„To źle wróży, gdyby on wygrał wybory, dlatego że nie wiadomo, kto by wtedy rządził Stanami Zjednoczonymi. Na pewno byłaby to jakaś grupa trzymająca władzę – ekspertów, urzędników, którzy byliby za nim, bo widać on jest osobą, która już nie kontaktuje” - mówi portalowi wPolityce.pl były szef MSZ Witold Waszczykowski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Joe Biden w swojej kampanii wyborczej z jednej strony urządza wiece dla mieszkających w Stanach Zjednoczonych Polaków, a z drugiej uderza w Polaków, w Polskę, w polski rząd. Z czego wynika takie rozdwojenie?
Witold Waszczykowski: Myślę, że z niewiedzy samego Bidena, który wielokrotnie już pokazał w ostatnich miesiącach, że nie panuje nad tą całą problematyką. Ci, którzy go znają bliżej, którzy go obserwują, twierdzą, że wynika to z wieku i z pewnych objawów demencji. To oznacza, że to może być wielki problem, gdyby taka osoba została prezydentem Stanów Zjednoczonych. To oznacza, że on jest bardzo labilny podatny na wpływy, że ktokolwiek mu coś doradzi, to on natychmiast to bierze pod uwagę i z jednej strony chce się przypodobać, z drugiej strony chce skrytykować, ponieważ widać, że nie ma wyrobionego własnego zdania. Widocznie nie jest w stanie, jak to młodzież mówi, „ogarnąć” tego wszystkiego, co mu wypominał w debacie prezydent Trump. W wielu innych sytuacjach też mu wypominał – na Twitterze różne lapsusy, czy nietrafione sformułowania. To źle wróży, gdyby on wygrał wybory, dlatego że nie wiadomo, kto by wtedy rządził Stanami Zjednoczonymi. Na pewno byłaby to jakaś grupa trzymająca władzę – ekspertów, urzędników, którzy byliby za nim, bo widać on jest osobą, która już nie kontaktuje.
Pytanie, czy w tej sytuacji NATO nie miałoby problemu tym bardziej, że Joe Biden już grozi rozłamem w NATO.
Mam nadzieję, że nie, dlatego że w dalszym ciągu – pomijając jego charakter, jego problemy być może wynikające ze zdrowia czy wieku – jednak łączą nas w dalszym ciągu interesy ze Stanami Zjednoczonymi. Przynajmniej Polskę i znaczną część Europy. Przede wszystkim interesy bezpieczeństwa. Zarówno my, jak i Stany Zjednoczone – i to i Republikanie i Demokraci – jednak widzą pewne zagrożenie ze strony działań imperialnych Rosji i Demokraci też są za tym, aby pewne sankcje wobec Rosji utrzymać. W związku z tym łączyły by nas interesy bezpieczeństwa, współpracy wojskowej. Myślę, że przecież Biden nie skasowałby programów zbrojeniowych, czyli tych wszystkich zamówień, które Polska złożyła w Stanach Zjednoczonych na samoloty, na rakiety Patriot itd. Amerykanie i pod wodzą Demokratów byliby zainteresowani, aby polska armia była nowoczesna. Amerykanie, również za Demokratów, byliby zainteresowani tym, aby Polska kupowała od nich gaz, bo przecież też na tym zarabiają itd. Byliby też zainteresowani, żeby nasza część Europy była silnie zintegrowana. Temu służy między innymi i Grupa Wyszehradzka i koncepcja Trójmorza. Nawet zatem jeśli Biden by wygrał, to jestem przekonany, że za nim byłaby grupa ekspertów, którzy dostrzegaliby te wszystkie wspólne interesy. Przypominam też, że od 30 lat jako Polska współpracujemy z każdą administracją amerykańską – czy to republikańskimi, czy to demokratycznymi. Nie mieliśmy problemów z żadną amerykańską administracją. Z jednymi szło to lepiej, z innymi gorzej, ale nasze interesy były promowane wspólnie i realizowane, więc nie jestem tak przestraszony, że Demokraci mogliby wygrać. Bardziej boję się o osobowość, charakter i zdrowie pana Bidena. To mogłoby nam osłabiać to przywództwo amerykańskie.
Rzeczywiście z każdą administracją współpracowaliśmy, z tym że żadna administracja nie przyrównywała nas do Białorusi i nie mówiła o rozwijającym się reżimie. Ta retoryka Bidena zapewne będzie miała swoje konsekwencje w polityce.
Za czasów Obamy też było mnóstwo aluzji i interweniowaliśmy u Amerykanów. Też się nasłuchałem, kiedy byłem ministrem i odwiedzałem Biały Dom i spotkałem się z Susan Rice, doradcą, też krytykowała nie wiedząc, co się dzieje w Polsce, tylko opierając się na opozycji. Senator John McCain też uległ jakimś podpowiedziom i też w pewnym momencie zaczął nas krytykować. Obama, będąc na szczycie NATO w Warszawie też pozwolił sobie nawet w czasie konferencji prasowej z prezydentem Dudą na pewne aluzje. Już nie mówiąc o amerykańskich dziennikarzach.
Były krytyczne uwagi, ale one nie rzutowały na współpracę. Tam gdzie były realne interesy, kwestia bezpieczeństwa, współpracy gospodarczej i wojskowej, tam te wszystkie interesy mimo pewnych zgrzytów były realizowane. Rzeczywiście jeśli wygrałby ten duet z panią Kamalą Harris, która mam nadzieję, że byłaby bardziej ukierunkowana na realizację wewnętrznych problemów, na przestrzeganie praw człowieka – są przesadzone i myślę, że wykreowane sztucznie kwestie z Afroamerykanami itd. - musiałaby poświęcić na to wiele czasu i mam nadzieję nie miałaby już czasu, żeby zajmować się sprawami zagranicznymi. Ale podsumowując: z punktu widzenia interesu polskiego duet Trump-Pence byłby oczywiście lepszy.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/522293-waszczykowskibiden-nie-jest-w-stanie-ogarnac-problematyki