrycia-ameryki