Nacjonalistyczny Jobbik na szerokie wody polityczne wypłynął w październiku 2006 roku, gdy w 50. rocznicę powstania antykomunistycznego w Budapeszcie wybuchły walki uliczne. Gniew obywateli skierował się wówczas przeciw postkomunistycznemu premierowi Ferencowi Gyurcsányemu, skompromitowanemu głośnym wyznaniem, że jego rządy oparte były na permanentnym kłamstwie. To właśnie jego chcieli wtedy zmusić do ustąpienia na ulicach działacze młodej nacjonalistycznej partii.
Od wrogości do przyjaźni
Ferenc Gyurcsány od początku był dla Jobbiku wrogiem publicznym numer 1. Za jednego ze swych głównych przeciwników politycznych i ideowych nacjonaliści uważali też George’a Sorosa, który jawił się dla nich symbolem wszystkiego, co najgorsze: kosmopolityzmu, liberalizmu i multikulturalizmu. Kluczowym punktem ich programu był także sprzeciw wobec polityki imigracyjnej Unii Europejskiej.
Dziś Jobbik należy do szerokiej koalicji opozycyjnej skupionej wokół Ferenca Gyurcsányego i zorganizowanej pod ideowym i medialnym patronatem George’a Sorosa. Nacjonaliści potrafią na wiecach maszerować ramię w ramię z postkomunistami, liberałami i przedstawicielami nowej lewicy, wspólnie wykrzykując te same hasła. W jaki sposób znaleźli się w tym punkcie?
Cel: złamanie Fideszu
Otóż w pewnym momencie liderzy Jobbiku doszli do wniosku, że najważniejszym celem jest dla nich dojście do władzy, a droga do tego prowadzi przez hegemonię na prawicy, a więc przez maksymalne osłabienie Fideszu. W ten sposób na pierwszy plan wysunęły się działania wymierzone w politykę Viktora Orbána.
Najbardziej spektakularnym tego przejawem było dwukrotne opowiedzenie się Jobbiku (w głosowaniu w parlamencie i w referendum powszechnym) przeciwko Fideszowi, gdy ten chciał wpisać do konstytucji zakaz wprowadzenia mechanizmu przyjmowania kwotowego uchodźców, który Unia Europejska chciała narzucić Węgrom. Przegrana w tej sprawie obozu Viktora Orbána była fetowana jako sukces Jobbiku, Gyurcsányego i Sorosa.
W ten sposób Jobbik stał się jednak niewiarygodny dla większości dotychczasowych wyborców, zaczął ulegać kolejnym rozłamom i tracić swój elektorat. Partia, która potrafiła zdobyć w parlamencie 20 proc. mandatów, teraz balansuje w sondażach na granicy progu wyborczego.
Czy Budapeszt powtórzy się w Warszawie?
Czy Konfederacja wkracza dziś na drogę Jobbiku? W czasie kampanii wyborczej to właśnie liderzy tej partii najgłośniej domagali się zakazu aborcji eugenicznej. Kiedy to nastąpiło, nie bronili jednak wyroku Trybunału Konstytucyjnego, a nawet zaczęli dystansować się wobec niego. Przez długie miesiące występowali przeciw centralistycznym zapędom Brukseli, ale kiedy nadeszła w tej sprawie chwila próby, nie poparli polskiego rządu broniącego podmiotowości państwa przed eurobiurokracją.
Rodzi się pytanie: co dalej? Jobbik przetarł drogę. Zaczęło się od sprzeniewierzania własnemu programowi, byle pognębić konkurenta na prawicy, a potem to już poszło…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/528340-czy-konfederacja-wkracza-na-droge-jobbiku-wegierska-lekcja