„We Francji obowiązuje administracyjny zakaz sprawowania Mszy św. z udziałem wiernych. Jednocześnie otwarte pozostają szkoły czy sklepy. Nielogicznych przepisów jest więcej” – mówi ks. Mateusz Markiewicz w rozmowie z portalem radiomaryja.pl.
Ks. Markiewicz od kilkunastu lat pracuje we Francji. Jest sekretarzem generalnym Instytutu Dobrego Pasterza. Duchowny zwraca uwagę na działanie francuskich władz, które w ramach walki z pandemią koronawirusa, zamknęły kościoły przed wiernymi.
Jak informowaliśmy już na portalu wPolityce.pl, francuscy katolicy przeciwstawiają się decyzji władz i zbierają się przed swoimi świątyniami, by modlić się wspólnie. Niektórzy księża nawet spowiadają wiernych, którzy przyszli przed kościoły.
Po raz drugi w tym roku rządzący Francją przyznali sobie prawo do uniemożliwienia ludziom udziału w obrzędach religijnych pod pozorem walki z epidemią. Zakaz ten jest o tyle niezrozumiały, że w porównaniu z poprzednią kwarantanną narodową, która przypadła na koniec Wielkiego Postu, Wielki Tydzień i Wielkanoc, przy obecnej kwarantannie szkoły są otwarte i większość osób pracuje normalnie. Jednocześnie, wprowadzono zakazy sprzedaży pewnych produktów, które dla ludzi są niezrozumiałe: można kupić alkohol i tytoń oraz czasopisma, za to nie można kupować książek (chyba, że się je zamawia). Władze zezwalają na pogrzeby, które przecież nie są konieczne do zbawienia, za to nie pozwalają na organizowanie chrztu, który do zbawienia jest potrzebny. Publiczne zgromadzenia są zakazane, chyba, że chodzi o manifestacje, które mają na celu walkę o jakieś prawa (francuskie, bardzo lewicowe, socjalistyczne wręcz, związki zawodowe nie pozwoliły by sobie odebrać prawa do manifestacji)
– mówi ks. Markiewicz.
Można się domyślać, że gdyby nie męczeńska śmierć trzech katolików z rąk islamskiego radykała przybyłego do Francji z Lampedusy, która miała miejsce tuż przed kwarantanną, rząd by takiego wyjątku nie uczynił. v. Zakazy te są o tyle bolesne dla nas, katolików, że my bez Mszy św. nie możemy prowadzić życia prawdziwie chrześcijańskiego
– dodał.
Decyzja o zamknięciu świątyń została poparta wyrokiem francuskiego sądu.
Niestety, najwyższy sąd administracyjny republiki uznał ten zakaz za zgodny z prawem, zrównując tym samym uczestnictwo we Mszy św. z wizytą u kosmetyczki, również zakazaną. Jednocześnie, sędzia wydający wyrok orzekł, że duchowni mogą odwiedzać wiernych w ich miejscu zamieszkania, a ci mogą przemieszczać się więcej niż 1 km (dozwolony perymetr na przechadzkę), by udać się na osobistą modlitwę do kościoła. Wreszcie, sąd stwierdził, że religijne celebracje małżeństwa, które muszą mieć miejsce po tzw. ślubie cywilnym (we Francji duchowny błogosławiący związek małżeński przed jego zawarciem w merostwie podlega karze finansowej, a w razie recydywy nawet pozbawienia wolności), mogą się odbywać, mimo iż rządowy dekret wspomina tylko tzw. śluby cywilne
– czytamy.
Wspólny różaniec
Francuscy katolicy gromadzą się m.in. na wspólne odmawianie modlitwy różańcowej.
W zgodzie z rządowymi rozporządzeniami, w wielu miejscach zostały zorganizowane publiczne różańce przed kościołami, które prawnie przybrały formę manifestacji rewindykacyjnej. Zachowano oczywiście wszystkie środki bezpieczeństwa. Kościoły same w sobie są otwarte, można w nich się modlić, nie można za to organizować w nich publicznych nabożeństw. Co bardziej sprytni kapłani postanowili odprawiać w swoich kościołach ciche Msze św., nie interweniując, gdy ktoś jest akurat w świątyni obecny na modlitwie indywidualnej. Inni jeżdżą po domach i tam sprawują Najświętszą Ofiarę, gdyż na to prawo państwowe pozwala (co jest również brakiem logiki, gdyż w kościele łatwiej zapewnić przestrzeganie norm sanitarnych niż w znacznie mniejszych pomieszczeniach, którymi są domy czy mieszkania). Francuska republika po raz kolejny pokazała swoją pogardę do religii
– twierdzi ks. Markiewicz.
mly/radiomaryja.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/527625-macron-zamknal-koscioly-katolicy-sie-nie-poddaja