Cypr od pewnego czasu blokuje nałożenie przez Unię Europejską sankcji na przedstawicieli reżimu w Mińsku. Oficjalnym powodem jest domaganie się przez Nikozję stanowczych kroków wymierzonych w Turcję. Nieoficjalnie wiadomo, że taką postawę Cypru wspiera Grecja i Francja a niektórzy zachodni politycy, chcieliby ten casus wykorzystać jako argument na rzecz zniesienia zasady jednomyślności w Unii Europejskiej. Mówienie o różnych interesach, konfliktach wartości i koncepcji jakie dzielą przedstawicieli państw unijnych jest w pewnym stopniu idealistycznym spojrzeniem na politykę. W grę wchodzić też mogą inne motywy, znacznie bardziej przyziemne.
O co chodzi? Otóż na początku sierpnia rosyjskie ministerstwo finansów poinformowało o rozpoczęciu jednostronnej procedury związanej z wyjściem Federacji Rosyjskiej z umowy, jaką przed laty zawarto z Cyprem, o unikaniu podwójnego opodatkowania. Było to krok zapowiedziany jeszcze pod koniec marca przez Władimira Putina, który w ramach pakietu działań mających wspomagać rosyjską gospodarkę w czasach pandemii mówił o konieczności likwidacji „rajów podatkowych” wykorzystywanych przez rosyjskich oligarchów w ramach umów o unikaniu podwójnego opodatkowania, co miało skłonić kontrolowane przez nich firmy do przenoszenia się do specjalnych rosyjskich stref ekonomicznych z niższym opodatkowaniem w Kaliningradzie i Władywostoku. Na pierwszy ogień poszedł Cypr, następnymi krajami miały być Malta i Luksemburg. Rozmowy, jak informowała rosyjska prasa ekonomiczna były niełatwe. Cypryjczycy nie chcieli się zgodzić na podniesienie opodatkowania dywidend wypłacanych przez rosyjskie firmy mające tam siedzibę (z obecnych 5 proc. do poziomu rosyjskiego – 15 proc.), nie chcieli też słyszeć o opodatkowaniu odsetek od pożyczek (obecnie na Cyprze nie są one opodatkowane). Jak wiadomo Rosjanie używają Cypr w charakterze „bezpiecznej przystani” dla swoich kapitałów, które potem w istotnej części reinwestują w kraju. Powoduje to zresztą, że Cypr od lat jest największym inwestorem zagranicznym w Federacji Rosyjskiej. Cypr, którego gospodarka uzależniona jest od tego rodzaju „usług finansowych” w gruncie rzeczy żyje z obsługi rosyjskich korporacji, oligarchów i ich interesów. Nic dziwnego zatem, że w tej sprawie do Władimira Putina dzwonił prezydent Cypru Nikos Anastasidis. Jednak rozmowy niewiele dały i rosyjskie władze finansowe uruchomiły procedurę wyjścia z porozumienia, która miała zakończyć się z końcem roku bieżącego. Jeśliby w miejsce obecnego porozumienia nie było żadnej umowy, to rosyjscy inwestorzy musieliby od początku 2021 roku płacić, w związku z inwestycjami na Cyprze, podwójne podatki – w Rosji i tam gdzie mają zarejestrowane firmy.
Pod koniec sierpnia katarska Al. Jazeera, a warto pamiętać, że Katar to najbliższy sojusznik Turcji na Bliskim Wschodzie, opublikowała liczącą sobie 2,5 tys. nazwisk listę inwestorów, którzy w zamian za lokowanie kapitałów na Cyprze (minimum 2 mln euro) kupili sobie w ten sposób obywatelstwo tego kraju. W świetle oficjalnych danych w ten sposób Cypr od 2013 roku „zarobił” 6,5 mld dolarów. W samym procederze nie byłoby niczego zdrożnego, podobne programy mają inne unijne państwa takie jak np. Malta czy Luksemburg, gdyby nie fakt, że katarska stacja ujawniła jednocześnie, iż wielu z obdarzonych cypryjskimi paszportami inwestorów objętych było międzynarodowymi lub krajowymi dochodzeniami, pochodzenie ich kapitałów budziło spore wątpliwości a niektórzy siedzieli lub siedzą w więzieniach. Nawet w świetle cypryjskiego ustawodawstwa tego rodzaju „inwestorzy” dysponujący kapitałami wątpliwego pochodzenia nie powinni dostać obywatelstwa, a dostawali. Wszystko to skłaniało komentatorów do budowania tezy, że Cypr po to aby zarobić w sposób dość lekkomyślny sprzedawał swoje obywatelstwo. Ale niezależnie od ocen postronnych, Nikozji, w związku z tym procederem, groziło międzynarodowe, lub amerykańskie dochodzenie w związku z faktem, że na liście nowych obywateli wyspy znajdowali się ludzie na których nałożono amerykańskie sankcje. Zresztą już w przeszłości amerykańskie Ministerstwo Finansów interesowało się bankowym sektorem Cypru badając, czy nie jest on jedną wielką pralnią pieniędzy o wątpliwych źródłach pochodzenia.
Zbieg tych dwóch wydarzeń doprowadził do sytuacji, zwłaszcza w obliczu krachu turystyki po Covid, gospodarce Cypru groził głęboki kryzys. W drugim kwartale gospodarka skurczyła się o 11,9 proc. Było to przeszło 2 razy mocniejsze uderzenie niżli w czasie poprzedniego kryzysu 2013 roku, który niemal zagroził niewypłacalnością wyspy. Nałożenie się na efekt wywołany Covid-19 kryzysu sektora finansowego, groziło ciężkimi konsekwencjami.
Na początku września amerykański Departament Stanu poinformował Nikozję, że jest gotów znieść embargo, obowiązujące od 1987 roku, obejmujące eksport niektórych rodzajów broni i komponentów uzbrojenia pod dwoma wszakże warunkami – współpracy z amerykańskimi władzami finansowymi w kwestii przeciwdziałania „praniu brudnych pieniędzy” oraz wprowadzeniu zakazu zawijania do cypryjskich portów dla rosyjskich okrętów.
Ale władze w Nikozji miały też inne propozycje, formułowane przez Sergieja Ławrowa. Szef rosyjskiej dyplomacji przyleciał na Cypr pod koniec pierwszej dekady września. Ławrow zaproponował pośrednictwo Moskwy w rozmowach z Turcją a ponadto (prócz tego, że odznaczony został orderem Makariosa III, jednym z wyższych orderów Cypru) rozmawiał niemal ze wszystkimi liczącymi się w cypryjskiej polityce, nie tylko z prezydentem i szefem dyplomacji, ale również liderami niemal wszystkich sił politycznych. Wydaje się, że jednym z powodów, dla których Ławrow był tak fetowany na Cyprze było też to, że w cudowny sposób udało się w ciągu dwóch tygodni znaleźć rozwiązanie problemu kontrowersji na temat umowy o podwójnym opodatkowaniu. Osiągnięte porozumienie przewiduje, że Cypr obłoży dywidendy otrzymywane przez spółki zarejestrowane na wyspie od kontrolowanych przez nie podmiotów w Rosji podatkiem w wysokości 15 %. Na pierwszy rzut oka wygląda to na ustępstwo Nikozji wobec żądań Moskwy, ale niezupełnie, bo podmioty znajdujące się na specjalnej „tajnej” liście będą opodatkowane tak jak wcześniej. Jaka jest zasada wpisywania rosyjskich firm na listę tych, którzy będą płacili niższe podatki nie wiadomo, ale można przypuszczać, że będzie to wynikiem regularnych rosyjsko – cypryjskich konsultacji. Putin i jego ludzie otrzymali też w ten sposób, a może lepiej byłoby powiedzieć kupili sobie, kolejne narzędzie dzięki któremu będą mogli kontrolować i nagradzać lojalny wobec Kremla biznes. Cypr, pomagając Kremlowi, będzie zaś nadal zarabiała krocie na podejrzanych transakcjach finansowych.
Obecne stanowisko Nikozji wobec europejskich sankcji na przedstawicieli białoruskiego reżimu może oczywiście być, i zapewne w niemałej części jest, związane ze sporami Cypru z Turcją. Ale też nie można odrzucić koncepcji, że być może Ławrow rozmawiał z władzami Cypru i o wymierzonych w Łukaszenkę sankcjach. Mielibyśmy zatem do czynienia z transakcją wiązaną. Tak jak wielu podejrzanych oligarchów kupowało sobie cypryjskie paszporty, tak Federacja Rosyjska z której według oficjalnych informacji tylko w ostatnich dwóch latach napłynęło na wyspę przeszło 43 mld dolarów, kupiła sobie cypryjskie veto w Unii Europejskiej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/518673-cypr-blokuje-sankcje-wobec-bialorusi