Pod koniec ubiegłego tygodnia odbyło się tradycyjne, coroczne, spotkanie Klubu Wałdajskiego, w którym, co też jest zresztą tradycją, od początku funkcjonowania tej instytucji bierze udział Władimir Putin.
Tak było i tym razem, choć spotkanie odbyło się, ze zrozumiałych powodów, w trybie on-line, tzn. Putin połączył się z nielicznym gremium zgromadzonym w Soczi ze swojej podmoskiewskiej rezydencji. Klub Wałdajski uchodzi za jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy, rosyjski think tank działający w obszarze relacji międzynarodowych. Fiodor Łukianow, dyrektor ds. naukowych w Wałdaju, tradycyjnie w rosyjskich rankingach zaliczany jest do pierwszej trójki tamtejszych politologów zajmujących się tą tematyką, a opublikowany we wrześniu artykuł Timofieja Bardaczowa, dyrektora programowego w Klubie, w którym zaproponował on, aby Rosja oficjalnie zrezygnowała z prób dialogu i porozumienia z Europą i Stanami Zjednoczonymi, jest - zdaniem dziennikarzy Bloomberga powołujących się na swe źródła na Kremlu - traktowany jako swego rodzaju „ideowy manifest” rosyjskich elit strategicznych.
Zagadkowe słowa Putina
W trakcie swego wystąpienia Władimir Putin, powiedział, co zwróciło uwagę mediów i wzbudziło szereg komentarzy, że znaczenie, w relacjach międzynarodowych, niektórych mocarstw rośnie, innych zaś maleje. Rosyjski prezydent do rosnących zaliczył Niemcy i Chiny. Jego zdaniem w fazę zmierzchu weszła Francja i duzi, anglosascy gracze, czyli Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. O perspektywach Rosji dyskretnie milczał, ale obserwatorzy zauważyli, że bardzo ciepło, mimo ewidentnych w ostatnim czasie napięć, wypowiadał się o roli Turcji, znaczeniu tzw. Formatu z Astany, w którym Turcja również uczestniczy, oraz o współpracy z Recepem Erdoğanem. Grupa ekspertów Klubu Wałdajskiego przed corocznym spotkaniem plenarnym opublikowała raport, zatytułowany „Utopia zróżnicowanego świata: jak będzie toczyć się historia”. Lektura tego materiału, wśród autorów którego jest i Łukianow i Bardzaczow, pozwala zrozumieć, co Putin mógł, wypowiadając swe dość zagadkowo brzmiące uwagi, mieć na myśli.
Nowy porządek światowy
Punktem wyjścia rosyjskich ekspertów jest nienowe i często obecne w rosyjskich rozważaniach na temat porządku światowego przeświadczenie, że kruszeje tradycyjny, ustanowiony po II wojnie światowej porządek światowy. Pandemia tylko przyspieszyła ten proces i uczyniła go nieodwracalnym. Główną cecha tego, co się ujawniło przy okazji Covid-19, a ulegnie wzmocnieniu w najbliższych latach, jest „suwerenizacja” świata. Pod tym terminem rosyjscy eksperci rozumieją zjawisko, które sprowadzało się będzie do wzrostu roli suwerennych państw, które - tak jak w walce z wirusem szukały własnej drogi zamykając w pierwszym ruchu granice, tak i w polityce międzynarodowej - będą kierowały się w przyszłości własnym interesem a nie „lojalnością blokową”. Ta zmiana spowodowana jest, prócz ewolucji mentalnej i światopoglądowej, która obecnie w wielu społeczeństwach następuje, również i tym, że pandemia unaoczniła jeszcze jeden fenomen – nie ma dziś szans, ani tym bardziej w najbliższej przyszłości ich nie będzie, na powrót do systemu dominacji jednego państwa. Świat stał się, z punktu widzenia potencjałów i sił, znacznie bardziej zrównoważony, a taka sytuacja pociągnie za sobą tektoniczne zmiany. Jakie? We wszystkich obszarach, prócz sfery nuklearnej, nastąpi odejście od monopolu na rzecz konkurencji różnych modeli rozwoju. Porządek liberalny stracił swój status wzoru i teraz będziemy mieli, zdaniem rosyjskich ekspertów, do czynienia z konkurencją modeli rozwojowych. To oznacza, że zarówno w polityce zagranicznej, jak i wewnętrznej, państwa będą kierowały się swymi interesami, nie zaś próbą „dostosowania do zewnętrznego wzorca”. Tego rodzaju trend spowoduje oczywiście tarcia i spory międzynarodowe, ale wraz z ugruntowaniem się przekonania, a to zdaniem rosyjskich analityków jest nieuchronne, że nikt nie jest w stanie narzucić swej hegemonii, rozumianej jako kontrola instytucji międzynarodowych, sfery ideowej (model rozwoju) czy w obszaru wojskowego, nastąpi osiągnięcie nowego, innego od obecnego, punktu równowagi. Świat przyszłości będzie się cechował brakiem „policjanta”, który będzie mógł i chciał utrzymywać porządek w odległych regionach planety i równoległym zarysowaniu się problemów które wymusza pragmatyczną kooperację wszystkich państw (polityka klimatyczna, kosmos, walka z pandemiami etc.) To doprowadzi do „demokratyzacji” relacji międzynarodowych. Oznacza to, w opinii rosyjskich analityków, odejście od modelu narzucania innym typowego dla zachodu liberalnego świata wartości i modelu rozwojowego. Uczestnikami na równych prawach porządku międzynarodowego staną się wszystkie państwa, niezależnie od tego czy w swej polityce wewnętrznej przestrzegają jakichkolwiek uznanych obecnie zasad. Również z tego powodu, że Zachód, ich zdaniem nie ma już i nie będzie miał siły aby swe ideały i zasady komukolwiek narzucić. Wreszcie z braku „globalnego policjanta” wyniknie to, że konflikty rozwiązywać będą państwa nimi zainteresowane, w większym stopniu regionalne. Nastąpi pragmatyzacja polityki międzynarodowej, trochę na wzór dzisiejszych stosunków Rosji i Turcji. W niektórych obszarach równolegle uczestniczący w grze toczyć będą ostrą rywalizację, co nie wyklucza na innych polach współpracy. Oczywiście koalicje państw będą powstawać, ale nie powiązane „dyscypliną bloków” czy logiką tradycyjnych aliansów, ale odczytaniem interesów, a to oznacza, że w jednym obszarze Rosja będzie współpracowała np. z Francją i Stanami Zjednoczonymi (polityka wobec konfliktu Armenii i Azerbejdżanu) a w innych znajdą się po przeciwnej stronie umownej barykady (np. w kwestii przyszłości Libanu).
Konkurencyjna polityka międzynarodowa
W konsekwencji polityka międzynarodowa stanie się bardziej konkurencyjna, a momentami nawet bardziej brutalna wracając trochę do wzoru XIX wiecznego, co jednak w opinii rosyjskich ekspertów nie pociąga za sobą ryzyka globalnego konfliktu, bo o tym decyduje rachunek sił, który już dziś pokazuje, iż nie będzie w nim zwycięzcy. Kiedy osiągnięty zostanie „nowy punkt równowagi” uda się również zreformować dziś niewydolne instytucje międzynarodowe, takie jak ONZ. Trochę prowokacyjnie rosyjscy eksperci zamieszczają w swym raporcie wymyśloną mowę przyszłego Sekretarza Generalnego ONZ z roku 2045. Wywodzi się on z Malezji, co już świadczy o tym gdzie zdaniem rosyjskich specjalistów przesunie się światowe centrum siły (Azja) i który mówi na spotkaniu w siedzibie ONZ w Afryce, że międzynarodowe instytucje ożyły z chwilą, kiedy państwa je tworzące uznały różnorodność wewnętrznych dróg rozwojowych swych członków, co doprowadziło do wejścia współpracy na wyższy poziom. Innymi słowy rosyjscy specjaliści prorokują i proponują – pogódźcie się z faktem, że nie wszystkie kraje są demokratyczne, a świat stanie się stabilniejszym.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/523580-wedlug-rosjan-historia-sie-nie-skonczyla-a-zaczyna-od-nowa