KE przedstawiła propozycje zmian w prawie dotyczącym migracji oraz systemu azylowego UE. Reformy mają odciążyć państwa południa Europy, które są pod największa presją. Komisja chce wprowadzić zasadę „obowiązkowej solidarności” i położyć nacisk na deportacje.
To jedna z najważniejszych inicjatyw obecnej Komisji pod kierownictwem Ursuli von der Leyen, nad którą prace trwały od miesięcy. UE próbuje zreformować politykę migracyjną od lat, ale sprawa ta spowodowała ogromne podziały między państwami członkowskimi. W efekcie w sprawie poprzednich propozycji, które zakładały m.in. obowiązkową relokację uchodźców, nie udało się wypracować porozumienia.
Komisja podkreśla, że dzisiejsza sytuacja jest zupełnie inna niż ta, w jakiej UE była w 2015 r., gdy przedostało się do niej nielegalnie 1,8 mln osób., a 90 proc. z nich było uchodźcami. Wówczas Bruksela położyła nacisk na obowiązkową relokację, ale system ten nie sprawdził się.
Teraz mamy kompletnie inną sytuację. 2,4 mln migrantów przyjeżdża legalnie i ma pozwolenia na pobyt w UE. Przyjeżdżają, aby tu pracować, brać śluby, studiować, w tej grupie są też uchodźcy. Co roku około 1 mln wyjeżdża z UE, co sprawia, że mamy 1-1,5 mln osób netto więcej osób. Potrzebujemy ich i to nie jest problem. W mojej propozycji skupiamy się na tych, którzy dostają się do UE nielegalnie
— powiedziała dziennikarzom unijna komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson.
Z szacunków Komisji wynika, że z tych, którzy obecnie dostają się do UE nielegalnie około 2/3 to migranci ekonomiczni, którzy nie będą mieli prawa do azylu. Takie osoby będą musiały zostać odesłane.
Aby mieć akceptację Europejczyków do przyjęcia tych, którzy mają prawo tu zostać, musimy odsyłać tych, którzy nie kwalifikują się do tego. Dlatego w propozycji mocno kładziemy nacisk na powroty
— zaznaczyła komisarz.
KE proponuje m.in. wprowadzenie szybkiej ścieżki, aby w procedurze granicznej zdecydować, czy dana osoba ma szanse na azyl, czy się do niego nie kwalifikuje. W tym drugim przypadku w ciągu 12 tygodni wydawana byłaby decyzja o powrocie.
Jeśli jakiś kraj byłby pod nadmierną presją migracyjną, wówczas mógłby się zwrócić o uruchomienie mechanizmu solidarności. W jego ramach państwa członkowskie miałby albo relokować do siebie osoby starające się o azyl albo zająć się deportacjami tych migrantów, którzy nie kwalifikują się do przyznania im ochrony międzynarodowej. KE nazywa tę drugą możliwość „sponsorowaniem powrotów”. Kraj, który się na to zdecyduje, będzie miał osiem miesięcy, żeby doprowadzić do wyjazdu osób z decyzją deportacyjną. Jeśli mu się to nie uda (lub uda się tylko częściowo), wówczas byłby zobowiązany relokować migrantów do siebie.
Komisja chce też zharmonizowania procedur dotyczących migrantów. Gdy ktoś dostanie się do UE nielegalnie, będzie musiał przejść przez obowiązkowy proces przesiewowy. W jego ramach odbędzie się rejestracja, pobranie odcisków palców, zbadanie stanu zdrowia, kontrola bezpieczeństwa i złożenie wniosku azylowego. Wówczas zapadnie decyzja, czy osoba taka będzie kwalifikowana do procedury granicznej, w ramach której decyzja o umożliwieniu pozostania w UE zostanie podjęta bardzo szybko, czy do normalnej procedury azylowej.
Osoby z krajów, z których akceptowane jest bardzo mało wniosków o azyl (mniej niż 20 proc.), np. z Tunezji czy Maroka, będą kierowane do procedury granicznej. KE przewiduje wyjątki dla rodzin z małymi dziećmi, czy osób ze specjalnymi potrzebami. Zdecydowana większość osób, które zostaną skierowane do procedury granicznej otrzyma jednak negatywną decyzję azylową wraz z decyzją o konieczności powrotu do kraju macierzystego.
Faktyczne doprowadzenie do niego nie jest proste. W wielu krajach członkowskich migranci przez lata pozostają nielegalnie i dopiero po dłuższym pobycie dostają decyzje o deportacji.
Chciałabym, żeby ten proces został skrócony do 12 tygodni
— oświadczyła Johansson.
Jeśli kraj nie będzie w stanie uporać się w tym przez 12 tygodni, wówczas dany przypadek będzie kierowany do normalnej procedury azylowej. KE ma nadzieję, że takie przyspieszenie odsyłania pomoże w walce z przemytnikami.
Mam nadzieję, że dzięki temu ludzie dwa razy się zastanowią, zanim zdecydują się na ryzykowanie życie i opłacanie przemytników, bo w procedurze granicznej zostaną szybko odesłani z powrotem, jeśli nie będą mieli prawa do azylu
— zaznaczyła komisarz.
KE proponuje rozwiązania dotyczące tego, który kraj członkowski będzie odpowiedzialny za rozpatrzenie wniosku azylowego. Teraz jest to obowiązkiem pierwszego państwa, do którego dostał się uchodźca. Na taki system (regulowany rozporządzeniem dublińskim) narzekają jednak mocno kraje południa Europy, które są na pierwszej linii fali migracyjnej. Na zmianę tej zasady nie było jednak zgody w UE w ostatnich latach.
KE nie chce wywracać tego systemu do góry nogami, ale proponuje modyfikację, zgodnie z którą za wniosek azylowy mógłby być odpowiedzialny kraj, w którym uchodźca ma rodzinę, studiował, pracował lub otrzymał po prostu wizę tego państwa.
Komisja chce też zmniejszyć liczbę nielegalnym migrantów, oferując więcej legalnych ścieżek dostania się do UE, by migranci nie korzystali z usług przemytników. Jednym ze sposobów ma być umożliwienie np. gminom, miastom czy kościołom oferowanie możliwości przyjmowania uchodźców. Systemy takie funkcjonują już w niektórych krajach, np. w Kanadzie czy Irlandii.
Aby nowe zasady stały się prawem, będą musiały się zgodzić na nie państwa członkowskie oraz Parlament Europejski.
Bez przymusowej relokacji?
Komisja Europejska w swoim pakiecie migracyjnym nie proponuje przymusowej relokacji, ale obowiązkową solidarność wszystkich państw członkowskich wobec tych, które są pod największą presją - tłumaczy unijna komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson. Komisja Europejska przedstawiła w środę nowe propozycje dotyczące m.in. prawa azylowego, ale też deportowania osób, które nie kwalifikują się do przyznania im ochrony w Europie. Johansson, która odpowiada za pakiet, ma nadzieję, że po latach sporów państw członkowskich tym razem uda się przyjąć nowe rozwiązania.
PAP: Przez ostatnie miesiące jeździła pani po Europie, spotykając się z ministrami z różnych krajów. Wiadomo, że Polska, Węgry, ale też Czechy są przeciwko obowiązkowej relokacji. Co sprawia, że tym razem ma się udać?
Ylva Johansson: Moja propozycja nie zakłada obowiązkowej relokacji, ale obowiązkową solidarność. Chodzi głównie o relokację albo „sponsorowane powroty”, ale są też inne sposoby, żeby okazać solidarność. Nie chodzi o przekonanie krajów członkowskich do tych rozwiązań, ale zdanie sobie sprawy, że mamy wspólny problem i musimy go rozwiązać, zająć się tym razem.
Nie sądzę, żeby jakiekolwiek kraj członkowski powiedział, że to jest bardzo dobra propozycja. Raczej będziemy mieli 27 krajów, które będą niezadowolone, ale ostatecznie uznają, że to zrównoważone podejście, nawet jeśli nie lubi się w nim wszystkiego. Brak europejskiego systemu tworzy bardzo wiele problemów.
KE zakłada, że w ramach sponsorowanych powrotów będzie można relokować ludzi, którzy nie kwalifikują się do przyznania im azylu. Dlaczego w takim razie przenosić ich np. z Malty do Niemiec, skoro nie mają prawa przebywać w Europie?
W opcji sponsorowanych powrotów migranci nie będą przenoszeni z miejsca, gdzie przebywają, do państw unijnych, a bezpośrednio odsyłani do krajów pochodzenia. Jednak odpowiedzialne za to będą kraje sponsorujące powrót. Chodzi o dokonywanie wysiłków dyplomatycznych, żeby do tego doprowadzić. Będzie też limit czasowy, osiem miesięcy, żeby to zrobić.
Jednak jeśli danemu krajowi, który ma „sponsorować powrót” nie uda się do niego doprowadzić, wówczas będzie musiał przyjąć migrantów u siebie?
Tak. Będzie limit czasowy na to, aby przeprowadzić procedurę powrotową. Po jego upływie kraj unijny będzie zobowiązany przyjąć u siebie osoby mające decyzję o powrocie.
Czy „sponsorowanie powrotów” przez te kraje, które nie zdecydują się na udział w relokacji, będzie obowiązkowe czy nie?
Kraje będą miały obwiązek okazania solidarności. Jej wymiar będzie mierzony wielkością populacji. Bedzie można wybrać pomiędzy relokacją i sponsorowaniem powrotów, są też inne możliwości, żeby pokazać solidarność.
W mechanizmie obowiązkowej solidarności relokacja ma być uruchamiana w czasie kryzysu, ale czy to zadziała, jeśli np. tylko trzy kraje się zgodzą na nią?
Inni będą musieli wybrać sponsorowanie powrotów. One są równie ważne, a nawet ważniejsze niż relokacja, bo większość przybywających migrantów nie ma prawa do starania się o azyl. Nie powinniśmy relokować tych, którzy nie mają prawa zostać w UE.
Jakie będą kryteria oceny tego, czy kraj jest nadmiernie przeciążony i należy uruchamiać mechanizmy solidarnościowe?
To, czy kraj rzeczywiście jest pod presją, będzie zależało od jego możliwości radzenia sobie z sytuacją. Kraj, który znam najlepiej (Szwecja - PAP), zwykle ma bardzo dużo aplikacji azylowych, ale nie znaczy to, że nie jest w stanie się nimi zająć.
Hiszpania ogłosiła, że nie zgodzi się na system, w którym nie będzie obowiązkowej relokacji migrantów uratowanych na morzu.
Jeśli nasza propozycja zostanie zaakceptowana, będziemy mieli obowiązkowy mechanizm solidarności. Sądzę, że jeśli by go nie było, jedne kraje ponosiłyby większy wysiłek niż inne. Ważne, żeby pokazać, że za operacje poszukiwawczo-ratunkowe odpowiedzialny nie jest jeden kraj, ale UE. Ta propozycja nie jest dokładnie taka, jakiej chciałaby Hiszpania, ani nie jest taka, jakiej chciałaby Polska czy Francja. Ale sądzę, że jest ona do zaakceptowania.
Jakie są ramy czasowe przyjęcia tych propozycji? Wiadomo, że będzie o nie spór państw członkowskich.
Z doświadczenia wiemy, że nie jest łatwo zaplanować przyjęcie regulacji w tym obszarze, ale sądzę, że kraje członkowskie i Parlament Europejski są gotowe do pracy. To nie jest coś nowego, kwestie te są dyskutowane od lat. Moim zdaniem problemem był brak woli politycznej, aby znaleźć kompromis. Jeśli będzie wola, można to zrobić szybko.
Jeśli osoba ubiegająca się o azyl będzie przechodziła normalną procedurę, w jaki sposób zapadnie decyzja, do którego kraju trafi?
Jeśli ktoś ma związki z danym krajem członkowskim, została mu przyznana jego wiza, ma tam rodzeństwo, pracował lub studiował tam, wówczas ten kraj może być odpowiedzialny za rozpatrzenie aplikacji. W innym przypadku będzie to obowiązkiem kraju wjazdowego. Rozmowa przeprowadzona wspólnie przez agencje: PAP, Reutera, Bloomberga, DPA, AFP, EFE i ANSA.
Von der Leyen i „świeże podejście”
Stary system migracyjny UE nie działa, dlatego potrzebne jest świeże podejście - mówiła w środę szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przedstawiając nowe rozwiązania, które mają pomóc przezwyciężyć utrzymujący się od lat klincz państw członkowskich w tej sprawie.
Migracja była i zawsze będzie towarzyszyć Europie. Przez wieki definiowała nasze społeczeństwa i kształtowała życie wielu z nas. Tak zawsze będzie. Migracja to coś złożonego, stary system, aby sobie z nią radzić w Europie już nie działa
— powiedziała w Brukseli szefowa KE.
Jak zaznaczyła przygotowany przez KE pakiet dotyczący migracji i azylu oferuje „świeży start”, biorąc pod uwagę wiele uprawnionych interesów.
Chcemy przestrzegać naszych wartości, jednocześnie zmierzyć się z wyzwaniami zglobalizowanego świata
— zapewniła von der Leyen.
Przekonywała, że Europa musi odejść od rozwiązań przygotowywanych ad hoc i zamiast tego wdrożyć przewidywalny i wiarygodny system zarządzania migracją.
Jestem przekonana, że propozycja KE jest dobrą podstawą do tego. Ten pakiet odzwierciedla uczciwą i rozsądną równowagę między odpowiedzialnością i solidarnością pomiędzy państwami członkowskimi
— zaznaczyła von der Leyen.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/518835-ke-obowiazkowa-solidarnosc-ws-migrantow