„Obserwujemy skłonność do przemocy wśród młodych mężczyzn ze środowisk imigracyjnych, którzy często są zarazem muzułmanami. (…) Różne grupy bardzo silnie skłaniające się ku przemocy instrumentalizują migrantów w swojej walce przeciwko państwu. Musimy z tym walczyć” - mówi w wywiadzie dla niemieckiego „Die Welt” politolog Stefan Luft. Przetłumaczony na język polski wywiad ukazał się też w „Gazecie Wyborczej”.

CZYTAJ TAKŻE: Szokujący bilans starć we Frankfurcie. Pijana młodzież zaatakowała policję. Kilkadziesiąt osób aresztowanych. Ranni funkcjonariusze

Wielu młodych mężczyzn ze środowisk migracyjnych zdało sobie w międzyczasie sprawę, że zakorzenienie się na naszym rynku pracy jest trudne i wymaga wielkiego wysiłku, by wspinać się po szczeblach kariery. To rodzi frustrację. Przybyli z oczekiwaniami, które nie zostały spełnione. (…) Zła sytuacja społeczna i niski poziom wykształcenia. Częściej niż inni, ci młodzi mężczyźni pozostają bezrobotni i mieszkają w przeważającej mierze w miejskich gettach

— podkreśla niemiecki politolog.

„Te grupy są istotne, ponieważ mocno i negatywnie wpływają na życie publiczne”

Stefan Luft zauważa, że agresywni imigranci to duży problem dla Niemiec.

Mówimy o małym wycinku cudzoziemców i migrantów. Ale te grupy są istotne, ponieważ mocno i negatywnie wpływają na życie publiczne, szczególnie w miastach. Są wrogo nastawione do państwa niemieckiego i policji, trzymających monopol na użycie siły

— zaznacza.

Politolog twierdzi, że rozwiązaniem tego problemu może być m.in. udostępnienie większej liczby mieszkań finansowanych ze środków publicznych.

Odpowiedzi muszą dostarczyć policja i wymiar sprawiedliwości, ale przede wszystkim politycy. Potrzebujemy w miastach znacznie więcej mieszkań finansowanych ze środków publicznych

— mówi.

Stefan Luft zauważa, że politycy nie powinni zmuszać do popierania różnorodności, ale powinni po prostu prowadzić taką politykę, by ludzie sami się do niej przekonywali.

Politycy nadal mówią: „Powinniście kochać różnorodność”, nie pochylając się specjalnie nad ryzykiem różnorodności. (…) Państwo nie może wymagać określonej postawy od obywateli, może za to perswadować i znacznie aktywniej pomagać likwidować bariery

— stwierdza.

tkwl/wyborcza.pl