Robert Murray, analityk waszyngtońskiego think tanku Foreign Policy Research Institute napisał artykuł poświęcony zaawansowaniu Chin w tworzeniu „elektronicznego Yuana”.
Jest to temat uważany za domenę specjalistów w zakresie finansów i w związku z tym poświęca się zachodzącym w tym obszarze zmianom nieco mniej uwagi. A szkoda, bo geostrategiczne konsekwencje dla porządków światowych chińskich projektów mogą okazać się nie mniejsze niźli powstające obecnie w Azji sojusze wojskowo – gospodarcze.
Znaczenie kapitału
Przede wszystkim z tego powodu, że międzynarodowy porządek ukształtowany po II wojnie światowej w równym stopniu co na dominacji amerykańskich sił zbrojnych oparty był na przewadze kapitału amerykańskiego, znaczeniu dolara jako waluty rozliczeniowej i rezerwowej oraz na pozycji międzynarodowych instytucji finansowych. Chodzi zarówno o Bank Światowy, jak i IMF, ale w nie mniejszym stopniu na funkcjonujących systemach rozliczeniowych kontrolowanych przez Stany Zjednoczone, czy szerzej, kolektywny Zachód, takich jak np. SWIFT. Nie bez znaczenia jest i to, że dolar jest dziś nadal główną walutą rezerwową świata, w której zgromadzono 62 proc. rezerw. Kontrola nad światowym systemem rozliczeniowym, międzynarodowymi instytucjami finansowymi i rola dolara w rozliczeniach międzynarodowych pozwalała Zachodowi przez ostatnie 75 lat kontrolować handel światowy i w istotny sposób wpływać też na kształt polityki międzynarodowej. Bez nadzoru nad międzynarodowymi rozliczeniami polityka sankcji wymierzonych w reżimy, takie jak w Iranie czy Wenezueli, byłaby nieskuteczna i niecelowa.
O sile tego instrumentu, jakim jest choćby groźba wykluczenia z międzynarodowego systemu rozliczeń SWIFT mówił niedawno w wywiadzie dla ukraińskiego dziennikarza Dmitrija Gordona Aleksandr Łukaszenko. Otóż odpowiadając na pytanie, dlaczego Mińsk nie uznał śladem Rosji separatystycznych „republik” Abchazji i Osetii Płd. powiedział, że odwiedził go wówczas Javier Solana, sprawujący funkcję Sekretarza Generalnego NATO i uprzedził, że jednym ze skutków, z jakim musi się liczyć Białoruś, musiało by być wykluczenie z systemu rozliczeń SWIFT. Łukaszenka, jak powiedział w wywiadzie, spotkał się w związku z tym z ówczesnym prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem i spytał, czy Moskwa skłonna byłaby rekompensować Białorusi straty wynikające z izolacji. Uzyskawszy wymijającą odpowiedź nie zdecydował się na uznanie separatystycznych „republik” kaukaskich. Nawet jeśli białoruski dyktator koloryzował i nie do końca trzymał się faktów, to anegdota ta dobrze oddaje prawdziwą, choć skrywaną naturę, światowego systemu rozliczeń finansowych, który jest niczym innym jak jednym z narzędzi pozwalających Stanom Zjednoczonym i Zachodowi na utrzymanie dominującej pozycji geostrategicznej.
Elektroniczny yuan
I to w tych kategoriach należy patrzeć na realizowany przez chiński Bank Centralny, na razie w 4 miastach, pilotażowy program wprowadzenia „elektronicznego yuana”. Nie można go mylić z 1600 funkcjonującymi na świecie kryptowalutami, czyli „sztucznymi” środkami płatniczymi w rodzaju Bitcoina. Tu będziemy mieli do czynienia z realnym, choć elektronicznym, pieniądzem gwarantowanym przez państwo, którego wartość zbudowana jest na systemie rezerw państwowych. Program pilotażowy ma się zakończyć w tym roku i jego sukces może zrewolucjonizować światowe finanse. Po pierwsze, wszystkie transakcje mogą się odbywać pod bezpośrednią egidą chińskiego banku centralnego. Eliminuje to system rozliczeń międzybankowych i przyspiesza rozliczenie transakcji, co dzisiaj zajmuje nawet kilka dni. Po drugie, pośrednictwo banków komercyjnych staje się zbędne – chiński Bank Centralny planuje udostępnić w aplikacji coś na kształt elektronicznego portfela, dzięki któremu można będzie realizować wszystkie płatności. Dziś i tak w Chinach 97 proc. płatności odbywa się za pośrednictwem elektroniki, ale nowy system obliczony jest też na zainteresowanie rzeszy przeszło 2 mld ludzi mieszkających głownie w krajach słabiej rozwiniętych, którzy nie mają rachunku bankowego. Teraz już po to, aby płacić, kupować i sprzedawać nie będą one w chińskim systemie potrzebne. Podobnie kredyty można będzie zaciągać w jednym miejscu, które dysponować będzie gigabajtami danych na temat transakcji każdego wnioskującego, łatwiej więc będzie na tej podstawie określić czynniki ryzyka. Banki komercyjne w tej konstrukcji mogą stać się po prostu zbędne. Administracja uzyskać może, po wdrożeniu tego systemu, możliwość nadzorowania w czasie rzeczywistym wszystkich przepływów, zarówno związanych z poborem podatków, jak i transferem zysków i wydzieleniem dotacji. Włączenie się do chińskiego systemu rozliczeniowego może, w opinii Murraya, być jednym z warunków uczestniczenia w chińskim projekcie Pasa i Szlaku, do którego „wpisało” się już 65 państw. To z kolei może oznaczać, że powstaje równoległy, kontrolowany przez Pekin, a na dodatek sprawniejszy niźli obecnie funkcjonujący, nowoczesny system rozliczeniowy. Nie tylko szybszy, ale przede wszystkim tańszy dla jego uczestników. Obecnie tylko 15 proc. handlu zagranicznego Chin rozliczane jest w juanach, więc nawet umiarkowane tempo zmian w tym zakresie pociąga za sobą tektoniczne konsekwencje. Nie trudno wyobrazić sobie w jaki sposób uruchomienie nowego systemu może wpłynąć na międzynarodową pozycję chińskiej waluty. Pekin od lat stara się powiększyć jej międzynarodową rolę, z niewielkim zresztą skutkiem, bo obecnie tylko 2 proc. światowych rezerw jest w niej trzymane. Każda zmiana tych trendów ułatwi politykę kredytową i gospodarczą Pekinowi, a dramatycznie utrudni pozycję Waszyngtonu i innych bardzo zadłużonych państw Zachodu. Gdyby system ten miał się upowszechnić, to daje on chińskim władzom nieokreślone wprost możliwości kontroli i zbierania wrażliwych danych w zakresie codziennych wydatków miliardów ludzi, przedsiębiorstw i państw. Sankcje międzynarodowe, takie jak je znamy obecnie, przestaną obowiązywać, chyba, że Pekin porozumie się w tej sprawie z Waszyngtonem, ale to w języku polityki oznacza, że świat będzie miał dwie dominujące potęgi rywalizujące ze sobą o wpływy, lub współpracujące tam, gdzie są w stanie osiągnąć kompromis. Ta ostatnia możliwość jest niczym innym jak podziałem globu na strefy wpływów, przy czym Pekin dysponował będzie narzędziami technicznymi znacznie bardziej zaawansowanymi niźli Waszyngton, co może oznaczać, że niektórzy będą chcieli znaleźć się w obozie chińskim nie dlatego, że odpowiada im polityka partii komunistycznej, ale przez wzgląd na własne korzyści i wygodę.
Sukces chińskiego projektu elektronicznego juana oznaczać może prawdziwy koniec porządku światowego ukształtowanego przez Stany Zjednoczone po II wojnie światowej, a z pewnością kres najpoważniejszego oręża amerykańskiego – dolara.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/519024-prawdziwy-koniec-amerykanskiego-porzadku-swiatowego