To był prezent dla politycznych przeciwników Viktora Orbána, o którym mogli tylko marzyć. Jeden z najbliższych współpracowników Orbána, człowiek, z którym założył partię Fidesz, ten sam, który pomógł mu w opracowaniu poprawek do konstytucji z 2011 r., dzięki którym Węgry ochroniły tradycyjną rodzinę, został złapany na gejowskiej orgii w Brukseli – pisze na łamach tygodnika „Sieci” Goran Andrijanić.
Dziennikarz opisuje kulisy sprawy, która dotyczyła węgierskiego, konserwatywnego polityka József Szájera i wstrząsnęła opinią publiczną.
Nalot policji na mieszkanie, w którym odbywała się orgia, zdarzył się w piątek 27 listopada. Belgijskie media podały wiadomość o homoseksualnej orgii kilka dni później, dopiero we wtorek, informując, że wśród obecnych na niej było również kilku posłów do Parlamentu Europejskiego. Jedynym do tej pory, którego nazwisko zostało ujawnione, jest polityk Fideszu.
W artykule możemy także przeczytać, że eurodeputowany w trakcie działań belgijskich funkcjonariuszy próbował uciekać po rynnie, a w swoim plecaku miał narkotyki. Po tym wszystkim zrzekł się mandatu posła i członkostwa w partii.
Viktor Orbán również szybko zareagował. Już następnego dnia złożył oświadczenie, w którym wyraźnie zdystansował się od swojego współpracownika. „To, co zrobił nasz przedstawiciel József Szájer, nie mieści się w systemie wartości naszej wspólnoty partyjnej. Nie zapomnimy o 30 latach jego pracy i nie wyprzemy się jej, ale jego czyn jest nie do przyjęcia i nie do obrony” – powiedział, dodając, że Szájer podjął słuszną decyzję o rezygnacji z członkostwa w Fideszu.
Zdaniem autora media lewicowo-liberalne z całej Europy przeprowadziły zmasowany atak na hipokryzję ze strony Fideszu, który miał totalnie zdyskredytować tę partię.
Ich polityczny cel był jasny. Wykorzystać moralny problem jednostki, aby skompromitować całą jego partię, a także idee, które ona reprezentuje. Cała sytuacja przypomniała trochę zapomniany polityczny mit o „obłudnych” konserwatystach, którzy co innego głoszą, a co innego robią.
Goran Andrijanić cytuje publicystę węgierskiego z dziennika „Magyar Nemzet”, który zauważa, że kryzys wizerunkowy związany z eurodeputowanym, w dłuższej perspektywie nie zaszkodzi rządzącej partii. Podkreśla, że kolejne wybory mają odbyć się dopiero w 2022 roku, a skandal dotyczy tylko jednej osoby, która bardzo szybko została usunięta ze struktur Fideszu.
Publicysta zamieszcza także kilka pytań, które warto sobie zadać w tej sprawie.
Pierwsze pytanie dotyczy „organizatora” orgii, niejakiego Davida Manzheleya z Polski, poszukiwanego przez polską policję za oszustwo. Media w Polsce przytaczały jego wypowiedzi na temat pojawiania się na organizowanych przez niego orgiach europosłów z Polski i Węgier. Oczywiście Manzheley nie przedstawił żadnych dowodów na poparcie swoich twierdzeń, ale jego wypowiedzi już wyrządziły szkody i wywołały presję na konserwatywnych posłów z Polski i Węgier.
Dziennikarz zastanawia się również, dlaczego wypłynęło do mediów tylko nazwisko Szájera, chociaż początkowo media mówiły też o innych politykach.
I oczywiście cała ta historia dzieje się dokładnie w czasie, gdy Polska i Węgry walczą przeciw mechanizmowi praworządności i powiązania go z wykorzystaniem unijnych funduszy
— czytamy.
Więcej na temat skandalu obyczajowego związanego z węgierskim politykiem w najnowszym numerze tygodnika „Sieci” dostępnym w sprzedaży od 14 grudnia br., także w formie e-wydania na https://www.wsieciprawdy.pl/aktualne-wydanie-sieci.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/531865-sieci-fidesz-pod-presja-skandalu-obyczajowego