We wtorek rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych opublikowało oświadczenie, które zdziwiło i zaskoczyło międzynarodowe środowisko eksperckie. Otóż poinformowano, że Kreml proponuje przedłużenie obowiązywania umowy START-3 na kolejny rok, ale równocześnie, i to jest ta nowość, zgadza się na amerykańskie warunki zamrożenia całego posiadanego arsenału nuklearnego, niezależnie od jego zasięgu. Oznacza to zgodę na objęcie tym czasowym porozumieniem również rakiet o zasięgu taktycznym, które nigdy do tej pory nie były przedmiotem negocjacji rozbrojeniowych, Stany Zjednoczone nie mają ich w Europie, a Rosjanie w świetle dostępnych danych i analiz mogą mieć nawet w tym arsenale pięciokrotną przewagę. Deklaracje rosyjskiego MSZ jest znaczącą zmiana stanowiska, a nawet ustępstwem, bo do tej pory Moskwa wszelkie propozycje idące w tym kierunku kwitowała epitetami, że są one „gorszące”. Rosyjskie media informują, że decyzję w tej sprawie podjęto na Kremlu, wygląda więc na to, że autorem nowej propozycji jest sam Władimir Putin.
Została ona sformułowana po tym jak Stany Zjednoczone odrzuciły poprzednią ofertę Kremla, w której była mowa jedynie o przedłużeniu o rok obowiązywania traktatu START. O tym, że nie jest to dobra idea tweeta napisał Robert C. O’Brien, doradca amerykańskiego prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego. Rosjanie przyzwyczajeni do bardziej tradycyjnych form w dyplomacji umieścili nawet na stronie swojego MZS-u wezwanie, czy może prośbę, pod adresem Waszyngtonu aby ten odpowiedział na pierwszą propozycję Putina kanałami dyplomatycznymi. Ale nie doczekawszy się jej sformułowali kolejna propozycję. Warto zastanowić się jakie czynniki, a może kilka jednocześnie, wpłynęły na zmianę, złagodzenie, rosyjskiego stanowiska negocjacyjnego, które rosyjskie media określają mianem „istotnego ustępstwa”. O kwestii związanej z rolą taktycznych rakiet z głowicami nuklearnymi w rosyjskim systemie odstraszania nuklearnego i planach na wypadek wojny pisałem na łamach wPolityce w ubiegłym tygodniu, teraz zatem wypada się skoncentrować na innych czynnikach mogących wpływać na stanowisko Kremla.
W trakcie swojego wczorajszego wystąpienia w Atlantic Council, MarkT. Esper, szef Pentagonu przedstawiał nową amerykańską strategię powstrzymywania dwóch głównych rywali jakimi jest Rosja i Chiny. Ma ona opierać się, w ramach filozofii, „dzielenia się ciężarami” na wzmacnianiu sojuszników. Esper wspomniał przy okazji o przeniesieniu do Polski, Rumunii i Krajów Bałtyckich „na stałe” II Regimentu Kawalerii z Niemiec, ale nie to było w jego wystąpieniu najważniejsze. Otóż zapowiedział on skoncentrowanie się Ameryki na wzmocnieniu sił zbrojnych i infrastruktury wojskowej państw sojuszniczych, które położone są w strategicznie ważnych z punktu widzenia logiki rywalizacji z Chinami i Rosją miejscach. To wzmocnienie ma polegać zarówno na inwestycjach jak i dostawach nowoczesnej broni oraz uzbrojenia, czemu służyć mają zapowiedziane ułatwienia w zakresie amerykańskiego eksportu, dziś nadmiernie hamowanego biurokratycznymi procedurami.
Rosyjscy analitycy i dziennikarze wychwycili jeszcze jedną deklarację Espera. Otóż zapowiedział on amerykańską odpowiedź na naruszanie postanowień umowy INF o likwidacji rakiet średniego i pośredniego zasięgu. Mówił on, że Chiny rozmieściły ponad tysiąc rakiet tego rodzaju w basenie Oceanu Indyjskiego a Rosja, którą Stany Zjednoczone oskarżyły o łamanie postanowień umowy i w związku z tym ją wypowiedziały, również celowo i systematycznie naruszała jej postanowienia rozbudowując swój potencjał. Odpowiedzią Stanów Zjednoczonych ma być dyslokacja rakiet tej klasy zarówno w Azji, jak i w Europie. A zatem, po raz pierwszy, od czasów, kiedy USA planowało rozmieszczenie Pershingów w latach 80-tych ubiegłego stulecia wraca kwestia dyslokacji tego rodzaju broni do Europy. Wiążąc tę wypowiedź szefa Pentagonu z jego równocześnie wypowiadanymi deklaracjami na temat wojskowego wzmocnienia państw „strategicznie” położonych nietrudno domyślić się, że mogą one trafić do Europy Środkowej i tak to też zrozumieli rosyjscy eksperci, o czym świadczą ich komentarze.
Ale to nie jedyna intrygująca wiadomość związana z rozmieszczeniem broni jądrowej w Europie, która pojawiła się w ostatnim czasie. Otóż norweska państwowa stacja telewizyjna poinformowała, że rząd tego kraju rozważa przywrócenie funkcjonowania bazy dla okrętów podwodnych znajdującej się Olavsvern nieopodal Tromso, na Dalekiej Północy. Ta budowana przez 30 lat, począwszy od początku lat 60-tych baza z przeznaczeniem dla okrętów z napędem atomowym została zlikwidowana i sprzedana prywatnej firmie na początku nowego tysiąclecia. Obecnie, jak informuje specjalizujący się w tematyce wojskowej portal The Drive, ma zostać otwarta i użytkowana przez marynarkę wojenną Stanów Zjednoczonych, w tym atomowe okręty typu USS Seawolf mogące przenosić głowice nuklearne.
I wreszcie ciekawa, choć tez dość zagadkowa i trudna w interpretacji informacja, jaka napłynęła z Ukrainy. Otóż wraz ze zbliżającymi się wyborami lokalnymi prezydent Zełenski zaproponował referendum. Jedno z pięciu pytań, jakie chce postawić obywatelom Ukrainy związane jest z tzw. Memorandum Budapesztańskim. Przypomnijmy, że tym mianem określane jest porozumienie w którym Ukraina zgodziła się na wyprowadzenie ze swego terytorium sowieckich głowic nuklearnych za gwarancje bezpieczeństwa, bardzo miękko zresztą, formułowane. Pytanie ma dotyczyć kwestii czy wszyscy sygnatariusze tego dokumentu (Rosja, USA, Wielka Brytania) związani są jego zapisami i powinni dążyć do ich wypełnienia, czy żadne z nich. Na Ukrainie trwają właśnie spekulacje z jakiego powodu Zełenski zdecydował się na postawienie w referendum tego rodzaju pytanie.
O ile raczej odrzuca się wersję o możliwości przywrócenia statusu jądrowego Ukrainy, to komentatorzy skłaniają się do poglądu, że uzyskanie społecznego „tak” pozwoli Zełenskiemu na postawienie kwestii międzynarodowych, czyli zachodnich gwarancji bezpieczeństwa. Ma to oczywisty tez związek z kwestiami nuklearnymi i można zastanawiać się, czy nie oznacza wysłania przez Kijów sygnału, pod adresem państw anglosaskich, że w razie potrzeby, Ukraina jest gotowa, do rozmów na temat utworzenia na jej terytorium NATO-wskiej bazy w której znajdą się rakiety zdolne do przenoszenia ładunków nuklearnych, a może nawet same głowice?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/523017-bron-nuklearna-w-europie-srodkowo-wschodniej