„Maseczki powodują grzybicę płuc”; „Bill Gates chce nas wszystkich zaczipować”; „Koronawirus został wyprodukowany w amerykańskim laboratorium”, a pandemia to tak naprawdę „PLANdemia” - brzmi znajomo? Z takimi hasłami spotykamy się niemal od początku pandemii, ale to dziwić nie powinno, bo obok frontu na którym lekarze walczą o życie pacjentów, toczy się wojna informacyjna.
Druga fala infodemii
Kilka dni temu prezes Polskiej Agencji Prasowej Wojciech Surmacz w rozmowie z „Rz” użył terminu „infodemia”, którego autorem jest Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Co za nim stoi?
Infodemia wyrządza więcej szkód niż pandemia COVID-19. To infodemia wywołuje kryzysy gospodarcze na całym świecie, w tym w Polsce. (…) Tak jak w przypadku pandemii, tak i w przypadku infodemii obserwujemy teraz jej drugą falę.
—tłumaczył Surmacz.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szef PAP: Infodemia wyrządza więcej szkód niż pandemia COVID-19. To infodemia wywołuje kryzysy gospodarcze na całym świecie
Jeden cel rosyjskiej propagandy
A jak wyglądała jej pierwsza fala? Warto to przypomnieć. Na stronie EURACTIV.pl. pojawiło się omówienie ciekawego webinarium, który poświęcony był rosyjskiej ( ale także chińskiej) dezinformacji w „czasach zarazy”. Nad’a Kovalčíková z German Marshall Fund, która była jedną z prelegentek przypomniała, jak Chiny na początku pandemii starały się narzucić narrację mówiącą o tym, że koronawirus nie rozprzestrzenił się na świat z Państwa Środka.
Chiny starały się także zdjąć z siebie odium odpowiedzialności za zbyt późną reakcję na to, że jeszcze w ubiegłym roku w mieście Wuhan w prowincji Hubei zaczęły się seryjne zachorowania z powodu nowego typu wirusa. Robiono to nie tylko za pomocą publikacji medialnych, ale także poprzez dostarczanie pomocy medycznej czy sprzedaż określonym krajom maseczek higienicznych czy sprzętu ochronnego. Było to tzw. dyplomacja maseczkowa
—mówiła Kovalčíková.
Ekspertka przypomniała, że Chiny próbowały zrzucić odpowiedzialność za wybuch epidemii na inne kraje. I tak pojawiały się informacje sugerujące, że miała ona swój początek w USA, a za jej rozprzestrzenianie odpowiadają Europejczycy.
Padały także oskarżenia pod adresem NATO, o to, że stoi za powstaniem nowego koronawirusa w wojskowych laboratoriach. Były one zresztą później także powtarzane przez ośrodki irańskie czy rosyjskie. Było to widać szczególnie w internecie, gdy chińskie konta należące do państwowych mediów tworzyły takie treści, a potem pojawiały się one na podobnych kontach irańskich i rosyjskich
—czytamy w omówieniu zamieszczonym na EURACTIV.pl.
Z kolei Liubov Tsybulska z Ukraine Media Crisis Center zobrazowała działania rosyjskiej dezinformacji na Ukrainie. Ekspertka zwróciła uwagę, że w ukraińskiej przestrzeni medialnej odnotowano „duże nasilenie promowania teorii spiskowych”. Dodatkowo pojawiło się dużo treści sugerujących, że za całe zło świata odpowiadają Unia Europejska i Stany Zjednoczone. Zdaniem prelegentki celem propagowania tych treści było spolaryzowanie społeczeństwa. Stąd pojawiły się teorie spiskowe, które przekonywały, że wirus został stworzony na ukraińskim terytorium przez Amerykanów. Jednocześnie pojawiło się sporo artykułów sugerujących, że Ukraina nie jest wstanie sama poradzić sobie z pandemią i „potrzebuje jakiejś zewnętrznej dominacji”.
Dlatego trzeba zawsze mieć na uwadze, że w rosyjskiej propagandzie bardzo istotna jest współzależność między poszczególnymi narracjami dezinformacyjnymi
—zaznaczyła Tsybulska.
I najważniejsze: Prelegentka podkreśliła, że cel rosyjskiej machiny propagandowej jest zawsze ten sam: podważenie publicznego zaufania do instytucji. A bez zaufania obywateli do instytucji państwowych trudno mówić o skutecznej walce z rozprzestrzeniającym się koronawirusem.
Teorie spiskowe
Na stronie Rady Europejskiej czytam, że od początku pandemii „udało się wykryć ponad 3,4 mln podejrzanych kont na Twitterze uczestniczących w dyskusjach o koronawirusie”. To efekt prośby Unii Europejskiej do platform internetowych, aby pomogły w zwalczaniu fake newsów i innych błędnych informacji i usuwały nielegalne lub fałszywe treści. Niekiedy kończyło się to tak, że Twitter usuwał wpisy Donalda Trumpa dotyczące pandemii, które serwis uważał za fałszywe. To ile wolności słowa oddaliśmy w ręce kilku potentatów, to jednak temat na inny artykuł.
Na duże znaczenie teorii spiskowych w sianiu dezinformacji podczas pandemii zwraca również uwagę portal euvsdisinfo.eu, który ma na celu zwiększanie świadomości społecznej i wiedzy o działaniach dezinformacyjnych Kremla. W tekście opublikowanym w połowie maja zwrócono uwagę, że teorie spiskowe w „naturalny sposób pasują do kremlowskiej machiny dezinformacyjnej, która ma długą historię ich promowania”. Jednym z pierwszych zarejestrowanych ( 22 stycznia) przez ten serwis fake newsów wypuszczonych przez rosyjską machinę propagandową był ten dotyczący powstania Covid-19. Przekonywał on, że wirus „prawdopodobnie został opracowany w laboratoriach biologicznych NATO”. Wśród innych teorii spiskowych, które zaczęły mnożyć się wraz z wybuchem pandemii, znalazły się te mówiące o Billu Gates’ie, który rzekomo chce wykorzystać pandemię, aby wszystkich zaczipować. Serwis uznał również za fake news’y treści mówiące o tym, że koronawirus to „gra koordynowana przez przemysł farmaceutyczny i media”. Do teorii spiskowych należą również przekazy sugerujące, że sieć 5G wspomaga rozsiewanie koronawirusa. Trzeba przyznać, że ta dezinformacja była nad wyraz skuteczna, bo na początku pandemii wielokrotnie słyszeliśmy o podpaleniach masztów tej sieci.
Spór o maseczki częścią infodemii?
Ale nie trzeba wielkich teorii spiskowych, aby spolaryzować społeczeństwo. Chcąc wprowadzić chaos i podważyć zaufanie do państwowych instytucji wystarczy wprowadzić w obieg treści, które podważają sens wprowadzonych obostrzeń. Tak było m.in. z maseczkami.
W sieci pojawiło się mnóstwo treści sugerujących, że ich noszenie powoduje m.in. grzybicę płuc. Ponadto wiele osób podważało sens ich noszenia, chociaż badania naukowe mówią zupełnie co innego. Skutkiem są antymaseczkowi sceptycy, którzy często agresją reagują na prośbę o jej założenie. W prosty sposób udało się doprowadzić do poróżnienia społeczeństwa w sprawie bardzo istotnej dla walki z pandemią.
CZYTAJ WIĘCEJ: Po co nosić maseczki? Japońscy naukowcy przeprowadzili ważne badanie: Znacznie zmniejszają rozprzestrzenianie Covid-19. SPRAWDŹ!
Jak z infodemią walczy Unia?
W walce z infodemią najważniejsza jest skuteczna komunikacja, a z tym często jest problem. Odbiory informacji często również sięgają po treści z niesprawdzonych źródeł. Stąd Komisja Europejska radzi, aby postępować zawsze według zaleceń lokalnej służby zdrowia, a informacji szukać na stronach organizacji unijnych i międzynarodowych. Unia zacieśniła również współpracę z platformami internetowymi, aby „zachęcać je do promowania wiarygodnych źródeł, degradowania informacji, które po sprawdzeniu okazały się nieprawdziwe lub wprowadzające w błąd, oraz usuwania treści nielegalnych lub niebezpiecznych dla zdrowia”.
Przedstawiono również listę faktów na temat koronawirusa, aby obalić wszelkie krążące w przestrzeni publicznej mity na temat pandemii. Również projekt EUvsDisinfo - realizowany przez Europejską Służbę Działań Zewnętrznych ma zwiększać świadomość społeczną i wiedzę o działaniach dezinformacyjnych Kremla.
Walcząc z dezinformacją trzeba jednak uważać, aby nie stała się ona pretekstem do ograniczenia wolności słowa. A właśnie do tego sprowadza się projekt Lewicy, która chce karać za „podważanie istnienia pandemii oraz zachęcanie innych do ignorowania zaleceń sanitarnych”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/523210-zanim-zaczipuje-nas-bill-gates