„W Kalifornii ludzie tracą dostęp do elektryczności, bo oparty na źródłach odnawialnych system nie radzi sobie ze zwiększonym przez upały popytem na moc. Tymczasem stanowe władze chcą zamykać stabilne źródło energii, czyli elektrownię jądrową Diablo Canyon” – pisze Jakub Wiech na portalu energetyka24.com
Okazuje się, że odnawialne źródła energii mogą nie być odpowiednim rozwiązaniem w przypadku wyjątkowo trudnych warunków atmosferycznych. W tym przypadku problemem były upały, które pozbawiły prądu mieszkańców Kalifornii. Wyłączenie odbyło się jednak planowo, w ramach tzw. blackoutów, które zostały wywołane celowo.
W Kalifornii zawinił m.in. dobrowolny model transformacji w kierunku niestabilnych źródeł energii i pozbywanie się takich mocy, jak elektrownie jądrowe
– czytamy.
Zwiększone zapotrzebowanie na energię wynikało z faktu, że mieszkańcy Kalifornii masowo korzystali z urządzeń chłodzących powietrze, które stały się niezbędne do przetrwania upałów.
Kalifornia staje zatem przed wyborem: albo kontynuować swoją transformację energetyczną w kierunku jeszcze większego udziału źródeł odnawialnych (Jerry Brown, gubernator tego stanu, zapowiedział, że w 2045 roku 100% kalifornijskiej energii będzie pochodziło ze źródeł zeroemisyjnych, w domyśle: OZE) z jednoczesnym wycinaniem takich mocy, jak atom, co będzie prowadziło do jeszcze poważniejszych blackoutów, albo przeprosić się z gazem ziemnym, stawiając nowe jednostki zasilane tym surowcem (w nadziei, że m o ż e uda się je kiedyś zastąpić magazynami energii), albo – jak radzą klimatolodzy pokroju Jamesa Hansena – utrzymać przy pracy elektrownię Diablo Canyon oraz rozważyć uzupełnienie swojego miksu o inne jednostki tego typu
– pisze Jakub Wiech na energetyka24.pl.
Mly/energetyka24.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/514819-kalifornia-traci-dostep-do-elektrycznosci-skutek-ekologii