„Białoruski kryzys powoli zmierza ku końcowi, choć ostateczna pacyfikacja protestów może jeszcze obfitować w momenty dramatyczne albo i krwawe”” — o bieżącej sytuacji politycznej u naszych wschodnich sąsiadów pisze na łamach tygodnika „Sieci” Jan Rokita.
Białoruś w strefie wpływów Putina
Publicysta wyraźnie zaznacza, że Władimir Putin nadal utrzymuje Białoruś w swojej strefie wpływów, a Zachód w dużym stopniu pozostawia Rosjanom w tej kwestii wolną rękę. Według felietonisty reżim Łukaszenki w zamian za rosyjskie wsparcie będzie się musiał liczyć z pewnymi ustępstwami.
Przypuszczalnie Moskwa nie będzie jednak teraz naciskać na rezygnację z monetarnej czy podatkowej suwerenności Białorusi, tak jak jeszcze niedawno postulował to były rosyjski premier Miedwiediew. Po pierwsze dlatego, że takie spektakularne ubezwłasnowolnienie kraju utrudniłoby bowiem tylko pacyfikację ludowej rewolty albo nawet groziło nabraniem przez nią otwarcie antyrosyjskich akcentów, których dotąd nie było. Po drugie, osłabiony przez rewoltę Łukaszenka, na dodatek ostatecznie pozbawiony pola gry z Zachodem, i tak jest już skazany na los moskiewskiego wasala. (…) Represje na długi czas zantagonizowały mu Europę, z którą uwielbiał prowadzić gry ku irytacji Putina, a sąsiedzi, tacy jak Litwa i Polska, którzy w tych grach chętnie uczestniczyli, przeobrazili się właśnie w jego zaciekłych wrogów.
Model ormiański na Białorusi?
Jan Rokita ukazuje również, że prognozy części polityków odnośnie przyszłości Białorusi się nie sprawdziły. Nie miał racji ani Aleksander Kwaśniewski, mówiący, że Łukaszenka jako realista dojdzie do wniosku, że to jego koniec, ani Szwed Carl Bildt, który sądził, że Moskwa zastąpi dotychczasowego autorytarnego przywódcę, nowym kandydatem. Kandydatem również sterowanym z Rosji, ale popularnym w społeczeństwie.
Bildt nawiązywał do ludowej rewolty w Armenii z roku 2018, której bez rosyjskiej interwencji udało się obalić skompromitowany reżim, wynosząc do władzy populistycznego przywódcę Nikola Pasziniana. A owa zmiana władzy nie zmieniła tego, iż tak jak wcześniej Armenia pozostała wiernym politycznym klientem Moskwy.
Autor tekstu przypomina także poprzednie poglądy byłego szwedzkiego premiera, które nie miały wiele wspólnego z późniejszą rzeczywistością.
I na przykład już w 2011 r. podczas spotkania z białoruskimi opozycjonistami w Sztokholmie (jeszcze jako szef szwedzkiego MSZ) wieszczył, iż „Białoruś jest o krok od załamania, a Łukaszenka będzie chciał zbiec do Rosji, gdyż tacy jak on pierwsi opuszczają statek.
Perspektywiczny interes Polski
Według publicysty Polska powinna wybiegać myślami w przyszłość i jednak zabiegać, aby Białorusinom bliżej było do Zachodu.
Perspektywiczny polski interes polega na tym, aby na czas pokoju, a tym bardziej na czas zawsze możliwej wojny, nie być na Wschodzie państwem frontowym. Analogiczną potrzebę doskonale rozumieli Niemcy, napierając swego czasu na akces Polski do zachodniego sojuszu
— czytamy.
Więcej na temat sytuacji na Białorusi w najnowszym numerze „Sieci” dostępnym w sprzedaży od 14 września br., także w formie e-wydania na https://www.wsieciprawdy.pl/aktualne-wydanie-sieci.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/517722-jan-rokita-w-tygodniku-sieci-bezuzyteczny-model-ormianski