15 grudnia rząd węgierski złożył w parlamencie projekt 12 poprawek do konstytucji. Zapisano w nim m.in. ochronę małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety, oraz projekt poprawek do kodeksu cywilnego, które dotyczą: zakazu adopcji dzieci przez pary jednopłciowe, zezwolenia na adopcję przez małżeństwa, a za specjalna zgodą resortu ds. rodzin, przez osoby samotne.
Państwo węgierskie w ten sposób ma zamiar chronić prawo dziecka do identyfikowania się z płcią w momencie urodzenia i wychowania opartego na tożsamości konstytucyjnej Węgier i kulturze chrześcijańskiej. Konsekwencją zmian jest również prawo parlamentu do decydowania o tym, które organizacje religijne zostaną uznane za Kościoły, a które nie. Jednym zdaniem – podstawa. Na 199 posłów - 134 głosami, przy 45 głosach przeciw i pięciu wstrzymujących się parlament węgierski 12 poprawek przyjął. Nie obeszło się od zadymy. Opozycyjna Węgierska Partia Socjalistyczna (MSZP) zbojkotowała debatę, a przed gmachem parlamentu demonstrowali przedstawiciele organizacji społecznych z transparentami „Konstytucja to nie zabawka!” i „Orban-dyktator”. Protestujący usiłowali zablokować wyjazd deputowanych, ale interwencja policji uniemożliwiła im to. Najważniejszą z poprawek jest niewątpliwie ta, która jasno definiuje rodzinę jako związek. Wg niej ojcem może być tylko mężczyzna, a matką - kobieta. Co ciekawe uważający się za mocno prawicowy Jobbik, wstrzymał się od głosu, niczym w Polsce Konfederacja. I na koniec. Nowelizacja zakazuje również prowadzenia kampanii przedwyborczej w mediach komercyjnych. Proszę, jak się chce to można. Ciekawy jest moment, w którym Węgrzy zdecydowali się na wprowadzenie konstytucyjnych poprawek. Tuż po słynnych „czwartkowych negocjacjach” w Brukseli. Wynika z nich, że do czasu wejścia w życie „instrukcji obsługi” mechanizmu warunkowości (do 2 lat) obowiązywać będzie tzw. gentlemen’s agreement. Bruksela ma dać sobie spokój przez najbliższy czas z homopolityką i atakami na tzw. praworządność w oparciu o enigmatyczne zapisy art. 7 w stosunku do Polski i Węgier. Ponieważ większość ustnych umów z UE kończyło się wcześniej czy później ich złamaniem, jak „lipcowy kompromis”, należy wykorzystać sytuację i kończyć reformy jak Węgrzy. Tym bardziej, że już teraz w-ce szefowa KE Vera Jurova przebąkuje coś o praworządności, a to wróży tylko kłopoty. Przy umowie zaczyna również „rzeźbić” sama szefowa KE Ursula von der Leyen. Wypowiedź szefowej KE Ursuli von der Leyen. Twierdzi, że:
Mechanizm warunkowości wypłat unijnych będzie obowiązywał od przyszłego roku i że konkluzje Rady Europejskiej niczego nie zmieniają w tej kwestii. (…) Nie tylko pojedynczego naruszenia, które już miały miejsce, ale także, co ważniejsze, niedociągnięć systemowych lub powtarzających się, które mogą bezpośrednio zagrozić budżetowi i interesom finansowym UE w przyszłości. A konkluzje Rady ostatecznie nie zmieniają niczego w mechanizmie warunkowości, ani w prawie, ani w jego stosowaniu.
Standardy RE i przepisy unijne
Jednym słowem zamieszanie. A każdy rasowy polityk wykorzystuje zamieszanie i niejasne sytuacje do ugrywania celów swoich i swojej formacji politycznej. Dlatego premier Orban zaatakował akurat teraz. Po decyzji parlamentu szefowie KE Jose Barroso i Rady Europy Thorbjoern Jagland rzecz jasna oświadczyli, że przyjęte zmiany „budzą zaniepokojenie” w świetle standardów RE i przepisów unijnych. A Węgrzy na to:
Jesteśmy nadal otwarci na dialog. Możemy rozmawiać z kimkolwiek, o czymkolwiek i gdziekolwiek. Niezależni eksperci komisji weneckiej (organu doradczego Rady Europy) zawsze mogą zaopiniować wprowadzone poprawki
— oświadczył w Brukseli szef węgierskiej dyplomacji Janos Martonyi. Węgierska odpowiedź na nieśmiałe dictum duetu Barroso – Jagland w dyplomatycznym języku brzmi nawet nieco humorystycznie. Ale akurat tu pokazuje zdecydowanie Budapesztu w kontynuacji jasnego kierunku zmian.
W Polsce nie mamy aż tak komfortowej sytuacji jeśli chodzi o możliwości wprowadzania poprawek do Ustawy Zasadniczej, jak na Węgrzech. Ale w Sejmie akurat ugrupowanie rządzące ma większość. Powstaje zasadnicze pytanie, dlaczego w tej sytuacji nie zmieniamy ustawowo prawa tylko Zjednoczona Prawica kręci się dalej za własnym ogonem i pląsa od dawna w czymś w rodzaju chocholego tańca wokół jakiejś ustawy antyprzemocowej. Opozycja narzuca ciągle swoje narracje. A to strajk kobiet, a to atak na prezesa Orlenu Daniela Obajtka, czy szarża za przejęcie niemieckiego koncernu medialnego, zwanego dla niepoznaki Polska Press. Rozumiem, że do przewagi czy nawet równowagi nad opozycją w środkach masowego przekazu jeszcze daleka droga, ale nie wykorzystywanie okazji w ten sposób jak robią to Węgrzy się mści. A można by było np. teraz dokończyć reformę wymiaru sprawiedliwości, bo jak na razie, na pierwszy rzut oka rządzi nim Giertych z kolesiami z kasty, a nie minister.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/531541-jak-to-sie-robi-w-budapeszcie-12-poprawek-do-konstytucji