„Kryzys uchodźczy zmienił Austrię. Zmienił nasze społeczeństwo. Rok 2015 nie może się powtórzyć. Wtedy nikt nie myślał o długofalowych skutkach. Dziś mamy z nimi do czynienia każdego dnia” - podkreśliła minister ds. integracji Austrii Susanne Raab podczas konferencji prasowej w Wiedniu, na której został przedstawiony – dziesiąty już – raport o integracji cudzoziemców. Prezentacja raportu zbiegła się czasowo z piątą rocznicą wielkiej fali migracyjnej z 2015 roku.
Damy radę: a może nie?
Wówczas kanclerz Niemiec Angela Merkel wypowiedziała swoje sławetne zdanie: „Damy radę!”, i zostawiła granice otwarte dla napływających do zachodniej Europy migrantów. Było ich ponad 1,2 miliona. Większość udała się do Niemiec, ale część zatrzymała się w leżącej po drodze Austrii. Niemcy od tego czasu znacznie zaostrzyły swoją politykę azylową, Węgry zbudowały na swojej granicy płot, a Grecy bezlitośnie zawracają dziś łodzie z migrantami do Turcji, jednak skutki „Willkommenspolitk” są wciąż odczuwalne. Ze sporządzonego przez ekspertów na zlecenie austriackiego rządu raportu wynika, że w kraju zaszły na przestrzeni ostatniej dekady „szybkie i radykalne zmiany demograficzne”. Jak donosi państwowa rozgłośnia „ORF” dziś ponad 2 miliony mieszkańców Austrii (2,07 mln) to migranci lub dzieci migrantów. To prawie jedna czwarta ludności (Austria liczy 8,8 mln mieszkańców). Jest to wzrost o 35,5 proc. na przestrzeni ostatnich 10 lat. Najwięcej migrantów przybyło z Syrii, Iraku, Afganistanu, oraz z Rumunii i Bułgarii. 120 tys. osób, które przybyło w 2015 i 2016 r. do Austrii, otrzymało tam azyl, a to – jak podkreślają eksperci w raporcie – jest znacznie więcej niż wynosi liczba mieszkańców szóstego co do wielkości miasta kraju – Klagenfurtu.
Liczba migrantów to jedno – zmiany i problemy, które powodują – drugie. Z raportu ekspertów wynika jasno, i minister ds. integracji Austrii podkreślała to na konferencji prasowej: zmiany demograficzne negatywnie odbijają się na szkolnictwie. Liczba uczniów, których pierwszym językiem nie jest niemiecki, wzrosła między 2010 a 2019 rokiem z 17 do 24 proc. W Wiedniu z 41,8 do aż 52,2 proc. Ponad połowa uczniów szkól austriackich nie rozmawia w domu po niemiecku, a 70 proc. dzieci pochodzących z migracji wymaga dodatkowej pomocy w nauce. Eksperci podkreślili ponadto, że dwie trzecie dzieci „z tłem migracyjnym” nie posiada wymaganego poziomu w czytaniu i liczeniu. I raczej go szybko nie uzyska. Problemy z integracją „uchodźców” widać także na rynku pracy. W 2019 roku poziom bezrobocia w Austrii wyniósł 6,4 proc., a wśród cudzoziemców 10,8 proc. Ponadto połowa beneficjentów zasiłków w Austrii to cudzoziemcy (z czego 35 proc. top azylanci), w Wiedniu ta liczba wynosi nawet 55 proc. Stanowi to znaczne obciążenie dla systemu socjalnego. Wśród uchodźców, którzy od 2007 r. żyją w Austrii 64 proc. ma pracę, spośród tych, co przybyli w 2015 r. 37 proc. , a tych co napłynęli po 2016 r, zaledwie 22 proc.
Problemy importowane?
Według byłej minister ds. rodziny i posłanki Austriackiej Partii Ludowej (ÖVP) Juliane Bogner-Strauss w 2017 r. w Austrii zamordowanych zostało 27 kobiet. W 2018 r. ta liczba wzrosła do 41 (dla porównania: w 2014 r. takich zabójstw było tylko 19). Ich liczba się więc podwoiła, na przestrzeni zaledwie kilku lat. Zdaniem Bogner-Strauss to wynik wielkiej fali migracyjnej roku 2015. Sprawcami zabójstw są bowiem często migranci. W styczniu 2019 r. doszło do całej serii takich zabójstw: Turek zadźgał żonę na oczach dzieci, azylant z Syrii udusił swoją 16-letnią dziewczynę, Somalijczyk zamordował swoją siostrę na dworcu w Wiedniu, Macedończyk zabił żonę na parkingu supermarketu w Tulln, na oczach przerażonych przechodniów. Jak twierdzi Bogner-Strauss migranci przywieźli ze sobą „patriarchalny model ról płciowych”, i „kobiety traktują jak własność”. Jej słowa wywołały oburzenie wśród lewicy, która wezwała rząd do tego by pomagał kobietom zamiast szukać winnych „na zewnątrz”. Przemoc wobec kobiet to zdaniem Lewicy i NGO’sów „problem globalny, a nie problem importowany”. Podobna dyskusja toczy się zresztą co roku wokół ogólnych przestępczych statystyk, z których wynika, że 40, 1 proc. podejrzanych o przestępstwa, 42, 8 proc. skazanych oraz 57,9 nowo osadzonych w więzieniach to cudzoziemcy (dane za 2019 r.).
Po prezentacji raportu o integracji minister Raab ogłosiła więc, że w swoich staraniach o lepszą integrację cudzoziemców Wiedeń będzie stawiał na kobiety, jako „główne filary”. W ten sposób chce je wydobyć „z domowego zamknięcia”, i zintegrować na rynku pracy. Austriacki rząd chce także zwiększyć „emocjonalne utożsamianie się migrantów” z austriacką kulturą. Jak konkretnie chce to zrobić, pani minister nie zdradziła. Migranci mają ponadto zostać skłonieni do większego udziału w nauce swoich pociech. W Wiedniu powstanie ponadto centrum dokumentacyjne o politycznym islamie, a przy nim: system wczesnego ostrzegania przed powstawaniem równoległych społeczeństw. To dość zabawne, bowiem co najmniej w Wiedniu takie równoległe społeczeństwa istnieją już od dawna. Wystarczy nazwać je po imieniu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/517601-radykalne-zmiany-co-czwarty-austriak-ma-obce-korzenie