Szykuje się rosyjska interwencja na Białorusi czy nie szykuje? W wywiadzie dla telewizji Rossija Władimir Putin poinformował, że Aleksander Łukaszenka poprosił go o „sformowanie pewnej rezerwy z funkcjonariuszy organów ochrony prawa” i że spełnił on tę prośbę, przy czym owa „rezerwa” wejdzie do akcji na Białorusi dopiero wtedy, gdy „sytuacja wymknie się spod kontroli”.
Zgodnie z traktatami zawartymi między Białorusią i Rosją taka interwencja jest możliwa w przypadku zewnętrznej agresji. Być może dlatego białoruska propaganda ciągle twierdzi, że za demonstrantami protestującymi przeciwko Łukaszence stoją wrogie siły z Polską na czele. Paliwa tym kłamstwom dorzucają Łukaszence nasi rodzimi idioci (przepraszam, właściwszego słowa nie znalazłem) opowiadający bzdury o oderwaniu Grodzieńszczyzny. Bzdury bardzo chętnie podchwytywane zarówno przez Łukaszenkę jak i Kreml. Warto przy tym zwrócić uwagę, że przy tej okazji Rosja może upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: wykorzystać rzekome polskie zagrożenie do działań na Białorusi oraz przedstawić nasz kraj jako destabilizujący region. Wiem, brzmi to absurdalnie, ale w nie takie bzdury potrafią dziś uwierzyć na świecie.
Słowa Putina wskazują też, że Kreml postanowił wesprzeć białoruskiego prezydenta. Jeszcze przed wyborami na Białorusi nie było to takie oczywiste. Przypomnę, że wtedy Łukaszenko obwiniał Moskwę o interwencję w wewnętrzne sprawy Białorusi i o wspieranie opozycji. Dziś zaś domaga się od tej samej Moskwy pomocy w utrzymaniu swojej władzy. Można uznać, że to wszystko był ustawiony teatr. Ale bardziej prawdopodobne jest, że po prostu Putin wymanewrował Łukaszenkę, który najpierw wygrażał Moskwie, a dziś jest skazany na łaskę Kremla. Przy czym może to się okazać dla Rosji pyrrusowym zwycięstwem.
Sytuacja wymknęła się spod kontroli
Początkowo Moskwa – trafnie z jej punktu widzenia – dążyła do wymiany białoruskiego „agro-führera” na bardziej liberalnego polityka, który jednocześnie byłby przyjazny Rosji. Takim kandydatem wydawał się Wiktar Babaryka, biznesmen związany w przeszłości z Gazpromem. Jednak Łukaszenka przed wyborami kazał go aresztować pod zarzutem oszustw podatkowych. Potem sytuacja wymknęła się spod kontroli. Odpowiedzią na sfałszowane wybory, do których nie dopuszczono głównych rywali Łukaszenki, stały się wielkie protesty uliczne.
Rosja mogłaby teraz wykorzystać słabość Łukaszenki i zmusić go do ustępstw, a może nawet do ustąpienia. Mimo to podjęła z nim grę, wychodząc najwyraźniej z założenia, że skala demokratycznych protestów stała się niebezpieczna dla jej interesów. Jednak taka gra ma swój koszt: opowiadając się za dyktatorem, Moskwa potencjalnie nastawia przeciwko sobie tysiące Białorusinów, którzy nie chcą Łukaszenki u władzy. Na krótką metę Kreml może wygrać na takiej strategii, utrzymując w Mińsku uległego mu satrapę, ale w dłuższej perspektywie musi się liczyć z tym, że wzbudzi tym samym wśród Białorusinów, praktycznie nieobecne dziś, nastroje antyrosyjskie. Oczywiście zawsze można je zdusić pałowaniem, ale to jedynie pogorszy sytuację. Jeżeli więc wsparcie dla Łukaszenki to jedyna odpowiedź Rosji, to oznacza to, że Moskwa jest dziś politycznie bardzo osłabiona.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/515139-wspierajac-lukaszenke-kreml-staje-przeciwko-bialorusinom
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.