Na dzisiejszym posiedzeniu rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa miała miejsce intrygująca sytuacja. Otóż jak relacjonują media Władimir Putin miał zwrócić się do swego ministra spraw zagranicznych Sergieja Ławrowa z poleceniem, aby ten przedstawił na najbliższym spotkaniu w ramach wiedeńskich rozmów o przedłużenie traktatu START-3 rosyjską propozycję.
Przypomnijmy, że Amerykanie uzależnili przedłużenie umowy od zawarcia tzw. porozumienia ramowego w którym uzgodniono by niemal wszystkie sporne kwestie, a cyzelowanie zapisów, w tym rozmowy o redukcji nuklearnego potencjału taktycznego i wspólne skłonienie Chin (bo to jeden z elementów propozycji amerykańskiego negocjatora Marshall Billingslea w tej sprawie) aby te przystąpiły do negocjacji mogłoby mieć miejsce już w „doliczonym czasie”, czyli po przedłużeniu umowy. Rosjanie nie chcą się na to zgodzić i dziś Putin przedłożył nowa propozycję - polecił Ławrowowi aby prolongować koniec umowy o rok, oraz aby ten „przynajmniej uzyskał od Amerykanów jakąś zrozumiałą odpowiedź.”
Pierwotnie, Moskwa stała na stanowisku, że przedłużenie obowiązywania umowy START-3 powinno obejmować okres przynajmniej 5 lat, bo jest wiele spraw do przedyskutowania i nie można tego robić po presją uciekającego czasu. Później stanowisko to zostało zmienione i wiceminister Riabkow, który prowadzi w Wiedniu rozmowy z Amerykanami zaproponował 3 lata. Teraz sam Putin mówi o roku. Już z tego punktu widzenia widać, że Moskwie bardzo zależy, aby porozumienie START-3 nie wygasło. Cała sprawa jest jeszcze ciekawsza, jeśli weźmie się pod uwagę, że ekipa konkurenta Donalda Trumpa do Białego Domu jak i sam Joe Biden, wielokrotnie podkreślali, iż są gotowi przedłużyć umowę, niemal z biegu, na kolejne kilka lat. Ostatnio podobną deklarację złożyła też na łamach Foreign Affairs Hillary Clinton. Czemu zatem Rosjanie tak się spieszą? Chyba, że zdaniem Moskwy triumf Joe Bidena w nadchodzących wyborach nie jest przesądzony i wtedy trzeba poważnie brać pod uwagę deklaracje przedstawicieli obecnej administracji, którzy mówili, że po reelekcji Donalda Trumpa, warunki przedłużenia porozumienia zmienią się na gorsze, z rosyjskiego punktu widzenia. Innymi słowy mielibyśmy w tym obszarze coś w rodzaju promocji, która wygaśnie wraz z podaniem wyniku w amerykańskich wyborach prezydenckich.
Prośba Putina do Ławrowa
Ten ciekawy chwyt negocjacyjny wiąże się z prośbą Putina do Ławrowa aby ten uzyskał od Waszyngtonu „jakąś zrozumiałą odpowiedź”. Eksperci już jakiś czas temu zauważyli, że wraz z prezydenturą Donalda Trumpa Rosja straciła swój atut negocjacyjny, który można było określić jako „przewaga nieracjonalności”. Od czasów komunizmu na Zachodzie utarł się stereotyp, że rosyjscy liderzy mogą działać nieracjonalnie, w sposób niezrozumiały, wręcz szalony. I Moskwa wykorzystała tego rodzaju interpretacje własnej polityki grając na obawach i fobiach Zachodu. Ale wraz z erą Donalda Trumpa rosyjski atut nieprzewidywalności, w zderzeniu z dezynwolturą amerykańskiego prezydenta stracił na kolorycie, nie mówiąc już o sile oddziaływania. Władimir Putin próbował jeszcze coś w tej sprawie zrobić, mówiąc, że gotów jest odpalić salwę nuklearną ze świadomością, że „nasi przeciwnicy zdechną a my pójdziemy do nieba”, ale na tle tweetowej polityki Donalda Trumpa wypadał dość blado.
Rosjanie tracą cierpliwość nie tylko dlatego, że wygaśnięcie traktatu START 3 oznacza automatyczne rozpoczęcie wyścigu zbrojeń, na co nie mają najmniejszej ochoty, zwłaszcza w obliczu trudnej sytuacji budżetowej wywołanej Covid-19. Jak się wydaje, naciskając na przedłużenie umowy, chcą uzyskać w gruncie rzeczy coś innego. Otóż obecna administracja po raz pierwszy w historii włączyła do rozmów rozbrojeniowych kwestie związane z taktycznymi ładunkami nuklearnymi w których Moskwa ma przygniatająca nad Zachodem przewagę. Gdyby udało się przedłużyć obowiązywanie umowy to negocjując jej kolejne przedłużenie już zapewne za rządów administracji Bidena, być może udałoby się skłonić Biały Dom do porzucenia tej kwestii.
Taktyczne środki przenoszenia i zamontowane na nich głowice nuklearne, przypomnijmy nie mają możliwości dotarcia do Stanów Zjednoczonych, co oznacza, że to głównie Europa i przylegające do nie morza i oceany, mogą być obiektem ewentualnego rosyjskiego uderzenia. Jak w tej materii wygląda rosyjska strategia wyraźnie opisał na łamach Niezavisimego Vojennego Obozorienia profesor Vladimir Pucznin, specjalista w zakresie „sztuki wojennej”. Jego zdaniem Rosja w żadnym razie nie powinna godzić się na redukcję swego taktycznego potencjału nuklearnego. Przede wszystkim z tego powodu, że bez niego nie będzie w stanie przełamać, na wypadek wojny, NATO-wskiej przewagi na morzu. W przypadku rosyjskiej Floty Północnej asymetria na korzyść NATO wynosi, w opinii Puczninajak 1 do 8, na Oceanie Spokojnym 1 do 10, na Bałtyku 1 do 6, jedynie na Morzu Czarnym jest obecnie stan zbliżony do równowagi bo mamy do czynienia z proporcją sił jak 1 do 2.
Rosja nie ma pieniędzy
Rosja nie ma pieniędzy, potencjału przemysłowego ani personelu, aby w dającej się przewidzieć przyszłości, zdaniem, rosyjskiego stratega, nadgonić tę nierównowagę. Z tego też powodu, jak pisze Pucznin, potrzebuje taktycznej broni jądrowej, której celem jest „wyrządzenie nieodwracalnych szkód silniejszemu przeciwnikowi i zatrzymanie agresji na wczesnym etapie, bez użycia strategicznych sił nuklearnych.” Innymi słowy rosyjska myśl wojskowa nie tylko dopuszcza, ale wręcz zakłada użycie w toku wojny, ładunków nuklearnych o charakterze taktycznym. Na morzu, jest to zdaniem Pucznina tym bardziej racjonalny plan, że nie ma ludności cywilnej, która mogłaby ucierpieć w wyniku wybuch bomb atomowych niewielkiej mocy, a promieniowanie też nie jest tak groźne jak na lądzie. „Tak więc punktowe i zastraszające użycie broni jądrowej o niestrategicznym charakterze w wojnie morskiej - argumentuje Pucznin - , w połączeniu z demonstracją gotowości do użycia strategicznej broni nuklearnej, rozszerza możliwości sił morskich ogólnego przeznaczenia w powstrzymaniu silniejszego przeciwnika i może stać się potężną zachętą dla przeciwnika do deeskalacji działań wojennych.”
Mamy tu jak na dłoni rosyjską doktrynę eskalacji celem deeskalacji przy użyciu ograniczonego użycia ładunków nuklearnych, która zdaniem wielu rosyjskich oficjeli, wypowiadających się na ten temat publicznie, nie istnieje. Mamy też odpowiedź dlaczego Moskwa nie chce negocjować redukcji swego taktycznego potencjału nuklearnego. Mamy też wyraźny sygnał strategiczny, bo zarówno wypowiedź Putina, jak i artykuł, który przywołuję, w jednej z najpoczytniejszych rosyjskich gazet, ukazały się dzisiaj, czyli w dniu rozpoczęcia corocznych ćwiczeń nuklearnych w holenderskiej bazie Volkel.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/522353-rosyjskie-manewry-w-sprawie-taktycznej-broni-nuklearnej