Kandydat Demokratów na prezydenta USA Joe Biden pokonał w wyborach ubiegającego się o reelekcję Donalda Trumpa i zostanie 46. prezydentem Stanów Zjednoczonych - ogłosiła w sobotę agencja Associated Press. Podobną decyzję podjęły telewizje CNN, NBC i Fox News.
W USA trwa wciąż zliczanie głosów, media oceniają jednak, że przewaga Demokraty jest tak duża, iż może on być pewien liczby głosów elektorskich, która gwarantuje mu prezydenturę. AP przyznała wygraną Bidenowi w Pensylwanii (20 głosów elektorskich) oraz w Arizonie (11). Telewizja Fox łącznie daje Demokracie 290 głosów elektorskich.
Ostateczne wyniki ze wszystkich stanów będą znane prawdopodobnie za kilka tygodni. Prezydent Trump w wydanym oświadczeniu napisał, że wybory jeszcze się nie zakończyły; jego obóz zapowiada walkę podczas ponownych przeliczeń głosów w Georgii i Wisconsin oraz utrzymuje, że w procesie wyborczym dochodziło do fałszerstw.
CZYTAJ TAKŻE:
8 listopada, niedziela
Były prezydent George W. Bush pogratulował wygranej Bidenowi i Harris
Rządzący w latach 2001-09 republikański prezydent USA George W. Bush osobiście pogratulował w niedzielę zwycięstwa w wyborach prezydenckich Joe Bidenowi i Kamali Harris - podano w oświadczeniu. Bush powiedział, że Amerykanie mogą być pewni, że wybory były „zasadniczo uczciwe”.
Bush poinformował, że zadzwonił do Bidena i Harris, by osobiście pogratulować im wygranej w wyborach.
(W rozmowie z Bidenem - PAP) złożyłem mu gorące gratulacje i podziękowałem za patriotyczne przesłanie jego wczorajszego przemówienia
— przekazał cytowany oświadczeniu były prezydent.
Mimo dzielących nas różnic politycznych wiem, że Joe Biden jest dobrym człowiekiem, który zjednoczy USA
— dodał Bush. Jak dodał, powiedział Bidenowi, że „modli się o jego sukces” oraz służy mu pomocą. Przypomniał, że podobne życzenia przekazał jego poprzednikom, Demokracie Barackowi Obamie i Republikaninowi Donaldowi Trumpowi, gdy wygrali oni wybory.
Bush przekazał, że pogratulował również Trumpowi i jego zwolennikom trudnej kampanii wyborczej i zdobycia poparcia ponad 70 mln Amerykanów.
To niezwykłe osiągnięcie polityczne
— napisał Bush dodając, że głosy tych wyborców będą nadal słyszane przez Republikanów wybranych na urzędy na różnych szczeblach.
CZYTAJ WIĘCEJ: Były prezydent George W. Bush zadzwonił do Bidena, żeby złożyć mu gratulacje. Co powiedział kandydatowi Demokratów?
Kują żelazo, póki gorące. Sztab Bidena uruchomił nową stronę
Sztab Joe Bidena i Kamali Harris, którzy według głównych amerykańskich mediów wygrali wybory prezydenckie w USA, uruchomił stronę internetową poświęconą procesowi przekazania władzy oraz priorytetom przyszłej administracji Demokraty.
Wśród pierwszych wyzwań, z którymi będzie musiała się zmierzyć nowa administracja Bidena, na stronie BuildBackBetter.com przedstawiono epidemię koronawirusa, kryzys gospodarczy, nierówności na tle rasowym i zmiany klimatu. Zapewniono, że nowy prezydent wraz ze swoim zespołem będzie się zajmował tymi zagadnieniami od pierwszego dnia urzędowania.
Uruchomiono także konto na Twitterze - @Transition46. Biden będzie 46. prezydentem USA.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kują żelazo, póki gorące. Sztab Bidena uruchomił stronę o procesie przekazania władzy i priorytetach przyszłej administracji
Republikanie sprawdzają skalę wyborczych fałszerstw: Powinniśmy przyjrzeć się głosom i spojrzeć na te zarzuty
„Powinniśmy przyjrzeć się głosom. Jesteśmy dopiero na początku robienia tabelarycznego zestawienia” - napisał na Twitterze prezydent USA Donald Trump, który jest przekonany, że wybory zostały sfałszowane.
CZYTAJ WIĘCEJ: Republikanie sprawdzają skalę wyborczych fałszerstw: Powinniśmy przyjrzeć się głosom i spojrzeć na te zarzuty
Władze Iranu liczą na Bidena. Rowhani: Nowa administracja powinna naprawić błędy popełnione za Trumpa
„Szkodliwej polityce Trumpa (…) sprzeciwił się amerykański naród” - ocenił w niedzielę prezydent Iranu Hasan Rowhani w wystąpieniu, w którym odniósł się do zwycięstwa Joe Bidena w wyborach w USA. „Nowa administracja powinna naprawić błędy Trumpa” - dodał.
CZYTAJ WIĘCEJ: Władze Iranu liczą na Bidena. Rowhani: Nowa administracja powinna naprawić błędy popełnione za Trumpa
Cichanouska gratuluje Bidenowi i Harris
Mam zaszczyt pogratulować Joe Bidenowi, Prezydentowi-Elektowi Stanów Zjednoczonych Ameryki i Kamali Hariis, wiceprezydent elekt, ich historycznego osiągnięcia. Białorusini i ja osobiście dziękujemy za solidarność i nie możemy się doczekać naszej przyszłej współpracy!
— napisała na Twitterze Swiatłana Cichanouska.
Prasa podzielona ws. wyniku głosowania i dokonań Trumpa
Prezydent Donald Trump ma prawo walczyć w sądzie, ale potrzebuje dowodów, by wykazać wyborcze oszustwo - pisze „Wall Street Jorunal”. „New York Times” ocenia natomiast, że „patrząc w otchłań autokratycznego nacjonalizmu, Amerykanie postanowili wycofać się znad krawędzi”.
Największe amerykańskie gazety komentują wyborczą wygraną kandydata Demokratów Joe Bidena ogłoszoną w sobotę przez media w USA. Większość z nich, a wśród nich m.in. agencja Associated Press, uważa, że były wiceprezydent może być już pewny zwycięstwa w rywalizacji o Biały Dom, bo wskazują na to dane z komisji.
CZYTAJ WIĘCEJ: Amerykańska prasa podzielona ws. wyników wyborów. „WSJ”: Trump ma prawo walczyć w sądzie; „NYT”: USA uciekły znad krawędzi
Orban pogratulował Bidenowi
Premier Węgier Viktor Orban pogratulował Joe Bidenowi „udanej kampanii prezydenckiej” w amerykańskich wyborach prezydenckich – poinformował w niedzielę rzecznik premiera Bertalan Havasi.
Proszę pozwolić, że Panu pogratuluję udanej kampanii prezydenckiej. Życzę dobrego zdrowia i nieustających sukcesów w wykonywaniu nadzwyczaj odpowiedzialnych zadań
— napisał Orban, cytowany przez Havasiego.
Premier Węgier mówił pod koniec października, że Węgry trzymają kciuki za zwycięstwo Donalda Trumpa. Jak podkreślił, wraz z jego wyborem na prezydenta i przybyciem do Budapesztu nowego ambasadora Davida B. Cornsteina wszystko się zmieniło w węgiersko-amerykańskich stosunkach dwustronnych i Węgry poczuły ze strony Stanów Zjednoczonych otwartość, szczerość oraz przyjacielską bliskość. Zaznaczył, że wcześniej nie sądził, by między dwoma krajami doszło do tak szerokiej współpracy w sferze dyplomatycznej i że Węgry będą wspólnie z USA działać w polityce międzynarodowej.
„Zrobiliśmy to, Joe”. Kim jest Kamala Harris?
Kamala Harris już w sobotę zapisała się w historii USA. Dzięki zwycięstwu Joe Bidena w wyborach będzie pierwszą kobietą, Afroamerykanką i pierwszą osobą południowoazjatyckiego pochodzenia na stanowisku wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych. A niewykluczone, że za cztery lata go zastąpi.
CZYTAJ WIĘCEJ: „Zrobiliśmy to. Zrobiliśmy to, Joe”. Kim jest Kamala Harris, w której niektórzy już dziś widzą następczynię Bidena? SYLWETKA
Kamala Harris wystąpiła u boku Bidena: Nie będę ostatnią kobietą wiceprezydent USA
Chociaż mogę być pierwszą kobietą na stanowisku wiceprezydenta USA, to nie będę ostatnią - powiedziała w sobotę senator Kamala Harris, która w Wilmington poprzedzała przemówienie Joe Bidena, uznanego przez amerykańską prasę za zwycięzcę wyborów prezydenckich w USA.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kamala Harris wystąpiła u boku Bidena: Chociaż mogę być pierwszą kobietą wiceprezydent USA, to nie będę ostatnią
Pierwsze przemówienie Bidena: Chcę być prezydentem, który łączy
Będę prezydentem, który nie chce dzielić, ale chce łączyć - powiedział podczas przemówienia do narodu Joe Biden, którego amerykańskie media w sobotę ogłosiła zwycięzca wyborów prezydenckich w USA. „Naród dał nam pewne zwycięstwo” - podkreślił.
W pierwszym przemówieniu, w którym uznał się za wyborczego zwycięzcę, Biden akcentował, że otrzymał 74 mln głosów, najwięcej w historii oddanych na mandat prezydenta USA.
Widziałem ogromny wybuch radości, to rodzi szanse i daje nadzieję na lepsze jutro
— mówił przemawiając na tle amerykańskich flag Demokrata.
Będę prezydentem, który nie chce dzielić, ale chce łączyć, nie widzi stanów czerwonych i niebieskich, ale widzi Stany Zjednoczone. Chcę odbudować kręgosłup tego kraju, czyli klasę średnią
— podkreślał 78-latek.
CZYTAJ WIĘCEJ: Biden już świętuje i zwraca się do Amerykanów: Będę prezydentem, który nie chce dzielić, ale chce łączyć. To czas na uzdrowienie USA
7 listopada, sobota
Donald Trump nie uznaje jeszcze swojej porażki
Donald Trump nie uznaje jeszcze swojej porażki w wyborach prezydenckich w USA. Na Twitterze napisał, że dochodziło do nieprawidłowości, które polegały m.in. na niedopuszczaniu obserwatorów jego partii do lokali wyborczych. „To ja wygrałem te wybory” - oświadczył.
CZYTAJ WIĘCEJ: Gorąco w USA! Donald Trump nie uznaje jeszcze swojej porażki: „To ja wygrałem wybory”. Pisze też o nieprawidłowościach
Biden na Twitterze oficjalnie tytułuje się jako prezydent elekt
Kilka godzin po uznaniu przez amerykańskie media zwycięstwa Joe Bidena w wyborach prezydenckich w USA przedstawiciel Demokratów na swoim profilu na Twitterze zaczął już oficjalnie używać określenia prezydent elekt.
Podobnie Kamala Harris na swoim twitterowym koncie przedstawia się jako wiceprezydent elekt.
CZYTAJ WIĘCEJ: Biden na Twitterze oficjalnie tytułuje się jako prezydent-elekt. Podobnie uczyniła Kamala Harris: wiceprezydent-elekt
Budka wysłał list Bidenowi… i popełnił gafę
Polscy politycy skomentowali medialne doniesienia o wygranej kandydata Demokratów. Z kolei lider PO Borys Budka skierował w sobotę list do Joe Bidena, gratulując kandydatowi Demokratów wyboru na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jednak popełnił drobne gafy.
Najwidoczniej spieszył się tak bardzo (list z datą 6 listopada i napisany po polsku), że że pomylił… nazwę państwa.
Borys Budka w liście gratulacyjnym do @JoeBiden, po 242 latach przerwy, przywrócił właśnie do życia Stany Zjednoczone Ameryki Północnej (ta nazwa funkcjonowała do 1778 roku)
— zwrócił uwagę v-ce szef publicystyki TVP INFO.
CZYTAJ WIĘCEJ: Polscy politycy komentują medialne doniesienia o wygranej kandydata Demokratów. Budka zdążył już wysłać list i popełnić gafy!
Szef MSZ Polski gratuluje Bidenowi
Gratulacje dla Joe Bidena i Kamali Harris za zwycięstwo w wyborach prezydenckich w USA złożył w sobotę wieczorem szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau. Zapewnił przy tym o gotowości Polski do rozwoju strategicznego partnerstwa i wzmacniania stosunków transatlantyckich.
Gratulacje dla Joe Bidena i Kamali Harris za zwycięstwo wyborcze. Z niecierpliwością czekamy na współpracę z nową administracją USA. Jesteśmy zdeterminowani, aby nadal rozwijać nasze partnerstwo strategiczne i wzmacniać stosunki transatlantyckie
— napisał na Twitterze w języku angielskim minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau.
Światowi liderzy i byli prezydenci USA składają gratulacje. Wśród nich Andrzej Duda
Światowi przywódcy, liderzy UE i byli prezydenci USA składają gratulacje Joe Bidenowi i Kamali Harris zwycięstwa w wyborach prezydenckich w USA.
SPRAWDŹ SZCZEGÓŁY: Światowi przywódcy, liderzy UE i byli prezydenci USA składają Bidenowi gratulacje. Wśród nich Merkel, Stoltenberg i Obama
Kandydatowi Demokratów pogratulował już prezydent RP Andrzej Duda.
Gratulacje dla Joe Bidena za udaną kampanię prezydencką; w oczekiwaniu na nominację Kolegium Elektorów Polska jest zdeterminowana, by utrzymać wysoki poziom i jakość partnerstwa strategicznego z USA
— oświadczył w sobotę Prezydent RP Andrzej Duda.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prezydent Duda gratuluje Bidenowi: Polska jest zdeterminowana, by utrzymać wysoki poziom i jakość partnerstwa z USA
Nieoficjalnie: Biden zwycięzcą wyborów
Kandydat Demokratów Joe Biden pokonał ubiegającego się o reelekcję Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA - ogłosiła w sobotę agencja Associated Press. Podobną decyzję podjęły telewizje CNN oraz NBC.
Komunikat AP bazuje na stwierdzeniu, że Demokrata zwyciężył wybory w zapewniającej 20 głosów elektorskich Pensylwanii.
Jestem zaszczycony zaufaniem, jakim obdarzyli mnie Amerykanie
— powiedział Biden.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Biden już celebruje wynik: Będę prezydentem wszystkich Amerykanów. Jestem zaszczycony zaufaniem, jakim mnie obdarzyli
Kandydat Demokratów obiecał, że będzie „prezydentem wszystkich Amerykanów”.
Te wybory jeszcze się nie zakończyły
— stwierdził z kolei Donald Trump.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Donald Trump nie daje za wygraną: Wszyscy wiemy, dlaczego Joe Biden spieszy się z tym, by fałszywie uznać się za zwycięzcę
Przedstawicielka FKW: Nie ma dowodów na oszustwa
Naprawdę nie ma żadnych dowodów na oszustwa wyborcze - zapewniła w sobotę w CNN Ellen Weintraub z Federalnej Komisji Wyborczej. Urzędujący prezydent USA Donald Trump na Twitterze twierdził, że doszło do nieprawidłowości, które mogły zaważyć na wyniku wyborów.
Urzędnicy stanowi i lokalni oraz pracownicy lokali wyborczych w całym kraju naprawdę stanęli na wysokości zadania. I było bardzo niewiele skarg na sposób przeprowadzenia tych wyborów
— zaznaczyła w wywiadzie Weintraub.
Jest ona jedną z trzech komisarzy kierujących Federalną Komisją Wyborcza, niezależną agencją regulacyjną odpowiedzialną za egzekwowanie federalnego prawa dotyczącego finansowania kampanii w wyborach prezydenckich oraz do Kongresu. Powołana na to stanowisko przez obecnie urzędującego prezydenta Donalda Trumpa Weintraub jest członkinią Partii Demokratycznej, oprócz niej w kierownictwie Komisji zasiada przedstawiciel Partii Republikańskiej i jeden komisarz niezależny.
Było bardzo niewiele uzasadnionych skarg (…) Nie ma dowodów na jakiekolwiek fałszerstwa wyborcze. Nie ma dowodów na nielegalne oddawanie głosów
— powiedziała Weintraub dodając, że osoby mające wątpliwości co do przebiegu wyborów nie muszą opierać się tylko na jej zapewnieniach, ponieważ w całym kraju proces wyborczy był obserwowany przez niezależnych ekspertów.
Biden przekonuje o wygranej
Zwyciężymy w tych wyborach – oświadczył w Wilmington w stanie Delaware Demokrata Joe Biden. W USA trwa końcowe liczenie głosów, 78-letni kandydat na prezydenta powiększa przewagę w kluczowej Pensylwanii.
Biden w wystąpieniu w hali Chase Center nie ogłosił się zwycięzcą wyborów. Nieoficjalnie sztab Demokraty rozważał wcześniej taką opcję o ile wyborczą wygraną przyznałyby mu wcześniej media.
Drodzy Amerykanie, nie mamy ostatecznej deklaracji zwycięstwa, ale liczby są jasne. (…) Wygramy ten wyścig
— powiedział Biden w towarzystwie kandydatki na wiceprezydenta senator Kamali Harris.
Faworyt w rywalizacji o Biały Dom zauważył, że przed dobą przegrywał w Georgii i Pensylwanii, ale – jak ocenił – utrzyma w tych stanach przewagę i ostatecznie zwycięży. Podkreślał, że w wyborczym wyścigu prowadzi także w Arizonie i Nevadzie.
Jesteśmy na drodze, by uzyskać ponad 300 głosów elektorskich. Spójrzcie na ogólnokrajowe liczby. Wygramy wyścig z wyraźną przewagą, z narodem opowiadającym się za nami
— ocenił Biden.
Możemy być przeciwnikami, ale nie jesteśmy wrogami. Jesteśmy Amerykanami (…) Musimy porzucić gniew i demonizowanie
— wzywał. Zapewniał też, że „demokracja działa”, a wszystkie głosy zostaną zliczone.
CZYTAJ WIĘCEJ: Biden pewny swego: Wygramy z wyraźną przewagą, z narodem opowiadającym się za nami. W USA trwa końcowe liczenie głosów
Biden zwiększa przewagę w Pensylwanii
Joe Biden zwiększył przewagę nad Donaldem Trumpem w Pensylwanii prawie do 20 tys. głosów - informuje w piątek wieczorem CNN.
W Pensylwanii do piątku wieczór obliczono 96 proc. kart wyborczych. Joe Biden otrzymał 3 233 940 głosów (49, 5 proc.), Donald Trump 3 304 356 (49,2 proc.)- informuje CNN.
Różnica między kandydatami w wyborach prezydenckich wzrosła prawie do 20 tys. głosów. Od początku liczenia głosów w Pensylwanii na prowadzeniu był Donald Trump.
Nadal nie zakończono liczenia głosów w kolejnych, tzw. wahających się stanach : Newadzie, gdzie po podliczeniu 93 proc. głosów prowadzi Joe Biden - 49,8 proc. głosów, Donald Trump - 48,0 proc; Georgii- 99 proc. obliczonych głosów - Joe Biden - 49,4 proc., Donald Trump- 49,3 proc.; Północnej Karolinie - 98 proc. policzonych kart do głosowania - na prowadzeniu jest Donald Trump- 50,0 proc., Joe Biden uzyskał 48,6 proc.; Arizonie - 94 proc. kart do głosowania- Joe Biden ma 49,8 proc , Donald Trump 48,7 proc.; Alasce - 56,0 proc. policzonych głosów, Donald Trump 62,9 proc., Joe Biden 33,0 proc.
Zwycięstwo w Pensylwanii daje pretendentowi 20 głosów elektorskich, w Georgii jest do zdobycia -16 głosów, Północnej Karolinie- 15, w Alasce -3, Newadzie- 6.
Według prognoz opartych na dotychczas policzonych głosach we wszystkich stanach Joe Biden może otrzymać 253 głosy elektorskie, zaś Donald Trump- 213. Liczenie głosów, zdaniem obserwatorów, może potrwać nawet do wtorku.
Pensylwania: sędzia przychylił się do wniosku Donalda Trumpa
Sędzia Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych nakazał w piątek, aby karty do głosowania dostarczone pocztą po 3 listopada do tego stanu były liczone oddzielnie od innych kart do głosowania .
Konserwatywny sędzia Samuel Alito, od stycznia 2006 sędzia Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, nie nakazał jednak wstrzymania liczenia odseparowanych w ten sposób kart do głosowania, zgodnie z życzeniem obozu republikańskiego prezydenta, który nie może stracić tego kluczowego stanu, jeśli chce pozostać w Białym Domu- pisze AFP.
Decyzja sędziego Alito potwierdza polecenie wydane przez władze lokalnych wydane przed głosowaniem, aby policzyć te karty oddzielnie i móc je wycofać z ogólnej liczby głosów, gdyby miały zostać unieważnione.
Wniosek w tej sprawie został złożony przez Partię Republikańską, twierdzącą, że głosy, które według CNN należą do 4000 wyborców i są w większości oddane na Joe Bidena, są nieważne.
Środek zarządzony przez sędziego Alito jest obowiązujący do czasu rozpatrzenia sprawy przez Sąd Najwyższy, w którym konserwatywni sędziowie mają teraz zdecydowaną większość.
Biden nie ma prawa ogłaszać wygranej
Donald Trump napisał na Twitterze, że Joe Biden nie ma prawa ogłaszać swego zwycięstwa w wyborach prezydenckich przed zakończeniem procesów sądowych, które dopiero się rozpoczynają.
CZYTAJ WIĘCEJ: Trump nie odpuszcza walki o Biały Dom: Biden nie ma prawa ogłaszać zwycięstwa. Postępowanie sądowe dopiero się rozpoczyna
Hrabstwa z najwyższym wskaźnikiem zgonów na Covid-19 głosowały na Trumpa
Wyborcy z większości amerykańskich hrabstw, które odnotowały najwięcej ofiar śmiertelnych z powodu koronawirusa, głosowali w tegorocznych wyborach na Donalda Trumpa. Miał tam wyższe poparcie aniżeli przed czterema laty- poinformowało w piątek publiczne radio.
Amerykańskie radio publiczne (NPR) poinformowało w piątek, że spośród 100 hrabstw o najwyższych odsetkach śmiertelności na mieszkańca w wyniku zakażenia wirusem, 68 poparło Trumpa. Otrzymał tam więcej głosów niż w 2016 roku.
Zaskakujące, że liczba zwolenników prezydenta wzrosła w porównaniu z 2016 rokiem na obszarach, które najbardziej ucierpiały w wyniku pandemii
— ocenił cytowany przez NPR Thad Kousser, politolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego.
Stwierdził jednak, podobnie jak kilku innych ekspertów, że obecnie nie sposób dokładnie określić, jaki wpływ na wyniki głosowania mogła mieć wysoka śmiertelność i ogólnie pandemia.
W niektórych przypadkach wzrost wsparcia dla amerykańskiego przywódcy był znaczny. I tak w hrabstwie Starr w Teksasie zwiększyło się o 55 proc. NPR przyznaje jednak, że mimo wszystko tamtejszy elektorat wybrał Joe Bidena.
W hrabstwie Richmond w stanie Nowy Jork, gdzie zmarło 1100 osób z powodu Covid-19, przewaga Trumpa nad Bidenem była o 9 proc. wyższa niż w 2016 roku nad Hillary Clinton. Poparcie dla niego wzrosło nawet w hrabstwie Gove, w Kansas, o najwyższym wskaźniku śmiertelności na mieszkańca w Stanach Zjednoczonych.
Ogólnie biorąc, z 25 proc. hrabstw o najwyższym wskaźniku śmiertelności, dwie trzecie odnotowało wzrost głosów oddanych na Trumpa
— podkreśla NPR.
Kousser uważa za mało prawdopodobne, aby wysokie wskaźniki śmiertelności skierowały sympatię wyborców w stronę Trumpa. Za bardziej realne traktuje jego podejście do pandemii bez nacisków na noszenie maseczek i wprowadzenia blockdowns w celu spowolnienia rozprzestrzeniania koronawirusa.
Pokazuje to, że wpływ pandemii na wybory był znacznie bardziej skomplikowany, niż myśleliśmy
— ocenił naukowiec Uniwersytetu Kalifornijskiego.
Powołując się na różne badania, amerykańskie radio publiczne zwraca uwagę, że 73 proc. osób traktujących pandemię jako najważniejszy problem w kraju głosowało na Bidena. Na drugim miejscu znajdowała się gospodarka i zatrudnienie. 81 proc. ludzi, którzy podzielali tę opinię poparło Trumpa.
Niektórzy politolodzy utrzymują, że podział wzdłuż linii partyjnych nie jest zaskakujący.
Z biegiem czasu zaobserwowaliśmy, że największym powodem niepokoju dla ludzi nie był COVID-19 (…) ani zgony z powodu COVID-19 w ich okolicy, ale przynależność partyjna
— stwierdziła Shana Gadarian, profesor nauk politycznych na Uniwersytecie Syracuse, która przeprowadzała ankietę wśród wyborców.
Zdaniem Gadarian respondenci tylko w nieznacznym stopniu popierali zakaz dużych zgromadzeń publicznych wówczas, jeśli ktoś z ich rodziny został zarażony koronawirusem. Bardziej byli do tego skłonni Demokraci, niezależnie od tego, czy ktoś z ich rodziny został zakażony, czy też nie.
Jeśli jesteś kimś, kto już ufa prezydentowi i wierzy, że poradzi sobie z kryzysem, to nie jesteś tak zaniepokojony jak Demokraci i uważasz, że prezydent jest osobą, która może zapewnić krajowi bezpieczeństwo i chronić przez Covid
— konkludowała Gadarian.
6 listopada, piątek
Ponad 4 mln głosów przewagi Bidena
W skali kraju kandydat Demokratów na prezydenta Joe Biden ma ponad cztery miliony głosów więcej od ubiegającego się o reelekcję Donalda Trumpa - wynika z częściowych wyników. W rozkładzie procentowym to 50,5 proc. do 47,7 proc.
Zgodnie z wyliczeniami dziennika „New York Times” w USA na piątek Biden może liczyć dokładnie na 73 933 205 głosów, a Trump na 69 811 877. Łączna liczba głosów oddanych na kandydatów jeszcze się zwiększy - w wielu stanach jeszcze trwa ich liczenie, w Kalifornii pozostała mniej więcej jedna czwarta.
Urzędujący prezydent na piątek notuje relatywnie gorszy wynik w wyścigu o Biały Dom od rezultatów Partii Republikańskiej w wyborach do parlamentu. W przypadku rywalizacji o Izbę Reprezentantów strata Republikanów do Demokratów wynosi nieco ponad 1,4 mln głosów, procentowo to 49,8 proc. do 48,8 proc.
Obecna przewaga Bidena w punktach procentowych (2,8) jest mniejsza w skali kraju niż przewidywały to sondaże. Portal RealClearPolitics, który podlicza ich średnią, we wtorek, dzień wyborczy, informował że przewidują one różnicę na poziomie 7,2 pkt proc.
Pod względem liczb bezwzględnych kandydaci obu partii dzięki rekordowej frekwencji już poprawili wyniki z 2016 roku. Przed czterema laty Demokratka Hillary Clinton łącznie uzyskała 65 853 625 głosów, a Trump 62 985 106. W skali kraju to było 48 proc. do 45,9 proc. (2,1 pkt proc. różnicy).
Trump na Twitterze: Pensylwania postąpiła bezprawnie
Pensylwania postąpiła w okropny, bezprawny sposób i miejmy nadzieję, że zostanie to poprawione w Sądzie Najwyższym USA - napisał w piątek prezydent Donald Trumpa na Twitterze. Wynik wyborów w Pensylwanii może przesądzić o tym, kto zostanie prezydentem USA.
Oto, co wiemy. Musimy wrócić do poziomu stanowego i tego, jak to bagno się zaczęło. Gubernator (Pensylwanii Tom) Wolf i Stanowy Sąd Najwyższy rażąco naruszyli Konstytucję Stanów Zjednoczonych. Uprawnienia do ustalania tych zasad i przepisów przysługują ustawodawcy. Po prostu to zignorowali, zignorowali konstytucję
— podkreślił prezydent USA.
(…) w sposób skandaliczny obserwatorzy, którzy są strażnikami uczciwości i przejrzystości, zostali wykluczeni. Pensylwania postąpiła w okropny, bezprawny sposób i miejmy nadzieję, że zostanie to poprawione w Sądzie Najwyższym Stanów Zjednoczonych
— napisał Trump w serii tweetów.
Poza tym to późne (spływanie) głosów, po dniu wyborów, jest nielegalne (…)
— podkreślił.
Joe Biden, kandydat Demokratów na prezydenta USA, w piątek objął prowadzenie w wyborach w Pensylwanii. Stan ten zapewnia 20 głosów elektorskich. Jeśli były wiceprezydent utrzyma w nim przewagę, zapewni sobie wygraną w wyścigu o Biały Dom. Biden ma obecnie pewne 253 głosy elektorskie; do zwycięstwa brakuje mu zatem jeszcze 17.
Według stanu na piątek rano czasu lokalnego Biden może liczyć w Pensylwanii na 3 302 977 głosów, a ubiegający się o reelekcję Trump na 3 293 231. Różnica przekracza 9,7 tys.
Podane wyniki nie dotyczą tych kart wyborczych przesłanych korespondencyjnie, które dotarły do komisji w Pensylwanii po wtorku, czyli dniu wyborów. Są one przyjmowane do piątku i gromadzone na osobnych stosach; będą zliczane w ostatniej kolejności.
Nie wiadomo, ile głosów pozostało do zliczenia w Pensylwanii. „New York Times” szacuje, że jest to ok. 5 proc.; nieoficjalnie podaje się, że odsetek ten może być niższy.
Prezydent Trump w kampanii wielokrotnie oceniał, że rozbudowanie systemu głosowania korespondencyjnego przyczyniać się będzie do wyborczych oszustw, i wzywał swoich sympatyków do głosowania osobiście w lokalach. Demokraci uważali, że w trakcie Covid-19 to najbezpieczniejsza forma spełnienia obywatelskiego obowiązku. Odzwierciedlają to wyniki kandydatów w poszczególnych pakietach - w tych oddanych w lokalach w większości przypadków prowadzi Trump, w tych z głosowania korespondencyjnego - Biden.
Zmniejsza się przewaga Bidena w Arizonie
Po raporcie z Arizony nieznacznie zmniejszyła się przewaga w tym stanie kandydata Demokratów na prezydenta USA Joe Bidena nad ubiegającym się o reelekcję Donaldem Trumpem.
Według stanu na piątek rano czasu lokalnego Biden ma o 43 tys. głosów więcej w Arizonie od Trumpa. Do przeliczenia w tym stanie na południowym zachodzie USA pozostało jeszcze ponad 200 tys. głosów. To karty wyborcze odesłane lub przywiezione do lokali wyborczych w ostatnich dniach głosowania przedterminowego - w pakietach tych przewagę dotychczas w Arizonie miał Trump.
W ostatnim z nich, danych z Maricopy, hrabstwa, na które przypada ponad dwie trzecie mieszkańców Arizony, prezydent USA mógł liczyć na 53 proc. Każe to przypuszczać, że Republikanin będzie zmniejszał stratę do Bidena, nie wiadomo jednak, czy zdoła go dogonić.
Arizona - w której w wyborach prezydenckich w 2016 roku triumfował Trump - zapewnia 11 głosów elektorskich.
Jeśli Biden zwycięży w Pensylwanii, to rezultaty głosowania w Arizonie nie będą miały już wpływu na to, kto zwycięży w walce o Biały Domu. Będzie miał wtedy zapewnione 273 głosy elektorskie, a do prezydentury potrzebnych jest co najmniej 270.
Za wcześnie na przyznanie Bidenowi Pensylwanii i Georgii
Amerykańska agencja prasowa Associated Press ocenia w piątek, że jest jeszcze za wcześnie na przyznanie wyborczego zwycięstwa kandydatowi Demokratów Joe Bidenowi w stanach Georgia oraz Pensylwania. Jak zaznacza, na taką decyzję możemy poczekać nawet kilka dni.
AP pisze, że Demokrata ma w Pensylwanii przewagę 6 tys. głosów na ponad 6,5 mln przeliczonych. To różnica mniejsza niż o 0,1 pkt proc., a stanowe prawo przewiduje ponowne zliczanie głosów w przypadku, gdy będzie ona mniejsza niż 0,5 pkt proc. Z uwagi na to, że z Pensylwanii spłyną jeszcze rezultaty z kilkudziesięciu tysięcy głosów, AP nie przyznaje na ten moment wygranej żadnemu z kandydatów.
W Georgii ponowne liczenie głosów?
Sekretarz stanu Georgia Brad Raffensperger powiedział w piątek, że spodziewa się ponownego przeliczenia głosów ze względu na niewielką różnicę w wynikach obu kandydatów w wyborach prezydenckich w stanie.
Demokrata Joe Biden ma w tym stanie przewagę nad prezydentem Donaldem Trumpem wynoszącą nieco ponad 1000 głosów.
Sztab Trumpa: „Te wybory się jeszcze nie skończyły”
Sztab prezydenta Donalda Trumpa skierował list do swoich zwolenników.
„Te wybory się jeszcze nie skończyły”
Biden obejmuje prowadzenie w Pensylwanii
Joe Biden, kandydat Demokratów na prezydenta USA, w piątek objął prowadzenie w wyborach w Pensylwanii. Stan ten zapewnia 20 głosów elektorskich. Jeśli były wiceprezydent utrzyma w nim przewagę, zapewni sobie wygraną w wyścigu o Biały Dom.
Rozkład czekających jeszcze na zliczenie głosów znacznie uprawdopodabnia to, że urzędujący prezydent Donald Trump nie zdoła już nadrobić w Pensylwanii strat do Demokraty.
W stanie do przeliczenia pozostały już jedynie karty wyborcze zwrócone pocztowo, a w poprzednich raportów wynika, że w pakietach takich były wiceprezydent miał przewagę. Zalegające jeszcze głosy dotyczą m.in. hrabstwa Allegheny z Pittsburghiem.
Wynik wyborów w tym stanie może przesądzić o tym, kto zostanie prezydentem USA. Biden ma pewne 253 głosy elektorskie. Do końcowego triumfu potrzebuje jeszcze 17.
„Washington Post”: Secret Service wzmocni ochronę Bidena
Amerykańska Secret Service zdecydowała o skierowaniu w piątek dodatkowych agentów do ochrony Joe Bidena w oczekiwaniu na ogłoszenie przez niego zwycięstwa w wyborach prezydenckich - podał „Washington Post”.
Jak donosi dziennik, powołując się na dwa źródła, agenci Secret Service zostali wysłani do Wilmington w Delaware, gdzie obecnie przebywa Biden. Decyzja o wysłaniu dodatkowych sił została podjęta po tym, gdy sztab Bidena poinformował służbę, że w piątek kandydat Demokratów wygłosi ważne przemówienie.
Jak uściśla dziennik, po wzmocnieniu poziom ochrony Bidena nie będzie jeszcze odpowiadał temu, jakim otaczany jest prezydent-elekt, ale „idzie w tym kierunku”. Zwykle agencja podejmowała decyzję o tym po uznaniu porażki przez przegranego wyborów. Według gazety, jeśli Biden okaże się wyraźnym zwycięzcą, a mimo to prezydent Trump nie uzna porażki, protokół służby wskazuje, by poczekać z uznaniem Bidena za prezydenta-elekta dopiero do oddania głosów przez kolegium elektorskie w grudniu.
Ani sztab Bidena, ani Secret Service nie odnieśli się do informacji dziennika.
Choć do piątkowego poranka zwycięzca wyborów w USA nie został wyłoniony, to jednak najświeższe wyniki i trendy zdają się wskazywać na zwycięstwo Bidena. Prowadzi w Georgii, Nevadzie i Arizonie, zaś w Pensylwanii szybko odrabia straty i eksperci prognozują jego zwycięstwo. Do zdobycia prezydentury wystarczy mu wygrana w Pensylwanii lub w dwóch innych stanach.
Biden wyszedł na prowadzenie w wyborach prezydenckich w Georgii
Kandydat Demokratów na prezydenta USA Joe Biden w końcówce zliczania głosów w Georgii objął prowadzenie. B. wiceprezydent ma w tym stanie 917 głosów przewagi nad ubiegającym się o reelekcję prezydentem Donaldem Trumpem.
Przyrost głosów Bidena w ciągu ostatnich godzin związany jest ze spływaniem w końcowej fazie procesu wyborczego głosów korespondencyjnych, oddanych w aglomeracji Atlanty.
Dokładna liczba głosów, które pozostały do zliczenia w Georgii, nie jest znana. Nieoficjalnie jest ich kilka tysięcy.
16 głosów elektorskich z Georgii, zazwyczaj opowiadającej się za Republikanami, zwiększyłoby stan posiadania Bidena do 269 głosów elektorskich. By wygrać wybory potrzebowałby jeszcze zwycięstwa w którymkolwiek ze stanów, w których wybory nie są jeszcze rozstrzygnięte.
Władze Georgii zapowiadają, że chcą zakończyć zliczanie głosów w piątek. Wszystko wskazuje na to, że różnica między kandydatami będzie tak minimalna (mniej niż 0,5 pkt proc), że zgodnie z prawem przegrany będzie mógł wnioskować o ponowne liczenie głosów.
Georgia, stan, w którym urodził się były demokratyczny prezydent Jimmy Carter, ostatnim razem opowiedziała się za politykiem Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich w 1992 roku. Mimo masowego poparcia licznej w tym stanie społeczności afroamerykańskiej dwukrotnie wyższość swojego republikańskiego kontrkandydata musiał uznać tam Barack Obama.
Lewicowo-liberalne media cenzurują prezydenta Donalda Trumpa!
MSNBC przerwało transmisję przemówienia prezydenta Stanów Zjednoczonych po tym, jak Donald Trump powiedział: „gdyby przeliczyć legalnie oddane głosy z pewnością bym wygrał, jeżeli przeliczyć nielegalnie oddane głosy, mogą nam ukraść wybory”. Amerykańską głowę państwa cenzuruje również Twitter.
CZYTAJ WIĘCEJ: Gdzie się podziała słynna amerykańska wolność słowa? Lewicowo-liberalne media cenzurują prezydenta Donalda Trumpa
Trump: jeśli zliczyć legalnie oddane głosy, to wygrywam
Jeśli zliczyć legalnie oddane głosy w wyborach, to łatwo wygrywam - stwierdził prezydent Donald Trump w swym wystąpieniu z Białego Domu - pierwszym od nocy wyborczej.
ednocześnie przywódca USA wyraził opinię, że „rażące nieprawidłowości, jakie odnotowano w całym kraju podczas wyborów” sprawiają, iż zagrożona jest amerykańska demokracja.
W jego ocenie batalia o tegoroczne wybory „skończy się w Sądzie Najwyższym”. Tylko w ten sposób będzie można zagwarantować, że jego zwycięstwo „nie zostanie skradzione przez korupcję”. Za jej element urzędujący prezydent uznał m.in. sondaże na zlecenie Demokratów.
Występując przed kamerami Trump zaznaczył też, że wszystkie głosy oddane po czasie są nielegalne. To właśnie „dzięki nim mogą ukraść wybory” - powiedział.
Telewizja MSNBC przerwała nawet transmitowanie wystąpienia prezydenta z Białego Domu!
CZYTAJ WIĘCEJ: Trump: „Jeśli zliczyć legalnie oddane głosy, to łatwo wygrywam. Jeśli wliczać nielegalne, to mogą próbować ukraść nam wybory”
Pensylwania: Znaleziono niedostarczone głosy!
Amerykańska poczta (USPS) oświadczyła, że po przeszukaniu swoich sortowni na wniosek sądu odnalazła 1,7 tys. niedostarczonych głosów - podaje w piątek Reuters. Koperty z kartami wyborczymi są w drodze do miejsc zliczania głosów.
W przekazanej sądowi informacji poczta poinformowała, że odnalazła m.in. 1076 kopert z głosami w Filadelfii, 300 - w Pittsburghu i 266 - w Lehigh Valley. Ponadto około 500 głosów znaleziono również w Karolinie Północnej, gdzie także wciąż trwa liczenie głosów.
W obu stanach karty wyborcze nadane przed zamknięciem urn, ale dostarczone już po mogą być przyjmowane do piątkowego popołudnia.
Przeszukiwanie pocztowych sortowni dwa razy dziennie polecił w czwartek sędzia sądu federalnego w Waszyngtonie Emmett Sullivan w reakcji na pozew organizacji pozarządowych, oskarżających urząd pocztowy o celowe spowolnienie procesu wyborczego.
Podczas posiedzenia w środę Sullivan oznajmił, że mianowany przez prezydenta Donalda Trumpa na kilka miesięcy przed wyborami nowy szef USPS Louis DeJoy będzie musiał pod przysięgą wyjaśnić postępowanie poczty.
Prawnicy USPS oświadczyli w czwartek, że w środę - dzień po wyborach - wpłynęło 150 tys. głosów. Większość nadeszła w stanach, gdzie głosy przychodzące po zamknięciu urn są wciąż uznawane.
Wynik wyborów w Pensylwanii, gdzie wciąż trwa liczenie głosów, może przesądzić o tym, kto zostanie nowym prezydentem USA. W tej chwili przewaga Trumpa nad kandydatem Demokratów Joe Bidenem wynosi ok. 17 tys. głosów, ale stale się kurczy. Jeśli w stanie tym wygrałby Biden, to zapewniłby sobie zwycięstwo w całych wyborach.
Trump nadrabia straty w Arizonie
Podczas końcówki liczenia głosów w Arizonie prezydent USA Donald Trump zmniejsza stratę do kandydata Demokratów na prezydenta Joe Bidena. Polityków dzieli 46 tys. głosów, do przeliczenia pozostało ok. 300 tys.
Po spłynięciu części wyników z hrabstwa Maricopa, zamieszkanego przez ok. dwie trzecie mieszkańcow Arizony, przewaga Bidena zmniejszyła się z 2,4 pkt proc. do 1,5 pkt proc.
W ocenie mediów przywódca USA ma szanse, by dogonić Demokratę w tym pustynnym i tradycyjnie republikańskim stanie. Uprawdopodobnia to fakt, że spływać będą głównie rezultaty z końcówki głosowania przedterminowego. Pierwsze wyniki z tych pakietów wskazują, że przewagę w nich notuje Republikanin, Donald Trump.
Przed wyborami zapewniająca 11 głosów elektorskich Arizona uznawana była za jeden z kluczowych wahających się stanów. Demokraci nadzieję na odbicie go Republikanom wiązali m.in. z przemianami demograficznymi w Maricopie oraz konfliktem Trumpa z pochodzącym z Arizony zmarłym republikańskim senatorem Johnem McCainem.
Na podstawie pierwszych danych ze stanu w noc wyborczą telewizja Fox przyznała Bidenowi wygraną w Arizonie. Większość mediów nie zdecydowała się na taki krok. Prezydent krytykował telewizję Fox za przedwczesną decyzję. Obóz prezydenta uważa, że istnieje spora szansa na jego wyborcze zwycięstwo w Arizonie.
5 listopada, czwartek
Biden: nie mam wątpliwości co do swojej wygranej
Demokratyczny kandydat na prezydenta Joe Biden powiedział w czwartek, że nie ma wątpliwości co do swojej wygranej w wyborach. Zaapelował też o spokój i cierpliwość w związku z trwającym procesem liczenia głosów.
Podkreślił, że każdy głos musi być przeliczony.
Demokraci przekonani o rychłej wygranej Bidena
W USA wciąż trwa zliczanie głosów w wyborach prezydenckich. Sztab Demokraty Joe Bidena jest przekonany o rychłej wygranej; prezydent Donald Trump wzywa do „zakończenia liczenia” głosów.
Na czwartek według wyliczeń „New York Times” Biden może być pewien 253 głosów elektorskich, a Trump 214. Do wygranej potrzeba 270. Ostatnie głosy zliczane są m.in. w Georgii (16 głosów elektorskich), Pensylwanii (20), Arizonie (10) oraz Nevadzie (6).
W sztabie Bidena panuje optymizm.
Nasze dane pokazują, że Joe Biden będzie kolejnym prezydentem Stanów Zjednoczonych
—przekazała w czwartek dyrektorka kampanii O’Malley Dillon. Jej zdaniem Demokraci niedługo będą mogli ogłosić wygraną w pojedynku o Biały Dom.
Trump nawołuje na Twitterze do zaprzestania liczenia głosów. Zapowiada też zaskarżanie wyników w stanach, w których wygrał jego kontrkandydat Demokrata Joe Biden. Republikanie oskarżają swoich politycznych rywali o wyborcze oszustwa.
W Georgii końcówka przeliczania głosów
W stanie Georgia do przeliczenia zostało w czwartek kilkadziesiąt tysięcy głosów z wyborów prezydenckich w USA. Przewaga Donalda Trumpa topnieje wraz ze spływaniem rezultatów z aglomeracji Atlanty. Brak jest faworyta wyborczego pojedynku.
W Georgii do zliczenia według szacunków mediów pozostało ok. 50 tys. głosów, w tym z regionów opowiadających się w większości za Demokratami - aglomeracji Atlanty oraz hrabstwa Chatham z Savannah. Przewaga Trumpa w skali stanu to ok. 14 tys. głosów i na końcówce zliczania topnieje z godziny na godzinę. Media nie wykazują żadnego faworyta i spekulują, czy Bidenowi uda doścignąć się prezydenta.
Szybkie tempo nadrabiania straty do prezydenta przez Bidena związane jest ze spływaniem na końcówce procesu głosów oddanych korespondencyjnie, w większości w bastionach Demokratów.
16 głosów elektorskich z Georgii, zazwyczaj opowiadającej się za Republikanami, zwiększyłoby stan posiadania Bidena do 269 głosów elektorskich. Aby być pewnym wygranej w wyścigu o Biały Dom Demokrata potrzebowałby więc jeszcze zwycięstwa w którymkolwiek ze stanów, w którym wciąż pojedynek nie został jeszcze rozstrzygnięty.
Władze Georgii zapowiadają, że chcą zakończyć zliczanie głosów w czwartek. Wszystko wskazuje na to, że różnica między kandydatami będzie na tyle minimalna (mniej niż 0,5 pkt proc), że - tak jak zezwala na to prawo - przegrany będzie mógł wnioskować o ponowne liczenie głosów.
Zacięta rywalizacja wyborcza zwiastuje spory w sądach i ciągnące się długo w Georgii prawne batalie. Dwóch Republikanów w środę zeznało przed sądem w Savannah, że istnieje ryzyko iż 53 głosy w hrabstwie Chatham zostały przyjęte po przewidzianym przez prawo czasie. Zgodnie z prawem w Georgii kart wyborczych nie można przyjmować po godz. 19 w wyborczy wtorek. Sąd uznał, że zeznający nie przedstawili dowodów na to, że złamano przepisy wyborcze.
Georgia, stan, w którym urodził się były demokratyczny prezydent Jimmy Carter, ostatni raz opowiedziała się za politykiem Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich w 1992 roku. Mimo masowego poparcia licznej w tym stanie społeczności afroamerykańskiej dwukrotnie wyższość swojego republikańskiego kontrkandydata musiał uznać tu Barack Obama.
Georgia przyciąga w październiku uwagę obserwatorów również z uwagi na zaciętą rywalizację o Senat. Na ten moment każda z partii może być pewna 48 senackich mandatów. Z jeszcze wciąż częściowych rezultatów w Georgii wynika, że dwa pojedynki senackie w tym stanie będą prawdopodobnie nierozstrzygnięte (żaden z kandydatów nie otrzyma 50 proc. głosów). Oznaczałoby to ponowne senackie głosowanie w tym stanie w styczniu. Jego stawka może być wysoka - kontrola Senatu przez jedną lub drugą partię.
„Przestańcie liczyć!”
Prezydent Donald Trump nawołuje w czwartek na Twitterze do zaprzestania liczenia głosów w przeprowadzonych we wtorek wyborach prezydenckich w tym kraju. Zapowiada też zaskarżanie wyników w stanach, w których wygrał jego kontrkandydat Demokrata Joe Biden.
Przestańcie liczyć!
—napisał Trump na Twitterze w czwartek rano czasu lokalnego.
Wyniki we wszystkich stanach, w których ostatnio ogłoszono zwycięstwo Bidena zostaną przez nas zaskarżone za oszustwa wyborcze. Jest (na to) pełno dowodów - sprawdźcie media. Wygramy!
—dodał po dwóch godzinach.
Agencja Associated Press jako „niezwykłe” komentuje apele urzędującego prezydenta o zaprzestanie liczenia legalnie oddanych głosów. Dodaje, że sztab Trumpa podjął w kilku stanach kroki prawne zmierzające do zaprzestania zliczania głosów, zarzucając temu procesowi brak transparentności.
Z dotychczasowych rezultatów wynika, że Biden zapewnił sobie dotąd 253 głosy elektorskie, a Trump - 213. Aby zostać kolejnym prezydentem USA, kandydat musi uzyskać poparcie co najmniej 270 elektorów.
Wynik wyborów pozostaje nierozstrzygnięty w Nevadzie (6 głosów elektorskich), Arizonie (11), Pensylwanii (20), Georgii (16), Karolinie Północnej (15) i Alasce (3).
Według agencji AP, powołującej się na władze stanowe, w Arizonie do przeliczenia pozostało jeszcze 450 tys. głosów, a Biden prowadzi przewagą 2,35 pkt. proc. i ok. 68 tys. głosów. Fox News, AP i „The Wall Street Journal” już uznały zwycięstwo Demokraty w Arizonie. Sztab Trumpa wciąż liczy na to, że dalsze liczenie głosów w tym stanie przyniesie zwycięstwo urzędującemu prezydentowi - relacjonuje AP.
Jak przypomina AP, za przeprowadzanie wyborów odpowiedzialne są władze stanowe i lokalne, a komentarze Trumpa nie mają wpływu na proces podliczania głosów.
Agencja ocenia, że mimo publicznych skarg urzędującego prezydenta jak dotąd liczenie głosów w całym kraju przebiega sprawnie i nie ma dowodów na jakiekolwiek naruszenia.
Demokraci utrzymają większość w Izbie Reprezentantów. W Senacie sytuacja nadal niewiadoma
Demokraci utrzymają większość w Izbie Reprezentantów, zaś w Senacie sytuacja jest nadal niewiadoma - wynika z analizy dotychczasowych wyników wyborów w USA portalu Politico. Mimo to, kandydaci Demokratów spisali się poniżej sondażowych przewidywań.
Wybory Izby Reprezentantów i 1/3 składu Senatu odbyły się we wtorek razem z wyborami prezydenta. W Izbie Reprezentantów wyłoniono dotąd zwycięzców w 391 z 465 potyczek. W 203 okręgach wygrali Demokraci, zaś w 188 - Republikanie.
Mimo że do kontroli nad izbą niższą Kongresu potrzebne jest 218 mandatów, to - według Politico - utrzymanie większości przez Demokratów jest praktycznie pewne. Mimo że przedwyborcze sondaże wskazywały na to, że mogą oni powiększyć swój stan posiadania, koniec końców może się okazać, że ich przewaga się zmniejszy. W obecnym składzie Izby Reprezentantów mają 232 mandaty.
Reelekcję uzyskał urodzony w Polsce kandydat Demokratów Tom Malinowski, który po raz pierwszy został wybrany w 2018 r. Malinowski to były podsekretarz stanu ds. praw człowieka w administracji Baracka Obamy.
Bardziej skomplikowany obraz wyłania się z dotychczasowych wyników wyborów do Senatu. Jak dotąd zwycięzcę wyłoniono w 31 z 35 pojedynków; w 13 z nich wygrali Demokraci, zaś w 18 - Republikanie, co łącznie z pozostałymi członkami izby daje w tej chwili remis 48:48.
Nierozstrzygnięte pozostają potyczki w Karolinie Północnej i na Alasce oraz dwie w Georgii. W pierwszym ze stanów republikański senator Thom Tillis może być niemal pewny reelekcji, mając niemal 100 tys. głosów przewagi nad konkurentem Calem Cunninghamem, przy niespełna 120 tys. głosów pozostających do podliczenia.
Faworytem do utrzymania miejsca w Senacie jest też Republikanin Dan Sullivan z Alaski, jednak podliczono tam dopiero 47 proc. głosów. Reszta to głównie głosy korespondencyjne, które wedle stanowych przepisów zostaną policzone dopiero 10 listopada. Sullivan prowadzi nad Demokratą Alem Grossem z przewagą 53 tys. głosów.
Najciekawsza sytuacja jest w Georgii, gdzie odbywają się dwa wyścigi jednocześnie ze względu na ustąpienie z urzędu z końcem 2019 r. republikańskiego senatora Jonny’ego Isakssona. Prawdopodobnie w obu pojedynkach do wyłonienia zwycięzcy będzie potrzebna druga tura.
Na pewno dojdzie do niej w walce o mandat sprawowany przez Republikankę Kelly Loeffler, wyznaczoną przez Republikanów do zastąpienia Isakssona. W wyścigu, w którym startowało kilkunastu kandydatów, zwycięzcą pierwszej tury był protestancki pastor Raphael Warnock reprezentujący Demokratów, który w drugiej turze zmierzy się z Loeffler.
W drugiej rywalizacji o mandat z Georgii republikański senator David Perdue prawdopodobnie pokona Demokratę Jona Ossoffa, ale wiele wskazuje na to, że może nie zdobyć ponad połowy głosów. Po podliczeniu 97 proc. głosów, Perdue ma 50,07 proc., wobec 47,6 proc. Ossoffa, ale pozostałe do policzenia głosy korespondencyjne z Atlanty faworyzują Demokratów.
Wybory prezydenckie nie są rozstrzygnięte. Rywalizacja toczy się jeszcze o pięć stanów
Wybory prezydenckie w USA wciąż są nierozstrzygnięte. Rywalizacja toczy się jeszcze o pięć stanów - Arizonę, Nevadę, Pensylwanię, Karolinę Północną i Georgię. Według gazety „New York Times”, kandydat Demokratów Joe Biden może już być pewien 253 głosów elektorskich, a prezydent Donald Trump - 214. Do wygranej potrzeba 270 głosów.
W Georgii walka toczy się o 16 głosów elektorskich, w Arizonie - o 11, w Nevadzie - o 6, Pensylwanii - o 20 i Karolinie Północnej - o 15.
Najbardziej zacięty jest pojedynek w Georgii. Przewaga prezydenta Trumpa nad Bidenem w nocy ze środy na czwartek zmalała tam do około 23 tys. głosów. Do przeliczenia pozostało jeszcze ok. 5 proc. kart wyborczych z tego stanu. Przewaga Trumpa topnieje wraz ze spływaniem nowych rezultatów, głównie z aglomeracji Atlanty. Wiele wskazuje na to, że kandydatów na prezydenta w Georgii dzielić będzie różnica kilku tysięcy głosów. W przypadku zwycięstwa o mniej niż o 0,5 pkt. procentowego przegrany może wnioskować o ponowne przeliczenie głosów.
Wyrównany pojedynek toczy się też w Arizonie. Telewizja Fox News po pierwszych danych w środę przyznała tutaj wygraną Bidenowi, co zirytowało Trumpa. W nocy ze środy na czwartek zliczono część głosów oddanych przedterminowo na kilka dni przed wyborami. W pakiecie tym przewagę miał Trump, a podobnych głosów w Arizonie jest do zliczenia nawet ponad 300 tys. Biden prowadzi o niecałe 70 tys.
W Pensylwanii do czwartkowego poranka przeliczono ok. 89 proc. głosów. Przewagę ponad 150 tys. ma Trump. Media amerykańskie uważają, że jest za wcześnie, by przyznawać wygraną któremukolwiek z kandydatów.
Karolina Północna - zdaniem większości mediów - padnie łupem urzędującego prezydenta, który ma w niej w czwartek rano przewagę ok. 75 tys. głosów. Wciąż nie przeliczono tam ok. co dwudziestego.
W wyścigu senackim „New York Times” przyznaje na ten moment remis – obie partie mogą być pewne 48 mandatów. Patrząc na dotychczasowe dane z nierozstrzygniętych jeszcze wyścigów senackich w Georgii, Karolinie Północnej i na Alasce można przypuszczać, że izba wyższa prawdopodobnie pozostanie pod kontrolą Republikanów.
W Izbie Reprezentantów Demokraci mogą _ według stanu z czwartku rano liczyć na 205 pewnych mandatów, a Republikanie na 190. W stawce pozostaje wciąż 40 miejsc w niższej izbie amerykańskiego parlamentu. Demokraci prawdopodobnie utrzymają w niej większość, ale ich przewaga zostanie uszczuplona.
Protest zwolenników Trumpa w Phoenix w Arizonie
Tłum zwolenników prezydenta Donalda Trumpa zebrał się w nocy z środy na czwartek przed centrum wyborczym w Phoenix w Arizonie, domagając się dalszego liczenia głosów w tym kluczowym dla wyborów stanie - podały miejscowe media. Część ludzi była uzbrojona.
Według dziennika „Arizona Republic”, protestujący domagali się wejścia do budynku, gdzie odbywa się liczenie głosów. Domagali się też wyjaśnienia rzekomych nieprawidłowości wyborczych w związku z szerzącymi się w mediach społecznościowych skargami na to, że głosy wypełniane flamastrami jakoby nie są liczone.
Prokuratura stanowa obiecała w środę zbadać sprawę, jednak władze stanowe zapewniły, że wszystkie prawidłowo wypełnione karty - niezależnie od użytych materiałów - są liczone.
Cześć protestujących wyrażała oburzenie wobec reportera stacji Fox News, która już wcześniej uznała zwycięstwo kandydata Partii Demokratycznej Joe Bidena w tym stanie. Telewizję z podium w Białym Domu krytykował również sam Trump. Jak donosi „Arizona Republic”, po 22 czasu lokalnego (6 rano czasu polskiego) tłum zaczął się przerzedzać, jednak część osób nadal stoi przed budynkiem.
Wcześniej podobne sceny obserwowano przed centrum wyborczym w Detroit w stanie Michigan, gdzie tłum zwolenników Trumpa usiłował wedrzeć się do budynku, żądając dołączenia do obserwatorów wyborczych już będących wewnątrz. Ludzie domagali się też zaprzestania liczenia głosów.
Liczenie głosów w Arizonie wciąż trwa, a do policzenia zostało nieco ponad pół miliona głosów. Po pierwszej transzy głosów korespondencyjnych, podliczonych środowej nocy, przewaga Bidena stopniała z ok. 90 tys. do 79 tys. głosów.
Personel departamentu ds. wyborów hrabstwa Maricopa będzie kontynuował pracę administracji wyborów w drugim największym obwodzie wyborczym w hrabstwie. Opublikujemy wyniki jeszcze tej nocy, zgodnie z planem
— oświadczyły władze hrabstwa, gdzie znajduje się Phoenix.
Włoska prasa komentuje wybory w USA
„Koszmar pojedynku wyborczego, który będzie ciągany po sądach”- taki możliwy scenariusz dla USA pojawia się w czwartkowej włoskiej prasie w komentarzach po wyborach prezydenckich. Na pierwszych stronach większości gazet widnieje tylko zdjęcie Joe Bidena.
Odnosząc się do wyborczej niewiadomej komentator dziennika „Corriere della Sera” pisze:
Bez względu na to, jak się to skończy, faktem jest, że Donald Trump także tym razem nie został doceniony.
Tak nawiązał do powtarzanych przed wyborami opinii, że to jego rywal, Joe Biden pokona go bez większych trudności.
Publicysta największej włoskiej gazety zwraca uwagę na to, że urzędujący prezydent okazał się mocnym rywalem także w stanach, gdzie tradycyjnie dominuje Partia Demokratyczna. Trump, zaznacza, dokonał „wyłomu” i dotarł do tych warstw, których obecni Demokraci nie potrafią reprezentować.
„La Repubblica” podkreśla, że „rozpęta się prawna batalia o wynik wyborów”, bo Trump rzuca wyzwanie Bidenowi i mówi o oszustwach, a także zapowiada odwołanie się do Sądu Najwyższego. Ale obecnie podstaw prawnych do takiego kroku nie ma – twierdzi komentator rzymskiej gazety Federico Rampini. Jak pisze, prawdopodobnym scenariuszem stał się „koszmar pojedynku wyborczego - sparaliżowanego i ciąganego bez końca po sądach”.
W dzienniku zaznacza się, że to Joe Biden jest „o krok od Białego Domu”. Tylko jego zdjęcie, jak większość gazet, publikuje na pierwszej stronie.
Na łamach tych gazet można też przeczytać, że kiedy kandydat Demokratów postanowił dwa razy po wyborach zwrócić się „do narodu i świata”, nie ogłosił się zwycięzcą.
Nie musi, bo wie, że ma w kieszeni decydujące głosy
—stwierdza dziennik.
Odnotowuje, że „świat wstrzymał oddech” w oczekiwaniu na wynik głosowania. Reakcje podsumowuje następująco: „Podczas gdy Unia Europejska kibicuje Bidenowi, Chiny i Rosja „napawają się myślą o perspektywie bardziej podzielonej i słabszej Ameryki”.
Również „La Stampa” ogłasza w nagłówku, że Joe Biden jest o krok od Białego Domu i ocenia, że już przemawia on „jak prezydent”.
Tak jak kampania wyborcza roku 2020 upłynęła pod znakiem jednych z największych napięć i podziałów w historii, istnieje groźba, że etap po wyborach będzie jeszcze gorszy, z perspektywą niekończącej się batalii prawnej o głosowanie pocztowe i liczenie kart wyborczych, a także niepewności, która może zamienić się w napięcia społeczne i zamieszki
—ostrzega turyński dziennik. Stawia również hipotezę, że Stany Zjednoczone mogą pogrążyć się w chaosie.
„Biden widzi przed sobą Biały Dom” - to nagłówek z „Il Messaggero”. Ta rzymska popularna gazeta pisze o „furii” Trumpa, który grozi wejściem na drogę sądową twierdząc, że mogło dojść do oszustw.
Lewicowe „Il Fatto Quotidiano” odnosząc się do tego, że urzędujący prezydent kwestionuje prawidłowość wyborów pocztowych, stwierdza z ironią, że los Stanów Zjednoczonych zależy od listonoszy.
Prawicowa „La Verita” pisze o „impasie i wysokim napięciu” oraz bardzo ostrej powyborczej batalii, trwającej w USA. Według redaktora naczelnego gazety „Trump może przegrać, ale trumpizm” - jak nazywa styl sprawowania władzy i spojrzenia na Amerykę - „wygrał” pokazując, że „system informacji” jej nie zrozumiał.
Prezydent Trump bez wystąpienia publicznego
Przywódca USA Donald TRump w środę, dzień po wyborach prezydenckich, nie wystąpił publicznie. Napływające ze stanów wyniki głosowania przedstawiają się dla niego niekorzystnie.
Kandydat Demokratów Joe Biden po wygranych w Michigan i Wisconsin ma już zapewnione 257 głosów elektorskich i do prezydentury potrzebuje jeszcze 13. A prowadzi w głosowaniu w Arizonie (11 głosów elektorskich) i Nevadzie (6). Szanse na wyborczą wygraną ma także w Pensylwanii (20) oraz Georgii (16).
W ostatnim z tych stanów w środę wieczorem czasu lokalnego sztab prezydenta złożył pozew o wstrzymanie liczenia głosów. Wcześniej podobne kroki podjął w Pensylwanii oraz Michigan.
W nocy z wtorku na środę prezydent mówił w Białym Domu o oszustwie wyborczym i zapowiadał, że zwróci się do Sądu Najwyższego. Powiedział także, że „głosowanie powinno się zakończyć”. Komentatorzy interpretowali te słowa jako wezwanie do wstrzymania liczenia głosów, do czego prezydent nie ma władzy.
W środę Trump nie wystąpił publicznie.
Pod Białym Domem w środę wieczór zgromadziło się kilkaset osob. Przeciwnicy prezydenta przynoszą potępiające go transparenty, niektórzy tańczą do muzyki puszczanej z przenośnych głośników. Nie dochodzi do incydentów.
Sympatycy prezydenta otrzymują w środę na swoje telefony komórkowe SMS-y od sztabu wzywające do wsparcia finansowego, w których oskarża się Demokratów o próbę „skradzenia wyborów”. „Nie możemy pozwolić lewicowcom podważać wyborów. Prezydent potrzebuje swoich najzagorzalszych i najbardziej lojalnych obrońców, by powstali i odpowiedzieli na atak” - czytamy na stronie internetowej kampanii Republikanina.
Sztab Trumpa wzywa do wstrzymania liczenia głosów w Georgii
Georgia to trzeci stan, w którym sztab Donalda Trumpa złożył w środę pozew o wstrzymanie liczenia tam głosów w wyborach prezydenckich - poinformowała agencja AP. Wcześniej podobne pozwy złożone zostały w Pensylwanii i Michigan.
W Georgii, w której można zdobyć 16 głosów elektorskich, liczenie kart wyborczych nadal trwa.
Sztab Trumpa zarzuca komisji wyborczej w hrabstwie Chatham w Georgii nieprawidłowości w wydawaniu kart wyborczych. Sprawa ma zostać skierowana do sądu.
Wcześniej sztab urzędującego prezydenta wezwał do tymczasowego wstrzymania liczenia głosów w Pensylwanii i Michigan, dopóki nie uzyska „znaczącego” dostępu do miejsc, gdzie je liczono, i dopóki nie będzie zyska wglądu w karty do głosowania, które już zostały otwarte i policzone.
„NYT”: Biden ma 253 pewne głosy elektorskie, Trump 214
Kandydat Demokratów Joe Biden może liczyć na 253 pewne głosy elektorskie, Republikanin Donald Trump ma ich aktualnie 214 - wynika z szacunków „New York Timesa”. W sześciu stanach, według gazety, pojedynek o Biały Dom nie został jeszcze rozstrzygnięty.
Te stany to Alaska, Arizona, Nevada, Pensylwania, Georgia i Karolina Północna.
W Nevadzie (6 głosów elektorskich) i Arizonie (11 głosów elektorskich) Biden prowadzi i jest faworytem do zwycięstwa. W Pensylwanii z 20 głosami elektorskimi spływają dane z głosowanie przedterminowego i przewaga Trumpa maleje. Podobna sytuacja ma miejsce w Georgii, która zapewnia 16 głosów elektorskich.
By wygrać w amerykańskich wyborach prezydenckich potrzeba uzyskać 270 głosów elektorskich.
Z kluczowych stanów wahających się Biden zwyciężył w Wisconsin i Michigan. Republikanin triumfował na Florydzie.
W głosowaniu powszechnym na środę wieczór 78-letni Biden ma 50,3 proc. głosów, a 74-letni Trump 48 proc.
4 listopada, środa
Fox News: Biden - 264, Trump - 214
Jak podaje stacje Fox News, Demokrata Joe Biden może być pewien 264 głosów elektorskich, a Republikanin Donald Trump - 214. Do prezydentury potrzeba 270.
Jednak komentatorzy zwracają uwagę, że gdy zostaną ogłoszone wyniki, rozpocznie się potężna batalia prawna.
Trump przegra, ale Senat w rękach Republikanów chyba zostanie, a więc mocno lewicowe zapędy duetu Biden/Harris będą miały tamę
— komentuje publicysta portalu wPolityce.pl Łukasz Adamski.
Media przyznają Bidenowi wygraną w Michigan
Kandydat Demokratów na prezydenta Joe Biden wygrał wybory w Michigan - oceniają amerykańskie media. Po zliczeniu ok. 97 proc. głosów 78-letni polityk ma nad prezydentem Donaldem Trumpem przewagę 1,3 pkt procentowego.
Biden na popołudnie w środę czasu lokalnego ma w Michgan 49,8 proc. głosów, a Trump 48,6 proc. To prowadzenie - jak oceniają media, w tym CNN oraz „New York Times” - zostanie utrzymane.
Biden, jak wylicza „NYT”, ma już zapewnione 253 głosy elektorskie. Do prezydentury potrzeba 270. Demokrata prowadzi w Nevadzie z 6 głosami elektorskimi, Arizonie z 11 oraz wciąż może zwyciężyć w Pensylwanii z 20 oraz w Georgii z 16
Biden: wierzymy, że wygramy te wybory
Nie jestem tu, by deklarować wygraną w wyborach prezydenckich w USA, lecz by oświadczyć, że wierzymy, że gdy zliczanie głosów się zakończy, to my będziemy wygranymi - oświadczył w środę kandydat Demokratów na prezydenta Joe Biden.
Ubiegający się o Biały Dom polityk Demokratów w przemówieniu z Wilmington w stanie Delaware powiedział, że „każdy głos powinien zostać zliczony”.
Po długiej nocy liczenia jest jasne, że wygrywamy w wystarczającej liczbie stanów, by uzyskać 270 głosów elektorskich koniecznych do prezydentury
— stwierdził występując w towarzystwie kandydatki Demokratów na wiceprezydenta senator Kamali Harris.
Faworyt do wygrania wyborów mówił, że prowadzi w Wisconsin o ok. 20 tys. głosów, czyli o taką różnicę, z jaką jego tegoroczny wyborczy rywal prezydent Donald Trump zwyciężył w tym stanie nad Wielkimi Jeziorami w 2016 roku. Podkreślał dobre dla niego wyniki w Michigan oraz wyraził się optymistycznie o swoich szansach w Pensylwanii, gdzie zliczane są obecnie karty wyborcze z głosowania wczesnego.
Biden odnotował, że w wyborach była rekordowa frekwencja i ponad 150 milionów Amerykanów oddało w nich swój głos. Apelował do obywateli o jedność i odłożenie na bok kampanijnej retoryki.
78-letni doświadczony polityk prowadzi w wyścigu o Biały Dom. Portal „New York Times” przyznaje mu 237 głosów elektorskich. Do tej liczby w środę wieczór lokalnego zostanie niemal na pewno dodane kolejne 16 za zwycięstwo w Michigan. Demokrata prowadzi również w zapewniającej 11 głosów elektorskich Arizonie oraz 6 Nevadzie. Po wyborczej nocy pełnej zwrotów akcji u bukmacherów jest już murowanym faworytem do końcowego zwycięstwa.
Sztab Trumpa złożył pozwy o wstrzymanie liczenia głosów w Pensylwanii i Michigan!
Sztab wyborczy prezydenta USA Donalda Trumpa w środę złożył pozwy w stanach Pensylwania i Michigan o wstrzymanie liczenia tam głosów w wyborach prezydenckich, domagając się lepszego dostępu swych obserwatorów do miejsc, gdzie były liczone głosy.
Sztab chce również interweniować w sprawie Pensylwanii w Sądzie Najwyższym, gdyż chce rozstrzygnięcia kwestii, czy w liczeniu można uwzględnić karty do głosowania otrzymane w okresie do trzech dni po wyborach - wyjaśnił wiceszef kampanii wyborczej Trumpa Justin Clark.
Sztab Republikanina wzywa do tymczasowego wstrzymania liczenia głosów w obu stanach, dopóki nie uzyska „znaczącego” dostępu do miejsc, gdzie je liczono, i dopóki nie będzie zyska wglądu w karty do głosowania, które już zostały otwarte i policzone.
Obecny prezydent traci do kandydata Demokratów Joe Bidena. W stanie Michigan lekko przegrywa z Bidenem, a w stanie Pensylwania prowadzi, lecz jego przewaga powoli topnieje w miarę liczenia głosów nadanych droga pocztową.
Według sondażowni Edison Research po przeliczeniu 80 proc. głosów w Pensylwanii Trump uzyskał 53,4 proc. głosów, a Biden 45,3 proc. Sztab wyborczy obecnego prezydenta pomimo braku ostatecznych wyników już ogłosił zresztą jego zwycięstwo w tym stanie.
W Pensylwanii nie było dotąd doniesień o oszustwach ani jakichkolwiek obawach dotyczących kart do głosowania. W stanie tym nadesłano 3,1 miliona kart do głosowania, których policzenie wymaga czasu, a prawo pozwala na ich policzenie do piątku, jeśli zostały wysłane pocztą do 3 listopada.
Trump z niewielką przewagą w Georgii
Prezydent USA Donald Trump ma w Georgii przewagę ok. 83 tys. głosów nad swoim wyborczym rywalem Joe Bidenem. Do zliczenia pozostały głównie dane z aglomeracji Atlanty, w której dobre wyniki odnotowuje Demokrata.
Wiele wskazuje, że rywalizacja o Georgię, stan na południu USA z 16 głosami elektorskimi, może zakończyć się przewagą jednego z kandydatów wynoszącą kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy głosów. Władze stanu deklarowały wcześniej, że zamierzają w środę zliczyć wszystkie wypełnione karty wyborcze, ale na razie nie jest to pewne.
W Georgii dochodzące po wtorku karty wyborcze ze stemplem z datą sprzed tego dnia uznawane są za nieważne. Lokalne media piszą o przypadkach, że poczta nie zdążyła na czas z przesyłkami do komisji.
Trump ma obecnie przewagę ok. 83 tys. głosów. Do zliczenia pozostało ok. 200 tys. głosów, głównie z obszarów aglomeracji Atlanty, w których wyborcy w zdecydowanej większości opowiadają się za Bidenem. Prognozowana jest więc zacięta walka na finiszu.
Georgia, stan, w którym urodził się były demokratyczny prezydent Jimmy Carter, ostatnim razem opowiedziała się za politykiem Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich w 1992 roku. Mimo masowego poparcia licznej w tym stanie społeczności afroamerykańskiej dwukrotnie wyższość swojego republikańskiego kontrkandydata musiał uznać tu Barack Obama.
CNN: Joe Biden wygrał w Wisconsin
Według stacji CNN demokratyczny kandydat na prezydenta USA Joe Biden wygrał w stanie Wisconsin, co zapewnia mu 10 głosów elektorskich.
Wcześniej w środę sztab wyborczy prezydenta Donalda Trumpa zapowiedział, że będzie domagał się przeliczenia głosów, gdyż różnica między kandydatami wynosi mniej niż 1 punkt procentowy, co zgodnie z zasadami obowiązującymi w tym stanie pozwala na wystąpienie o przeliczenie głosów.
W 2016 roku w Wisconsin w walce o fotel prezydenta wygrał Trump, pokonując demokratyczną kandydatkę Hillary Clinton.
Według CNN Biden może obecnie liczyć na łącznie 237 głosów elektorskich, a Trump - na 213
Jak rozkładają się głosy?
Częściowe wyniki - jak rozkładają się głosy? Specjalną grafikę przygotowała redakcja „Wiadomości” TVP.
Kanye West uznał swoją porażkę w wyborach, ale zamierza znów walczyć o Biały Dom
Amerykański raper Kanye West, który również ubiegał się o urząd prezydenta we wtorkowych wyborach w USA, uznał w środę swoją porażkę, ale zapowiedział, że za cztery lata znów zamierza powalczyć o Biały Dom.
CZYTAJ WIĘCEJ: Grunt to optymizm. Kanye West uznał swoją porażkę w wyborach, ale zamierza znów walczyć o Biały Dom: „Kanye 2024”
Sztab Bidena: ogłosimy zwycięstwo, gdy uznamy, że zdobyliśmy 270 głosów elektorskich
Joe Biden ogłosi swoje zwycięstwo w wyborach prezydenckich w USA, gdy jego sztab uzna, że zdobył 270 głosów elektorskich, niezależnie od tego, czy serwisy informacyjne potwierdzą ten wynik - oświadczyła w środę doradczyni sztabu Anita Dunn.
Dunn podkreśliła, że sztab jest przekonany, że to Biden otrzyma 270 głosów niezbędnych do zwycięstwa w wyborach.
Zawsze mówiliśmy, że naszym celem jest uzyskanie 270 głosów elektorskich i jesteśmy absolutnie pewni, że po policzeniu głosów taki będzie wynik: powyżej 270. I tak właśnie wygrywa się prezydenturę
— powiedziała dziennikarzom doradczyni, cytowana przez CNN.
Zapytana, czy Biden ogłosiłby zwycięstwo, nawet gdyby stacje telewizyjne nie potwierdziły jeszcze wyników ze wszystkich stanów, odpowiedziała, że tak, jeśli sztab będzie pewien, że Demokrata ma 270 głosów elektorskich.
„New York Times” pisze, że pojedynek między Bidenem a urzędującym prezydentem i kandydatem Partii Republikańskiej Donaldem Trumpem nie jest rozstrzygnięty na Alasce, w Arizonie, Georgii, Michigan, Maine, Nevadzie, Karolinie Północnej, Pensylwanii oraz Wisconsin.
Z największą uwagą śledzona jest rywalizacja nad Wielkimi Jeziorami. Biden jest bliski odbicia dla Demokratów Wisconsin (10 głosów elektorskich) i Michigan (16). W pierwszym z tych stanów prowadzi o ponad 20 tys. głosów po zliczeniu ok. 97 proc. kart wyborczych. W drugim ma przewagę ponad 30 tys. głosów. Jest tu faworytem, bo pozostały do zliczenia głosy głównie z jego bastionów - miast, w tym Detroit.
Sztab wyborczy Trumpa chce ponownego przeliczenia głosów w Wisconsin
Sztab wyborczy prezydenta Donalda Trumpa zapowiedział, że „natychmiast zażąda” ponownego przeliczenia głosów oddanych w Wisconsin w wyborach prezydenckich, choć liczenie głosów w tym kluczowym stanie nie zostało jeszcze ukończone.
W kilku hrabstwach Wisconsin pojawiły się doniesienia o nieprawidłowościach, które budzą poważne wątpliwości co do wiarygodności wyników
— napisał w oświadczeniu Bill Stepien, szef sztabu wyborczego Trumpa.
Według sondażowni Edison Resarch różnica między Trumpem a jego demokratycznym rywalem w wyborach Joe Bidenem w Wisconsin wynosi mniej niż 1 punkt procentowy, co zgodnie z zasadami obowiązującymi w tym stanie pozwala kandydatowi na wystąpienie o przeliczenie głosów.
Edison Research podała, że po przeliczeniu 99 procent głosów Biden zdobył 49,4 proc. a Trump 48,8 proc.
Władze Nowego Jorku: frekwencja w wyborach może okazać się rekordowa
Frekwencja w Nowym Jorku w tegorocznych wyborach prezydenckich może okazać się największa w historii miasta - ocenił w środę wiceburmistrz Phil Thompson. Szef władz miasta Bill de Blasio powiedział, że udział w głosowaniu wzięło ok. 2,3 mln nowojorczyków.
Wczorajszy dzień może dorównać lub przewyższyć najwyższą frekwencję, jaką kiedykolwiek mieliśmy w Nowym Jorku w wyborach prezydenckich, a dzieje się to podczas pandemii (…) i ludzie musieli podjąć dodatkowe środki ostrożności
— przypomniał Thompson.
Wyliczył, że około miliona osób skorzystało z możliwości przedterminowego oddania głosu, we wtorek, czyli w dniu wyborów, około miliona zagłosowało osobiście, a dodatkowy milion zwrócił się o karty do głosowania drogą korespondencyjną. Miasto wciąż czeka, aby ustalić, ile z nich zostało zwróconych.
Z kolei burmistrz Bill de Blasio oszacował, że w dniu wyborów osobiście głos oddało ok. 1,2 mln ludzi, a łącznie z głosowaniem korespondencyjnym i głosowaniem przedterminowym głosów mogło być ok. 2,3 mln.
Jak podkreślił de Blasio, nie podliczono jeszcze „setek tysięcy kart do głosowania” przesłanych drogą pocztową.
Dzięki Bogu, dzień wyborów, zważywszy na wszystkie okoliczności, miał bardzo gładki przebieg i z pewnością da się to przypisać częściowo możliwości wczesnego głosowania
— mówił cytowany przez CNN burmistrz.
Zwrócił uwagę, że urzędnicy w komisjach wyborczych mieli wiele obaw, w tym przed możliwą ingerencją obcych krajów, atakami hakerskimi, próbami zniechęcania lub utrudniania wyborcom oddania głosu oraz przemocą.
Dzięki Bogu nie widzieliśmy żadnej z tych rzeczy
— zauważył de Blasio.
Akcentował, że na szczeblu prezydenckim wyniki wyborów są jeszcze „wyraźnie zbyt zbliżone”, by ogłosić zwycięzcę.
Mieliśmy zarówno ogromną frekwencję w wyborach, jak i przyzwoite i uczciwe wybory w całym mieście, w całym kraju. (…) To jest fakt
— zapewniał de Blasio.
Kontrowersje ws. wyborów. „Odnalezione” głosy?
Pojawiają się poważne kontrowersje dot. wyborów w Stanach Zjednoczonych. Gdy okazało się, że Donald Trump ma szansę wygrać, „odnaleziono” wiele głosów na Bidena.
Na problem uwagę zwrócił Wojciech Cejrowski. Dziennikarz podał przykład ze stanu Michigan.
Dziś rano w Michigan „odnaleziono” 138.339 głosów na Bidena i ZERO na Trumpa. Takich przypadków nie ma. Matematycznie niemożliwe
— czytamy we wpisie Cejrowskiego.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kontrowersje ws. wyborów w USA. Cejrowski: „Odnaleziono” 138.339 głosów na Bidena i ZERO na Trumpa. Przypadków nie ma
„NYT”: Biden pewien 227 głosów elektorskich, Trump 213
Demokrata Joe Biden może być pewien 227 głosów elektorskich, a Republikanin Donald Trump - 213; w ośmiu stanach wyścig o Biały Dom nie jest jeszcze rozstrzygnięty - pisze w środę portal „New York Times”.
By zwyciężyć w wyborach prezydenckich, potrzeba 270 głosów elektorskich. „NYT” uważa, że pojedynek nie jest rozstrzygnięty na Alasce, w Arizonie, Georgii, Michigan, Maine, Nevadzie, Karolinie Północnej, Pensylwanii oraz Wisconsin.
Z największą uwagą śledzona jest rywalizacja nad Wielkimi Jeziorami. Biden jest bliski odbicia dla Demokratów Wisconsin (10 głosów elektorskich) i Michigan (1). W pierwszym z tych stanów prowadzi o ponad 20 tys. głosów po zliczeniu ok. 97 proc. kart wyborczych. W drugim ma przewagę ponad 30 tys. głosów. Jest tu faworytem, bo pozostały do zliczenia głosy głównie z jego bastionów - miast, w tym Detroit.
Zacięta rywalizacja toczy się w Georgii (16 głosów elektorskich). Przy spływaniu danych z Atlanty i jej okolic topnieje przewaga gospodarza Białego Domu. Władze stanu szacują, że pozostało do zliczenia około 250 tys. głosów oddanych przedterminowo, a prezydent prowadzi o ok. 87 tys. głosów.
W zapewniającej 11 głosów elektorskich Nevadzie po przeliczeniu ponad 86 proc. głosów prowadzi Biden. Ma przewagę mniej niż 100 tys. głosów.
W Pensylwanii z 20 głosami elektorskimi Trump po przeliczeniu około czterech piątych kart wyborczych ma przewagę wynoszącą mniej niż pół miliona głosów. Ta będzie jednak topnieć wraz ze spływaniem głosów oddanych przedterminowo. Głosy wysłane pocztą, o ile będą miały stempel z datą wcześniejszą niż wtorkowa data wyborów, mogą być zliczane, jeśli dotrą do piątku.
W głosowaniu powszechnym - przy rekordowej frekwencji - za Bidenem opowiedziało się do tej pory 69 589 840 Amerykanów, a za Trumpem 66 720 332 (50,2 proc. do 48,1 proc.). Według stanu ze środy Republikanin ma do swojego rywala taką samą stratę, jaką przed czterema laty miał do Hillary Clinton, z którą w skali kraju przegrał o 2,1 pkt proc.
AP: Demokraci utrzymają kontrolę nad Izbą Reprezentantów, ale mniejszą niż oczekiwano
*We wtorkowych wyborach w USA Partia Demokratyczna zapewniła sobie utrzymanie kontroli nad Izbą Reprezentantów na następne dwa lata. Przewaga nie będzie jednak najpewniej tak znaczna, jak oczekiwano - pisze w środę agencja AP.
Równocześnie z wyborami prezydenckimi w USA odbyły się we wtorek wybory członków Kongresu - całej Izby Reprezentantów i jednej trzeciej Senatu.
Mimo że Demokraci najprawdopodobniej zachowają kontrolę nad Izbą, wynik jest „nieoczekiwanym rozczarowaniem” dla partii, która liczyła na co najmniej 15 dodatkowych mandatów - stwierdza Associated Press.
Do tej pory Partia Demokratyczna miała w Izbie 232 z 435 miejsc. By sprawować kontrolę nad nią, koniecznych jest 218 mandatów.
Według AP z częściowych rezultatów wynika, że co najmniej siedmioro Demokratów zasiadających obecnie w Izbie straciło mandaty na rzecz Republikanów. Zdobyto natomiast dwa mandaty sprawowane wcześniej przez polityków Partii Republikańskiej. Liczenie głosów trwa.
Rau: relacje Polski i USA mają charakter systemowy
Relacje Polski z USA mają charakter systemowy, co oznacza, że niezależnie, jaka administracja będzie przewodzić w Białym Domu, to jednak interesy strategiczne Polski i USA się nie zmienią - ocenił w środę w TVP Info minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau.
Rau podkreślał, że istnieje różnica preferencji dotyczących kształtu polityki zagranicznej między Bidenem a Trumpem.
Nie ulega wątpliwości, że w przypadku wygranej Joe Bidena przynajmniej początkowo nowa administracja amerykańska podejdzie z większą rezerwą do tych spraw, które dla nas z naszej perspektywy, racji stanu są najistotniejsze - trochę inaczej zostaną rozłożone na pewno akcenty między relacjami z państwami chociażby Trójmorza czy z drugiej strony z tzw. starą UE, szczególnie z Niemcami czy Francją
— ocenił szef MSZ.
Najważniejsze jest to, że nasze relacje z USA mają charakter systemowy, co oznacza, że niezależnie, jaka administracja będzie przewodzić w Białym Domu, to jednak interesy strategiczne zarówno Polski, jak i naszych sąsiadów, ale wiec tych państw, które określamy jako obszar Trójmorza i interesy USA w tym obszarze zasadniczo się nie zmienią, dlatego że zaangażowanie amerykańskie i w Polsce i u naszych sąsiadów jest już stałym elementem
— dodał minister spraw zagranicznych.
Rau nawiązywał do rotacyjnej obecności wojsk amerykańskich w Polsce, zaangażowanie USA w budowę infrastruktury Trójmorza, zaangażowanie w infrastrukturę energetyczną, transportową oraz cyberprzestrzeni.
Według szefa polskiej dyplomacji niezależnie od wyników wyborów i od tego, kto aktualnie zasiada w Białym Domu, relacje polsko-amerykańskie mają „silny komponent trwałości”.
Gubernator Pensylwanii: dzisiaj nie poznamy wyników głosowania
Gubernator zapewniającej 20 głosów elektorskich Pensylwanii, Tom Wolf, ocenił w środę, że w jego stanie około 3 milionów głosów nadesłanych pocztą wciąż podlega liczeniu. Prawdopodobne, że będzie trwało to tak długo, że „nawet dzisiaj możemy nie poznać wyników” - powiedział.
Stan jest kluczowy dla obu kandydatów na prezydenta do zdobycia 270 głosów elektorskich niezbędnych do wygranej - pisze portal CNN, dodając, że Pensylwania jest jednym z dziewięciu stanów, w których stacja nie przewidziała jeszcze zwycięzcy.
Najważniejsze jest to, abyśmy mieli dokładne wyniki. Nawet jeśli zajmie to trochę więcej czasu niż zazwyczaj
—przekazał Wolf na konferencji prasowej.
Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby wyniki były uczciwe i każdy głos został policzony
—zapewnił.
Sekretarz stanu Pensylwania Kathy Boockvar poinformowała, że stan zbliża się do 50 proc. zliczonych głosów oddanych korespondencyjnie i również obiecała, że każdy z nich zostanie policzony przed ogłoszeniem wyników.
Zostały jeszcze miliony głosów do policzenia
—powiedziała dziennikarzom, zaznaczając, że w tym roku jest 10 razy więcej głosów oddanych w ten sposób niż w 2016 roku.
W Pensylwanii do piątku przyjmowane będą głosy wysłane drogą pocztową, o ile będą miały stempel z datą wcześniejszą niż wtorkowa.
Liczenie jeszcze przez kilka dni
Epidemia wymusiła na władzach USA rozwinięcie systemu wczesnego głosowania. Wzięło w nim w tym roku udział rekordowe ponad 101 milionów Amerykanów, a w niektórych stanach jeszcze przez kilka dni uwzględniane będą głosy wysłane pocztą przed wtorkiem.
Dotyczy to m.in. Pensylwanii (20 głosów elektorskich) oraz Karoliny Północnej (15 głosów), w których wciąż toczy się walka o zwycięstwo w wyborach prezydenckich. W pierwszym z nich głosy pocztowe będą przyjmowane do piątku, w drugim aż do czwartku 12 listopada. Każdy stan przyjął jednak inne zasady. W niektórych, np. w Georgii wszystkie karty wyborcze musiały spłynąć do dnia wyborów, by być uwzględnione.
O to na jakich zasadach i do kiedy zliczać głosy w USA regularnie wybuchały spory polityczne i sądowe. W 2000 roku w głosowaniu na Florydzie Sąd Najwyższy zadecydował o zakończeniu ponownego przeliczenia rezultatów, przyznając tym samym wygraną Republikaninowi George’owi W. Bushowi w stanie i w kraju.
I w tym roku w proces wyborczy może włączyć się Sąd Najwyższy. Potencjalnie może orzec nieważność głosów, które dotarły lub dotrą do komisji drogą pocztową po dacie wyborów. Te w Pensylwanii składowane są na wszelki wypadek na osobnych stosach.
W tym roku - z racji masowego głosowania wczesnego i zaciętej rywalizacji - oczekuje się, że sporów będzie wyjątkowo dużo. Zapowiada je już prezydent USA Donald Trump, który sugeruje, że w noc wyborczą prowadził, ale doszło do oszustwa. Topnienie jego przewagi w kilku stanach, np. w Michigan i Wisconsin, polegało na tym, że dopiero później informowano w nich o wynikach głosowania przedterminowego. Taką formę spełnienia swojego wyborczego obowiązku wybrało statystycznie więcej Demokratów niż Republikanów. To pozwala sądzić sympatykom Joe Bidena, że wygra on w Michigan (16 głosów elektorskich), gdzie część takich głosów jest jeszcze zliczana, oraz ma wciąż szanse na zwycięstwo w Pensylwanii. Według wyliczeń „New York Times” o ile w tym drugim stanie zachowa się dotychczasowy trend wśród głosów oddanych przedterminowo, to Biden nadrobi z nawiązką obecną stratę do Republikanina.
Wiele wskazuje na to, że ostateczne rezultaty wyborów poznamy dopiero za kilka dni, a może tygodni. Do tego czasu jednak przewaga jednego z kandydatów, obecnie - środowy poranek w USA -bardziej prawdopodobne, że Bidena, może okazać się na tyle duża, iż o tym kto zwyciężył w wyścigu o Biały Dom będziemy wiedzieli wcześniej.
Znikające głosy
We wtorek wieczorem prowadziłem w wielu kluczowych stanach USA, później te przewagi zaczęły „magicznie znikać”, kiedy podliczono niespodziewane głosy - napisał w środę na Twitterze prezydent USA Donald Trump. Jak ocenił, „jest to bardzo dziwne”.
Wczoraj wieczorem prowadziłem, często znacznie, w wielu kluczowych stanach, w prawie wszystkich przypadkach zarządzanych i kontrolowanych przez Demokratów. Później, jeden po drugim, (te przewagi) zaczęły magicznie znikać, kiedy policzono niespodziewane partie głosów
— oznajmił Trump.
To bardzo dziwne i „ankieterzy” całkowicie i historycznie się pomylili!
— dodał.
Twitter oznaczył treść jego wpisu jako taką, która może „wzbudzać kontrowersje albo wprowadzać w błąd w kwestiach dotyczących udziału w wyborach lub innej procedurze obywatelskiej”.
Trump przegra w Michigan?
W Michigan po przeliczeniu 95 proc. głosów oddanych we wtorkowych wyborach prezydenckich w USA prowadzi demokrata Joe Biden z przewagą 49,39 proc. głosów nad obecnym prezydentem republikaninem Donaldem Trumpem, który zdobył 49,08 proc. głosów - informuje telewizja Fox News.
Michigan z którego delegowanych będzie 16 elektorów ostatecznie decydujących o wyborze prezydenta USA jest jednym z kilku amerykańskich stanów, w których nie zakończono jeszcze liczenia głosów.
To wynik w tym stanie, oraz w Pensylwanii, Georgii, Północnej Karolinie i Wisconsin zdecyduje o ostatecznym rezultacie elekcji. Według Fox News Biden może teraz liczyć na 238 głosów elektorskich, Trump na 213. Do zdobycia prezydentury niezbędne jest poparcie co najmniej 270 elektorów w liczącym 538 członków kolegium Elektorskim.
W hrabstwie Wayne, w którym położone jest Detroit po przeliczeniu 69,5 proc. głosów, Biden zdobył 67 proc. głosów, Trump - 31,6 proc. - informuje Reuters.
Urzędnicy wyborczy z Michigan i z Georgii przekazali Reutersowi, że spodziewają się, że liczenie głosów w tych stanach zakończy się jeszcze w środę. Na to samo liczą przedstawiciele sztabu wyborczego Bidena.
Pierwsze wyniki z Michigan dawały przewagę Trumpowi. Podobnie było w Wisconsin, w którym po przeliczeniu 95 proc. głosów obecnie również prowadzi Biden z poparciem 49,57 proc. wobec 48,94 proc. głosów oddanych na Trumpa - wynika z zestawienia Fox News. Wisconsin ma dziesięć głosów elektorskich.
Biden pewny swego
Jeden z najważniejszych doradców Joe Bidena wyraził w środę przekonanie, że kandydat Demokratów na prezydenta USA odniesie zwycięstwo. Czujemy się dobrze, dzisiaj wygramy - powiedział stacji CNN.
W miarę liczenia głosów w kluczowych stanach przedstawiciel sztabu Bidena przekazał, że sprawy „zmierzają ku rozstrzygnięciu - i to rozstrzygnięciu na naszą korzyść”.
Doradca przedstawił również opinię sztabu na temat sytuacji w niektórych z kluczowych stanów. Demokraci mają być przekonani, że wygrają w Wisconsin i Pensylwanii, a co do Michigan czują się szczególnie optymistyczni, jeśli chodzi o głosy oddane na Bidena korespondencyjnie.
Wisconsin zapewnia 10 głosów elektorskich i po Arizonie byłby to drugi stan, który Biden odbiłby Donaldowi Trumpowi. Przed czterema laty urzędujący prezydent zwyciężył w Wisconsin przewagą blisko 20 tys. głosów.
W obliczu potwierdzenia wygranych w Arizonie i Wisconsin Biden do prezydentury potrzebowałby zwycięstwa w co najmniej jednym z czterech stanów - Pensylwanii, Michigan, Karolinie Północnej lub Georgii.
Bukmacherzy znów stawiają na Trumpa
Demokrata Joseph Biden, po kolejnej zmianie trendów w trakcie liczenia głosów, jest faworytem bukmacherów do wygranej w wyborach prezydenckich w USA. Na portalu Betfair stawiając na niego dolara - można zarobić 1,65, a na Bwin – 1,6. To znacznie mniej niż stawiając na prezydenta Tumpa.
Ok. godz. 12 czasu polskiego kursy w przypadku prezydenta Donalda Trumpa wynosiły – 2,52 na Betfair i 2,3 na Bwin, co oznacza, że jego zwycięstwo jest uważane za mniej prawdopodobne, bo w przypadku jego wygranej zarobić można więcej.
W tego typu zakładach, gdy szanse na wygraną maleją stawka idzie w górę.
To kolejna zmiana trendu, bo kilka godzin wcześniej, bukmacherzy stawiali jednak na Trumpa jako prawdopodobnego zwycięzcę wyścigu prezydenckiego. Wyniki wyborów w USA wciąż nie są rozstrzygnięte i toczy się zacięta walka o kluczowe stany. Biden ma duże szanse na wzięcie stanu Wisconsin, którym cztery lata temu Trump miał przewagę blisko 20 tys. głosów.
Jeśli Biden wygra w Wisconsin, to, biorąc pod uwagę, że zwyciężył w Arizonie, do prezydentury potrzebowałby zwycięstwa w co najmniej jednym z czterech stanów - Pensylwanii, Michigan, Karolinie Północnej lub Georgii.
Nevada nie uaktualni wyników wyborów aż do czwartku
Wydział ds. wyborów stanu Nevada poinformowało w środę na Twitterze, że następne uaktualnienie wyników wyborów w stanie nastąpi dopiero w czwartek o 9 czasu lokalnego (18 czasu polskiego). Obecnie prowadzi tam Demokrata Joe Biden z przewagą zaledwie 7647 głosów.
Nevada, posiadająca 6 głosów elektorskich, jest jednym z kluczowych stanów dla wyników wyborów. Jak poinformowało konto wydziału ds. wyborów stanowego sekretarza stanu, odpowiedzialne za organizację wyborów, policzono tam już niemal wszystkie głosy - zarówno te oddane pocztą, jak i osobiście - za wyjątkiem głosów korespondencyjnych nadanych ostatniego dnia. Głosy te będą spływały jeszcze przez kilka dni.
Liczba pozostałych do podliczenia głosów jest trudna do oszacowania, bo wszyscy wyborcy w Nevadzie otrzymali karty wyborcze pocztą. Oczywiście, nie wszyscy zagłosują.
Jak na razie Biden prowadzi tam z liczbą 588 252 głosów (49,33 proc.). Donald Trump uzyskał 580 605 (48,69 proc.) podliczonych dotąd głosów. Jak dotąd znacząca większość głosów korespondencyjnych została oddana na Bidena.
Biden był wyraźnym faworytem przedwyborczych sondaży w Nevadzie i jego wygrana w tym zachodnim stanie może okazać się niezbędna dla podtrzymania szans na końcowe zwycięstwo w kraju. Z uwagi na dużą liczbę głosów korespondencyjnych, do czwartku lub nawet piątku może przeciągnąć się liczenie głosów również w innym kluczowym stanie, Pensylwanii.
Biden blisko wygranej w Wisconsin
Joe Biden, kandydat Demokratów na prezydenta USA, jest bliski wygrania minimalną przewagą w stanie Wisconsin, który zapewnia 10 głosów elektorskich. Po Arizonie (11 elektorów) byłby to drugi stan, który odbiłby Donaldowi Trumpowi.
Rywalizacja o Wisconsin jest wyjątkowo zacięta. Po spłynięciu długo oczekiwanych rezultatów głosowania przedterminowego z hrabstwa Milwaukee Biden ma przewagę ok. 11 tys. głosów. Przeliczono już ponad 89 proc. głosów z tego stanu.
Przed czterema laty Trump zwyciężył w położonym nad Wielkimi Jeziorami Wisconsin przewagą blisko 20 tys. głosów.
W obliczu potwierdzenia wygranych w Arizonie i Wisconsin Biden do prezydentury potrzebowałby zwycięstwa w co najmniej jednym z czterech stanów - Pensylwanii, Michigan, Karolinie Północnej lub Georgii.
W pierwszym z tych stanów do przeliczenia zostało ok. 1 mln głosów, w tym z Filadelfii. Trump prowadzi o ok. 700 tys.
W Michigan nie spłynęły jeszcze głosy z hrabstwa Wayne, gdzie położone jest Detroit. Przewagę ponad 200 tys. głosów według stanu ze środy rano czasu lokalnego ma Biden.
Zarówno w Michigan (16 elektorów) i Pensylwanii (20 elektorów) do piątku przyjmowane będą wysłane drogą pocztową głosy, o ile będą miały stempel z datą wcześniejszą niż wtorkowa.
Rywalizacja jest nierozstrzygnięta w Georgii (16 elektorów), gdzie wraz ze zliczaniem głosów z Atlanty topnieje przewaga Trumpa. Do przeliczenia pozostało tu ok. 8 proc. głosów - Biden traci do Trumpa nieco ponad 100 tys. głosów. Od kilku godzin dane z tego stanu na południu USA nie są jednak aktualizowane.
Z kolei w Karolinie Płn. (15 elektorów) do podliczenie zostało ok. 5 proc. głosów, w tym te oddane korespondencyjnie. Obecnie przewaga Trumpa nad Bidenem wynosi tam 77 tys. głosów.
Wynik wyborów przesądzony już w 41 z 50 stanów
Wynik wtorkowych wyborów prezydenckich jest już przesądzony w 41 z 50 stanów - wynika z analizy CNN. W 18 z nich oraz Dystrykcie Kolumbii wygrał Biden, czym zapewnił sobie głosy 220 elektorów. Trump wygrał w 23 stanach składających się na 213 głosów elektorskich.
Stany, w których CNN nie wskazał jeszcze zwycięzcy to Alaska, Arizona, Nevada, Georgia, Karolina Północna, Maine, Pensylwania, Michigan i Wisconsin. Na Alasce jeszcze ani razu nie wygrał kandydat Demokratów i sondaże wskazują, że będzie tak i tym razem.
Zwycięstwo Bidena w Maine (3 głosy elektorskie) i Arizonie (11 głosów) ogłosiły już telewizja Fox News i agencja AP, ale nie zrobiły tego CNN i „New York Times”. Największą niewiadomą są wyniki w Georgii, Karoliny Północnej, Pensylwanii, Michigan i Wisconsin. We wszystkich na prowadzeniu jest Trump, ale do policzenia są jeszcze przede wszystkim głosy korespondencyjne i głosy z okręgów miejskich, faworyzujące Demokratów. Trump ma też przewagę w jednym z okręgów w Maine, co może dać mu jeden głos elektorski.
Jak dotąd według CNN Trump zapewnił sobie zwycięstwo w Idaho, Utah, Wyoming, Dakocie Północnej i Południowej, Nebrasce (gdzie zdobył 4 z 5 głosów elektorskich), Iowa, Kansas, Missouri, Mississippi, Kansas, Oklahomie, Teksasie, Arkansas, Luizjanie, Alabamie, Tennessee, Kentucky, Indianie, Ohio, Zachodniej Wirginii, Karolinie Południowej i na Florydzie. Łącznie składa się to na 213 głosów elektorskich.
Biden wygrał natomiast w stanie Waszyngton, w Oregonie, Kalifornii, Nowym Meksyku, Kolorado, Minnesocie, Illinois, Wirginii, Marylandzie, Delaware, New Jersey, Nowym Jorku, Connecticut, Rhode Island, Massachussetts, Vermont, New Hampshire i na Hawajach. Wygrał też w Dystrykcie Kolumbii oraz w jednym z okręgów w Nebrasce, co dało mu dodatkowy głos elektorski. Łącznie daje to 220 głosów elektorskich.
Aby wygrać wybory jeden z kandydatów musi zgromadzić 270 głosów elektorskich.
Biden zdobył dotychczas 66,7 mln głosów (49,9 proc.), zaś Trump - 64,9 mln (48,6 proc.).
Wybory w USA a Polska
Jesteśmy spokojni, niezależnie od tego, kto wygra te wybory. Po prostu Donald Trump przez ostatnie cztery lata pokazał, jaka jest jego polityka wobec regionu Europy środkowo-wschodniej, a Joe Biden pod tym względem jest w jakimś sensie postacią nieprecyzyjnie wyrażającą swoje poglądy, na ten temat
— zapewnił w Polskim Radiu 24 wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk. Zaznaczył jednak, że Donald Trump pokazał jasno politykę wobec naszego regionu, a Joe Biden nieprecyzyjnie formułuje swoje poglądy.
Liczymy na to, że niezależnie od tego, który kandydat zostanie wybrany na prezydenta USA, to relacje między naszymi krajami będą rozwijały się podobnie jak w ostatnich latach - podkreślił w środę szef KPRM Michał Dworczyk.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ameryka wybiera prezydenta. Wiceszef MSZ podkreśla: Jesteśmy spokojni, niezależnie od tego, kto wygra wybory
Trump: wygraliśmy te wybory
Szczerze mówiąc to wygraliśmy te wybory - powiedział w Białym Domu w noc wyborczą prezydent USA Donald Trump. Mówił także o wyborczym oszustwie i zapowiadał, że zwróci się do Sądu Najwyższego. Oficjalnie trwa jeszcze liczenie głosów.
Prezydent deklarował, że wygrał m.in. w Georgii, Karolinie Północnej i Pensylwanii. We wszystkich z tych stanów trwa jeszcze liczenia głosów, a media nie przyznały w nich żadnemu kandydatów wygranej.
Tak szczerze, to wygraliśmy te wybory
— stwierdził ubiegający się o reelekcję Republikanin.
Wygramy to, O ile wiem, już tak się stało
— mówił także.
CZYTAJ WIĘCEJ: Trump pewny zwycięstwa: „Szykujemy się do świętowania. Tak szczerze, to wygraliśmy te wybory”. Demokratom zarzuca „oszustwo”
Ekspert: Sondaże znów się pomyliły, zaskakujące wyniki wśród Latynosów
Choć wynik wyborów nie jest jeszcze przesądzony, wiadomo już, że sondaże znów nie doceniły poparcia dla Trumpa - ocenia w rozmowie z PAP Michał Baranowski z German Marshall Fund. Jak zauważa, zaskoczeniem jest znaczący wzrost poparcia dla Trumpa wśród Latynosów.
Tak jak cztery lata temu, już teraz widzimy duży błąd sondażowy. Nie ma żadnego pogromu Trumpa, a wyścig jest dużo bardziej wyrównany
— mówi PAP ekspert. Jak dodaje, nie powinno być to zaskoczeniem, bo Ameryka jest bardzo podzielonym krajem.
Widać duży pesymizm wśród Demokratów, ale jeśli ogląda się prawicowy Fox News, to tam też jest nerwowo
— dodał.
Jak ocenia Baranowski, o zwycięstwie zdecydują prawdopodobnie - tak jak w 2016 r. - trzy stany z tzw. „Pasa Rdzy”: Wisconsin, Michigan i Pensylwania. Na wyniki w tych stanach być może będzie trzeba poczekać jeszcze długi czas.
Na pewno cieszy to, że dotąd nie było żadnych rozruchów i zakłóceń procesu wyborczego
— zaznacza.
Jednym z zaskoczeń wtorkowej nocy jest obserwowany dotąd wzrost poparcia dla prezydenta Trumpa wśród wyborów latynoskich. Dotyczy to nie tylko wyborców kubańskiego pochodzenia, tradycyjnie sprzyjającym Republikanom, ale również np. obywateli pochodzenia meksykańskiego w przygranicznych hrabstwach Teksasu, gdzie cztery lata temu zdecydowanie wygrała Hillary Clinton.
Ciężko ocenić dlaczego tak jest. Rozmawiając z ludźmi z Teksasu odnoszę wrażenie, że kluczową rolę odgrywa gospodarka i zaufanie do Trumpa pod tym właśnie względem. Ale też błędem jest myślenie, że Latynosi automatycznie będą głosować przeciwko Trumpowi dlatego, że jest za budową muru i ograniczeniem imigracji. Mówimy o ludziach, którzy już tu są, są legalnie i nie muszą automatycznie popierać większej imigracji
— ocenia ekspert.
Wybory prezydenckie - szansa na najwyższą frekwencję od 100 lat
W obecnych wyborach prezydenckich w USA może paść rekord frekwencji – prognozuje „New York Times”. Swoje głosy może oddać nawet ponad 160 mln obywateli, co oznaczałoby frekwencję na poziomie 67 proc.
Ponad 101 mln Amerykanów zagłosowało korespondencyjnie i osobiście w ramach przedterminowego głosowania, co było związane m.in. z epidemią koronawirusa.
Profesor Michael McDonald z Uniwersytetu Florydy oszacował w rozmowie z „NYT”, że w tegorocznych wyborach może zagłosować nawet 160 mln obywateli.
To oznaczałoby frekwencję na poziomie 67 proc., najwyższą od ponad 100 lat
— powiedział.
Poprzednio frekwencja w wyborach w USA przekroczyła 65 proc. w 1908 r. Według „NYT” na wysoką frekwencję wpłynęła sytuacja w kraju, m.in. epidemia koronawirusa i inne ważne kwestie, które niepokoją Amerykanów – problemy w gospodarce i „emocje polityczne epoki (Donalda) Trumpa”.
AP: Republikanie zdobyli 17 miejsc w wyborach do Senatu
Agencja AP podała wyniki dotyczące 28 z 35 mandatów, o które toczyła się walka we wtorkowych wyborach do Senatu USA. Według agencji Republikanie zdobyli 17 miejsc w izbie wyższej Kongresu, Demokraci - 11.
Pierwsze zwycięstwo dał Demokratom były gubernator John Hickenlooper, który pokonał w Kolorado republikańskiego senatora Cory’ego Gardnera. Następnie demokratyczny senator Doug Jones z Alabamy został pokonany przez Republikanina Tommy’ego Tuberville’a.
Reelekcję wygrali: Republikanka Lindsey Graham z Karoliny Południowej, Republikanin Jim Risch z Idaho, Demokrata Jeff Merkley z Oregonu, Republikanin Joni Ernst z Iowa, Republikanin Bill Cassidy z Luizjany, Republikanka Cindy Hyde-Smith z Mississippi, Demokratka Tina Smith z Minnesoty, Demokrata Mark Warner z Wirginii, Republikanka Shelley Moore Capito z Wirginii Zachodniej, Demokrata Christopher Coons z Delaware, Republikanin Jim Inhofe z Oklahomy, Demokrata Cory Booker z New Jersey, Demokrata Richard Durbin z Illinois, Demokratka Jeanne Shaheen z New Hampshire, Demokrata John Reed z Rhode Island, Demokrata Edward Markey z Massachusetts, Republikanin Mitch McConnell z Kentucky, Republikanin Tom Cotton z Arkansas, Republikanin Mike Rounds z Dakoty Południowej, Republikanin Ben Sasse z Nebraski, Republikanin John Cornyn z Teksasu i Republikanin Steve Daines z Montany.
W Kansas zwyciężył Republikanin Roger Marshall, w Tennessee - Republikanin Bill Hagerty, a w Wyoming - Republikanka Cynthia Lummis.
Z kolei w Nowym Meksyku mandat zdrobył Demokrata Ben Ray Lujan.
W Georgii konieczna będzie druga tura. Zmierzą się w niej Demokrata Raphael Warnock i Republikanka Kelly Loeffler.
We wtorkowych wyborach do Senatu, izby wyższej Kongresu, rywalizacja toczyła się o 35 miejsc, z których do tej pory 23 zajmowali Republikanie, a 12 Demokraci. Większość w 100-osobowym Senacie - 53 mandaty - mieli Republikanie.
Aby zdobyć większość w Senacie, Demokraci muszą zdobyć trzy mandaty, jeśli Joe Biden zostanie wybrany na prezydenta, a senator Kamala Harris będzie miała decydujący głos jako wiceprezydent. W przypadku wygranej Donalda Trumpa - potrzebują czterech mandatów.
W Teksasie rozczarowanie wśród Demokratów - Trump niemal pewny wygranej
Teksas pozostanie bastionem Republikanów. Mimo przedwyborczych nadziei Demokratów, niemal pewny wygranej może być tu ubiegający się o drugą kadencję prezydent USA Donald Trump.
Po przeliczeniu ok. 93 proc. głosów z tego stanu Trump ma bezpieczną przewagę ponad 600 tys. głosów.
To w punktach procentowych 52,3 do 46,2.
Demokraci przed wyborami liczyli, że uda im się odbić ten wieloletni bastion Republikanów i mieli nadzieję na podtrzymanie pozytywnego dla nich trendu, który zarysował się tam w wyborach środka kadencji w 2018 roku.
Nie zwiększyli jednak swoich zdobyczy na przedmieściach wielkich miast, a Latynosi na południu stanu opowiedzieli się za Trumpem mocniej niż w 2016 roku.
Trump: Próbują nam ukraść wybory. Nigdy im na to nie pozwolimy
Wygrywamy wysoko, ale oni próbują UKRAŚĆ wybory. Nigdy im na to nie pozwolimy. Głosy nie mogą być oddawane po zamknięciu urn
— napisał Trump.
W pierwszej wersji wpisu Trump popełnił błąd w słowie „polls” (urny), pisząc zamiast tego „Poles” (Polacy).
Niedługo po publikacji tweeta Trumpa, portal oznaczył treść jego wpisu jako „sporną i zwodniczą na temat procesu wyborczego”.
Dziś wieczorem wygłoszę oświadczenie. WIELKA WYGRANA!
— ogłosił wcześniej.
CZYTAJ TAKŻE: Gorąco w USA! Donald Trump oskarża Demokratów: Wygrywamy wysoko, ale próbują ukraść wybory. Nigdy im na to nie pozwolimy
Prezydent nie skonkretyzował swoich zarzutów, jednak podczas kampanii wyborczej przekonywał, że wyniki wyborów muszą być znane już w dzień wyborów, mimo że jeszcze nigdy końcowe wyniki nie zostały ogłoszone tak wcześnie. Twierdził też, że ułatwienie głosowania pocztą doprowadzi do fałszerstw wyborczych.
W obecnych wyborach oddano rekordową liczbę głosów korespondencyjnych. Łącznie z głosami oddanymi osobiście przed dniem wyborczym było ich ponad 100 mln. W części kluczowych stanów, jak Pensylwania, będą one liczone na końcu, a proces może potrwać nawet kilka dni. Pensylwania będzie zaliczać również głosy, które wpłyną pocztą już po zamknięciu urn, ale wysłane przed wyznaczoną datą końcową.
AP: Trump wygrał na Florydzie
Według agencji AP, Donald Trump ma zapewnione zwycięstwo na Florydzie, największym z kluczowych stanów z 27 głosami elektorskimi. Trump zwyciężył w tym stanie również cztery lata temu.
Po podliczeniu 96 proc. głosów, Trump wygrywa z Bidenem stosunkiem 51,3 proc. - 47,8 proc. Różnica wynosi prawie 400 tys. głosów.
Oprócz agencji AP, Florydę dla Trumpa zaliczyły również telewizje CNN i Fox News.
Floryda była uznawana przez ekspertów jako stan, który Trump musi wygrać, by mieć szansę na reelekcję.
Biden: „Jesteśmy chyba na drodze ku zwycięstwu”
„Jesteśmy chyba na drodze ku zwycięstwu” - powiedział kandydat Demokratów na prezydenta USA Joe Biden podczas pierwszego powyborczego wystąpienia w Wilmington w stanie Delaware.
Na pewno zajmie to jeszcze trochę czasy to jeszcze trochę czasu. Musimy być cierpliwi do momentu, aż wszystkie glosy zostaną policzone
— mówił Biden.
Ale naprawdę czujemy się dobrze
— powiedział.
Najpewniej wyniki poznamy jutro rano, ale może to potrwać i trochę dłużej
— dodał.
Uwierzcie mi, wygramy! Jest naprawdę dobrze
— przekonywał kandydat Demokratów.
CZYTAJ TAKŻE: Spływają kolejne głosy. Biden zadowolony: Jesteśmy chyba na drodze ku zwycięstwu. Uwierzcie mi, wygramy! Jest naprawdę dobrze
WAŻNE! W 35 stanach wynik wyborów jest już przesądzony; w 19 wygrał Trump, w 16 Biden
W 35 spośród 50 stanów wynik wyborów już jest przesądzony - wynika z analizy wyników wyborów telewizji CNN. W 19 z nich wygrał prezydent Donald Trump z łączną liczbą 136 głosów elektorskich, zaś kandydat Demokratów Joe Biden w 16 z 203 głosami elektorskimi. Do zwycięstwa w wyborach potrzeba 270 głosów.
Jak wynika z analizy CNN, jak dotąd wyniki ze wszystkich potwierdzonych stanów odpowiadają wynikom z 2016 r.
Donald Trump zwyciężył w stanach: Idaho, Utah, Wyoming, Dakota Północna, Dakota Południowa, Nebraska, Kansas, Oklahoma, Missouri, Arkansas, Louisiana, Mississippi, Alabama, Karolina Południowa, Tennessee, Kentucky, Indiana, Ohio i Zachodnia Wirginia. Choć nie podliczono jeszcze wszystkich głosów, przewaga Trumpa jest tam według CNN niemożliwa do nadrobienia przez jego konkurenta.
Dla Joe Bidena zaliczono Kalifornię, stan Waszyngton, Oregon, Nowy Meksyk, Kolorado, Illinois, Wirginię, Maryland, Dystrykt Kolumbii, New Jersey, Delaware, Nowy Jork, Connecticut, Massachussetts, Vermont i New Hampshire.
Według telewizji Fox News, Biden ma już zapewnione zwycięstwo w Arizonie (10 głosów elektorskich), zaś Trump - na Florydzie. Oba te stany należą do kluczowych dla wyniku wyborów. Gdyby analiza Fox News się sprawdziła, Arizona byłaby pierwszym dotąd stanem, „zdobytym” przez kandydata Demokratów w porównaniu do roku 2016.
Według analityków, o zwycięstwie zdecydują wyniki w trzech stanach „Pasa Rdzy”, które Trump wygrał minimalną przewagą w 2016 r.: Pensylwania, Michigan i Wisconsin. Według CNN, w przypadku Pensylwanii, liczenie głosów przesłanych pocztą może potrwać nawet do piątku
Fox daje wygraną Trumpowi na Florydzie, a Bidenowi w Arizonie
Telewizja Fox News przyznała wyborcze zwycięstwo na Florydzie ubiegającemu się o reelekcję Donaldowi Trumpowi. W Arizonie według stacji zwyciężył kandydat Demokratów Joe Biden
Fox News jest pierwszą dużą amerykańską stacją telewizyjną, która przyznała zwycięstwo Trumpowi na Florydzie. Po przeliczeniu ok. 94 proc. głosów obecny prezydent prowadzi w tym stanie o blisko 400 tys. głosów.
W Arizonie po zliczeniu ok. trzech czwartych głosów Biden ma przewagę 8,6 pkt procentowego. Wiele wskazuje, że uda mu się odbić ten stan z 11 głosami elektorskimi.
Walka o prezydenturę rozstrzygnie się prawdopodobnie w Michigan, Wisconsin oraz w Pensylwanii, w których zliczono jeszcze zbyt mało głosów, by mówić o tym kto wygrał. Łącznie w tych stanach w stawce jest aż 46 głosów elektorskich.
Trump, podobnie jak w 2016 roku, wypada lepiej niż przewidywało to większość sondaży. Badania exit poll wykazują, że w porównaniu z sytuacją sprzed czterech lat poprawia swoje wyniki wśród mniejszości oraz kobiet. Gorzej wypada jednak u białych mężczyzn.
W Pensylwanii prowadzi Trump; końcowe rezultaty prawdopodobnie w piątek
W Pensylwanii zliczono do tej pory ok. 44 proc. głosów. Prowadzi prezydent USA Donald Trump, ale karty wyborcze będą przyjmowane tam aż do piątku i to wtedy prawdopodobnie poznamy zwycięzcę wyborów w tym stanie.
W zapewniającej 20 głosów elektorskich Pensylwanii głosy korespondencyjnie będą przyjmowane i zliczane do piątku o ile mają stempel z datą przed wtorkiem. Dopiero więc w piątek według zapowiedzi urzędników podane zostaną końcowe wyniki z tego stanu.
Na ten moment - po przeliczeniu 44 proc. głosów - o ponad 12 punktów procentowych prowadzi Trump.
Jak zauważa w telewizji MSNBC analityk Steve Kornacki, w kilku prowincjonalnych hrabstwach w Pensylwanii w których zliczono prawie wszystkie głosy Trump poprawił swój wynik z 2016 roku.
Wciąż nie spłynęło jednak wiele wyników z Filadelfii oraz jej okolic, regionów silnie opowiadających się za Demokratami. Biden na przedmieściach Pittsburgha na zachodzie stanu odnotowuje wyniki lepsze niż kandydatka Demokratów sprzed czterech lat Hillary Clinton.
W hrabstwie Luzerne, w którym urodził się Biden, po przeliczeniu 63 proc. głosów prowadzi Trump z wynikiem na poziomie 59,8 proc. Na ten moment to więcej niż miał tu cztery lata temu.
Media: Demokraci zachowują kontrolę nad Izbą Reprezentantów
We wtorkowych wyborach Partia Demokratyczna zapewniła sobie zachowanie kontroli nad Izbą Reprezentantów USA - podały w nocy z wtorku na środę czasu lokalnego stacje telewizyjne Fox News i ABC.
Według tych stacji Demokraci nie tylko utrzymali, ale nawet wzmocnili swoją większość w Izbie Reprezentantów, zdobywając dodatkowe mandaty, cztery lub pięć.
Do tej pory Partia Demokratyczna miała w Izbie 232 z 435 miejsc.
Równocześnie z wyborami prezydenckimi odbyły się we wtorek wybory członków Kongresu - całej Izby Reprezentantów i jednej trzeciej Senatu, w którym większość mają jak na razie Republikanie.
AP: Kalifornia, Oregon i Waszyngton dla Bidena
Kandydat Demokratów Joe Biden wygrał wybory prezydenckie w trzech stanach na zachodzie kraju: Kalifornii, Oregonie i Waszyngtonie - podała agencja AP w oparciu o sondaże i pierwsze wyniki głosowania.
Zachodnie Wybrzeże to tradycyjny bastion Demokratów. Kalifornia zapewnia aż 55 głosów elektorskich, natomiast Waszyngton 12, a Oregon - siedem.
Trump zwyciężył w Missouri, Utah i Nebrasce
Donald Trump zwyciężył w Missouri (10 głosów elektorskich), Utah (6) i Nebrasce (5) oraz prowadzi z niewielką przewagą nad Joe Bidenem w Karolinie Północnej - poinformowała telewizja NBC.
Do zwycięstwa potrzebne jest 270 głosów w liczącym 538 członków kolegium elektorów.
Wciąż oczekiwane są ostateczne wyniki ze stanów „wahających się” mogących przesądzić o wyniku wyborów.
W New Jersey prowadzi Biden, ostateczne wyniki za kilka dni
Po przeliczeniu głosów w ponad 51 proc. okręgów wyborczych kandydat Demokratów Joe Biden prowadził w wyborach prezydenckich w stanie New Jersey z Donaldem Trumpem 61,22 do 37,74 proc.
Stan New Jersey ma 18 głosów elektorskich.
W wyborach do Senatu USA reprezentujący New Jersey Cory Booker, który był demokratycznym kandydatem do nominacji na prezydenta, miał wyraźną przewagę nad republikańskim konkurentem Rikiem Methą.
Elektorat New Jersey zaaprobował poprawkę do stanowej konstytucji zezwalającą na legalizację marihuany.
Władze stanu zaznaczyły, że ponieważ większość kart do głosowania została wysłana pocztą, ogłoszenie ostatecznych rezultatów wyborów może nastąpić dopiero kilka dni.
Biden zwyciężył w Nowym Meksyku
Joe Biden zwyciężył w wyborach prezydenckich w Nowym Meksyku zdobywając 5 głosów elektorskich - poinformował dziennik „New York Times” i telewizji NBC.
Według tych źródeł Biden ma obecnie 131 głosów elektorskich a jego republikański rywal Donald Trump 95.
Do zwycięśta potrzebne jest 270 głosów w liczącym 538 członków kolegium elektorów.
Wciąż oczekiwane są ostateczne wyniki ze stanów „wahających się” mogących przesądzić o wyniku wyborów.
Ponad dwie trzecie głosów z Arizony - Biden 54,1 proc.: Trump 44,6 proc.
Po przeliczeniu ponad dwóch trzecich głosów w Arizonie prowadzi z wynikiem 54,1 proc. kandydat Demokratów Joe Biden. Prezydent Donald Trump traci do niego 9,5 pkt procentowego (ma 44,6 proc.)
To liczby z głosowania wczesnego w lokalach wyborczych do weekendu. W miarę upływu nocy wyborczej spływać będą kolejne głosy z Arizony, w tym z głosowania w lokalach wyborczych we wtorek.
Trump w 2016 roku wygrał w Arizonie o 3,5 pkt proc. Demokraci liczyli w kampanii, że odbiją ten pustynny stan z 11 głosami elektorskimi. Nadzieję wiążą m.in. z przemianami demograficznymi w największym hrabstwie Maricopa oraz konfliktem Trumpa z pochodzącym z Arizony zmarłym republikańskim senatorze Johnem McCainem. W Maricopie przeliczono już ponad 77 proc. głosów.
Częściowe wyniki: Trump prowadzi w Wisconsin i w Michigan
W USA spłynęły pierwsze wyniki z kluczowych stanów Michigan oraz Wisconsin. W obu z nich prowadzi prezydent Donald Trump, ale jest zbyt wcześnie by mówić o tym kto zwycięży w tych stanach.
W Michigan przeliczono blisko jedną czwartą głosów i na ten moment ubiegający się o drugą kadencję Trump wygrywa 57,8 proc. do 40,2 proc.
W sąsiadującym z nim Wisconsin spłynęło już ponad jedna czwarta wyników. Na czele jest Trump z 50,5 proc. Biden ma 47,8 proc.
Michigan, Wisconsin oraz Pensylwania, stany z tzw. Pasa Rdzy, łącznie zapewniają 46 głosów elektorskich. Sondaże nie przewidziały tu wygranej Trumpa w 2016 roku. Jego zwycięstwo w tym regionie doprowadziło do największej wyborczej sensacji XXI wieku
„NYT”: Biden - 132 głosy elektorskie, Trump - 92
Jak informuje dziennik „New York Times” na swojej stronie internetowej, po przeliczeniu 50,5 proc. głosów prowadzi kandydat Demokratów Joe Biden ze 132 głosami w kolegium elektorskim przed Republikaninem Donaldem Trumpem, który ma 92 głosy.
Do zwycięstwa w liczącym 538 członków kolegium potrzebne są głosy 270 elektorów.
„NYT” daje Trumpowi 95 proc. na wygraną na Florydzie
Republikanin Donald Trump ma 95 proc. szans na wygraną wyborów na Florydzie i 94 proc. w Karolinie Północnej - ocenia dziennik „New York Times”. Na Florydzie zostało do przeliczenia ok. 7 procent głosów, a prezydent ma przewagę ponad 300 tys.
O „słoneczny stan” z 29 głosami elektorskimi toczyła się w kampanii zacięta walka. Kandydaci na prezydenta oraz wiceprezydenta regularnie odwiedzali Florydę i przeznaczali znaczne pieniądze na kampanię w tym stanie. Demokratom pomagał mocno miliarder Michael Bloomberg.
Ze wstępnych szacunków wynika, że Trump znacznie poprawił na Florydzie swój wynik wśród społeczności latynoskiej.
W Karolinie Północnej z 15 głosami elektorskimi po przeliczeniu czterech piątych głosów prowadzi kandydat Demokratów Joe Biden z wynikiem 50,3 proc. głosów. Trump ma 48,5 proc. Spływają jednak głosy oddane we wtorek w lokalach wyborczych, a na to decydował się we wtorek głównie elektorat republikański.
Media: Biden wygrał w stanie Nowy Jork
Kandydat Demokratów Joe Biden wygrał wybory prezydenckie w stanie Nowy Jork - poinformowały we wtorek wieczorem czasu lokalnego stacje telewizyjne CNN, NBC i CBS.
To zwycięstwo, jak pisze AFP, daje Bidenowi kolejnych 29 głosów elektorskich.
Trump zwyciężył w Luizjanie, Południowej Dakocie, Nebrasce i Wyoming
Donald Trump zwyciężył w Luizjanie (8 głosów elektorskich), Południowej Dakocie (3), Nebrasce (5) i Wyoming (3) - informuje Associated Press.
Do zwycięstwa w liczącym 538 członków kolegium elektorskim potrzebne jest 270 głosów.
Po wczesnym głosowaniu w Karolinie Północnej prowadzi Biden
W Karolinie Północnej zliczono ponad trzy czwarte głosów, głównie z głosowania wczesnego. Na ten moment prowadzi Demokrata Joe Biden z poparciem na poziomie 51,1 proc.. Republikanin Donald Trump ma tu 47,7 proc.
Podobnie jak w innych stanach dopiero spływają w większej liczbie głosy oddane we wtorek w lokalach wyborczych. To w większości elektorat Republikanina. Oczekuje się, że przewaga Bidena będzie więc topniała. Karolina Północna ma 15 głosów elektorskich.
Prowincja opowiada się zdecydowanie za Republikanami; ośrodki akademickie, większe miasta oraz stanowiący ponad jedną piątą populacji stanu czarnoskórzy, to w większości elektorat Demokratów. Cztery lata temu - podobnie jak na Florydzie - nieznacznie zwyciężył tu Trump, ale tym razem badania nie wykazywały jednoznacznego faworyta.
Po przeliczeniu ponad 90 proc. głosów Trump na Florydzie prowadzi o ponad 300 tys. głosów.
AP: Trump zwyciężył w Oklahomie, Tennessee, Alabamie i Mississippi
Prezydent Donald Trump wygrał wybory prezydenckie w stanach Oklahoma, Tennessee, Alabama i Mississippi - podała agencja AP w oparciu o sondaże i pierwsze wyniki głosowania.
Według AP dzięki wygranym w tych stanach Trump zapewnił sobie kolejne 33 głosy elektorskie (Oklahoma - 7, Tennessee - 11, Alabama - 9 i Mississippi - 6.
Biden prowadzi w Teksasie po przeliczeniu ponad 60 proc. głosów
Kandydat Demokratów na prezydenta Joe Biden prowadzi w Teksasie po przeliczeniu ponad 60 proc. głosów w tym stanie. Ma na ten moment 51 proc. głosów, a Republikanin Donald Trump 47,6 proc.
Wciąż nie przeliczono jednak wielu głosów z hrabstw na prowincji Teksasu, które od lat są bastionami Republikanów.
Demokraci wiążą nadzieję na wzrost frekwencji w miastach i na przedmieściach. Częściowe wyniki wskazują, że Biden radzi sobie w nich mniej więcej na poziomie Demokraty Beto O’Rourke, który w 2018 w Teksasie przegrał wyścig o fotel senatora z Republikaninem Tedem Cruzem o nieco ponad 200 tys. głosów.
Teksas ma 38 głosów elektorskich.
Biden zwyciężył w Illinois i Rhode Island
Demokratyczny kandydat do prezydentury Joe Biden zwyciężył w stanach Illinois i Rhode Island zdobywajac odpowiednio 20 i 4 głosy elektorskie - informuje AP.
Do zwycięstwa w liczącym 538 członków kolegium elektorskim potrzebne jest 270 głosów.
Media: Biden wygrywa w Massachusetts, w Dystrykcie Kolumbii i Maryland
Kandydat Demokratów Joe Biden wygrał wybory prezydenckie w stanach Massachusetts i Maryland, a także w stołecznym Dystrykcie Kolumbii - poinformowały amerykańskie media, w tym stacje CNN, NBC i CBS oraz dziennik „New York Times”.
Zwycięstwa w tych stanach oznaczają dla Bidena w sumie 24 głosy elektorskie (Massachusetts - 11, Maryland - 10 i Dystrykt Kolumbii - 3.
Trump wygrał w Arkansas
Obecny prezydent Donald Trump wygrał w stanie Arkansas zdobywając 6 głosów elektorskich - informuje AP. Do zwycięstwa potrzebne jest 270 głosów.i
Arkansas zaliczany jest do stanów będących „twierdzą” Republikanów.
Ostatni raz kandydat Demokratów zwyciężył tam w 1996 r. Był nim Bill Clinton.
Częściowe wyniki: w Ohio prowadzi Biden
Po przeliczeniu ok. 40 proc. głosów w Ohio w stanie tym prowadzi kandydat Demokratów na prezydenta Joe Biden. To jednak głównie dane na podstawie głosowania wczesnego, które częściej wybierał elektorat Demokratów niż Republikanów.
Biden w Ohio ma na ten moment 55,6 proc. głosów, a ubiegający się o reelekcję prezydent USA Donald Trump 43,2 proc. Stan Ohio dysponuje 18 głosami elektorskimi.
Oczekuje się, że wraz ze spływaniem głosów oddanych we wtorek w lokalach przewaga 78-letniego Demokraty będzie zmniejszała się.
Sondaże wskazywały w tym roku na zaciętą rywalizację w Ohio, ale przed czterema laty Republikanin zwyciężył w tym stanie nad Wielkimi Jeziorami z przewagą ponad ośmiu punktów procentowych.
Ohio to przemysłowy stan Środkowego Zachodu z licznym odsetkiem wyborców białych. Wykazuje zazwyczaj podobne trendy co Michigan, Wisconsin oraz Pensylwania, które uznawane są za kluczowe wyborczo stany w tym roku.
AP: Biden wygrywa w Connecticut
Kandydat Demokratów Joe Biden wygrał wybory prezydenckie w stanie Connecticut - poionformowała we wtorek wieczorem czasu lokalnego agencja AP, w oparciu o sondaże i pierwsze wyniki.
W poprzednich wyborach prezydenckich, w 2016 roku, pewnie w tym stanie zwyciężyła kandydatka Demokratów Hillary Clinton. Wyprzedziła wówczas Donalda Trumpa o blisko 14 punktów procentowych.
Częściowe wyniki na Florydzie: Trump minimalnie prowadzi
Prezydent USA Donald Trump prowadzi na Florydzie po przeliczeniu ponad czterech piątych głosów. Ma przewagę nieco poniżej trzech tysięcy głosów; lider w stanie zmienia się co chwilę.
Sztabowcy Trumpa twierdzą, że dane z głosowania wczesnego na Florydzie wypadły dla nich lepiej niż się spodziewali. Prezydent notuje na ten moment nadspodziewanie dobre wyniki m.in. w zamieszkanym przez wielu Latynosów hrabstwie Miami-Dade.
Ze szczątkowych danych z Kentucky, Indiany oraz Ohio wynika, że w kilku miejscach, w tym m.in. na przedmieściach Lexington, kandydat Demokratów Joe Biden wypada nieco lepiej niż cztery lata temu Hillary Clinton.
W USA przeliczane są i głosy z głosowania wczesnego oraz te oddane we wtorek w lokalach wyborczych
Biden wygrał w Wirginii
Kandydat Demokratów Joe Biden wygrał wybory w stanie Wirginia - informuje Associated Press. Zdobył 13 głosów elektorskich.
Również w poprzednich wyborach w 2016 r. w tym stanie wygrała kandydatka Demokratów Hillary Clinton.
W ostatnich 4 latach Wirginia stawała się stanem o przeważających sympatiach liberalnych. Demokraci kontrolują tam obecnie wszystkie gałęzie władzy.
AP: Trump zwyciężył w Wirginii Zachodniej
Prezydent Donald Trump wygrał wtorkowe wybory prezydenckie w stanie Wirginia Zachodnia - poinformowała agencja AP, powołując się na sondaże i pierwsze wyniki głosowania.
W Wirginii Zachodniej tradycyjnie silnym poparciem cieszą się Republikanie.
W poprzednich wyborach, w 2016 roku, Donald Trump zdobył w tym stanie o ponad 40 proc. głosów więcej niż jego demokratyczna rywalka, Hillary Clinton.
Biden prowadzi w Georgii
Według projekcji Edison Research w stanie Georgia, jednym z wahających się, wygrywa kandydat Demokratów Joe Biden.
Trump wygrał w Karolinie Południowej
Donal Trump wygrał w Karolinie Południowej zdobywając 9 głosów elektorskich - informuje Associated Press.
Obecny prezydent wygrał tam również z dużą przewagą w poprzednich wyborach w 2016 r. pokonując kandydatkę Demoratów Hillary Clinton.
W Karolinie Południowej od dłuższego czasu przeważają Republikanie. Ostatnim kandydatem Demokratów do prezydentury, który odniósł tam zwycięstwo był Jimmy Carter w 1976 r.
Trump wygrywa w Kentucky i Indianie
Prezydent USA Donald Trump wygrał wybory w Kentucky - oceniają amerykańskie media na podstawie szczątkowych danych z tego stanu. Było to spodziewane, przed czterema laty zwyciężył tu z przewagą blisko 30 pkt proc.
W Kentucky przeliczono ok. jedną dziesiątą głosów, ale media są przekonane o zwycięstwie Republikanina. Na ten moment prowadzi on w tym stanie o ok. 9 proc.
Jak wynika ze szczątkowych danych w kilku hrabstwach w stanie, kandydat Demokratów Joe Biden odnotowuje lepsze wyniki niż Hillary Clinton.
Zwycięstwo Trumpa w Kentucky było pewne już przed wyborami. To bastion Republikanów.
Projekcje Edison Research wskazują, że Donald Trump wygrał wybory w stanie Indiana.
AP: Joe Biden wygrał w stanie Vermont
Zgodnie z oczekiwaniami kandydat Demokratów Joe Biden wygrał wybory prezydenckie w stanie Vermont - poinformowała agencja AP, powołując się na sondaże i pierwsze wyniki.
W stanie Vermont Demokraci mają tradycjnie silne poparcie. W wyborach w 2016 roku Hillary Clinton wygrała tam z przewagą 25 proc. nad Donaldem Trumpem.
Trump: wyglądamy bardzo dobrze
Prezydent Donald Trump napisał we wtorek wieczorem na Twitterze, że „wyglądamy naprawdę bardzo dobrze w całym kraju, dziękuję !”
Jak informuje AP, Trump zadzwonił do popularnych programów radiowych w wahających się stanach Pensylwania i Wisconsin, na krótko przed zamknięciem lokali wyborczych.
Prezydent wyraził przekonanie, ze wygra w kluczowych stanach Floryda i Północna Karolina oraz, że spodziewa się „wspaniałego wieczoru”.
@ 3 listopada, wtorek
Kiedy poznamy wynik wyborów?
Jednym ze skutków epidemii koronawirusa może być opóźnienie w ogłoszeniu rezultatów tegorocznych wyborów prezydenckich w USA. Wynika to przede wszystkim stąd, że niektóre stany zezwalają na liczenie głosów, wysłanych drogą korespondencyjną, dopiero w dniu wyborów.
Aby nie narazić się na ryzyko zakażenia koronawirusem, wielu Amerykanów skorzystało z możliwości wysłania kart wyborczych pocztą, albo też udania się do otwartych specjalnie wcześniej punktów wyborczych. Jak informują media, jeszcze przed wtorkiem głosowało w ten sposób blisko 100 mln ludzi.
Paradoksalnie nie przyspieszy to jednak ogłoszenia, który z kandydatów do Białego Domu zdobył 270 wymaganych do zwycięstwa głosów elektorskich. To skutek tego, że w systemie amerykańskim niektóre decyzje wyborcze zapadają na szczeblu stanowym i czasem dopuszczalna jest zwłoka w liczeniu głosów.
Tradycyjnie większość społeczeństwa, m.in. w południowych stanach, opowiada się za kandydatem Republikańskim. Duże aglomeracje miejskie, w tym Nowy Jork i Los Angeles preferują Demokratów. Dlatego też szczególną uwagę przywiązuje się do niezdecydowanych, wahających się stanów. Należą do nich m.in. Arizona, Floryda, Michigan, Karolina Północna, Pensylwania i Wisconsin. Są tym ważniejsze, że posiadają w sumie 101 głosów elektorskich.
Ponieważ najczęściej wyłaniają one zwycięzcę nieznaczną liczbą głosów, zanim zabrzmią fanfary dla poznania zwycięzcy istotne może być przeliczenie wszystkich głosów. Jeśli jednak w Arizonie, na Florydzie oraz w Karolinie Północnej głosy oddawane drogą korespondencyjną można było zacząć liczyć kilka tygodni wcześniej, prawo Michigan i Pensylwanii zezwala na to dopiero w dniu wyborów. W obu z nich dopuszczalne jest zakończenie tych czynności do 6 listopada.
W innych stanach, np. Kansas, można liczyć głosy do 17 listopada, a w Ohio - nawet do 28 listopada.
Zdaniem ekspertów obliczanie głosów oddanych drogą korespondencyjna pochłania więcej czasu, aniżeli składanych w komisjach wyborczych. Problem pogłębia fakt, że w tym roku frekwencja może być rekordowa. Wcześniejsze głosy - zgodnie z sondażem Edison Research and Catalist - reprezentują ponad 45 proc. wszystkich zarejestrowanych do wyborów uprawnionych osób.
Noc wyborcza może się faktycznie przedłużyć do tygodnia wyborczego, co może być dla niektórych ludzi frustrujące
—przewidywał strateg ds. kampanii wyborczych Matt Klink.
W podobnym tonie wypowiadała się specjalizująca się w problematyce sporów związanych z wyborami Elizabeth Alvarez.
Możemy czekać do poranka wyborczego, a raczej następnego dnia, zanim zobaczymy, jaki odsetek głosów nie został jeszcze uwzględniony przez lokalne komisje wyborcze. Dopiero wówczas będziemy wiedzieć, jak długo jeszcze trzeba będzie czekać (na rezultaty)
—oceniła.
„New York Times” zauważył, że tylko dziewięć stanów spodziewa się, że co najmniej 98 proc. nieoficjalnych wyników zostanie ogłoszonych do południa następnego dnia po wyborach. 22 stany i Dystrykt Kolumbii zezwalają, aby wysłane z ważną datą stempla pocztowego karty do głosowania komisje uwzględniały nawet jeśli tam dotrą już po dniu wyborów.
Niezadowolenie z perspektywy potencjalnych opóźnień w podaniu rezultatów wyrażał kilkakrotnie prezydent Donald Trump. Sugerował, że stanowi to problem.
Myślę, że to straszne, że nie możemy poznać wyników wyborów w noc wyborczą. (…) To okropne, kiedy stany mogą podliczać głosy przez długi czas po zakończeniu wyborów
—podkreślał amerykański przywódca.
W Stanach Zjednoczonych w istocie to nie wyborcy przesądzają o wynikach głosowania na prezydenta, lecz składające się z 538 osób Kolegium Elektorów. Tworzą je elektorzy w liczbie równej liczbie członków Izby Reprezentantów w każdym stanie zależnie od wielkości populacji, po dwóch senatorów reprezentujących każdy stan oraz dodatkowo trzech elektorów pochodzących z Dystryktu Kolumbia, nie mającego swej reprezentacji w Kongresie USA.
Elektorów wybierają Demokraci i Republikanie na swoich konwencjach, albo też władze partyjne. Kolegium Elektorów głosuje na zasadzie „zwycięzca bierze wszystko”. Oznacza to, że kandydat wygrywający nawet z minimalna przewagą otrzymuje głosy wszystkich elektorów.
Kolegium Elektorów nie zbiera się razem, lecz oddzielnie w stolicach stanowych w listopadzie, w poniedziałek po drugiej środzie tego miesiąca (czyli tym razem 16 listopada). Głosuje na oddzielnych kartach na prezydenta oraz wiceprezydenta. Jeśli żaden z kandydatów nie otrzyma wymaganych 270 głosów o prezydenturze decydują członkowie Izby Reprezentantów w nowym składzie zaprzysiężeni 3 stycznia.
„New York Times” zwraca uwagę, że wyniki wyborów nie są oficjalne aż do ostatecznego ich potwierdzenia. Może to mieć miejsce w każdym stanie nawet w kilka tygodni po wyborach.
W przypadkach spornych ostateczna decyzja należy do sądów. W ostatnich latach tak było - na przykład - podczas potyczki Republikanina, gubernatora Teksasu George W. Busha i Demokraty, ówczesnego wiceprezydenta Ala Gore’a. Kontrowersje dotyczyły głosowania na Florydzie.
Chociaż nie wymaga tego konstytucja USA, zwyczajowo kandydat przegrywający w wyborach wygłasza tzw. przemówienie koncesyjne, w którym uznaje porażkę i składa gratulacje zwycięzcy. Pierwszy „telegram koncesyjny” odnotowano w 1896 roku. Wysłał go w dwa dni po wyborach William Jennings Bryan do Williama McKinleya.
W roku 2000 Gore wygłosił swe przemówienie koncesyjne 13 grudnia w ślad za tym, kiedy Sąd Najwyższy orzekł o przyznaniu będących przedmiotem sporu głosów elektorskich na Florydzie Bushowi. Stał się on czwartym w historii USA prezydentem, który wygrał, mimo że otrzymał mniej głosów od rywala w wyborach powszechnych. Piątym był Donald Trump.
Zaprzysiężenie zwycięzcy wyborów prezydenckich w 2020 roku ma nastąpić w Waszyngtonie 20 stycznia 2021 roku.
Salvini kibicuje Trumpowi
Joe Biden wyprzedza Donalda Trumpa
W skali kraju kandydat Demokratów na prezydenta USA Joe Biden ma 7,2 pkt proc. przewagi nad ubiegającym się o drugą kadencję Donaldem Trumpem - wynika z szacunków portalu RealClearPoltics, podliczającego średnią sondaży.
W dzień wyborczy cztery lata temu na portalu RealClearPolitics ówczesna kandydatka Partii Demokratycznej Hillary Clinton miała przewagę 3,2 pkt proc. W głosowaniu powszechnym otrzymała o 2,1 pkt proc. więcej od Trumpa. Wybory jednak przegrała, bo uzyskała mniej głosów elektorskich; poległa m.in. na Florydzie, w Michigan, Pensylwanii oraz Wisconsin.
W ostatnim sondażu dla YouGoV Biden prowadzi w skali kraju o 10 pkt proc., dla IBD/TIPP o - 4, a dla Ipsos - o 7. Najmniejsza różnica między rywalami o Biały Dom jest w badaniu Rasmussena - to zaledwie 1 pkt proc.
W kluczowych wahających się stanach prowadzenie Bidena we wtorek stopniało - według RealClearPolitcs - do 2,3 pkt proc. Jeszcze w czwartek było one o 1,3 pkt proc. wyższe.
Kolejki przed lokalami
Głosowanie w wyborach prezydenckich w USA we wtorek odbywa się z zachowaniem zaostrzonych środków bezpieczeństwa sanitarnego, spowodowanych epidemią koronawirusa. W lokalach wyborczych są dozowniki z płynem dezynfekującym, wyborcy ustawiają się w kolejkach zachowując od siebie zalecany dystans.
Amerykańskie stacje telewizyjne pokazują kolejki przed lokalami wyborczymi w niektórych stanach, w tym w kluczowej dla wyników wyborów Pensylwanii. Wyborcy stoją zachowując od siebie zalecany w trakcie epidemii dystans ponad jednego metra, większość, ale nie wszyscy, ma maseczki.
Lokale wyborcze w USA przystosowane są do głosowania w trakcie epidemii. Na miejscu można zdezynfekować ręce. By ułatwić utrzymywanie dystansu, taśmą obklejane są miejsca, gdzie powinni stać wyborcy.
Dwóch wioskach znane są już wyniki
Wioski Dixville Notch i Millsfield w stanie New Hampshire tradycyjnie były pierwszymi, które we wtorek tuż po północy ogłosiły wyniki wyborów prezydenckich w swoich lokalach. W jednej wygrał Joe Biden, w drugiej - Donald Trump.
W Dixville Notch, liczącej kilkanaście mieszkańców miejscowości nieopodal granicy z Kanadą, tradycja ogłaszania wyników jako pierwszy ośrodek w kraju sięga 1960 r. Zwycięzcą w tym roku został kandydat Demokratów Joe Biden, który otrzymał wszystkie pięć oddanych głosów. Cztery lata wcześniej pojedynek był bardziej zacięty, bo Hillary Clinton wygrała stosunkiem 4-2. Jeden głos został oddany na kandydata Partii Libertariańskiej Gary’ego Johnsona.
W innej wiosce w New Hampshire, położonym 20 km na południe Millsfield, wygrał urzędujący prezydent Donald Trump, na którego zagłosowało 16 z 21 wyborców. Trzecia z miejscowości, która dotąd uczestniczyła w tradycji nocnego głosowania, Hart’s Location, w tym roku zrezygnowała z praktyki ze względu na pandemię.
Mimo że pierwszy wtorek po pierwszym poniedziałku listopada jest oficjalnym dniem wyborów w USA, w rzeczywistości pierwsze głosy zostały oddane znacznie wcześniej. W tym roku z wczesnego głosowania - pocztą lub osobiście w urzędzie - skorzystała rekordowa liczba 100,5 mln wyborców, co równa się 72 proc. wszystkim oddanym głosom w 2016 r.
Mimo to, przed częścią lokali wyborczych - m.in. w kluczowym hrabstwie Pinellas na Florydzie - od rana ustawiały się długie kolejki głosujących.
Po popularnym głosowaniu przedterminowym w amerykańskich wyborach prezydenckich przed waszyngtońskimi lokalami wyborczymi we wtorek przed południem nie było długich kolejek. W Waszyngtonie, uchodzącym za bastion Demokratów, eksperci prognozują zwycięstwo z dużą przewagą kandydata tej partii na prezydenta Joe Bidena.
Punkt wyborczy w hali Capital One Arena w waszyngtońskim Chinatown otwarto wraz z innymi takimi punktami już 26 października, gdy rozpoczęto głosowanie wczesne w amerykańskiej stolicy. Do wtorku rano głos oddało w ten sposób ponad 260 tys. mieszkańców stolicy USA, czyli ponad 83 proc. finalnej frekwencji w tym mieście w 2016 roku.
Dzięki rozłożeniu głosowania na wiele dni udało się uniknąć wielkich kolejek.
W pierwszych dniach mieliśmy kolejki na zewnątrz, przychodzili wtedy m.in. ci którzy chcieli się po raz pierwszy zarejstrować na wybory
—relacjonuje PAP pracująca w komisji wyborczej Staphanie. We wtorek rano na oddanie głosu nie czeka się jednak długo.
W środku hali, po wcześniejszym zdezynfekowaniu rąk, przy jednym z 20 stanowisk wyborcy decydują, czy chcą oddać głos w wersji elektronicznej czy papierowej. Jeśli wybiera się drugą opcję, na oczach wyborcy drukowana jest karta do głosowania. W przypadku drogi elektronicznej podchodzi się do maszyny i po zaznaczeniu popieranego kandydata drukowana jest już wypełniona karta, z którą przechodzi się do innego stanowiska w hali i własnoręcznie wsuwa do urny. Ta ją skanuje i potwierdza oddanie głosu.
Stephanie zachęca wyborców, by przy wyjściu wzięli naklejkę „Zagłosowałem”, po angielsku lub po hiszpańsku. We wtorek niektóre stołeczne kawiarnie czy restauracje oferują przy okazaniu jej zniżki lub darmowy napój.
Waszyngton głosuje we wtorek w wyborach prezydenckich i lokalnych. Na mocy poprawki do konstytucji z 1961 roku Dystrykt Kolumbii ma trzech elektorów, wybierających prezydenta USA. Nie ma natomiast prawa do wyboru kongresmenów i senatorów.
Waszyngton murem opowiada się za Bidenem, na którego chcą głosować niemal wszyscy pytani o swoje preferencje przed halą Capital One Arena. W 2016 roku Donald Trump otrzymał w stolicy ledwie nieco ponad 4 proc. głosów.
W trakcie swoich rządów Republikanin dodatkowo narazili się mieszkańcom stolicy - z tablic rejestracyjnych prezydenckich limuzyn usunął napisy „Nie dla podatków bez reprezentacji”. To postulat na większości rejestracji w Waszyngtonie - obywatele wyrażają w ten sposób sprzeciw wobec tego, że mimo płacenia podatków nie mają przedstawicieli z głosem w Kongresie. Wielu uznaje to za bezprecedensowe ograniczenie praw wyborczych.
Walka, by zmienić to, trwa od lat. W 2016 roku mieszkańcy miasta nad Potomakiem w referendum opowiedzieli się w 85,7 proc. za utworzeniem nowego stanu. Przedstawiciele Partii Republikańskiej są temu przeciwni i argumentują, że utworzenie z Dystryktu Kolumbii nowego stanu byłoby nie tylko sprzeczne z konstytucją i wizją ojców założycieli, ale i niebezpiecznym precedensem przyznania senatorów pojedynczemu miastu. Obawiają się też, że doprowadziłoby to do spadku znaczenia ich ugrupowania, gdyż jest pewne, że w Waszyngtonie bez trudu wygrywaliby Demokraci.
Wybory w USA
O zwycięstwie w amerykańskich wyborach szefa państwa nie decyduje liczba bezpośrednio oddanych głosów na kandydata, lecz reprezentujący poszczególne stany członkowie tzw. Kolegium Elektorskiego.
W prawie wszystkich stanach obowiązuje zasada „zwycięzca bierze wszystko”, według której kandydat, który wygrał wybory w danym stanie otrzymuje głosy wszystkich jego elektorów niezależnie od tego, jak wysoko pokonał swojego przeciwnika. Tylko w Nebrasce i Maine głosy elektorskie rozdzielane są proporcjonalnie do rozkładu głosów bezpośrednich.
Liczba głosów elektorskich zależy od ludności stanu. Zamieszkana przez blisko 40 mln osób Kalifornia ma ich 55, Idaho z populacją powyżej 1,7 mln osób ma czterech. Do zwycięstwa potrzeba co najmniej 270 głosów elektorskich. Ubiegający się o drugą kadencję prezydent USA Donald Trump w poprzednich wyborach w 2016 roku uzyskał ich 304.
Większość stanów ma na tyle ukształtowane wyborcze preferencje, że wynik wyborów prezydenckich jest w nich de facto znany jeszcze przed głosowaniem. I tak, można przewidywać, że np. Nowy Jork przypadnie Demokratom, a Karolina Południowa - Republikanom. Gra toczy się więc o stany wahające się (tzw. swing states). W tym roku zaliczane są do nich najczęściej Floryda, Pensylwania, Michigan, Wisconsin, Karolina Północna, Iowa oraz Arizona, rzadziej - Georgia, Teksas oraz Ohio. W noc wyborczą sukcesywnie spływać będą rezultaty głosowania w poszczególnych okręgach w stanach.
Programy Bidena i Trumpa
Ubiegający się o reelekcję Donald Trump i jego przeciwnik, Demokrata Joe Biden różnią się programowo nie tylko w sprawach społecznych, ale też w wizji polityki zagranicznej.
Stosunek do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Prezydent Trump krytycznie wypowiadał się o NATO, oceniając, że jest przestarzałe. Regularnie wzywa też do zwiększania wydatków na obronność państw Sojuszu. Dotyczy to szczególnie Niemiec, w których Stany Zjednoczone rozpoczęły w tym roku proces wycofania swoich 12 tys. żołnierzy. Z kolei Joe Biden opowiada się za reformą Sojuszu. Kandydat Demokratów mówił, że zamierza współtworzyć nową koncepcję strategiczną, w której zawarte będą m.in wyzwania rosyjskiej agresji.
Kwestia Nord Stream 2. Donald Trump podkreśla, że nie zgadza się na to, iż Stany Zjednoczone zapewniają Niemcom obronę, a Berlin z Moskwą realizuje kontrowersyjny projekt. Nałożone pod koniec ubiegłego roku przez amerykańską administrację sankcje doprowadziły do wstrzymania budowy gazociągu. Republikanie są zmobilizowani, by nie dopuścić do ukończenia projektu i gotowi do przeforsowania kolejnych sankcji. Źródła PAP w Kongresie nie wykluczają nawet nałożenia ich bezpośrednio na Niemcy.
Przedstawiciele sztabu Bidena deklarują zaś, że w sprawie Nord Stream 2 zostanie utrzymana presja na Rosję i przypominają, że były wiceprezydent USA wypowiadał się, iż gazociąg jest „gruntownie złą sprawą dla Europy”.
Inicjatywa Trójmorza - w tej sprawie nie widać sprzeczności w podejściu kandydatów. Projekt ten cieszy się w Waszyngtonie ponadpartyjnym poparciem, za rezolucjami w tej sprawie głosują w Kongresie zarówno Republikanie, jak i Demokraci.
Podejście do Chin. Obecny prezydent mówi, że „zwycięstwo Bidena to wygrana Chin” i nazywa koronawirusa „chińską plagą” czy „Kung Flu”. Obwinia Demokratę, że w trakcie jego trwającej kilka dekad politycznej kariery miliony miejsc pracy przeniesiono z USA do Chin. Biden wypomina zaś prezydentowi, że ten na początku roku, kiedy epidemia była jeszcze lokalnym zmartwieniem Chin, chwalił przywódcę ChRL Xi Jinpinga za stanowcze podejście do problemu i transparentność działań. Drugim jego zarzutem jest brak stanowczości Białego Domu w wysłaniu amerykańskich śledczych do Chin w celu zbadania okoliczności wybuchu epidemii.
Kara śmierci i prawo do posiadania broni. Bazujący w znacznym stopniu na wyborcach ewangelickich Trump w dzielących społeczeństwo w USA sprawach popiera i karę śmierci i prawo do posiadania broni. Deklaruje konieczność wspierania służb bezpieczeństwa i zaprowadzenia „prawa i porządku”. Biden zaś od ubiegłego roku wypowiada się przeciwko karze śmierci
Prawo do aborcji. 74-letni Donald Trump był w styczniu pierwszym urzędującym prezydentem w historii Stanów Zjednoczonych, który wystąpił na antyaborcyjnym Marszu dla Życia w Waszyngtonie.
Wszyscy z nas tutaj pojmują odwieczną prawdę: każde dziecko jest cennym i świętym darem od Boga
—mówił na nim. Swojego wyborczego przeciwnika oskarżał w kampanii o bycie „przeciwko Bogu”.
Demokrata ma zaś liberalne podejście do kwestii aborcji. Biden popiera wyrok Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych sprzed ponad 40 lat w sprawie Roe versus Wade. W decyzji tej SN uznał prawo do aborcji za „fundamentalne prawo konstytucyjne” każdej kobiety. Sąd prawnie usankcjonował wówczas dopuszczalność aborcji na życzenie w Stanach Zjednoczonych. Od tego czasu wiele stanów wprowadziło jednak szereg ograniczeń.
Polityka wewnętrzna. Trump, który w tym aspekcie cieszy się większym zaufaniem wyborców niż Biden, zapowiada kolejne obniżki podatków i deregulacje oraz oskarża swojego rywala o socjalizm. Demokrata przedstawił natomiast plan wydania 700 mld USD na amerykańskie produkty (i przeznaczenie ich na rozwój infrastruktury) oraz badania i rozwój (m.in. w obszarze samochodów elektrycznych, sieci 5G oraz sztucznej inteligencji). Dziennik „Washington Post” nazywa propozycję „Build Back Better” (pol. „Odbudowujmy lepiej”) rodzajem gospodarczego nacjonalizmu.
Wybory w czasie koronawirusa
W trakcie epidemii koronawirusa rywale w wyścigu o Biały Dom przyjęli odmienne strategie wyborcze. Trump organizował wiece dla setek czy tysięcy ludzi, często na płytach lotnisk. Kandydat Demokratów Joe Biden rzadziej opuszczał swój dom w Wilmington w stanie Delaware. Jego przedwyborcze spotkania organizowano przy zachowaniu środków bezpieczeństwa zalecanych w trakcie epidemii - zebrani na nich mieli maseczki i zachowywali dystans społeczny.
Trump zarzuca przeciwnikowi Demokracie, że u swoich sympatyków nie potrafi wskrzesić entuzjazmu. Ten z kolei oskarża prezydenta o lekceważenie epidemii koronawirusa.
W większości sondaży prowadzi Biden, ale komentatorzy wskazują, że cztery lata temu Trump również nie był przedwyborczym faworytem.
Wybory są w tym roku wyjątkowe z uwagi na masowe głosowanie wczesne. Do wtorku rano w ten sposób udział w wyborach wzięło już co najmniej 99,6 mln obywateli USA. Liczba ta stanowi ponad 72 proc. całkowitej frekwencji z wyborów w 2016 roku.
aes/PAP/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/524884-relacja-trump-czy-biden-w-usa-trwa-liczenie-glosow