Obudziliśmy się na etapie pierwszej dyktatury medycznej w epoce globalnego (ocipienia) zamachu na wolność człowieka. Zadziwiająca jest zachłanność nowych barbarzyńców usiłujących (na wiele sposobów) ukręcić łeb naszej starej cywilizacji dla swoich utopijnych totalitarnych miraży.
Dziś już widać, że najbardziej niebezpiecznym wirusem w ich dyspozycji jest nie ten, który “uciekł” z chińskiego laboratorium w Wuhan (o stopniu śmiertelności zbliżonym do sezonowej grypy), ale ten hodowany w bankach centralnych, wirus powodujący pandemię zadłużenia i rujnowania narodowych gospodarek. Ten wirus powoli opanowuje organizmy państw narodowych przebiegle je uzależniając i niszcząc ich ekonomię, a nawet w konsekwencji całą cywilizację. Jego celem nie jest uzdrowienie, ale zniszczenie wszystkiego co nam jest drogie, zniszczenie owoców dziejowego dorobku ojców naszych…
Czym dziś żyje Ameryka? Oczywiście żyje prezydenckimi wyborami. Intruz, zwany też prezydentem D.J. Trumpem niespodziewanie rozkwitł i przyćmił stary, ale i postępowy system Deep State. Po szoku globaliści, dla których zwycięstwo Trumpa było aberracją i błędem w systemie, uruchomili wszelkie dostępne zasoby i sposoby, od “russian collusion” do wszystkiego w konkurencji rzucania błotem, co tylko można było sobie wyobrazić. Kiedy to nie pomogło uruchomili zarządzanie uwolnioną bronią biologiczną. Niestety dla nich Trump przetrwał, co daje do myślenia, że mimo mongolskiej koncentracji przewagi (media, instytucje, edukacja, służba zdrowia) dla nas jest jeszcze szansa i nadzieja na przetrwanie. Nie łudźmy się, ten atak sił globalnych na dzisiaj powiązanych z chińskimi komunistami ma niestety na celu zgniecenie zachodniej chrześcijańskiej cywilizacji na rzecz zwycięstwa utopijnego orwellowskiego systemu, pachnącego równością i powszechnym braterstwem . To ostatnie to bzdura z łzawej telenoweli, ale wsłuchanych w nią idiotów niestety nie brak.
Przeciwnik Trumpa, Joe Biden już trzeci raz ubiega się o prezydenturę, poprzednio kończył w niesławie kiedy okazało się, że przywłaszczył sobie mowy innych polityków, bądź kłamał w “żywe” oczy co do swoich uniwersyteckich osiągnięć. Biden dziś jest starszy od kończącego drugą kadencję Reagana, któremu Demokraci zarzucali, że jest za stary i powinien odejść. W atmosferze chińskiego wirusa Kung-flu, biedny wkrótce 78 letni Joe, który chyba bardziej powinien ubiegać się o przyjęcie do domu spokojnej starości , niż o prezydenturę popełnia wiele gaf i widać, że słabo już kontaktuje. Obowiązki kampanii wyborczej ukazują kruchego Bidena i można dojść do wniosku, że hochsztaplerzy Partii Demokratycznej znęcają się nad nim w jesieni jego życia. Kilka dni temu odpowiadał na pytania zadawane przez tele-łącze i nieopatrznie wysypał się prosząc żeby przybliżyli mu teleprompter z napisaną odpowiedzią, którą chciał odczytać…
Podczas swojej 47 letniej kariery politycznej (w tym 8 lat jako wiceprezydent w administracji Obamy) Joe Biden bardzo dbał o swoją rodzinę. Załatwiał wielomilionowe koncesje i kontrakty swoim dwóm braciom i siostrze, jak i synowi Hunterowi (Ukraina ok. $ 1 mln rocznie, Chiny deal na ok. $1,5 mld, etc.). Może następnym razem wrzucę jakieś szczegóły. W swojej najnowszej książce i filmie historyk Peter Schweizer zajmuje się “Imperium” Bidenów, zarzucając im pomaganie Chińczykom w wykradaniu najnowszych technologii z USA. Istny kryminał!
Kandydatką na wiceprezydenta przy Bidenie jest Kamala Harris (ojciec czarnoskóry prof. ekonomii na Uniwersytecie Stanforda, matka Hinduska z wyższej kasty, lekarka, po rozwodzie rodziców Kamala spędziła z siostrą i matką najpierw w Berkeley, Kalifornia i w Montrealu, w Kanadzie). Ojciec pochodzi z Jamajki, jego przodkowie byli irlandzkimi właścicielami niewolników (nazwisko Brown). Swoje wejście do polityki w Kalifornii Kamala zawdzięcza swojemu kochankowi, 30 lat starszemu bosowi Partii Demokratycznej w Kalifornii, gdzie piastowała urząd Prokuratora Generalnego, a od 2017 r. jest jednym z dwóch senatorów stanu Kalifornia. Od 2014 r. jest żona amerykańskiego prawnika (żydowskiego pochodzenia) Douglasa Emhoff, który ma dwoje dzieci z poprzedniego małżeństwa. Wśród złośliwych panuje opinia, że Kamala nie ma wyrazistych poglądów, a swoje stanowiska zajmuje zgodnie z oczekiwanymi profitami. Komentatorzy sądzą, że w razie wygranej Joe Biden nie dotrwa do końca kadencji, więc cała nadzieja lewicy jest w Harris, która podobnie jak Biden, nie odważyła się potępić, skrytykować organizatorów i uczestników zamieszek. Natomiast zbiera pieniądze na wykupienie zatrzymanych przez policję zadymiarzy…
Czy bankowi szamani wkrótce zdołają zawładnąć światem, czy to w czym uczestniczymy jest tylko jedną z prób generalnych, powiedzmy kolejną fazą rewolucji, coś na kształt rewolucji lutowej w carskiej Rosji? Starożytni kapłani egipscy też wykorzystywali naukę (astronomię), do wzmacniania swojego prestiżu i kontroli populacji (np. zaćmienie słońca) zaszczepiając wśród poddanych strach. Podobnie było z aktywnością szamanów w innych kulturach. Dzisiejszą plagą jest C19, a szamanom nie wystarcza już sianie strachu, chcą zawładnąć nie tylko naszym myśleniem, ale i ciałem (szczepionka). W wirusowym kościele C19, jednym ze świętych otoczonym blaskiem nieomylności jest czarownik Fuci Fuci Fauci, którego krytykować nie pozwala Święta Medialna Trójca (Google, FB, Twitter). Cenzura jak w środkowym PRL-u. Ameryka brutalnie spychana jest ze swoich fundamentów w otchłań królestwa chaosu…
Na naszych oczach Ameryka stacza się w otchłań ramion Chaosu, ślepo idąc przykładem starożytnej Grecji, starożytnego Rzymu, carskiej Rosji, czy bardziej współcześnie Republiki Weimarskiej. Czy wyzwolone ciemne siły czerpiące satysfakcję z piekła palenia, bicia domniemanych przeciwników, rozbijania szyb wystawowych i palenia całych zasobów dealerów samochodowych, będą mogły być odwołane przez swoich sponsorów? Zwłaszcza kiedy ich kandydat przegra wybory?
W wielką politykę bawią się już nie tylko wielkie czy średnie państwa, ale teraz prawdziwą wojnę wypowiedziały im pełne apetytów wyrosłe w nich światowe korporacje i organizacje międzynarodowe. Oddziały szturmowe Antify, czy BLM znaczyły by niewiele bez finansowego zaplecza Open Society (druh robaczywka Soros), czy sprzyjającej im i wycinającej ich przeciwników kawalerii powietrznej mainstreamowych mediów, czy serwisów społecznościowych (Twitter, FB, czy Google, etc.).
Czy Trump mocniej uderzy w bezczelną opozycję, w jej bojówki jak Antifa i BLM? To prawda, jest taka opcja do rozegrania, z jednej strony jest ona wymuszona przez zwolenników i wychowanków globalistów, ale jest też szansą dla Trumpa. Tylko jest to spacer po linie, ale w tej sytuacji Trump nie ma innej drogi. Niebezpiecznym jest to, że w tej walce ofiarą może być wolność i lokalność amerykańskiej demokracji. Globaliści mogą spiętrzyć zagrożenia, tak aby Trump wykonał za nich robotę i bardziej wzmocnił władzę federalną (po marksistowsku centralną), kosztem stanów (centralizacja, tego samego chce Berlin w Unii Europejskiej). Amerykanie z prawej strony podnieśli by bunt gdyby robili to Dems, a tu może pomóc im … Trump…
Polityka jak już pisałem, jest perfumowanym szambem i niestety każdy kto do niej lgnie, zapachnie nam podobnie. To żaden atak na polityków, uczciwie biorąc, oni to już wiedzą pierwsi. Cóż, w naszej odwiecznej rzeczywistości jest miejsce dla polityków, którymi już od dawna zamiatają podłogę lobbyści wielkich koncernów, czy międzynarodowi lobbyści imperium bankowego.
Chiński wirus dalej determinuje życie polityczne, ekonomiczne, religijne i edukację w US. Oficjalnie zakażonych jest aż 6,5 mln Amerykanów, z czego śmierć poniosło 195 tys. (na 331 mln mieszkańców). Pandemia (zakażeń, a nie śmierci!) jest wielkim biznesem, US tygodniowo wydaje $1 mld na testy! Oczywiście trwają dyskusje wykazujące nadgorliwość w dopisywaniu C19 jako przyczyny śmierci. Ostatnio wdowa na Florydzie zaprotestowała, kiedy otrzymała pismo, że przyczyną śmierci męża był C19, a zginął on w wypadku motocyklowym. Wyciekły oficjalne dane rządowe mówiące, że C19 przeżyło aż 99,75 proc. zakażonych, a prawdziwa liczba zmarłych na C19 wynosi ok. 11 tys. ok. 6 proc., reszta umarła z powodu innych chorób, również z C19. Dlatego ludzie patrzą na te dane i mówią, przyjdzie wkrótce grypa zachoruje o wiele więcej ludzi, jak zawsze też będą powikłania i choroby współwystępujące. Co wtedy wymyślą specjaliści od manipulacji i wykorzystania każdej okazji do zwiększenia kontroli nad populacjami i ograbienia ich z posiadanych ciągle jeszcze praw i wolności?
Trwa wyścig do przetestowania kilku szczepionek, tak aby wybrać jedyną, najlepszą. Trump kładzie nacisk na lekarstwa, które minimalizują kłopoty chorujących na C19. Jednocześnie obiecuje dostęp do szczepionki jeszcze przed prezydenckimi wyborami (3 listopada) podkreślając, że szczepienie powinno być dobrowolne i w razie czego w dystrybucji może pomóc wojsko. Konkurenci od globalistów skupionych przy ONZ, WHO, Gates’u i chińskich komunistach również pracują nad szczepionką, która wg nich powinna być przymusowa i byłaby wyposażona w lokator, który umożliwiałby kontrolę GPS, a nawet ingerował by w twoje DNA. Taka diaboliczna zmora, jak z jakiegoś kiepskiego thrillera/kryminału. Na dziś wrogiem ludzkości, kto o wolnościach człowieka marzy, twój los poddaństwo i pielucha na twarzy! Wg badań na Stanford w przedziale 50-64 lat życia na C19 umiera jeden (!) człowiek na 19 mln ludzi, natomiast szanse za zachorowalność (bez maski) ma 1 na 3,836 w tym przedziale wiekowym postrzeganym w kategorii zagrożenia.
Trwa ustawiczny codzienny atak lewicowych mediów na pozycje Trumpa. W sumie gra powoli już dobiega końca. Bardzo ważnym jest zachowanie mniejszości tak czarnej jak i latynoskiej. Jeśli Biden nie otrzyma ok. 88 proc. czarnych głosów to może nawet przegrać “popular vote”, a jak zwykle prawdziwa walka rozegra się w kilku wahających się stanach i będzie to walka o głosy elektorów. Na dzisiaj Trump może liczyć na poparcie 35-40 proc. latynosów i nawet 25-30 proc. czarnych obywateli (w 2016 r. uzyskał poparcie jedynie 8 proc.). Jeśli utrzyma do wyborów taki stopień poparcia, a może nawet zwiększy, to ma zwycięstwo w kieszeni. Jest jednak jeszcze wcześnie w tej grze i Demokraci próbują rozmaitych sztuczek aby wyborcom zohydzić Trumpa.
Powstaje pytanie czy zwykli Amerykanie rozpoznają pułapki globalistów i rozczarują się do wspaniałości lewackich utopii, czy też oszołomieni postępową edukacją i zaczarowani medialnie jak stado owiec raźnie pobekując będą jeszcze walczyć o miejsce na drodze do rzeźni. Deep State nie narodził się wczoraj, a jego uczestnicy żyją od dekad jak pączki w maśle. Dlatego hasła wyborcze Trumpa o potrzebie zakończenia idiotycznych wojen, widziane są bardzo źle przez lobby i beneficjentów wielce lukratywnego przemysłu zbrojeniowego. Ostatnie negocjacje jego administracji w sprawie pokoju na Bliskim Wschodzie (Z.E.A., Bahrajn, Izrael) spowodowały wysunięcie kandydatury Trumpa do Pokojowej Nagrody Nobla, oczywiście w mediach głównego nurtu cisza. Amerykanie mają czasem bzika na punkcie “pierwszy!”, był pierwszy prezydent Obama, miała być pierwsza kobieta (Hillary Clinton), teraz można powiedzieć mają pierwszego “orange” (pomarańczowego- włosy) prezydenta Trumpa.
W ostatnich dniach Trump w sondażach wyborczych znacznie zbliżył się do lidera notowań Bidena. W/g Rasmussen Reports 48 proc. głosujących popiera prace Trumpa, ale 51 proc. jest przeciwnego zdania. Oczywiście to będzie się zmieniać. Co ważne, ostatnie “rewolucyjne” zachowania lewicy bankierskiej, która otwarcie gardzi Ameryką, jej dorobkiem, tradycją i kulturą spotykają się z rosnącym oporem zwykłych Amerykanów z rożnych grup etnicznych. w zasadzie można powiedzieć, że poza negacją wszystkiego co jest kojarzone z Ameryką, wszystkiego co dało jej wielkość, Demokraci nie mają żadnego programu, oczywiście poza totalną opozycją do Trumpa. Interesujący jest ranking zaufania rozmaitych instytucji w USA. Największym zaufaniem Amerykanie darzą wojsko (72 proc.), 48 proc. policja!, 42 proc. kościoły.
Wszystko co nas otacza jest informacją, jeśli potrafimy czytać. Na dziś podano nam diabelską mieszankę banksterską z marksistowską rewolucyjną wkładką. Pamiętajmy, że przeszyty do szpiku kości diabelskimi pragnieniami Karol Marks uważał, że wszystko co istnieje zasługuje na zniszczenie. Ogłosił też za Fryderykiem Nietzschem, że Bóg umarł, ale jak pamiętamy do trumny Marks zmieścił się sam. Miejmy nadzieje, że Trump potrafi ostatecznie zamknąć szczelnie wieko tak, aby te epigony Marksa, budzone i karmione brzęczącymi monetami rządnych kontroli nad człowiekiem i jego światem banksterami nie zniszczyły ludzkiej godności i wolności.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/517414-ameryka-kto-zwyciezy-trump-czy-biden