Węgierski minister spraw zagranicznych Péter Szijjártó w sobotnim oświadczeniu skrytykował kandydata partii demokratycznej na prezydenta USA Joe Bidena za jego „całkowicie niesprawiedliwe i niegodne oskarżenia przeciwko Węgrom i Polsce”. Przypomnijmy, że amerykański polityk zaliczył niedawno nasze dwa kraje do reżimów totalitarnych na równi z Białorusią.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Polonia amerykańska zawiedziona wypowiedziami Bidena. „Wierzymy, że rozważy Pan swoje ostatnie uwagi nt. Polski i je skoryguje”
Joe Biden – zdaniem Szijjártó – zamiast zajmować się Europą Środkową powinien najpierw odpowiedzieć na pytanie, jaką rolę odegrał jego syn Hunter w podejrzanych interesach korupcyjnych w sektorze energetycznym na Ukrainie. Poza tym – według szefa węgierskiej dyplomacji – na wyjaśnienia czekają wątpliwości dotyczące samego Joe Bidena w tej sprawie: w jaki sposób wykorzystywał on swoje wpływy polityczne na rzecz własnego syna i jego firmy? Dlaczego naciskał na władze Ukrainy, by odwołały prokuratora generalnego, który prowadził w Kijowie śledztwo w sprawie Huntera Bidena? Czy to odwołanie miało coś wspólnego z całkowitym zaprzestaniem śledztw w sprawie umów energetycznych Huntera Bidena, co nastąpiło zaraz po zwolnieniu wspomnianego prokuratora ze stanowiska? Tak więc amerykański polityk, zanim wróci do zajmowania się Węgrami, powinien najpierw odpowiedzieć na pytania dotyczące zarzutów korupcyjnych na Ukrainie.
Péter Szijjártó przypomniał też, że za czasów prezydentury Baracka Obamy, gdy Joe Biden przez osiem lat był wiceprezydentem, kraje Europy Środkowej były nieustannie pouczane i atakowane przez stronę amerykańską. „My, Węgrzy, odczuliśmy to na własnej skórze”, podkreślił minister, przypominając dochodzące z USA protesty przeciw przyjęciu węgierskiej konstytucji czy udział pracowników ambasady Stanów Zjednoczonych w antyrządowych manifestacjach w Budapeszcie. Zmieniło się to po objęciu władzy przez Donalda Trumpa.
Jak stwierdził Szijjártó, jeszcze nigdy stosunki między Stanami Zjednoczonymi a Węgrami nie były tak dobre jak dziś, dodając:
Prezydent Donald Trump i premier Viktor Orbán podzielają podobne poglądy na temat nielegalnej migracji, ochrony granic, bezpieczeństwa, wspierania rodzin i ochrony wspólnot chrześcijańskich.
Oświadczenie Pétera Szijjártó świadczy o tym, iż Węgrzy obawiają się, że zwycięstwo kandydata demokratów w wyborach prezydenckich zwiększy presję ideologiczną nowej administracji Białego Domu na ich kraj. Że powrócą czasy, gdy Hillary Clinton jako sekretarz stanu mogła publicznie strofować władze w Budapeszcie za to, że nie wpisywały się w jej wizję demokracji.
Dziś w wojnie kulturowej dzielącej świat zachodni władze Stanów Zjednoczonych i Węgier stoją po tej samej stronie, ale jutro może być inaczej. Niedawna wypowiedź Joe Bidena o reżimach totalitarnych w Europie Środkowej traktowana jest w Budapeszcie jako zwiastun jego polityki w przypadku wygranych wyborów.
A czego może spodziewać się Polska? Z jednej strony z obozu demokratów w USA dochodzą głosy, że podziela on polskie obawy wobec Rosji, że Warszawa pozostanie strategicznym sojusznikiem Waszyngtonu w Europie, i że poparcie dla Trójmorza nie zostanie cofnięte. Z drugiej jednak strony partia demokratyczna wykonała potężny skręt na lewo, a jej establishment stał się wyjątkowo zideologizowany. Ciekawe, co przeważy w relacjach z Polską: geopolityczny interes czy ideologiczny przechył?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/522479-szijjarto-pyta-bidena-o-korupcyjne-interesy-na-ukrainie