Wiaczesław Nikonow, deputowany do rosyjskiej Dumy Państwowej z formacji Jedna Rosja, szef Komisji Edukacji i Nauki, a prywatnie wnuk Wiaczesława Mołotowa wywołał międzynarodowy skandal. W jednej z audycji państwowego kanału telewizyjnego Rosja 1, który retransmitowany jest do wielu państw powstałych na gruzach ZSRR, powiedział, że „Kazachstan po prostu nie istniał, Północny Kazachstan w ogóle nie był zamieszkany. Kazachowie byli, ale daleko na południu. I rzeczywiście, terytorium Kazachstanu jest wielkim darem od Rosji i Związku Radzieckiego.” Słowa te wypowiedziane niemal w przeddzień (16 grudnia) święta narodowego Kazachstanu, które jest obchodzone w rocznicę niepodległości kraju nie mogły nie wywołać rezonansu w tej środkowoazjatyckiej republice stojącej przed trudnymi, jak uważa wielu obserwatorów, wyborami parlamentarnymi, które odbędą się tam na początku stycznia.
I rzeczywiście, wypowiedź Nikonowa została dostrzeżona. Muhtar Kuł-Muhammed, kierujący w kazachskim senacie Komisją Polityki Zagranicznej, Obrony i Bezpieczeństwa napisał w odpowiedzi „Co to jest? Wojownicza ignorancja, infantylizm polityczny czy świadoma próba wbicia klina między dwa narody i państwa? Być może doktor nauk historycznych Nikonov, który specjalizuje się w historii partii politycznych w Stanach Zjednoczonych, nie dba o historię najbliższych sąsiadów, więc przypomnę mu dobrze znane fakty historyczne.” I kazachski polityk zaczął przypominać swojemu rosyjskiemu koledze, że jeszcze trzy tysiące lat p.n.e. północny Kazachstan zamieszkiwały plemiona Botajców, którzy są protoplastami dzisiejszych Kazachów. Do ich zasług należy ponoć m.in. udomowienia konia. Jeśli natomiast mówimy o czasach nam bliższych, to Kuł-Muhammed przypomniał Rosjanom chanaty Kipczaski oraz Kumański, organizację państwową utworzoną przez Połowców i Pieczyngów. Za czasów oraz po rozpadzie imperium Czyngis-Chana, funkcjonował, jak napisał kazachski polityk w swym oświadczeniu, na całym obszarze dzisiejszego Kazachstanu Chanat Kazachski, którego 550 lecie niedawno uroczyście obchodzono w republice. Kuł-Muhammed wypomniał jeszcze tysiące kazachskich żołnierzy, którzy stracili życie w obronie Moskwy i Petersburga w czasie II wojny światowej i napisał, że wypowiedź Nikonowa, zwłaszcza w przeddzień dnia niepodległości wywołała wielkie oburzenie.
To wywodzenie korzeni dzisiejszego Kazachstanu z zamierzchłych czasów może nas nieco śmieszyć, ale dobrze pokazuje sposób rozumowania narodów Azji Środkowej, czy szerzej ludów całego kontynentu, gdzie kult przodków ma fundamentalne znaczenie, a pamięć o kilkunastu, czasami kilkudziesięciu generacjach wstecz jest często elementem nadal żywej tradycji rodzinnej.
Ale na oświadczeniu kazachskiego parlamentarzysty się nie skończyło, bo do tamtejszego MSZ-u wezwany został Aleksandr Komarow, pełniący obowiązki rosyjskiego ambasadora w Nur – Sułtanie. W czasie spotkania z kazachskim wiceministrem spraw zagranicznych usłyszał on nie tylko wyrazy oburzenia z powodu wypowiedzi Nikonowa, ale również to, że Nur-Sułtan oczekuje „adekwatnej oceny przez Moskwę podobnych wypowiedzi”, co należy rozumieć, że Federacja Rosyjska została poinformowana przez Kazachstan, że ten spodziewa się formalnego i oficjalnego dementi.
Reakcja władz Kazachstanu jest, jak uważają komentatorzy, wywołana, a może nawet wymuszona falą społecznego oburzenia w następstwie wystąpienia Nikonowa. Charakter komentarzy dobrze oddaje wpis w sieciach społecznościowych umieszczony przez Zamira Bolisbeka, znanego kazachskiego przedsiębiorcę i blogera. Na swych stronach w portalach społecznościowych napisał on, iż „wypowiedź Nikonowa otworzyła Puszkę Pandory” i teraz Kazachstan ma pełne prawa zgłosić pretensje terytorialne do rosyjskich dziś terenów Guberni Astrachańskiej, południowej Syberii, upomnieć się o Omsk i Orenburg.”
Arkadij Dubnow, rosyjski politolog, komentując dla „Niezawisimej Gaziety” cały incydent powiedział, że bardzo skomplikuje on relacje między Federacją Rosyjską a Kazachstanem. Kazachskie elity, w jego opinii, utwierdzą się w przekonaniu, że w Rosji nadal myśli się o obronie rosyjskojęzycznej mniejszości zamieszkującej w zwartych skupiskach obszary Północnego Kazachstanu, a może nawet o inkorporacji tych terenów. Z kolei w Kazachstanie nadciąga zmiana generacyjna w polityce. Obecny prezydent Kasym Żomart – Tokajew chcąc umocnić swą władzę będzie musiał w przyszłości w większym stopniu oprzeć się na młodym pokoleniu kraju, które zyskiwać będzie na znaczeniu i które jest znacznie bardziej nacjonalistycznie nastawione niźli poprzednia generacja, wspominająca nieraz z nostalgią czasy ZSRR. Już obecnie w Kazachstanie silnie zarysował się nurt opowiadający się za znacznie bardziej asertywną polityką wobec wpływów rosyjskich i chińskich. Niektórzy komentatorzy są zdania, że incydent ten może przyspieszyć ewolucję polityki zagranicznej Kazachstanu i oparcie się, w większym stopniu na rodzinie narodów języka tureckiego, co obiektywnie wzmocnić może w perspektywie kilku lat wpływy tureckie w Azji Środkowej.
Warto przypomnieć, że to już drugi incydent dyplomatyczny między Rosją a Kazachstanem na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy dotyczący obszarów Kazachstanu Północnego. W lipcu tego roku grupa kazachskich generałów, zarówno emerytowanych jak i nadal będących w służbie napisała list otwarty do Władimira Putina. Został on wywołany wypowiedzią tego ostatniego, również na antenie rosyjskiego państwowego kanału telewizyjnego, iż państwa które opuściły ZSRR winny oddać otrzymane „podarunki” w postaci ziem, które włączone zostały w skład republik za sowieckich czasów. Generałowie poradzili wówczas rosyjskiemu prezydentowi aby „nie wchodził do historycznej dżungli i nie tęsknił za imperium rosyjskim. Pociąg już odjechał. Trzeba pogodzić się z obecnymi realiami…”, a na koniec swego wystąpienia, niejako pro memoria dodali - „Rosja jest federalnym, wielonarodowym krajem. Mieszka w nim wiele ludów pochodzenia tureckiego i muzułmanów, którzy również nie pozostaną obojętni na prowokacje przeciwko Kazachstanowi. Mamy nadzieję, że rozsądni rosyjscy politycy, przedstawiciele biznesu, inteligencji i stowarzyszeń publicznych zrozumieją sytuację poprawnie i obiektywnie. Należy założyć, że ludy i kraje tureckie, świat muzułmański nie pozostanie z boku.” Ale może się zdarzyć, jak napisali autorzy listu, że Rosja wbrew zdrowemu rozsądkowi i racjonalnej ocenie sytuacji zdecyduje się na agresywną, ekspansjonistyczną politykę. „W końcu wydarzyło się Naddniestrze, Abchazja, Osetia Południowa, Krym i Ukraina. W takim przypadku można przewidywać dalszą, głębszą izolację Rosji w wymiarze międzynarodowym i destabilizację sytuacji w samej Rosji. Ostatecznie to niczym bumerang wróci i wpłynie na przyszłość Putina i putinizmu.” Słowa kazachskich generałów napisane w lipcu wydawały się czczymi pogróżkami, ale po wojnie azersko – armeńskiej, wzroście znaczenia Turcji na południowym Kaukazie i wielu wypowiedziach rosyjskich specjalistów o perspektywie destabilizacji obszarów położonych nad Morzem Kaspijskim i południowego Kaukazu dziś nie wydają się tak nieprawdopodobnym scenariuszem jak jeszcze kilka miesięcy temu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/530787-skandal-dyplomatyczny-miedzy-rosja-a-kazachstanem