Przyzwyczailiśmy się do myśli, że Niemcy, a szczególnie niemieccy przedsiębiorcy mają szczególny sentyment do Rosji i uprawiania polityki w stylu „business as usual”, polegającej na przymykaniu oczu na występki Kremla po to aby móc handlować i robić interesy.
Wydaje się jednak, że warto byłoby aby sąd ten co jakiś czas konfrontować z rzeczywistością. Według ostatnich danych, za pierwsze półrocze tego roku, niemieckie inwestycje bezpośrednie w Rosji są najniższe od dwudziestu lat – powiedział o tym Agencji Interfax Matthias Schepp stojący na czele Rosyjsko – Niemieckiej Izby Gospodarczej. W pierwszym kwartale firmy z Niemiec zainwestowały w Rosji 700 mln euro, zaś w drugim odnotowano odpływ inwestorów. Firmy niemieckie likwidowały biznesy w Rosji i wyprowadzały stamtąd kapitał. Łącznie o wartości 1,1 mld euro.
Oczywiście spadek inwestycyjnej aktywności niemieckiego kapitału w Rosji związany jest z pandemią, w czasie której wiele projektów zostało zamrożonych, zaś perspektywa spadku dochodów statystycznych Rosjan w wyniku kryzysu nie skłoniła do ich wznowienia. Podobny regres zaobserwowano zresztą jeśli idzie o handel rosyjsko – niemiecki, którego wartość zmniejszyła się w pierwszym półroczu o 24 % i osiągnęła wartość 22 mld euro. W efekcie Rosja nie mieści się obecnie nawet w pierwszej trójce partnerów handlowych Berlina z Europy Środkowo – Wschodniej, bo większe obroty wzajemne Niemcy mają z Polską, Czechami i Węgrami.
Spadła liczba inwestujących niemieckich firm
Według oficjalnych danych rosyjskiego Banku Centralnego wartość wszystkich niemieckich inwestycji w Rosji na początku 2020 roku wynosiła 21, 1 mld dolarów, z których 16,7 mld to kapitał firm niemieckich działających w Rosji w dodatkowe 4,4 mld dolarów stanowiły udzielone im pożyczki. Gdyby analizować skalę zainteresowania niemieckiego kapitału rosyjskim rynkiem, to okazuje się, że po roku 2014, w ciągu 6 lat, przyrost inwestycji wyniósł jedynie 2 mld dolarów, a liczba niemieckich firm aktywnych w Rosji znacznie spadła. O ile przed aneksją Krymu było ich 6,2 tysiące, o tyle obecnie działalność kontynuuje 2 tys. mniej.
Nawet tak wydawałoby się kluczowy dla niemieckiej polityki energetycznej jak gazociąg Nord Stream2 po próbie otrucia Aleksandra Nawalnego spotkał się w niemieckiej prasie ekonomicznej z krytyką. Mathias Brüggmann, komentator dziennika ekonomicznego Handelsblatt napisał, że w odpowiedzi na przeprowadzane zabójstwa swych politycznych przeciwników oraz liczne przejawy łamania międzynarodowych zasad, takie jak ujawnione niedawno włamania dokonywane przez hakerów z Rosji do serwerów Bundestagu Niemcy powinny odpowiedzieć ostrymi, a nie symbolicznymi sankcjami. Brüggmann jest zdania, że Berlin dysponuje również realnymi narzędziami ukarania Moskwy, które powinien użyć.
Jest też specjalna niemiecka trucizna dla zastraszania Moskwy – napisał – budowa rosyjskiego gazociągu Nord Stream 2 przez Morze Bałtyckie, którą Berlin promuje w UE, powinna zostać wstrzymana na ostatnich metrach. (…) Na takich energetycznych projektach jak Nord Stream 2 Rosja zarabia pieniądze na sfinansowanie swojego aparatu represyjnego. A mniejsza zależność energetyczna od Wschodu uchroni też przed rosyjską zemstą za nowe, surowe sankcje.
Wycofywanie się niemieckiego biznesu z Rosji nie jest zresztą trendem ostatnich miesięcy. Już na początku ubiegłego roku z badań ankietowych, przeprowadzonych wśród swoich członków przez Rosyjsko – Niemiecką Izbę Handlową wynikało, że 60 % pytanych nie wierzyło w perspektywy wzrostu gospodarczego w Rosji. Z ankietowanych 168 niemieckich firm aktywnych w Rosji (23 mld euro obrotów) 36 % było zdania, że rosyjska gospodarka w 2019 roku będzie znajdowała się będzie w fazie stagnacji a 23 % spodziewało się recesji. Jeszcze rok wcześniej 80 % pytanych uważało, że Rosję czeka wzrost gospodarczych, teraz w obliczu słabnącego rubla i zapowiedzi nowych sankcji, liczba optymistów zmalała o połowę.
Niezależnie od politycznych deklaracji i awansu w rosyjskich strukturach biznesowych niektórych emerytowanych polityków z Niemiec realia biznesowe są odmienne od stereotypowych poglądów. Niemieckie firmy, przede wszystkim nastawione na sprzedaż produktów rynkowych, czym różnią się od państwowych koncernów francuskich i włoskich zainteresowanych dobrami inwestycyjnymi, redukują swą obecność w Rosji. Decyduje o tym słabnący popyt wewnętrzny w związku z ubożeniem Rosjan i utrudnienia w prowadzeniu biznesu z którymi legalistycznie nastrojeni Niemcy muszą się niemal każdego dnia borykać.
A jak na tym tle wygląda Polska? W 2019 roku według oficjalnych danych niemieckich służb statystycznych obrót handlowy naszego kraju z Niemcami zamknął się kwotą 123,5 mld euro, podczas gdy handel niemiecko – rosyjski w tym samym czasie to 57,77 mld euro. Przy czym niemiecki handel z krajami naszego regionu, wchodzącymi w skład Grupy Wyszehradzkiej rósł trzy razy szybciej niźli z innymi częściami świata.
Oficjalne rosyjskie dane
Warto abyśmy nieco uwagi poświęcili też porównaniu handlu Niemiec i Polski z Federacją Rosyjską, bo oficjalne rosyjskie dane statystyczne dostarczają ciekawego materiału do porównań. Potoczna wiedza na ten temat sprowadza się do tezy, że złe stosunki polityczne między Warszawą a Moskwą odbijają się negatywnie na naszych możliwościach w zakresie handlu i odwrotnie współpraca Niemiec i Rosji daje naszym zachodnim sąsiadom przewagi na Wschodzie. A jak jest naprawdę? W 2019 roku obroty handlowe Niemiec z Rosją wyniosły 53,16 mld dolarów, z czego niemiecki eksport wart był 25,05 mld dolarów. W tym samym czasie polsko – rosyjska wymiana handlowa zamknęła się kwotą 17,53 mld dolarów, była zatem nieco ponad 3 razy tylko większa od polskiej. Gdybyśmy wzięli pod uwagę wyłącznie eksport do Rosji, to niemiecki był od polskiego niecałe 5 razy większy. Tylko pamiętajmy, że nasza gospodarka jest sześciokrotnie mniejsza od niemieckiej, która zresztą jest jedną z najbardziej na świecie (po Korei Pd.) nastawionych na eksport. A zatem w relacji do wielkości potencjału gospodarczego my radzimy sobie w handlu z Rosją lepiej niźli Niemcy. Pokazuje to nie tyle sprawność naszych przedsiębiorców, co raczej fakt, że jesteśmy dobrze wpisani w europejskie i światowe łańcuchy kooperacji i zaopatrzenia. A zatem to kolejny mit, który nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością, że Berlin myśli tylko o wspólnych interesach z Moskwą, podobnie zresztą jak przekonanie, że Kreml jest w stanie kogokolwiek nagrodzić, albo ukarać, w reakcji na uprawianą politykę. Realia są akurat odwrotne. O ile bowiem my eksportowaliśmy do Rosji w 2019 towary o wartości 5 mld dolarów, o tyle importowaliśmy za 12,45 mld dolarów. Jeśli zatem w przypadku handlu zagranicznego można mówić o możliwości ukarania kogokolwiek, to raczej Polska ma taką opcję wobec Rosji, a nie odwrotnie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/515635-mitologia-niemieckiego-handlu-i-inwestycji-w-rosji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.