Duńscy hodowcy norek musieli wybić zwierzęta z powodu koronawirusa. Po wizycie na jednej z ferm u hodowcy, który musiał zabić wszystkie swoje zwierzęta, premier Mette Frederiksen rozpłakała się. Okazuje się, że decyzja rządu o nakazie uboju była nielegalna.
CZYTAJ TAKŻe:
— Nadzwyczajna decyzja rządu Danii. Podjęto decyzję o wybiciu wszystkich norek. To ok. 15 mln zwierząt
Płacz premier Danii przed kamerami
Mamy dwa pokolenia bardzo wykwalifikowanych hodowców norek, ojca i syna, których praca w bardzo krótkim czasie została zdruzgotana i byli bardzo poruszeni
— powiedziała Frederiksen po spotkaniu z hodowcą norek i jego synem na ich fermie niedaleko Kolding w Jutlandii.
Jednak z dalszą częścią wypowiedzi kobieta miała problem, ponieważ rozpłakała się przed kamerami.
Spóźnione przeprosiny
Przepraszam za całe to zamieszanie, popełniliśmy błędy
— mówiła, wycierając ręką łzy.
Premier Frederiksen jeździ po Danii i przeprasza hodowców, bo to po jej słowach z początku listopada duńscy hodowcy zaczęli wybijać swoje stada.
Pojawienie się na duńskich fermach koronawirusa, w tym jego niebezpiecznego wariantu, wpłynęło na decyzję premier Danii Mette Frederiksen o wybiciu wszystkich norek w kraju, bez względu na to, czy są chore czy zdrowe. Okazało się, że decyzja nie ma podstaw prawnych, w związku z czym do dymisji podał się minister ds. żywności Mogens Jensen.
Duński rząd porozumiał się ostatecznie w parlamencie z innymi mniejszymi lewicowymi partiami i zdobył większość, by uchwalić jeszcze jesienią ustawę zezwalającą na ubój wszystkich norek. Hodowcy za każdą sztukę mają otrzymać od państwa po 30 koron (ok. 4 euro).
wkt/YT/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/528418-dunska-premier-placze-po-wizycie-na-fermie-norek