Ministrowie spraw zagranicznych Unii Europejskiej zdecydowali, że na nowej liście sankcji w związku z wydarzeniami na Białorusi znajdzie się Alaksandr Łukaszenka - poinformowały PAP źródła unijne. Szefowie dyplomacji państw unijnych w poniedziałek porozumieli się w Luksemburgu w sprawie nowej listy sankcyjnej dotyczącej Białorusi. Minister Spraw zagranicznych Zbigniew Rau podkreślił: „Nikt w UE nie zamierza uznać go za prawowitego przywódcę Białorusi”. Ministrowie spraw zagranicznych państw UE podjęli też polityczną decyzji o potrzebie nałożenia sankcji przeciwko Rosji za próbę otrucia opozycjonisty Aleksieja Nawalnego.
CZYTAJ TEŻ:
Rau: osiągnęliśmy konsensus w sprawie drugiej transzy sankcji wobec Białorusi
Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau poinformował w poniedziałek w Luksemburgu, że podczas spotkania szefów MSZ państw UE udało się osiągnąć konsensus w sprawie drugiej transzy sankcji wobec Białorusi, która obejmie też Alaksandra Łukaszenkę.
Jak zaznaczył szef polskiej dyplomacji, Łukaszenka jest odpowiedzialny za stosowanie przemocy w życiu społecznym i fałszowanie wyborów prezydenckich.
Nikt w UE nie zamierza uznać go za prawowitego przywódcę Białorusi
—zaznaczył Rau.
Unijne sankcje
Na unijnej liście poza Łukaszenką znajduje się też kilka kolejnych osób. Lista, po tym, jak ministrowie podjęli decyzję polityczną, trafi teraz do prac w grupach roboczych w Brukseli. Następnie decyzja zostanie sfinalizowana pod kątem prawnym.
Jeśli zostanie uzgodniona, będzie to druga lista sankcji wobec przedstawiciele władz Białoruś.
Na przyjętej przez UE w ubiegłym tygodniu liście objętych sankcjami przedstawicieli władz Białorusi odpowiedzialnych za fałszowanie wyborów i represje wobec protestujących znaleźli się szefowa i członkowie Centralnej Komisji Wyborczej, szef MSW i jego zastępcy oraz dowódcy jednostek specjalnych, w tym OMON-u. W sumie wykaz, który został opublikowany w piątek w oficjalnym dzienniku urzędowym UE, zawiera 40 nazwisk.
Wybory na Białorusi
Wybory prezydenckie na Białorusi z 9 sierpnia nie były ani wolne, ani uczciwe, a Alaksandr Łukaszenka nie ma legitymacji demokratycznej
—wynika z konkluzji przyjętych przez ministrów spraw zagranicznych państw UE na poniedziałkowym spotkaniu w Luksemburgu.
Ministrowie potwierdzili swoje pełne poparcie dla suwerenności i niepodległości Białorusi oraz dla demokratycznego prawa Białorusinów do wyboru swojego prezydenta w nowych, wolnych i uczciwych wyborach, bez ingerencji z zewnątrz.
Szefowie MSZ państw UE zdecydowanie potępili przemoc, jaką władze białoruskie stosują wobec pokojowych demonstrantów i wezwali do uwolnienia wszystkich arbitralnie zatrzymanych osób, w tym więźniów politycznych. W tym kontekście w konkluzjach przypomniano o sankcjach nałożonych na 40 osób odpowiedzialnych za sfałszowanie wyborów prezydenckich i brutalne tłumienie pokojowych protestów oraz o gotowości UE do podjęcia dalszych sankcji wobec podmiotów i wysokich rangą urzędników, w tym Łukaszenki.
Od wyborów prezydenckich, tj. od 9 sierpnia, na Białorusi dochodzi do protestów przeciwko sfałszowaniu ich wyników. Po potajemnym zaprzysiężeniu Łukaszenki na prezydenta Białorusi 23 września Unia Europejska i USA zadeklarowały, że nie uznają go za prawowitego szefa państwa i wprowadziły sankcje wobec przedstawicieli białoruskiego reżimu.
Sprawa sankcji za zamach na Nawalnego
Ministrowie spraw zagranicznych państw UE w poniedziałek w Luksemburgu podjęli polityczną decyzji o potrzebie nałożenia sankcji przeciwko Rosji za próbę otrucia opozycjonisty Aleksieja Nawalnego - poinformowało PAP źródło unijne.
Propozycja trafi teraz na posiedzenia grup roboczych w Brukseli. Ministrowie nie uzgodnili jednak żadnych nazwisk ani nazw organizacji, które miałyby być objęte sankcjami.
7 października szefowie MSZ Niemiec i Francji, Heiko Maas i Jean-Yves Le Drian, potępili zaangażowanie Rosji w próbę otrucia antykremlowskiego opozycjonisty Nawalnego. Proponowane sankcje mają zostać wymierzone „w osoby, które ze względu na ich oficjalne funkcje uznajemy za odpowiedzialne za to przestępstwo i naruszenie międzynarodowych norm, a także w podmiot biorący udział w programie Nowiczok” - zapowiedzieli wspólnie ministrowie.
Tego samego dnia rosyjskie MSZ potępiło w oświadczeniu „niedopuszczalne” oskarżenia Niemiec i Francji. „Zamiast odpowiednio współpracować z Federacją Rosyjską w celu wyjaśnienia tego, co stało się z tym blogerem (Nawalnym - PAP), rządy niemiecki i francuski przeszły do gróźb i wymierzonych w nas prób szantażu” - napisano w komunikacie.
6 października Organizacja ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW) potwierdziła, że wobec Nawalnego użyto substancji należącej do grupy Nowiczoków, tj. bojowych środków trujących zaprojektowanych przez naukowców z ZSRR do celów wojskowych.
Ostro krytykujący rządy prezydenta Władimira Putina 44-letni Nawalny został hospitalizowany 20 sierpnia w Omsku na Syberii. Opozycjonista poczuł się źle na pokładzie samolotu i stracił przytomność. Na żądanie rodziny dwa dni później przetransportowano go do kliniki Charite w Berlinie, gdzie został poddany badaniom i leczeniu.
7 września Nawalny został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej i nadal dochodzi do zdrowia w stolicy Niemiec. Władze RFN poinformowały 2 września, że istnieją dowody, że Nawalnego próbowano otruć środkiem z grupy Nowiczok. Do takich samych wniosków doszły laboratoria we Francji i w Szwecji. Tej samej substancji użyto w 2018 r. w Anglii przy próbie otrucia byłego oficera rosyjskiego wywiadu wojskowego Siergieja Skripala i jego córki Julii.
W dwóch opublikowanych w ciągu ostatniego tygodnia wywiadach Nawalny wyraził przekonanie, że za zamachem na jego życie stoją rosyjskie służby specjalne działające na osobiste polecenie Putina.
aes/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/521609-lukaszenka-bedzie-objety-unijnymi-sankcjami