"Żółte kamizelki" wróciły na ulice Francji. Płoną samochody. Policja użyła gazu łzawiącego. Zatrzymano ponad 200 osób

Żółte kamizelki wróciły na francuskie ulice. Protesty mają być sprawdzianem dla rządu pod kierownictwem nowego premiera Jeana Castexa. Paryska policja poinformowała, że ponad 200 osób zostało zatrzymanych. Organizatorzy mają nadzieję, że marsze przyciągną wiele tysięcy uczestników.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

— Kilka tysięcy demonstrujących na ulicach Paryża. Krzyczano m.in. „Macron, przyjdziemy po ciebie do twojego domu”

— Francja płonie! Coraz więcej aktów przemocy na ulicach. Protestujący odcięli prąd, ministrowie otrzymują w listach pogróżki

— Boże Narodzenie we Francji w cieniu manifestacji. „Żółte kamizelki” protestują na ulicach przeciw reformie emerytalnej Macrona

Policja użyła gazu łzawiącego

Jak informuje France 24, kilkaset demonstrantów zebrało się na dwóch placach w Paryżu. Jeden orszak wyruszył bez incydentów, ale drugi marsz został opóźniony, ponieważ policja użyła gazu łzawiącego do rozproszenia protestujących, którzy opuścili wyznaczoną trasę, a niektórzy z nich podpalili pojemniki na śmieci i samochód.

Władze zakazały protestów w centralnej strefie, w tym na Polach Elizejskich.Policja podała, że do godziny 15:00 czasu lokalnego zatrzymano ponad 200 osób.

Ruch żółtych kamizelek rozpoczął się jesienią 2018 roku, aby zaprotestować przeciwko podwyżce podatku paliwowego, która miała ukarać najbiedniejszych Francuzów.

wkt/France24