Alaksandr Łukaszenka kilkukrotnie w ostatnim czasie oskarżył Polskę o ingerowanie w wewnętrzne sprawy Białorusi. W ostatnich swoich przemówieniach ostrzegał swoich rodaków przed „interwencją z Zachodu”. Podczas ostatniego przemówienia w Grodnie przekonywał, że „są tacy, którzy chcą odciąć kawałek tej ziemi (Białorusi - PAP), zwłaszcza zachodniej” i że „ktoś nawet zaciera ręce i przypomina sobie o Kresach Wschodnich, gdzie wszystko co białoruskie, było zakazane i wypalane gorącym żelazem”. Przywódca mówił także o biało-czerwonych flagach, które miały być wywieszane w Grodnie. Czy rzeczywiście były? Sprawdzili to dziennikarze telewizji Biełsat TV.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Jak ustalili dziennikarze stacji, w Grodnie biało-czerwone flagi trzymali członkowie Związku Polaków na Białorusi, który nie jest uznawane przez władze w Mińsku.
Mieli je też na wielotysięcznym wiecu, gdy na placu Lenina żądano dymisji Łukaszenki i przeprowadzenia wolnych wyborów. Jednak ich wywieszania w mieście nikt nie zauważył. Oprócz samego Alaksandra Łukaszenki, który wywieszone w Grodnie polskie flagi wypatrzył aż z Mińska
—czytamy.
Prezes Związku Polaków Andżelika Borys przekonuje, że w mieście nikt polskich flag nie wywiesza.
Do akcji solidarności działacze przyłączyli się z hasłem „O wolność naszą i waszą”, a biało-czerwone flagi były tam razem z biało-czerwono-białymi
—podkreślają dziennikarze.
Cała ta retoryka jest tylko po to, żeby znaleźć wroga zewnętrznego i zamienić nim wewnętrzne problemy Białorusinów, którymi żyje teraz cały naród
—komentuje w rozmowie z TV Bielsat Borys.
CZYTAJ TAKŻE: Ważny głos z Białorusi! Andżelika Borys: „Wezwania do rzekomego odzyskania Grodna uważam za rosyjską prowokację”
kk/BiełsatTV
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/514549-bialo-czerwone-flagi-w-grodnie-dziennikarze-sprawdzili-to