Nie tylko Teheran, lecz także Ankara są gotowe na naftowy dżihad, aby na światowym rynku węglowodorów zająć czołową pozycję.
We wschodniej części Morza Śródziemnego coraz bardziej wzbiera polityczno-gospodarczo-militarne tsunami. Może nie mniej groźne niż lokalna wojna na Ukrainie, a może groźniejsze, bo frontów szykuje się kilka, a swoje dołożą niedobitki (?) ISIS. Co ciekawe, przyczyną są złoża gazu i ropy, choć podobno świat zmierza do pełnej dekarbonizacji i – jeśli brać na serio programy polityki klimatycznej – za kilka lat paliwa ciekłe i gazowe nie będą warte funta kłaków. Tymczasem nie tylko Teheran, lecz także Ankara są gotowe na naftowy dżihad, aby na światowym rynku węglowodorów zająć czołową pozycję.
Turcja kilkakrotnie zamierzała rozpocząć na dużą skalę poszukiwanie podmorskich…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/518935-teresa-wojcik-naftowy-sultanat-czy-fatamorgana