Prezydent USA Donald Trump zwolnił we wtorek Chrisa Krebsa, dyrektora Agencji Cyberbezpieczeństwa i Bezpieczeństwa Infrastruktury (CISA). Przywódca USA „wysoce nieścisłym” nazwał oświadczenie tej agencji z czwartku, że „wybory były bezpieczne”. Tymczasem w trakcie ponownego przeliczania głosów w hrabstwie Fayette w Georgii znaleziono we wtorek 2755 kart wyborczych, których wcześniej nie uwzględniono w rezultatach. To kolejny taki pakiet - w poniedziałek ponad 2,6 tys. podobnych głosów odkryto w hrabstwie Floyd. Jednocześnie Sąd Najwyższy Pensylwanii odrzucił we wtorek skargę wyborczą kampanii prezydenta Donalda Trumpa, orzekając że urzędnicy w Filadelfii nie złamali prawa stanowego, zachowując co najmniej 4,5-metrowy odstęp między obserwatorami a liczącymi głosy.
Trump zwolnił szefa agencji odpowiedzialnej za bezpieczeństwo wyborów
O zwolnieniu szef CISA Trump poinformował na Twitterze.
.Niedawne oświadczenie Chrisa Krebsa w sprawie bezpieczeństwa wyborów w 2020 roku było wysoce nieścisłe, gdyż doszło do masowych nieprawidłowości i oszustw - w tym głosowania zmarłych, niewpuszczania obserwatorów do lokali wyborczych czy „usterek” w automatach do głosowania, które zmieniały głosy z Trumpa na Bidena (…) Dlatego ze skutkiem natychmiastowym Chris Krebs został zwolniony ze stanowiska dyrektora Agencji Cyberbezpieczeństwa i Bezpieczeństwa Infrastruktury
— napisał prezydent USA.
O swoim zwolnieniu poinformował także Krebs.
Służba była zaszczytem. Zrobiliśmy to dobrze (…)
— wpis o takiej treści zamieścił na Twitterze.
W czwartek we wspólnym oświadczeniu przedstawicieli władz stanowych i federalnych opublikowanym na stronie CISA napisano, że „wybory 3 listopada były najbezpieczniejsze w amerykańskiej historii”. Dodano, że „nie ma dowodów na to, by jakikolwiek system głosowania skasował lub utracił głosy, zmienił głosy, lub doszło w nim do jakichś innych nieprawidłowości”.
Jak pisał Reuters, Krebs, który walczył z dezinformacją wokół wyborów wielokrotnie zapewniając na Twitterze, że głosowanie było bezpieczne, a głosy uczciwie policzone, miał powiedzieć swoim współpracownikom, że spodziewa się, iż niedługo zostanie zwolniony ze sprawowanej funkcji.
Zadaniem dowodzonej przez Krebsa CISA było zwalczanie zagranicznej ingerencji w amerykański proces wyborczy. Reuters i portal NPR piszą, że były dyrektor agencji cieszył się wsparciem i zaufaniem swojego zespołu.
Kolejny pakiet niezliczonych wcześniej głosów znaleziono w Georgii
W trakcie ponownego przeliczania głosów w hrabstwie Fayette w Georgii znaleziono we wtorek 2755 kart wyborczych, których wcześniej nie uwzględniono w rezultatach. To kolejny taki pakiet - w poniedziałek ponad 2,6 tys. podobnych głosów odkryto w hrabstwie Floyd.
Wśród odnalezionych głosów większość była oddana na prezydenta USA Donalda Trumpa. Uwzględniając nowo odnalezione karty przewaga Demokraty Joe Bidena nad Republikaniem stopniała w Georgii do mniej niż 13 tys. głosów.
Władze stanowe twierdzą, że pracownicy komisji w hrabstwa Fayette za pierwszym razem nie przesłali głosów zapisanych na karcie pamięci.
Podobną pomyłkę wykryto w poniedziałek w hrabstwie Floyd w pobliżu Atlanty. Dotyczyła ona ponad 2,6 tys. głosów.
Oba przypadki to największe dotychczas wykryte nieprawidłowości przy ponownym przeliczaniu głosów w Georgii. W innych hrabstwach stanu rezultaty są niemal identyczne jak przy pierwszym zliczaniu.
Procedura wyborczego audytu zakończy się zgodnie z planem w środę.
Wyniki zostaną natychmiast upublicznione na stronie internetowej, która zawiera elektroniczne tabele, zeskanowane zestawienia i dokumentację uzupełniającą
— zapowiada Gabriel Sterling, dyrektor wyborczy w Georgii.
Certyfikacja wyniku przez władze stanowe powinna odbyć się do piątku.
Przy pierwszym przeliczeniu w Georgii przewagę ponad 14 tys. głosów miał Biden. Wygrana tu 78-letniego byłego wiceprezydenta USA - której potwierdzenie spodziewane jest po ponownym przeliczeniu głosów - to największa niespodzianka tych wyborów. W Georgii Demokrata w wyborach prezydenckich nie triumfował od 1992 roku.
Do środy kampania Trumpa ma czas, by złożyć wniosek o ponowne przeliczanie głosów w Wisconsin, gdzie prezydent przegrał według pierwszych oficjalnych wyników o ponad 20 tys. głosów. Nawet jeśli Georgia z 16 głosami elektorskimi i Wisconsin z 10 przeszłyby na stronę Trumpa, to i tak mają łącznie zbyt mały potencjał, by pozbawić Bidena wygranej w wyścigu o Biały Dom. Bez nich Demokrata może być pewien 280 głosów elektorskich, a do prezydentury potrzeba co najmniej 270.
Sąd Najwyższy Pensylwanii odrzucił skargę wyborczą kampanii Trumpa
Sąd Najwyższy Pensylwanii odrzucił we wtorek skargę wyborczą kampanii prezydenta Donalda Trumpa, orzekając że urzędnicy w Filadelfii nie złamali prawa stanowego, zachowując co najmniej 4,5-metrowy odstęp między obserwatorami a liczącymi głosy.
Sprawa obserwatorów w Filadelfii jest jedną z najgłośniejszych podnoszonych przez prezydenta i jego otoczenie.
Przedstawiciele Republikanów utrzymują, że z powodu wymaganego od nich zachowania odległości nie widzieli szczegółów na kopertach i w związku z tym nie mogli oceniać, czy procedura liczenia głosów odbywa się prawidłowo. Kampania Trumpa złożyła w tej sprawie skargę, a stanowy sąd apelacyjny przychylił się do niej.
Sąd Najwyższy Pensylwanii we wtorek stosunkiem głosów 5 do 2 uchylił wyrok niższej instancji. Orzekł, że prawo stanowe wymaga jedynie, by obserwatorzy byli w pomieszczeniu, gdzie zliczane są głosy i nie mówi nic o odległości. O niej - zgodnie z wyrokiem SN - decydować mogą władze danego hrabstwa.
Rudy Giuliani, prawnik reprezentujący Trumpa w Pensylwanii, argumentował wcześniej, że w Filadelfii obserwatorom przeszkadzała „maszyna Partii Demokratycznej”. Jego zdaniem był to przykład na „powszechne ogólnokrajowe wyborcze oszustwo”.
W kluczowych wyborczo stanach obóz prezydenta lub Republikanie złożyli łącznie od 3 listopada kilkadziesiąt wyborczych skarg. Dotyczyły one m.in. poszerzenia możliwości głosowania korespondencyjnego czy procesu obserwacji liczenia. „Kampania Trumpa odniosła sukcesy tylko w kilku niewielkich sprawach” - pisze portal The Hill.
Do tej pory spory sądowe przyniosły niewiele zwycięstw i nie ujawniły żadnych wiarygodnych dowodów, że systematyczne oszustwa lub fałszowanie kart do głosowania wpłynęły na wybory, jak bezpodstawnie twierdzi prezydent Trump
— ocenia The Hill. Skargi wyborcze ekipy Republikanina są przez sądy często odrzucane, tak było m.in. w Michigan. W niektórych przypadkach sam sztab wycofywał się z nich lub jak w Nevadzie zmieniał ich treść i skalę zarzutów.
Czas nie gra na korzyść obecnego gospodarza Białego Domu. W części kluczowych stanów certyfikowania wyborczych wyników odbędzie się jeszcze w listopadzie. Do głosowania Kolegium Elektorów dojdzie natomiast już za niecały miesiąc - 14 grudnia.
W pierwszych dniach po wyborach sympatycy Trumpa głośno mówili, że nadzieje wiążą z procedurami ponownego przeliczenia głosów. Wiele wskazuje, że ta w Georgii nie wykaże wielkich zmian i nie pozbawi wygranej w tym stanie Demokraty Joe Bidena. Co prawda, wykryto tu ponad 5 tys. nieuwzględnionych wcześniej głosów, ale władze stanowe zaprzeczają, by doszło do powszechnych nieprawidłowości.
Do ponownego przeliczenia głosów może także dojść w Wisconsin, gdzie po spłynięciu wszystkich danych końcowy wynik wykazuje, że Biden ma przewagę ok. 0,6 punktu procentowego, nieco ponad 20 tys. głosów. Różnica jest na tyle niewielka, że na wniosek jednego z kandydatów można przeprowadzić drugie liczenie.
Kampania Trumpa deklarowała, że złoży wniosek w tej sprawie. Ma na to czas do godz. 17 czasu lokalnego w środę (północ w Polsce). Punktualnie, gdyż stanowa komisja czas odmierza co do sekundy zegarem atomowym. Wiąże się to jednak z kosztami - uruchomienie tej procedury to ok. 8 mln dolarów. To m.in. z tego powodu sztab Trumpa w mailach i SMS-ach prosi sympatyków o finansowe wsparcie.
Obóz Republikanina w Wisconsin nie wykazał żadnych powszechnych przypadków oszustw czy nieprawidłowości i wątpliwe jest, by ponowne przeliczenie głosów znacząco zmieniło rezultat - twierdzi The Hill. Były gubernator tego stanu, Republikanin Scott Walker uważa, że 20 tys. głosów to „spora przeszkoda” przy nadrabianiu straty.
Przy przytłaczającej liczbie przegranych i wycofywanych spraw kampania Trumpa nie jest w stanie podważyć wyników w ani jednym ze stanów, a tym bardziej w kilku stanach, które dają razem 36 głosów elektorskich
— twierdzi Rick Hasen, profesor prawa z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Oakland. Przy utrzymującym się na korzyść Bidena podziale głosów elektorskich 306-232 prezydent, by uzyskać reelekcję, musiałby odwrócić wyniki w co najmniej trzech kluczowych wyborczo stanach.
kpc/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/526990-powyborcze-zamieszanie-w-usa-trump-zwolnil-szefa-agencji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.