Samuel Charap, jeden z głównych analityków ds. rosyjskich wielkiego amerykańskiego think tanku RAND napisał artykuł poświęcony różnicom w rozumieniu polityki „strategicznego odstraszania” na Zachodzie i w Federacji Rosyjskiej. Kwestia ma zupełnie fundamentalne znaczenie dla strategii wojskowej i politycznej NATO, a zatem również dla naszego bezpieczeństwa, z tego też powodu warto poświęcić nieco uwagi rozważaniom amerykańskiego eksperta.
Kolosalne różnice w rozumieniu terminów
Na Zachodzie odstraszanie (ang. deterrence) rozumiane jest inaczej niż na Wschodzie. Wojskowi NATO i przedstawiciele rosyjskiego establishmentu strategicznego, w tym oczywiście wojskowi, nawet jeśli używają tych samych terminów lub bardzo podobnie brzmiących synonimów, rozumieją je zupełnie inaczej. W opinii Charapa różnice są kolosalne, a przez to, nie tylko trudniej się porozumieć, ale trudno prawidłowo odczytać intencje i zamiary strony przeciwnej, co w konsekwencji mieć może fatalne konsekwencje.
W anglosaskiej myśli strategicznej, która legła u podstaw doktryny wojennej Sojuszu Północnoatlantyckiego odstraszanie rozumiane jest w sposób pasywny, bierny. Chodzi o stworzenie takiego potencjału wojskowego, ze swej natury obronnego, aby skutecznie zniechęcić państwo – przeciwnika, do podjęcia wrogich działań. W tym sensie chodzi o zbudowanie przekonania, że „agresja się nie opłaca”. Charap, który przywołuje w swym artykule opinie wielu amerykańskich strategów, w pewnym uproszczeniu, porównuje ten sposób rozumowania do polityki polegającej na założeniu pola minowego, po to aby zniechęcić intruza do wkroczenia nie na swoje terytorium. Ten, który buduje tego rodzaju bariery zachowuje się trochę jak drapieżnik czekający na ruch drugiej strony. Jeśli ona nie odważy się na podjęcie ryzykownej akcji, to polityka odstraszania działa. I odwrotnie, pierwszy wystrzał, jest dowodem na to, że strategia odstraszania poniosła klęskę.
Rosjanie używają na określenie swej doktryny wojennej podobnie brzmiącego terminu „sderzhivanie”, który możemy tłumaczyć jako powstrzymywanie, jednak znaczy on coś zupełnie innego, a konsekwencje tego są dla polityki wojskowej Federacji Rosyjskiej znaczące. Źródłosłów rosyjskiego „odstraszania” jest zupełnie inny niźli w językach wywodzących się z łaciny i co najistotniejsze, jego znaczenie jest zupełnie pozbawione tego biernego komponentu. W rosyjskim, jak zauważa Charap, powstrzymywanie jest polityką aktywną, obliczoną na wyprzedzenie potencjalnie wrogiego działania państwa uznawanego za przeciwnika. Nie oznacza, tak jak na Zachodzie zbudowania systemu który zwiększałby koszty ewentualnej agresji po stronie agresora i bierne oczekiwanie, ale aktywne, wyprzedzające kroki, uniemożliwiające nie tylko agresję, ale nawet osiągnięcie przez państwo uznawane za zagrożenie lepszej pozycji. O ile „zastraszenie” w rozumieniu zachodnim związane jest z oddziaływaniem na psychikę i psychologię adwersarza, to Rosjanie nie łączą tego ze sferą psychiczną, a rozumieją bardziej dosłownie, jako zatrzymanie lub powstrzymanie przy użyciu siły. W ich wydaniu bariera po pokonaniu której dochodzi do rozwiązań siłowych jest znacznie łatwiejsza do pokonania, czy niżej usytuowana.
Co ciekawe, sam termin pojawił się w rosyjskiej myśli strategicznej stosunkowo niedawno. Za czasów komunistycznych nie był on w użyciu i jego rosyjska kariera rozpoczęła się już za czasów Putina, czyli w ostatnim dwudziestoleciu. W Rosji „sderzhivanie” ma też znacznie szersze zastosowania niźli na Zachodzie, gdzie podobnie brzmiącego terminu używa się głównie przy okazji dyskusji na temat broni jądrowej. Na Wschodzie strategiczne zastraszanie nie jest ograniczone do kwestii nuklearnych, nawet nie wyłącznie wojskowych, ale, jak zauważa Charap obejmuje również kroki polityczne, ekonomiczne, politykę informacyjną, wywieranie presji czyli w gruncie rzeczy wszystkie działania mające doprowadzić do osiągnięcia celu politycznego jakim jest zniechęcenie potencjalnego agresora do realizacji polityki ocenianej w Moskwie jako wroga. Konsekwencją tak „szerokiego” rozumienia polityki powstrzymywania w Rosji, jest w opinii Charapa w pierwszej kolejności zatarcie granicy między stanem wojny a pokoju. Jest ona płynna, a jej przekroczenie uwarunkowane jest w gruncie rzeczy jedynie analizą poniesionych kosztów i możliwych do osiągnięcia efektów. Ale to nie jedyna różnica. Druga, nie mniej istotna polega na tym, że jeśli niemal wszystko co robi wojsko znajduje się, pod sztandarem „strategicznego sderzhivania”, to zasadniczo wszystkie podejmowane przez rosyjskie siły zbrojne działania są uznawane przez rosyjskie elity jako z natury defensywne, czy obronne. Jeśli bowiem uznaje się, że celem akcji militarnej jest powstrzymanie przeciwnika, to nawet atakując, Rosjanie, się bronią.
Skąd takie podejście Rosjan?
Charap wyjaśnia te zawiłości rosyjskiego rozumowania posługując się przykładem ingerencji Moskwy w amerykański proces wyborczy w 2016 roku. Przyjęło się uważać, że mieliśmy do czynienia z zachowaniem agresywnym, które miało na celu osłabienie Stanów Zjednoczonych, po to, aby Rosja mogła osiągnąć jeden z celów swej rewizjonistycznej polityki zagranicznej. Ale, w opinii, Charapa, możliwe jest też inne wyjaśnienie tych działań, pozostające w zgodzie z wewnętrzną logiką rosyjskiego „strategicznego zastraszania”. Jeśli rosyjskie elity uważają, że zasadniczym celem polityki Waszyngtonu po roku 2014 jest osłabienie Federacji Rosyjskiej, zachwianie jej gospodarką, a może nawet doprowadzenie do usunięcia rządu to ingerencja w amerykański proces wyborczy przez Rosję mogła być odczytywana jako akcja w gruncie rzeczy obronna, defensywna. Ta próba „przerzucenia piłki” na pole przeciwnika, która miała w konsekwencji doprowadzić do zawarcia czegoś na kształt porozumienia o nie ingerowaniu w sprawy wewnętrzne, mieści się w logice, rosyjskiego rozumienia terminu „strategiczne powstrzymywanie”.
To zaś oznacza, w opinii amerykańskiego analityka, że działania Moskwy, które postrzegane są na Zachodzie w kategoriach posunięć agresywnych wcale co do istoty nie muszą mieć takich intencji. Wręcz przeciwnie, Rosja w ten sposób może sygnalizować to, że sama czuje się zagrożona. Trochę na podobieństwo wilka czy zdziczałego psa, który w sytuacji zagrożenia może zaatakować, normalnie raczej schodząc adwersarzowi z drogi.
Nie da się tego sprawdzić oczywiście bez rozmów i sondowania postawy Moskwy, ale tego rodzaju teoria formułowana przez amerykańskiego analityka podważa przekonanie o agresywnych celach rosyjskiej polityki zagranicznej. Militarna akcja Federacji Rosyjskiej wobec Gruzji w 2008 roku, określana przez Moskwę jako „przymuszenie do pokoju” w takim ujęciu nie byłaby krokiem agresywnym, ale mieszczącym się w ramach rosyjskiej kultury strategicznej działaniem w istocie swej defensywnym.
To co pisze Charap nie jest niczym innym, jak próbą zrelatywizowania na użytek celów politycznych przeświadczenia o agresywnym i rewizjonistycznym charakterze rosyjskiej polityki zagranicznej. Wpisuje się w pobrzmiewające od pewnego czasu w części amerykańskiego establishmentu strategicznego przekonanie o konieczności zrozumienia interesów Rosji, przyjmowanie jej „taką jaka jest”, co ma w gruncie rzeczy doprowadzić do kolejnej odwilży.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/520677-strategiczne-odstraszanie-na-zachodzie-i-w-rosji