„Mamy nadzieję, że będziemy wzorem dla całego świata” - powiedział podczas niedzielnego briefingu prasowego Arnon Afek, były dyrektor generalny izraelskiego Ministerstwa Zdrowia. I jak do tej pory wszystko wskazuje na to, że Izrael tym wzorem będzie, a myślę nawet, że już nim jest.
Od 20 grudnia w Izraelu udało się zaszczepić 14 proc. populacji, co sprawia, że jest on zdecydowanym liderem pod względem liczby podanych szczepionek w odniesieniu do liczby ludności. Czego możemy nauczyć się od naszego partnera na Bliskich Wschodzie? Czy możemy się w ogóle z nim porównywać? W ostatnich dniach na Izrael wskazywali politycy opozycji, którzy chcieli w ten sposób pokazać, jak źle ze szczepieniem Polaków radzi sobie rząd Zjednoczonej Prawicy. Ale czy to trafne porównanie? Co przesądziło o sukcesie Izraela? Czy możemy go powtórzyć?
Pierwszy, drugi i trzeci lockdown
Izrael jak większość państw na świecie nie uniknął wprowadzenia lockdown’u. Władze po raz trzeci wprowadziły go 24 grudnia i ma on trwać do 7 stycznia. Decyzję podjęto z powodu wzrostu w ostatnich dniach dobowej liczby zakażeń koronawirusem do trzech tysięcy. Izraelczycy nie mogą przebywać w domach innych osób, wyjątkiem są członkowie najbliższej rodziny. Nie mogą również oddalić się od miejsca zamieszkania dalej niż na kilometr. Zamknięte są wszystkie sklepy, oprócz tych, gdzie można kupić kluczowe produkty. Szkoły i przedszkola nadal funkcjonują, ale z pewnymi ograniczeniami. Podobnie miejsca pracy. Premier Benjamin Netanjahu nie wykluczył, że obostrzenia mogą zostać przedłużone jeżeli dzienna liczba zakażonych utrzyma się powyżej tysiąca. Poprzednie dwa lockdown’y wprowadzono w kwietniu i wrześniu. Pozwoliły one na tymczasowe ograniczenie liczby zakażeń, ale gdy tylko restrykcje cofnięto, liczba ta znów wzrosła. Pod 12 dniach trzeciej kwarantanny wcale nie jest lepiej. W niedziele minister zdrowia Yuli Edelstein poinformował, że restrykcje mogą zostać przedłużone, a nawet zaostrzone.
Trzecia fala jest bardziej dotkliwa niż druga. Liczba ciężko chorych pacjentów jest większa. Jesteśmy zmuszeni otwierać więcej covidowych oddziałów
—czytamy na „The Times of Israel”, gdzie powołano się na kierowników szpitali Hadassah i Rambam.
Przeżywamy bardzo poważną epidemię, a sytuacja jest prawdopodobnie o wiele tragiczniejsza niż na początku września
—powiedział Edelstein.
Będziemy żądać pełnego lockdown’u na dwa tygodnie
—dodał.
Skąd się wziął sukces Izraela?
Szczepionkowy sukces Izraela nie wziął się znikąd. To nie przypadek. Podobnie jak w krajach azjatyckich, jak np. w przypadku Tajwanu (którego walkę z koronawirusa szczegółowo opisywałem na naszym portalu), nie byłoby mowy o dzisiejszej skuteczności, gdyby nie lata ciężkiej pracy. Izraelczycy podkreślają, że kluczem do sukcesu jest ich służba zdrowia, która od wielu lat uznawana jest za jedną z najlepszych na świecie. Osiem lat temu uznano ją za czwartą najbardziej wydajną służbę zdrowia na całym globie. W ankiecie przeprowadzonej rok później izraelski system opieki zdrowotnej znalazł się na siódmym miejscu. Szpital Sheba Medical Center Tel HaShomer został umieszczony w 2019 i 2020 roku przez magazyn Newsweek na liście dziesięciu najlepszych szpitali na świecie. A to tylko kilka ułamek tego, czym w zakresie służby zdrowia może pochwalić się Izrael.
W Izraelu funkcjonują cztery kasy chorych: Clalit, Maccabi, Meuhedet and Leumit. Opieka zdrowotna jest w Izraelu powszechna, a każdy z obywateli musi zapisać się do którejś z kas chory. Przepisać się można tylko raz w roku. Co ważne, działają one non-profit, a pieniądze z budżetu państwa otrzymują za każdą zapisaną osobę, co sprawia, że firmy między sobą rywalizują, co w naturalny sposób sprawia, że się rozwijają. Chcąc powiększyć swój pakiet medyczny można skorzystać z komercyjnych firm ubezpieczeniowych. Izraelski system opieki zdrowotnej jest również wysoko stechnologizowany, co wpływa na jej jakość. Nowoczesny system pozwala Izraelczykom umawiać się zdalnie na dogodną godzinę i datę zaszczepienia. To wszystko sprawia, że Izrael jest popularnym celem tzw. turystów medycznych, poszukujących w tym kraju wysokiej jakości leczenia. W 2012 roku do budżetu państwa z tej okazji wpłynęło około 140 milionów dolarów.
Izrael sięga głęboko do kieszeni
Wielu komentatorów podkreśla, że sukces Izraela wynika m.in. z tego, że o szczepionki zabiegał sam, gdy w imieniu państw Unii Europejskiej robiła to Komisja Europejska. Jest w tym sporo prawdy. Jako pierwszą do użytku na terenie Izraela dopuszczono szczepionkę Pfizer-BioNTech, a wczoraj izraelskie władze wydały pozytywną decyzję w sprawie dopuszczenia do użytku szczepionki amerykańskiej firmy Moderna. Izrael jest trzecim krajem na świecie, który się na to zdecydował. Dzięki temu, że mógł działać na własną rękę, mógł po szczepionkę sięgnąć o wiele wcześniej. Służba zdrowia była w pełnej gotowości.
Ale żeby móc rozpocząć szczepienia już 19 grudnia, Izrael musiał sięgnąć głęboko do kieszeni. Nathan Jeffay opisując sukces Izraela na portalu „The Times of Israel” napisał, że rząd Netanjahu za preparat Pfizera musiał zapłacić nawet dwa razy tyle, co zapłaciły Stany Zjednoczonej czy Unia Europejska. Ale ten sukces ma również swoje ciemne strony. Izraelska stacja telewizyjna - Kanał 12 (Keshet 12) podała, że Pfizer ma kłopoty w negocjacjach z innymi państwami, które widząc sukces Izraela, skarżą się, że otrzymały za mało dawek preparatu i naciskają teraz na koncern, aby wysłał szczepionki do innych państw. Ale problem z brakiem szczepionek dopadł w końcu i sam Izrael.
150 tys. szczepionek dziennie
Jako pierwszy zaszczepił się premier Benjamin Netanjahu, a zaraz po nim minister zdrowia Juli Edelsztejn. Wydarzenie było transmitowane na żywo przez telewizje. Gdy premier i minister zostali zaszczepieni, następnie przyszła kolej na pracowników szpitali, kas chorych, gabinetów stomatologicznych, studentów medycyny i pielęgniarstwa przebywających na oddziałach, pracowników Czerwonej Gwiazdy Dawida i innych służb ratunkowych oraz mieszkańców i opiekunów domów seniora. Bardzo szybko rozpoczęto szczepienie osób z grup ryzyka i powyżej 60. roku życia. Po nich rozpoczęto szczepienia nauczycieli. Dziennie podawanych jest nawet 150 tys. szczepionek.
Ale choć Ministerstwo Zdrowia przedstawiło listę kolejności, to nie zawsze jest ona przestrzegana. Kanał 12 podał, że w niedzielę zaszczepiono 100 tys. osób w wielu od 20 do 40 lat, wśród których były osoby nie będące pracownikami medycznymi, ani nie będące w grupie ryzyka. Ale to nic dziwnego, bo codziennie wieczorem drzwi klinik otwierają się dla wszystkich chętnych do zaszczepienia, aby nie zmarnowała się żadna szczepionka. Z tej okazji korzysta bardzo dużo młodych osób. Szczepione są również często osoby, które po prostu pojawiają się w klinikach, chociażby w sytuacji, gdy przyprowadzają na szczepienie starszą osobę.
Ogromna liczba osób, która otrzymała pierwszą dawkę szczepionki sprawiła, że konieczne stało się ograniczenie szczepień z powodu braku preparatu. Media podały, że podawanie pierwszej dawki zostanie ograniczone lub tymczasowo wstrzymane, aby ci, którzy już ją otrzymali, mogli za trzy tygodnie zgłosić się po drugą dawkę. Dla tych osób preparatu nie zabraknie.
Jeffay w swoim artykule zaznacza, że choć sukces Izraela jest nie do podważenia, to nie każde porównanie do innego państwa jest trafne. Autor zwrócił uwagę na akcję szczepień w Wielkiej Brytanii, gdzie samych osób należących do grupy wysokiego ryzyka jest trzy razy więcej niż liczy liczba ludności Izraela. Nie wspominając już o różnicy w wielkości terytoriów jaka jest pomiędzy dwoma państwami.
Kampania i ortodoksyjni Żydzi
Komentatorzy zwracają uwagę również na kampanię proszczepienną prowadzoną m.in. przez premiera Netanjahu, który osobiście odwiedził kilka arabskich miejscowości zachęcając lokalną ludność do szczepień. W Izraelu żyje bowiem 20 proc. Arabów, których społeczność jest dość sceptyczna wobec szczepień. Netanjahu powiedział, że Izrael dąży do zaszczepienia około 2,25 miliona Izraelczyków z populacji 9,3 miliona do końca stycznia. Jeśli chodzi o antyszczepionkowców, urzędnicy rozpoczęli kampanie mające na celu zwiększenie zaufania do szczepionki i nakłonili platformy mediów społecznościowych do usuwania fałszywych informacji o preparacie.
Spory problem rząd ma również z ortodoksyjnymi Żydami, którzy od początku opierają się wprowadzanym restrykcjom. Jeden z urzędników Ministerstwa Zdrowia, na którego powołał się „The Times of Israel” powiedział, że ponad jedna czwarta wszystkich ostatnio zdiagnozowanych przypadków odnotowywanych jest właśnie w tej grupie, choć stanowi ona jedynie jedną dziesiątą całej populacji.
Nadzieja
Izraelczycy, co podkreślają dziennikarze, są zdeterminowani, aby wrócić do normalności. Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało, że osoby zaszczepione otrzymają „zielony paszport”, dzięki któremu uzyskają przywileje, takie jak np. dostęp do centrum handlowych.
Jest wiele nadziei i optymizmu, ale musimy być realistami i wiedzieć, że potrzebujemy dwóch zastrzyków, a do uzyskania odporności stadnej potrzeba czasu. (…) Przed nami kilka miesięcy noszenia masek i zachowywania dystansu społecznego
—powiedziała Anat Engel, dyrektor generalny Wolfson Medical Center w Holonie.
Gdy wiosną w Izraelu skończył się pierwszy lockdown, politycy odtrąbili gigantyczny sukces. Bardzo szybko okazało się jednak, że może być gorzej. I rzeczywiście było. Dziś wśród Izraelczyków jest sporo nadziei i optymizmu, ale pamiętają oni o tamtej przedwczesnej radości. Nikt dziś nie chce się rozczarować po raz drugi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/533733-skad-sie-wzial-sukces-izraela