Na początku grudnia John Ratcliffe, nadzorujący wszystkie amerykańskie agencje wywiadowcze i z tego powodu, jak sam napisał, mający dostęp do danych wywiadowczych taki sam jak prezydent, napisał w dzienniku „The Wall Street Journal” artykuł z jasną tezą – Chiny są największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych oraz demokracji i wolności w skali świata od czasów II wojny światowej.
Ratcliffe napisał też, co trochę umknęło uwadze szerokiej publiczności i utonęło wśród innych oskarżeń i zarzutów, że „z doniesień wywiadu USA wynika, że Chiny przeprowadziły nawet testy na ludziach, na członkach Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, mając nadzieję na stworzenie żołnierzy o biologicznie ulepszonych zdolnościach”.
„Żołnierz wzmocniony”
Ten ostatni watek z wystąpienia amerykańskiego ministra wart jest uwagi, tym bardziej że w ubiegłym tygodniu francuskie ministerstwo obrony wydało oficjalny komunikat w którym informuje o pracach komisji etyki, powołanej w styczniu tego roku, która właśnie opublikowała raport będący podsumowaniem jej wysiłków. Grupa specjalistów z różnych dziedzin, nie tylko wojskowości, ale również historii, medycyny, prawa czy filozofii zajmowała się kwestiami etycznymi związanymi z tzw. „żołnierzem wzmocnionym”. Florence Parly, francuska minister obrony, występując z tego powodu publicznie, zadeklarowała, że Francja nie prowadzi badań, których celem miałoby być „wyhodowanie” cyborga, żołnierza przyszłości, ale obserwatorzy zwrócili uwagę na to, co przy okazji powiedziała. Jej zdaniem „musimy być trzeźwi, nie każdy ma skrupuły i jest to przyszłość, na którą musimy się przygotować”, czyli jakieś prace w tym zakresie francuska armia jednak, jak wynika z tej uwagi, jednak prowadzi. Dziennikarze CNN, po lekturze 32 stronicowego raportu komisji etycznej, są zdania, że prowadzone prace mają na celu poszerzenie możliwości żołnierzy i są głównie obliczone na uzyskanie, dzięki zabiegom chirurgicznym, implantom (również elektronicznym) i protezom lepszych „zdolności fizycznych, poznawczych, spostrzegawczości oraz odporności psychologicznej”. Wszczepienie każdemu żołnierzowi implantów elektronicznych umożliwiających śledzenie jego pozycji, rozpoznanie swój – obcy, czy umożliwiających łączność z systemami uzbrojenia i innymi żołnierzami.
Do pewnego stopnia prace te powielają uruchomiony w armii Stanów Zjednoczonych, jeszcze w 2014 roku w Agencji Zaawansowanych Technologii Obronnych DARPA w ramach specjalnego wydziału biotechnologii, specjalny program pracy nad „żołnierzem przyszłości”. Z przecieków w amerykańskich mediach wynika, że oprócz badań, które powielają teraz francuscy eksperci, Amerykanie analizowali również chirurgiczne ulepszenie słuchu żołnierzy oraz wprowadzenie do ich organizmów szeregu sensorów, które miałyby analizować ich stan psychofizyczny. Chodzi o zarówno o dość proste urządzenia, które wspomagałyby procesy trawienne, co zwłaszcza w krajach, w których brak jest wody nadającej się do spożycia, jest z powodu częstych chorób układu trawiennego dużym problemem (w 2005 roku wg oficjalnych danych 62 % żołnierzy służących w Iraku lub Afganistanie przynajmniej raz potrzebowało porady lekarskiej z tego powodu), jak i bardziej zaawansowane pozwalające np. spać w każdych warunkach i o każdej porze doby. W 2018 roku pojawiła się informacja, że DARPA pracuje nad nieinwazyjnym systemem, który pozwoliłby nawiązywać łączność między systemami informatycznymi sił zbrojnych a bezpośrednio mózgiem każdego żołnierza. Niektórzy eksperci byli zdania, że powodzenie projektów tego rodzaju pozwoli każdemu żołnierzowi, wyłącznie za pomocą myśli, sterować np. dronami. W porównaniu z tym pokazany w ubiegłym roku egzoszkielet ONYX, który pozwala, bez żadnego wysiłku dźwigać ciężary wynoszące 16 kg, co dodatkowo wzmacnia zarówno wytrzymałość, jak i mobilność piechoty, jest systemem niezaawansowanym.
Rosyjskie media informują o tajnych pracach chińskich, gdzie w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych i Europy, większą wagę przykłada się do ingerencji genetycznej w organizm żołnierza. W ubiegłym roku amerykański portal Defence One, specjalizujący się w tematyce wojskowej opublikował artykuł, którego autorzy dowodzą, że naukowcy pracujący na rzecz Chińskiej Armii Ludowej koncentrują się przede wszystkim na wojskowym zastosowaniu technologii CRISPR-Cas9, metody inżynierii genetycznej pozwalającej manipulować genomem każdego organizmu. Co więcej, amerykańscy eksperci byli wówczas zdania, że stopień zaawansowania chińskich prac w tej dziedzinie jest znacznie większy niźli na Zachodzie.
Międzynarodowy skandal
Warto w tym kontekście przypomnieć również międzynarodowy skandal, który wybuchł po tym, jak w czerwcu br. kolegium redakcyjne najstarszego światowego periodyku poświęconego nauce „The Nature” uznało za stosowne wystąpić wówczas z alarmistycznym apelem redakcyjnym po tym, jak rosyjski naukowiec Denis Rebrikov, udzielił mu wywiadu. W artykule redakcja wezwała światową społeczność do działania, bo już niedługo może być zbyt późno. „Czas jest najważniejszy” napisano w apelu, zwłaszcza że jak się ocenia, eksperymenty rosyjskiego genetyka mogą rozpocząć się jeszcze w tym roku, a regulacje Światowej Organizacji Zdrowia, która dąży do poddania eksperymentów genetycznych jednolitym i akceptowalnym na całym świecie regułom, nie zostaną opublikowane przed rokiem 2020.
Rosyjski naukowiec zdradził, że chce przed końcem roku, najprawdopodobniej w październiku lub listopadzie, rozpocząć eksperyment, który doprowadzić ma do narodzin dzieci o zmodyfikowanym, na poziomie embrionalnym, kodzie genetycznym. Chodzi o zastosowanie technologii CRISPR-Cas9, tej samej, którą posłużył się chiński naukowiec He Jiankui, doprowadzając do narodzin, jesienią 2018 roku, pierwszego w historii ludzkości dziecka, którego kod genetyczny został zmieniony. Celem zabiegu, który ma być przeprowadzony w Rosji, ma być wyeliminowanie uszkodzenia kodu genetycznego występującego u niektórych głuchych rodziców, powodującego, że ich dziecko, zawsze jest również niesłyszące. Różnica między tym, co stało się w Chinach, a może wydarzyć w Rosji, sprowadza się nie tylko do skali przedsięwzięcia, choć rosyjskie jest wyraźnie ambitniejsze, bo Rebrikov poinformował, że jego zespół wyłonił już 5 małżeństw, które wezmą udział w eksperymencie. O ile chiński naukowiec, działał potajemnie i na własną rękę, a chińskie władze oficjalnie potępiły jego go eksperymenty, o tyle Rebrikov dysponuje sporym zespołem naukowym, budżetem i, odmiennie niźli He Jiankui, o którego losie po tym, jak został skrytykowany przez władze, nic nie wiadomo, najwyraźniej cieszy się poparciem najwyższych władz w Rosji.
Poważne podejście Rosji
O tym, że sprawa jest traktowana w Rosji niezwykle poważnie, świadczą i inne informacje ujawnione niedawno przez Bloomberga. Otóż pod koniec lipca się odbyła się w Moskwie narada naukowców z dziedziny biologii, medycyny i genetyki, w której wzięła udział Maria Woroncowa, o której rosyjskie media piszą, że jest córką Władimira Putina. Woroncowa, wiosną tego roku na mocy prezydenckiego dekretu weszła w skład Rady ds. Genetyki. Jest to 30 osobowe ciało, którego zadaniem jest nadzór nad rządowym programem badań genetycznych, na który rosyjskie władze planują wydać w latach 2019 – 2027 niewiele mniej niźli 20 mld dolarów. Jak powiedział premier Miedwiediew w trakcie uroczystości związanych z uruchomieniem programu, jego celem będzie „rozwój technologii genetycznych związanych z tak zwanym redagowaniem genetycznym”, innymi słowy, modyfikowaniem ludzkiego genomu, czyli dokładnie tym, czym zajmuje się w swym laboratorium Denis Rebrikov.
W trakcie lipcowego spotkania, które odbyło się w moskiewskim Naukowym Centrum ds. Genetyki, grupa zaniepokojonych naukowców, jak powiedział dziennikowi ekonomicznemu RBC akademik Andriej Lisica, przez trzy godziny próbowała przekonać córkę Putina, że zapowiedziane przez Rebrikova eksperymenty są groźne. Sam Rebrikov zresztą w jednym z wywiadów prasowych porównywał to, nad czym pracuje do programu budowy bomby atomowej. Trudno przypuszczać, aby eksperymenty Rebrikova nie cieszyły się poparciem na najwyższych szczytach władzy, podobnie jak naiwnością byłoby sądzić, że nie mają one wymiaru wojskowego. Innymi słowy, żołnierz przyszłości, cyborg, jak chcą niektórzy, nadchodzi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/530691-cyborg-czyli-zolnierz-przyszlosci-coraz-blizej