Liberalny teolog atakuje katolicką kandydatkę do SN w Stanach. "Jej wspólnota jest podejrzana"

Sezon łowiecki na Amy Coney Barrett został otwarty.

Amerykańskie liberalne media rozpoczęły nagonkę na 48-letnią profesor prawa, jedną z kandydatów prezydenta Donalda Trumpa na sędziego Sądu Najwyższego USA.

Szanowana prawniczka, sędzia Sądu Apelacyjnego w Chicago jest katoliczką i matką siedmiorga dzieci, w tym dwójki adoptowanych. Jest faworytką, uważają media.

CZYTAJ TAKŻE Donald Trump nie będzie czekał z odbiciem Sądu Najwyższego. Ikonę feminizmu zastąpi młoda konserwatystka?

Jej wybór zwiększyłby przewagę „konserwatywnych” sędziów w Sądzie Najwyższym i otworzył możliwość odrzucenia wyroku Roe ws. Wade, poprzez który wiele lat temu w Stanach Zjednoczonych zalegalizowano aborcję.

Stawka jest wielka, więc nie dziwi, że media i przedstawiciele liberalnego establishmentu robią wszystko, aby oczernić Coney Barret. Jej kariera prawnicza jest bezdyskusyjna. To, co można zaatakować, to jej wiara.

Już można o niej przeczytać, że jest m. in. „ekstremalną katoliczką”, która pełniąc swój mandat w Sądzie Najwyższym będzie „narzucać innym swoje przekonania”. Do tego nie jest ważne, że Konstytucja amerykańska zabrania wypytywania urzędnika państwowego o takie kwestie przy przejmowaniu przez niego urzędu. Chodzi o ważny zapis konstytucyjny, który gwarantuje wolność wyznania.

Tego typu ataki nie są zaskakujące. To jednak co zaskakuje to fakt, że niektóre głosy pochodzą z samego Kościoła, którego członkiem jest Amy Coney Barret.

Massimo Faggioli, teolog i historyk Kościoła, napisał dla strony Politico tekst, w którym twierdzi, że w trakcie senackiego wywiadu z kandydatką, Coney Barret musiałaby odpowiadać również na pytania dotyczące swojej wiary. Mimo konstytucyjnego zakazu.

Powodem tego, jak uważa Faggioli, jest przynależność prawniczki do wspólnoty charyzmatycznej Ludzie chwały (People of praise). Duchowość tego rodzaju grup teolog ocenia jako sprzeczne z nauczaniem Kościoła.

Teolog pisze, że nie jest jasne, jakie przymierze Coney Barret podpisała w swojej wspólnocie, która zdaniem Faggioli jest grupą prowadzoną w bardzo „autorytarny“ sposób. Włoch isze dalej, że sam badał tego rodzaju grupy charyzmatyczne i doszedł do wniosku, że chodzi tam często o  rodzaj duchowości, która jest sprzeczna z katolicyzmem. A zatem pytania do Amy Coney Barret na temat jej wiary wydają się usprawiedliwione i właściwe.

Na tekst teologa odpowiedział katolicki publicysta Sohrab Ahmari. W swoim tekście w New York Post opisał artukuł Faggoliego jako „hit piece“, czyli przygotowany atak na Coney Barret. Ahmari ostrzega, że tekst z Politica jest pełen dziwnych interpretacji, a cała duchowość charyzmatyczna została tam opisana jako „podejrzana“. Tekst zawiera między innymi trzy ogromne błędy faktograficzne, pisze Ahmari.

Przysięga, którą składają członkowie wspólnoty Ludzi chwały nie jest tajna, a jej treść można znaleźć w internecie, pisze dziennikarz.

Po drugie, nieprawdziwy jest fakt, jak twierdzi Faggioli, że członkowie Opus Dei składają śluby. Opus Dei tworzą laicy, a ci nie składają we wspónocie żadnych ślubów. Trzecia nieprawdziwa informacja, którą podał Faggioli, to ta, że rzekomo papież Franciszek miał skrytykować wspólnotę, do której należy Coney Barret. Prawda jest taka, że papież mianował niedawno jednego z kapłanów wspomnianej wyżej wspólnoty charyzmatycznej na stanowisko biskupa pomocniczego.

Sposób wypowiedzi Faggioli możemy opisać jako przykład „liberalnej teologii”. Charakterystyczne jest to, że ten typ teologów oskarża innych o polityczną instrumentalizację Kościoła (oczywiście, zawsze na linii ostrzału znajdą się najpierw „konserwatyści”), a właśnie oni tak robią.

Dowodem na to jest i ten tekst. Faggioli napisał politiczny pamflet, a jednocześnie „rozprawił się” z duchowością, której najprawdopodobniej nie rozumie i wobec której ma uprzedzenia – chodzi o duchowość charyzmatyczną.

Ciekawe i przykre jest to, że najcięższe ciosy na Amy Coney Barret spadają wlaśnie ze strony Kościoła, który sama tworzy.

Prezydent Donald Trump nominację następcy zmarłej sędzi Sądu Najwyższego Ruth Bader Ginsburg ogłosi najprawdopodobniej w sobotę.